Obrońca pokoju i prekursor Soboru Watykańskiego II

Fot. Grzegorz Gałązka/galazka.deon.pl
Libreria Editrice Vaticana

Księża kardynałowie,

czcigodni bracia w biskupstwie i kapłaństwie,

drodzy bracia i siostry!

Fragmenty księgi Mądrości Syracha oraz początek Pierwszego Listu św. Piotra, składające się na pierwsze i drugie czytanie, są punktem wyjścia naszej refleksji podczas tej Mszy św., w której wspominamy mojego czcigodnego poprzednika, sługę Bożego Piusa XII. Minęło dokładnie 50 lat od jego śmierci, która nastąpiła 9 października 1958 r. we wczesnych godzinach rannych. Syrach, jak słyszeliśmy, przypominał wszystkim, którzy chcą pójść za Panem, że muszą być gotowi stawić czoło różnorodnym doświadczeniom, trudnościom i cierpieniu. Aby nie ugiąć się pod ich ciężarem — napomina — potrzebne jest prawe i wytrwałe serce, potrzebna jest wierność Bogu oraz cierpliwość połączona z niezłomnym postanowieniem, by iść drogą dobra. Cierpienie uszlachetnia serce ucznia Pana jak złoto oczyszczane w tyglu. «Przyjmij wszystko, co przyjdzie na ciebie — pisze święty autor — a w zmiennych losach poniżenia bądź wytrzymały! Bo w ogniu próbuje się złoto, a ludzi miłych Bogu — w piecu poniżenia» (Syr 2, 4-5).

Św. Piotr z kolei, w przedstawionej nam perykopie z Pisma Świętego, zwraca się do chrześcijan ze wspólnot z Azji Mniejszej, którzy doznawali «różnorodnych doświadczeń», i posuwa się jeszcze dalej: prosi ich, by mimo to «radowali się» (1 P 1, 6). Doświadczenia są niezbędne, zauważa, bo «przez to wartość waszej wiary okaże się wiele cenniejsza od zniszczalnego złota, które przecież próbuje się w ogniu, na sławę, chwałę i cześć przy objawieniu Jezusa Chrystusa» (por. 1 P 1, 7). A następnie ponowniei namawia ich, by byli radośni, by wręcz weselili się «radością niewymowną i pełną chwały» (w. 8). Zasadniczym powodem tej duchowej radości jest miłość do Jezusa i pewność co do Jego niewidzialnej obecności. To On sprawia, że wiara i nadzieja wierzących pozostają niezłomne nawet w najbardziej złożonych i trudnych momentach egzystencji.

W świetle tych tekstów biblijnych możemy odczytać ziemskie losy papieża Eugenia Pacellego oraz jego długą posługę Kościołowi, którą rozpoczął w 1901 r. za pontyfikatu Leona XIII i kontynuował za Piusa X, Benedykta XV i Piusa XI. Teksty te pomagają nam przede wszystkim zrozumieć, z jakiego źródła czerpał odwagę i cierpliwość, gdy pełnił papieski urząd w bolesnych latach II wojny światowej oraz nie mniej trudnego okresu powojennego, latach odbudowy i napiętych stosunków międzynarodowych, które przeszły do historii pod znamienną nazwą «zimnej wojny».

