Moc miłości Zmartwychwstałego nie zna granic

Fot. Grzegorz Gałązka/galazka.deon.pl
Libreria Editrice Vaticana

Drodzy bracia i siostry!

Cieszę się, że mogę być z wami w ten świąteczny dzień i sprawować dla was tę uroczystą Eucharystię. Witam wszystkich obecnych, w szczególności pasterza waszej archidiecezji kard. Severina Poletta, któremu dziękuję za ciepłe słowa, jakie do mnie skierował w imieniu was wszystkich. Witam również obecnych tu arcybiskupów i biskupów, kapłanów, braci zakonnych i siostry zakonne, przedstawicieli stowarzyszeń i ruchów kościelnych. Wyrazy szacunku kieruję do burmistrza, pana Sergia Chiamparina, wdzięczny za jego miłe powitanie, do przedstawiciela rządu oraz do władz cywilnych i wojskowych, szczególnie dziękując tym wszystkim, którzy z oddaniem współpracowali przy organizacji mojej wizyty duszpasterskiej. Myślą obejmuję tych, którzy nie mogli być tu obecni, a w szczególności chorych, osoby samotne i przeżywające trudności. Panu, który jak w każdą niedzielę zaprasza nas do wspólnotowego udziału w podwójnej uczcie — Słowa prawdy i Chleba życia wiecznego, zawierzam w tej Mszy św. Turyn i wszystkich jego mieszkańców.

Przeżywamy okres wielkanocny, który jest czasem wyniesienia Jezusa do chwały. Ewangelia, której przed chwilą wysłuchaliśmy, przypomina nam, że to wyniesienie do chwały dokonało się poprzez mękę. W misterium paschalnym męka i wyniesienie do chwały są ze sobą ściśle powiązane, tworzą nierozerwalną jedność. Jezus mówi: «Syn Człowieczy został teraz otoczony chwałą, a w Nim Bóg został chwałą otoczony» (J 13, 31), a wypowiada te słowa, kiedy Judasz wychodzi z Wieczernika, by zrealizować swój zdradziecki plan, który doprowadzi do śmierci Mistrza: właśnie tamta chwila jest początkiem wyniesienia Jezusa do chwały. Św. Jan Ewangelista daje to jasno do zrozumienia: nie mówi bowiem, że Jezus został otoczony chwałą dopiero po swojej męce, poprzez zmartwychwstanie, ale pokazuje, że wyniesienie Go do chwały rozpoczęło się właśnie wraz z męką. To w niej Jezus okazuje swoją chwałę — jest ona chwałą miłości, która ofiarowuje całą siebie. On umiłował Ojca, wypełniając do końca Jego wolę poprzez doskonałą ofiarę; umiłował ludzkość i oddał za nas swoje życie. W ten sposób już w swojej męce zostaje otoczony chwałą, a w Nim zostaje otoczony chwałą Bóg. Ale męka — jako najprawdziwszy i głęboki wyraz Jego miłości — to dopiero początek. Dlatego też Jezus mówi, że będzie otoczony chwałą także w przyszłości (por. w. 32). Następnie Pan, w chwili gdy zapowiada swoje odejście z tego świata (por. w. 33), niczym testament dla swych uczniów — by w nowy sposób być pośród nich — daje im przykazanie: «Przykazanie nowe daję wam, abyście się wzajemnie miłowali, tak jak Ja was umiłowałem; żebyście i wy tak się miłowali wzajemnie» (w. 34). Jeżeli miłujemy się wzajemnie, Jezus nadal jest obecny wśród nas, jest otoczony w świecie chwałą.

Jezus mówi o «nowym przykazaniu». Ale na czym polega jego nowość? Już w Starym Testamencie Bóg dał przykazanie miłości; teraz jednak to przykazanie stało się nowe, ponieważ Jezus dodaje do niego coś bardzo ważnego: «Jak Ja was umiłowałem, tak i wy miłujcie się wzajemnie». Tym novum jest właśnie to: «miłować tak, jak miłował Jezus». Całe nasze miłowanie poprzedziła Jego miłość — i do tej miłości się odnosi, w tę miłość się wpisuje, właśnie dzięki tej miłości się urzeczywistnia. Stary Testament nie ukazywał żadnego wzorca miłości, ale jedynie formułował nakaz miłowania. Jezus natomiast dał nam samego siebie jako wzór i źródło miłości. Jest to miłość nieskończona, powszechna, która potrafi przemieniać wszelkie niesprzyjające okoliczności i przeszkody w okazje do doskonalenia się w miłości. I w świętych, pochodzących z tego miasta, widzimy, jak ta miłość się realizuje, nieustannie czerpiąc ze źródła miłości Jezusa.

