Papież wskazuje drogę do jedności w Kościele

(fot. Grzegorz Gałązka/galazka.deon.pl)
KAI / psd

Papież Franciszek zmierzając do świętości pokazuje zarazem, że jest utalentowanym politykiem i przywódcą, który wie, że tworzenie lepszej przyszłości wymaga wnikliwego spojrzenia w przeszłość - uważa publicysta "Washington Post" E. J. Dionne.

Chwali on decyzję o jednoczesnej kanonizacji papieży Jana Pawła II i Jana XXIII. "Jest to właściwa decyzja, którą chwalą tradycyjni katolicy, cieszący się z kanonizacji Jana Pawła, i zarazem kościelni progresiści, którzy przez dziesiątki lat czekali na większe uhonorowanie papieża Jana. Jeden punkt dla jednej strony i jeden punkt dla drugiej - to dobra formuła do zbudowania harmonii, której katolicy właśnie teraz potrzebują" - pisze Dionne.

Amerykański publicysta zauważa, że szybka kanonizacja Jana Pawła II była nieunikniona, nie tylko ze względu na katolików-tradycjonalistów, ale także dlatego, że jest on kochany na całym świecie i "kampania" na rzecz kanonizacji rozpoczęła się już w momencie jego śmierci. "Krytyka dotycząca jego działalności, np. powolność w reagowaniu na skandale pedofilskie wśród duchownych, nie powinna podważać faktu, że stał się on wybitną postacią historyczną. Jego istotny udział w upadku imperium sowieckiego wynikał zarazem z osobistej świętości i wybitnego talentu politycznego. Mówiąc osobiście, wizyta Jana Pawła II w rzymskiej synagodze w 1986 r. i jego ówczesna twarda i bezkompromisowa krytyka antysemityzmu, pozostaje w moim dziennikarskim życiu jednym z najbardziej wzruszających momentów" - wspomina Dionne.

Pisząc o znaczeniu kanonizacji obu papieży, uważa on, że "bez zwołanego przez Jana XXIII Vaticanum II nie byłoby Jana Pawła II, gdyż sobór ten wpłynął na najważniejsze jego późniejsze osiągnięcia dotyczące praw człowieka, wolności religijnej, demokracji, sprawiedliwości społecznej i praw ludzi pracy".

Kanonizując papieża Jana, Franciszek pragnie, aby katolicy przyjęli na nowo jego spuściznę: otwarcie się Kościoła na świat współczesny, na sprawiedliwość społeczną i dialog z innymi religiami. Vaticanum II bowiem to nie tylko "mgliste wspomnienie", którego znaczenie bywa niekiedy pomniejszane przez konserwatystów. Dionne cytuje Kena Woodwarda, emerytowanego redaktora "Newsweeka", który w książce "Making Saints" z 1990 r. napisał, że "święci są po to, aby oświecać nas żyjących, a także tych, którzy przyjdą po nas". Należą oni do "wspólnot, które łączą nas z przeszłością i zarazem kierują nas w przyszłość jako wspólnoty pełne nadziei". "Przez przypomnienie katolikom, które aspekty z przeszłości należy świętować, Franciszek pokazuje drogę do bardziej otwartego, mniej podzielonego Kościoła - Kościoła, który zwraca się do przyszłości z nadzieją, a nie ze strachem" - kończy swój artykuł publicysta "Washington Post".

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Papież wskazuje drogę do jedności w Kościele
Komentarze (4)
jazmig jazmig
14 lipca 2013, 09:15
Mam nadzieję, że nie takie były intencje papieża dotyczące kanonizacji obydwu papieży. Mam nadzieję, że papież odważy się wreszcie beatyfikować i kanonizować Piusa XII, bo to dopiero będzie miarą jego samodzielności  i brku uzależnienia od opinii  mediów i środowis KK nieprzychylnych.
D
deda
14 lipca 2013, 00:55
całowanie koranu nie było gestem przesadnie tradycyjnym;)
Ł
łoł
14 lipca 2013, 00:22
Jan Paweł II tradycjonalistą?? Trochę stonował wyczyny Pawła VI, ale też wiele rzeczy poszło dalej niż za poprzednika, chociażby zorganizowanie modłów w Asyżu wspólnie z różnymi wierzeniami od monoteistycznych przez politeistyczne aż po animistyczne i agnostystyczne...
B
Buntek
13 lipca 2013, 23:42
"...decyzja, którą chwalą tradycyjni katolicy..." To Jan Paweł II był katolikiem - tradycjonalistą? Od kiedy? Chyba po odejściu do domu Boga Ojca. Rozumiem, że taka jest potrzeba "rzeczywistości medialnej" a nie rzeczywistość faktów.