«Miserere mei Deus, secundum magnam misericordiam tuam — Zmiłuj się nade mną, Boże, w swojej łaskawości». Tym wezwaniem z Psalmu 50 [51] Pius XII rozpoczął swój testament. Pisał: «Słowa te, które świadomy, że na to nie zasłużyłem i nie jestem tego godny, wypowiadałem z drżeniem, przyjmując wybór na urząd Najwyższego Kapłana, z jeszcze większą mocą powtarzam teraz». Było to dwa lata przed jego śmiercią. Oddawanie się w miłosierne ręce Boga było postawą, jaką przyjmował niezmiennie mój czcigodny poprzednik, ostatni papież urodzony w Rzymie i pochodzący z rodziny od lat związanej ze Stolicą Apostolską. W Niemczech, gdzie pełnił funkcję nuncjusza apostolskiego, najpierw w Monachium, a potem w Berlinie, aż do r. 1929, pozostawił po sobie wdzięczną pamięć, przede wszystkim dlatego, że współpracował z Benedyktem XV, który próbował powstrzymać «niepotrzebną rzeź» Wielkiej Wojny, jak również dlatego, że dostrzegł, i to w zaraniu, niebezpieczeństwa, jakie niosła za sobą straszliwa ideologia narodowosocjalistyczna ze swoimi zgubnymi antysemickimi i antykatolickimi korzeniami. Wyniesiony do godności kardynalskiej w grudniu 1929 r., niedługo potem został sekretarzem stanu i przez 9 lat był wiernym współpracownikiem Piusa XI, w czasach totalitaryzmów: faszystowskiego, nazistowskiego i komunistycznego, które zostały potępione w Encyklikach Non abbiamo bisogno, Mit brennender Sorge i Divini Redemptoris.

«Kto słucha słowa mego i wierzy (...) ma życie wieczne» (J 5, 24). To zapewnienie Jezusa, które odczytaliśmy w Ewangelii, wywołuje w nas skojarzenie z najtrudniejszymi momentami pontyfikatu Piusa XII, kiedy w sytuacji braku ludzkiego poczucia bezpieczeństwa odczuwał silną potrzebę, by także poprzez ciągłe wyrzeczenia ascetyczne być jak najbliżej Chrystusa, jedynej pewności, która nie przemija. W ten sposób Słowo Boże stawało się światłem na jego drodze, na której papieżowi Eugeniowi Pacellemu przyszło pocieszać wygnańców i prześladowanych, ocierać łzy bólu i rozpaczy oraz opłakiwać niezliczone ofiary wojny. Tylko Chrystus jest prawdziwą nadzieją człowieka; jedynie wtedy, gdy w Nim pokłada ufność, serce człowieka może otworzyć się na miłość, która zwycięża nienawiść. Ta świadomość towarzyszyła Piusowi XII, gdy pełnił urząd Następcy Piotra, posługę rozpoczętą w momencie, gdy nad Europą i nad resztą świata gromadziły się groźne chmury nowego światowego konfliktu, któremu on starał się za wszelką cenę przeciwdziałać: «Niebezpieczeństwo jest bliskie, ale mamy jeszcze czas. Gdy panuje pokój, niczego się nie traci. W czasie wojny stracić można wszystko», nawoływał w radiowym orędziu 24 sierpnia 1939 r. (AAS XXXI, 1939, s. 334).

Podczas wojny uwidoczniła się miłość, jaką żywił wobec swojego «najmilszego Rzymu», miłość poświadczona wytężoną działalnością charytatywną w obronie prześladowanych, niezależnie od religii, rasy, narodowości czy przynależności politycznej. Kiedy po zajęciu Rzymu wielokrotnie radzono mu, by opuścił Watykan i udał się w bezpieczne miejsce, jego odpowiedź była zawsze jednakowa i zdecydowana: «Nie opuszczę Rzymu i mojego stanowiska, nawet gdybym miał umrzeć» (por. Summarium, s. 186). Jego krewni i inni świadkowie opowiadali o ograniczeniach, jakie sam sobie nałożył, w odniesieniu do jedzenia, ogrzewania, odzieży i wygód, by dzielić warunki życia ludzi dotkliwie doświadczanych przez bombardowania i skutki wojny (por. A. Tornielli, Pius XII, Człowiek na tronie Piotrowym). Czy można zapomnieć radiowe orędzie bożonarodzeniowe z grudnia 1942 r.? Łamiącym się ze wzruszenia głosem ubolewał nad sytuacją «setek tysięcy ludzi, którzy bez najmniejszej winy, niejednokrotnie jedynie z racji narodowości czy pochodzenia, skazani zostali na śmierć lub powolne wyniszczenie» (AAS XXXV, 1943, s. 23), wyraźnie odnosząc się do deportacji i zagłady Żydów. Działał często w ukryciu i w ciszy, gdyż uważał, że — w konkretnych sytuacjach tego złożonego momentu dziejów — jedynie w ten sposób można było uniknąć najgorszego i uratować jak największą liczbę Żydów. Za swoją działalność, po wojnie, a także po śmierci, otrzymał wiele jednoznacznych wyrazów wdzięczności od przedstawicieli najwyższych władz świata żydowskiego, jak na przykład od ministra Spraw Zagranicznych Izraela Goldy Meir, która napisała: «Kiedy najstraszliwsze męczeństwo spadło na nasz naród podczas dziesięciu lat nazistowskiego terroru, dał się słyszeć głos Papieża w obronie ofiar», kończąc ze wzruszeniem: «Opłakujemy śmierć wielkiego sługi pokoju».

