Benedykt XVI - rok po rezygnacji
Rok po historycznej rezygnacji Benedykta XVI definitywnie normalizuje się jego sytuacja jako emerytowanego papieża, mieszkającego w Watykanie. Papież, który przed abdykacją zapowiadał, że będzie żyć ukryty dla świata, przyzwyczaja do swej dyskretnej obecności.
Tuż przed pierwszą rocznicą swego ustąpienia 86-letni Benedykt XVI stanowczo, lecz zarazem z typową dla siebie pokorą, zabrał głos, by nazwać "absurdalnymi" i "bezpodstawnymi" spekulacje na temat ważności tego kroku i hipotez, że został do niego zmuszony.
Niemiecki papież przestał pełnić posługę 28 lutego 2013 roku o godzinie 20.00. Trzy godziny wcześniej opuścił Pałac Apostolski i przeniósł się na dwa miesiące do Castel Gandolfo, a następnie w maju powrócił do Watykanu. Zamieszkał w dawnym budynku klasztornym na terenie Ogrodów Watykańskich.
Rok temu głośno zastanawiano się, czy jeszcze kiedykolwiek pokaże się publicznie. Nie brakowało opinii, że zdecyduje się na życie w całkowitej izolacji. W kolejnych miesiącach pojawiły się filmowe nagrania z dwóch jego spotkań z Franciszkiem: w Castel Gandolfo i w Watykanie. W lipcu zaś Joseph Ratzinger wziął nieoczekiwanie udział w uroczystości odsłonięcia statuy na dziedzińcu przed siedzibą gubernatoratu Państwa Watykańskiego.
Kolejne tygodnie przyniosły nowe informacje o aktywności 86-letniego papieża-emeryta; zawsze bardzo dyskretnej i - jak podkreślają watykaniści - pełnej troski o to, by nie odebrano jej jako próbę wpływania na obecny pontyfikat i zachodzące w Kościele zmiany.
Jesienią Benedykt XVI odprawił mszę dla swych dawnych uczniów, a wygłoszone wówczas kazanie przytoczyło Radio Watykańskie. Napisał obszerny list do znanego matematyka, zadeklarowanego ateisty Piergiorgio Odifreddiego, opublikowany przez dziennik "La Repubblica". Nie tylko przyjął kilka razy w swoim domu swego następcę Franciszka, ale też odwiedził go w Domu świętej Marty.
Jednak prawdziwą sensacją było pojawienie się emerytowanego papieża na pierwszym konsystorzu Franciszka w bazylice Świętego Piotra 22 lutego. W zgodnej opinii obserwatorów poruszająca była pełna symboliki forma jego obecności; dopracowana w każdym szczególe, tak by nie pozostawiała żadnych wątpliwości co do jego roli.
Były gubernator Państwa Watykańskiego kardynał Giovanni Lajolo ujawnił, że dziekan kolegium kardynalskiego kard. Angelo Sodano wręcz "walczył" o "godne miejsce" dla Benedykta XVI w bazylice. Lecz, jak się okazało, już wcześniej ustalił on z Franciszkiem, że usiądzie z boku, wśród kardynałów. Poprosił o zwykłe krzesło, a witając się ze swym następcą zdjął piuskę. Serdecznie przywitał się również z wieloma wzruszonymi na jego widok purpuratami. Według ich relacji pytał ich: "jak się miewasz?".
Ten nieoczekiwany udział w konsystorzu w bazylice watykańskiej rozbudził natychmiast nadzieje na to, że Benedykt XVI zdecyduje się również - bo tylko od niego to zależy - uczestniczyć w kanonizacji Jana Pawła II i Jana XXIII 27 kwietnia. Najdalej idącą hipotezę postawił nestor włoskich watykanistów Luigi Accattoli, który wyraził opinię, że być może któregoś dnia Franciszek zaprosi swego poprzednika do koncelebry lub do wygłoszenia homilii. Taką okazją mogłaby być kanonizacja dwóch papieży - stwierdził. Jednak dalsze spekulacje na ten temat przerwało kolejne nieoczekiwane wydarzenie.
Tuż przed pierwszą rocznicą abdykacji dziennik "La Stampa" opublikował list otrzymany od Benedykta XVI z jego odpowiedziami, dotyczącymi tego zdarzenia oraz wręcz ostrym komentarzem do spekulacji, jakie pojawiły się w prawicowej włoskiej prasie, sugerującej, że został zmuszony do abdykacji. Pojawiły się też opinie, że Joseph Ratzinger pełni wciąż aktywną czy wręcz instytucjonalną rolę u boku swego następcy albo nawet, iż jest "papieżem w cieniu".
Tym wszystkim hipotezom zdecydowanie zaprzeczył podkreślając, że jedynym warunkiem ważności tej abdykacji jest "pełna wolność decyzji". "Spekulacje na temat nieważności rezygnacji są po prostu absurdalne"- ocenił Benedykt XVI.
Zapytany też o znaczenie jego wciąż noszonego białego stroju i faktu, że nadal używa papieskiego imienia odparł na piśmie: "Zachowanie białego stroju i imienia Benedykt wynika po prostu ze względów praktycznych. W momencie rezygnacji nie dysponowano innymi ubraniami". Zwrócił też uwagę, że nosi biały strój wyraźnie odróżniający się od ubioru Franciszka.
Kluczem do zrozumienia obecnej roli Benedykta XVI są słowa z listu, jaki w styczniu napisał do dawnego uniwersyteckiego kolegi, potem swego surowego krytyka, szwajcarskiego dysydenta ks. Hansa Kuenga: "Jestem wdzięczny, że łączy mnie z papieżem Franciszkiem identyczność spojrzeń i serdeczna przyjaźń. Widzę dzisiaj, że moim jedynym i ostatnim zadaniem jest wspierać modlitwą jego pontyfikat".
Skomentuj artykuł