Papież: Kościół musi zawsze wychodzić do ludzi, inaczej choruje

(fot. Grzegorz Gałązka / galazka.jezuici.pl)
KAI / PAP / jb

Papież Franciszek powiedział w niedzielę wiernym, że Kościół musi zawsze wychodzić do ludzi, bo w przeciwnym razie - jak ostrzegł - "choruje". Podczas spotkania z wiernymi papież podkreślił, że wychodzenie na zewnątrz w poszukiwaniu ludzi to "styl Boga".

DEON.PL POLECA

Zwracając się do wiernych przybyłych do Watykanu na modlitwę Anioł Pański papież zaznaczył, że "Bóg nie jest zamknięty w swoim świecie, ale wychodzi".

"Zawsze wychodzi poszukując nas, nie jest zamknięty, wychodzi stale na poszukiwanie osób, bo nie chce, by ktoś został wykluczony z jego planu miłości".

"Kościół musi być taki, jak Bóg: zawsze wychodzić. Kiedy nie wychodzi, choruje na tyle chorób, ile mamy w Kościele" - dodał Franciszek.

"A dlaczego są te choroby w Kościele? Bo on nie wychodzi. Prawdą jest to, że kiedy ktoś wychodzi, pojawia się groźba wypadku, ale lepszy jest Kościół po wypadku dlatego, że wyszedł głosić Ewangelię niż Kościół chory z powodu zamknięcia" - mówił.

Papież powiedział także, że na wrzesień planowany był Międzynarodowy Kongres Eucharystyczny, który miał odbyć się w Budapeszcie. Przypomniał, że to wydarzenie zostało przełożone na przyszły rok z powodu pandemii. Przy tej okazji pozdrowił wszystkich duchownych i wiernych na Węgrzech.

Przeczytaj całość papieskiego rozważania:

Drodzy bracia i siostry, dzień dobry!

Dzisiejszy fragment Ewangelii (por. Mt 20, 1-16) przedstawia przypowieść o robotnikach najętych podczas dnia przez gospodarza winnicy. Poprzez tę historię Jezus ukazuje nam zadziwiający sposób działania Boga, wyrażony przez dwie postawy gospodarza: powołanie i wynagrodzenie.

Po pierwsze, powołanie. Pięć razy gospodarz winnicy wychodzi na plac i wzywa do pracy dla niego: o szóstej, dziewiątej, dwunastej, trzeciej i piątej po południu. Wzruszający jest obraz owego gospodarza, który kilka razy wychodził na plac poszukując robotników do swojej winnicy. Ten gospodarz przedstawia Boga powołującego wszystkich i powołującego zawsze. Bóg działa w ten sposób również dzisiaj: wciąż powołuje wszystkich, o każdej porze, zapraszając do pracy w swoim królestwie. Jest to styl Boga, do którego przyjmowania i naśladowania jesteśmy z kolei powołani. Nie jest On zamknięty w swoim świecie, ale „wychodzi”. Bóg nieustannie „wychodzi”, szukając nas. Nie jest zamknięty. Bóg „wychodzi”. Wychodzi nieustannie w poszukiwaniu osób, ponieważ chce, aby nikt nie został wykluczony z Jego planu miłości.

Również nasze wspólnoty są wezwane do wyjścia z różnego rodzaje „granic”, jakie mogą istnieć, do zaoferowania wszystkim słowa zbawienia, które przyszedł przynieść Jezus. Chodzi o otwarcie się na perspektywy życia, które dają nadzieję tym, którzy znajdują się na peryferiach egzystencjalnych i jeszcze nie doświadczyli lub zagubili siłę i światło spotkania z Chrystusem. Kościół musi być taki, jak Bóg: zawsze wychodzić. A kiedy Kościół nie wychodzi, choruje na wiele chorób, jakie mamy w Kościele. A skąd te choroby w Kościele? Stąd, że nie wychodzi. To prawda, że kiedy ktoś wychodzi, pojawia się ryzyko wypadku. Ale lepiej, aby Kościół uległ wypadkowi wychodząc, by głosić Ewangelię, niż żeby był chory z powodu zamknięcia. Bóg zawsze wychodzi. Bo jest Ojcem, bo kocha. I Kościół musi czynić podobnie. Zawsze wychodzić.

Bóg nieustannie „wychodzi”, szukając nas. Nie jest zamknięty.

Drugą postawą gospodarza reprezentującą postawę Boga jest jego sposób wynagradzania robotników. Jak płaci Bóg? Gospodarz umawia się na „denara” (w. 2) z pierwszymi pracownikami zatrudnionymi rano. Tym, którzy dołączają później mówi natomiast: „co będzie słuszne, dam wam” (w. 4). Pod koniec dnia właściciel winnicy nakazuje wszystkim wypłacić tyle samo, czyli denara. Ci, którzy pracowali od rana, są oburzeni i narzekają na gospodarza, ale on nalega: chce dać wszystkim maksymalne wynagrodzenie, także tym, którzy przybyli ostatni (ww. 8-15). Bóg zawsze wynagradza maksymalnie. Nie ogranicza się do połowy zapłaty. Wynagradza wszystko. I tutaj rozumiemy, że Jezus nie mówi o pracy i sprawiedliwej płacy, co jest oddzielną kwestią, ale o królestwie Bożym i dobroci Ojca niebieskiego, który nieustannie wychodzi, aby zapraszać i maksymalnie wynagradza wszystkich.

Istotnie, Bóg zachowuje się w ten sposób: nie patrzy na czas i wyniki, ale na dyspozycyjność i hojność, z jaką poświęcamy się Jego służbie. Jego działanie jest więcej niż sprawiedliwym, w tym sensie, że wykracza poza sprawiedliwość i przejawia się w łasce. Wszystko jest łaską. Nasze zbawienie jest łaską. Nasza świętość jest łaską. Dając nam łaskę, daje nam więcej, niż zasługujemy. Zatem ten, kto kieruje się ludzką logiką, czyli zasługami nabytymi przez własne umiejętności, z pierwszego staje się ostatnim. „Ależ ja tyle pracowałem. Tyle zrobiłem w Kościele, tak bardzo pomagałem, a płacą mi tyle, ile temu, kto przyszedł jako ostatni”. Pamiętajmy, kto był pierwszym świętym, kanonizowanym w Kościele: Dobry Łotr, który „skradł” Niebo w ostatniej chwili swego życia. To jest łaską, taki jest Bóg, także wobec nas wszystkich. Natomiast ten, kto próbuje myśleć o swoich zasługach - upada. A ten, kto pokornie powierza się miłosierdziu Ojca, tak jak Dobry Łotr, z ostatniego staje się pierwszym (por. w. 16).

Kiedy Kościół nie wychodzi, choruje na wiele chorób, jakie mamy w Kościele.

Niech Najświętsza Maryja Panna pomoże nam odczuwać każdego dnia radość i zdumienie z powodu bycia powołanymi przez Boga do pracy dla Niego, na Jego polu, którym jest świat, w Jego winnicy, którą jest Kościół. I mieć jako jedyną nagrodę Jego miłość, przyjaźń Jezusa, która jest dla nas wszystkim.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Papież: Kościół musi zawsze wychodzić do ludzi, inaczej choruje
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.