Niestety, w historycznej debacie nad postacią sługi Bożego Piusa XII, nie zawsze wyważonej, nie zostały naświetlone wszystkie aspekty jego wielowymiarowego pontyfikatu. Liczne były jego mowy, przemówienia i przesłania do uczonych, lekarzy, przedstawicieli najróżniejszych grup zawodowych. Wiele z nich do dziś zachowało wyjątkową aktualność i nadal stanowi niezawodny punkt odniesienia.

Paweł VI, który przez wiele lat był jego wiernym współpracownikiem, mówił o nim jako o erudycie, wnikliwym uczonym, otwartym na nowoczesne perspektywy badawcze i kulturowe, niezmiennie i konsekwentnie dochowującym wierności zarówno zasadom ludzkiej racjonalności, jak i nienaruszonemu depozytowi prawd wiary. Uważał go za prekursora Soboru Watykańskiego II (por. rozważanie przed modlitwą «Anioł Pański», 10 marca 1974 r.). W tym świetle zasługuje na pamięć wiele jego dokumentów, ale ograniczę się do wymienienia tylko kilku. W Encyklice Mystici Corporis, opublikowanej 29 czerwca 1943 r., czyli jeszcze podczas zawieruchy wojennej, opisywał relacje zarówno duchowe, jak i widzialne, łączące człowieka ze Słowem Wcielonym i proponował postrzegać w tej perspektywie wszystkie zasadnicze zagadnienia eklezjologiczne, dając po raz pierwszy dogmatyczną i teologiczną syntezę, która stała się podstawą soborowej Konstytucji dogmatycznej Lumen gentium.

Kilka miesięcy później, 20 września 1943 r., w Encyklice Divino afflante Spiritu ustalił dydaktyczne zasady badania Pisma Świętego, podkreślając jego wagę i rolę w życiu chrześcijańskim. Jest to dokument świadczący o wielkim otwarciu Piusa XII na naukowe metody badania tekstów biblijnych. Czyż można nie wspomnieć o tej Encyklice w chwili, gdy trwają prace Synodu, który obraduje właśnie na temat: «Słowo Boże w życiu i misji Kościoła»? Proroczej intuicji Piusa XII zawdzięczamy rozpoczęcie poważnych badań w zakresie historiografii starożytnej, pomagających lepiej zrozumieć naturę świętych ksiąg, bez umniejszania czy negowania ich wartości historycznej. Studia z zakresu «rodzajów literackich», które miały służyć lepszemu zrozumieniu tego, co święty autor chciał powiedzieć, aż do r. 1943 były traktowane z nieufnością, również ze względu na nadużycia, do których dochodziło. Encyklika uznawała zaś słuszność ich stosowania, uważając je za właściwe narzędzie w badaniach nie tylko nad Starym, ale także nad Nowym Testamentem. «Dziś sztukę tę — tłumaczył papież — nazywaną badaniem tekstu i z powodzeniem stosowaną w odniesieniu do publikacji autorów świeckich, na tej samej zasadzie stosuje się w studiach nad Świętymi Księgami, przez szacunek należny słowu Bożemu». I dodał: «Jej celem jest przywrócenie w możliwie najbardziej precyzyjny sposób pierwotnej formy świętego tekstu, usunięcie przeinaczeń będących rezultatem omyłek kopistów, a także uwolnienie go od dopisków i luk, zmian szyku wyrazów, od powtórzeń i innych podobnych niedociągnięć, w jakie obfitują teksty ręcznie przepisywane przez wiele wieków (AAS XXXV, 1943, s. 336).