W minionych wiekach w Kościele w Turynie powstała bogata tradycja świętości i wielkodusznej służby braciom — jak przypomnieli kardynał arcybiskup i pan burmistrz — dzięki działalności gorliwych kapłanów, braci i sióstr z zakonów czynnych i kontemplacyjnych oraz wiernych świeckich. Słowa Jezusa mają więc szczególną wymowę dla Kościoła w Turynie, Kościoła wielkodusznego i aktywnego, od jego księży począwszy. Dając nam nowe przykazanie, Jezus prosi nas, byśmy żyli Jego miłością, czerpali z Jego miłości, która jest prawdziwie wiarygodnym, wymownym i skutecznym znakiem w głoszeniu światu nadejścia królestwa Bożego.

Oczywiście, jeśli polegamy jedynie na własnych siłach, jesteśmy słabi i ograniczeni. Zawsze jest w nas pewien opór wobec miłości, a w naszym życiu wiele jest trudności, które wywołują podziały, urazy i żale. Lecz Pan dał nam obietnicę, że będzie obecny w naszym życiu, uzdalniając nas do tej miłości wielkodusznej i absolutnej, która potrafi pokonać wszelkie przeszkody, również te, które tkwią w naszych sercach. Jeśli trwamy w jedności z Chrystusem, możemy naprawdę tak miłować. Miłowanie innych, tak jak Jezus nas umiłował, jest możliwe jedynie dzięki tej mocy, jaką otrzymujemy dzięki relacji z Nim, szczególnie w Eucharystii, w której w sposób realny uobecnia się Jego Ofiara miłości, która rodzi miłość: to ona jest prawdziwą nowością w świecie, a także mocą nieustannego wielbienia Boga, które urzeczywistnia się dzięki trwaniu miłości Jezusa w naszej miłości.

Chciałbym zatem zwrócić się ze słowami zachęty zwłaszcza do kapłanów i diakonów tego Kościoła, którzy wielkodusznie poświęcają się pracy duszpasterskiej, ale również do braci i sióstr zakonnych. Praca robotników w winnicy Pana czasem bywa męcząca, obowiązki się mnożą, wiele jest oczekiwań, nie brakuje problemów: starajcie się czerpać na co dzień siłę do tego, by nieść proroczą nowinę o zbawieniu, z więzi miłości z Bogiem przeżywanej na modlitwie; niech na nowo w centrum waszego życia będzie Ewangelia; pielęgnujcie prawdziwą jedność i braterstwo w środowisku kapłańskim, w waszych wspólnotach, w relacjach z ludem Bożym; w posłudze bądźcie świadkami mocy miłości, która pochodzi z Wysoka, pochodzi od Pana obecnego wśród nas.

Pierwsze czytanie, którego wysłuchaliśmy, ukazuje nam właśnie szczególny sposób wielbienia Jezusa: apostolat i jego owoce. Paweł i Barnaba, kończąc swą pierwszą wyprawę apostolską, powracali do miast, które już nawiedzili, i umacniali uczniów, zachęcając ich do wytrwania w wierze, bo jak mówią, «przez wiele ucisków trzeba nam wejść do królestwa Bożego» (Dz 14, 22). Życie chrześcijańskie, drodzy bracia i siostry, nie jest łatwe; wiem, że również w Turynie nie brakuje trudności, problemów, trosk: mam na myśli szczególnie tych, którzy faktycznie żyją w niełatwej sytuacji, z powodu braku pracy, niepewnej przyszłości, cierpienia fizycznego i moralnego; myślę o rodzinach, o młodych, o osobach starszych, które często żyją samotnie, o ludziach z marginesu, o imigrantach. Tak, w życiu musimy stawiać czoło licznym trudnościom, wielu problemom, ale to właśnie pewność, jaką daje wiara, pewność, że nie jesteśmy sami, że Bóg kocha każdego, nie czyni różnic i każdego otacza swoją miłością, pozwala podejmować trud, jakim jest mierzenie się z codziennymi problemami, życie z nimi i ich pokonywanie. To miłość Chrystusa zmartwychwstałego do wszystkich skłoniła apostołów do porzucenia dotychczasowego życia, do głoszenia Słowa Bożego, do poświęcenia się bez reszty innym ludziom, odważnie, z radością i pokojem ducha. Zmartwychwstały ma moc miłości, która nie zna granic, której nie powstrzymują żadne przeciwności. A wspólnota chrześcijańska, szczególnie w środowiskach najbardziej zaangażowanych duszpastersko, powinna być rzeczywistym narzędziem tej Bożej miłości.