Trzecia Encyklika, którą chciałbym wymienić, to Mediator Dei, poświęcona liturgii, opublikowana 20 listopada 1947 r. Tym dokumentem sługa Boży pobudził rozwój ruchu liturgicznego, kładąc nacisk na «istotę kultu», którą «powinien być element wewnętrzny: koniecznie trzeba bowiem — pisze — żyć zawsze w Chrystusie, całkowicie się Jemu oddać, aby w Nim, z Nim i przez Niego oddawać chwałę Ojcu. Święta liturgia wymaga, by te dwa elementy były ze sobą ściśle powiązane... W przeciwnym razie religia staje się formalizmem pozbawionym podstaw i treści». Nie możemy też nie wspomnieć o wpływie, jaki papież ten wywarł na działalność misyjną Kościoła przez Encykliki Evangelii praecones (1951) i Fidei donum (1957). Podkreśla w nich, że obowiązek głoszenia ludziom Ewangelii spoczywa na każdej wspólnocie, co z zapałem i odwagą podejmuje potem Sobór Watykański II. Troskę o misję papież Eugenio Pacelli okazywał już od początku pontyfikatu, kiedy w październiku 1939 r. wyświęcił 12 biskupów pochodzących z krajów misyjnych, a wśród nich Hindusa, Chińczyka, Japończyka, pierwszego biskupa afrykańskiego i pierwszego biskupa z Madagaskaru. Przedmiotem jego stałej troski duszpasterskiej było umacnianie roli wiernych świeckich, aby wspólnota Kościoła mogła wykorzystywać wszelkie siły i zasoby. Również za to Kościół i świat są mu wdzięczni.

Drodzy bracia i siostry, gdy modlimy się o pomyślny przebieg procesu beatyfikacyjnego sługi Bożego Piusa XII, warto pamiętać, że świętość była jego ideałem, ideałem, który ukazywał wszystkim. Z tego też powodu zainicjował procesy beatyfikacyjne i kanonizacyjne osób różnych narodowości, przedstawicieli wszystkich stanów, funkcji i zawodów, dużo uwagi poświęcając również kobietom. To właśnie Maryję, Niewiastę zbawienia, ukazał ludziom jako znak niezawodnej nadziei, ogłaszając w Roku Świętym 1950 dogmat o Wniebowzięciu. W naszym dzisiejszym świecie w którym jak wtedy panuje troska i niepokój o przyszłość; w tym świecie, gdzie nawet bardziej niż wtedy oddalenie się wielu ludzi od prawdy i cnót utrudnia patrzenie w przyszłość z nadzieją, Pius XII zachęca nas, byśmy zwrócili wzrok ku Maryi wziętej do chwały niebieskiej. Zachęca nas, byśmy z ufnością zwracali się do Niej, aby pomogła nam coraz bardziej doceniać wartość ziemskiego życia i kierować wzrok ku prawdziwemu celowi, do jakiego jesteśmy wszyscy powołani: do życia wiecznego, które, jak zapewnia Jezus ma już ten, kto słucha i wypełnia Jego słowo. Amen!

Benedykt XVI

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Obrońca pokoju i prekursor Soboru Watykańskiego II
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.