Zachęcam rodziny, aby żyły miłością chrześcijańską w zwykłych, codziennych czynnościach, w relacjach rodzinnych, pokonując podziały i nieporozumienia, pielęgnując wiarę, która jeszcze bardziej umacnia jedność. Także w bogatym i zróżnicowanym świecie akademickim i kultury niech nie zabraknie świadectwa miłości, o której mówi dzisiejsza Ewangelia, wyrażającego się w zdolności do uważnego słuchania i pokornego dialogu w poszukiwaniu Prawdy, w przekonaniu, że Prawda sama do nas przychodzi i nas olśniewa. Pragnę także dodać otuchy tym, którzy są powołani do zarządzania sprawami publicznymi, w często trudnym działaniu; współpraca w dążeniu do wspólnego dobra i w staraniach, by miasto stawało się miejscem coraz bardziej przyjaznym ludziom, miejscem, w którym by się im lepiej żyło, jest znakiem, że chrześcijańskie myślenie o człowieku nigdy nie stoi w sprzeczności z jego wolnością, lecz sprzyja osiągnięciu jej większej pełni, co może się urzeczywistnić jedynie w «cywilizacji miłości». Wszystkim, a w szczególności ludziom młodym chcę powiedzieć, aby nigdy nie tracili nadziei, tej nadziei, którą daje Chrystus zmartwychwstały, zwycięstwo Boga nad grzechem, nienawiścią i śmiercią.

Dzisiejsze drugie czytanie pokazuje nam właśnie ostateczny owoc zmartwychwstania Jezusa: jest nim Jeruzalem nowe, miasto święte, zstępujące z nieba, od Boga, przystrojone jak oblubienica zdobna dla swego męża (por. Ap 21, 2). Ten, którego ukrzyżowano, który podzielił nasze cierpienie, o czym przypomina nam wymownie także święty Całun, zmartwychwstał i pragnie nas wszystkich zjednoczyć w swojej miłości. To wspaniała nadzieja, «mocna» i pewna, ponieważ, jak mówi Apokalipsa, Bóg «otrze z ich oczu wszelką łzę, a śmierci już nie będzie. Ani żałoby, ni krzyku, ni trudu (...), bo pierwsze rzeczy przeminęły» (21, 4). Czy święty Całun nie przekazuje nam tego samego przesłania? Widzimy na nim nasze cierpienia, odzwierciedlone w cierpieniu Chrystusa: «Passio Christi. Passio hominis». Właśnie dlatego jest on znakiem nadziei: Chrystus przyjął krzyż, aby położyć kres złu; byśmy dostrzegli, że Jego Pascha to zapowiedź czekającej i nas chwili, kiedy każda łza zostanie otarta, i nie będzie już śmierci, ani żałoby, ani płaczu, ani trosk.

Fragment Apokalipsy kończy się stwierdzeniem: «I rzekł Zasiadający na tronie: 'Oto czynię wszystko nowe'» (21, 5). Pierwszą, całkowicie nową rzeczą, jaką Bóg uczynił, było zmartwychwstanie Jezusa i wyniesienie Go do chwały niebios. To tylko początek całej serii «nowych rzeczy», w których także i my mamy udział. «Nowe rzeczy» to świat pełen radości, w którym nie ma już cierpienia i ucisku, nie ma już goryczy i nienawiści, a jest jedynie miłość, która pochodzi od Boga i która wszystko przemienia.

Drodzy wierni Kościoła w Turynie, przybyłem do was, aby was utwierdzić w wierze. Pragnę was zachęcić, z mocą i miłością, byście trwali w wierze, którą otrzymaliście, która nadaje życiu sens, daje siłę do miłości; abyście nigdy nie utracili światła nadziei pokładanej w Jezusie zmartwychwstałym, który może odmienić rzeczywistość i wszystko uczynić nowym; abyście zwyczajnie i prawdziwie żyli miłością Bożą w mieście, w dzielnicach, we wspólnotach, w rodzinach: «Jak Ja was umiłowałem, tak i wy miłujcie się wzajemnie».

Benedykt XVI

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Moc miłości Zmartwychwstałego nie zna granic
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.