Zbliżajcie ludzi do Serca Dobrego Pasterza

Fot. Grzegorz Gałązka/galazka.deon.pl
Libreria Editrice Vaticana

Drodzy Bracia i Siostry,

drodzy Bracia przyjmujący święcenia kapłańskie!

W tym dniu, kiedy wy, drodzy przyjaciele, przez sakrament święceń kapłańskich zostajecie pasterzami w służbie wielkiego Pasterza Jezusa Chrystusa, sam Pan mówi nam w Ewangelii o posłudze dla dobra owczarni Bożej. Obraz pasterza pochodzi z dawnych czasów. Królowie starożytnego Wschodu zwykli nazywać samych siebie pasterzami swoich narodów. W Starym Testamencie Mojżesz i Dawid, zanim zostali powołani, by stać się przywódcami i pasterzami Ludu Bożego, rzeczywiście byli pasterzami trzód. W trudnym okresie wygnania, gdy zawiedli pasterze Izraela, czyli jego polityczni i religijni przewodnicy, Ezechiel nakreślił obraz Boga jako Pasterza swego ludu. Mówi Bóg przez proroka: «Jak pasterz dokonuje przeglądu swej trzody (...), tak Ja dokonam przeglądu moich owiec i uwolnię je ze wszystkich miejsc, dokąd się rozproszyły w dni ciemne i mroczne» (Ez 34, 12). Teraz Jezus ogłasza, że godzina nadeszła: On sam jest Dobrym Pasterzem, przez którego Bóg opiekuje się swoim stworzeniem, człowiekiem, gromadzi ludzi i prowadzi ich na prawdziwe pastwisko. Św. Piotr, któremu zmartwychwstały Pan polecił, by pasł Jego owce, by stał się pasterzem z Nim i dla Niego, nazywa Jezusa archipoimen — Najwyższym Pasterzem (por. 1 P 5, 4); chce przez to powiedzieć, że można być pasterzem owczarni Jezusa Chrystusa tylko za Jego pośrednictwem i w najgłębszej jedności z Nim. To właśnie znajduje wyraz w sakramencie święceń kapłańskich: kapłan zostaje przez sakrament całkowicie włączony w Chrystusa, aby — Jego obierając za punkt wyjścia i działając ze względu na Niego — spełniał w jedności z Nim posługę jedynego Pasterza Jezusa, w którym Bóg, przez wcielenie, chce być naszym Pasterzem.

Posługa pasterska

Ewangelia, której wysłuchaliśmy w dzisiejszą niedzielę, stanowi jedynie część wielkiej mowy Jezusa o pasterzach. W tym fragmencie Pan mówi nam trzy rzeczy o prawdziwym pasterzu: daje swoje życie za owce; zna je, i one go znają; pełni posługę jedności. Przed rozważeniem tych trzech zasadniczych cech charakterystycznych może warto przypomnieć krótko wcześniejszy fragment mowy o pasterzach, w której Jezus, zanim nazwał siebie Pasterzem, wypowiedział zaskakujące słowa: «Ja jestem bramą» (J 10, 7) — poprzez Niego należy wchodzić, by pełnić posługę pasterza. Jezus podkreśla ten zasadniczy warunek bardzo jasno, mówiąc: «Kto (...) wdziera się inną drogą, ten jest złodziejem i rozbójnikiem» (J 10, 1). Słowo «wdziera się» — po grecku anabainei — przywołuje obraz człowieka wspinającego się na ogrodzenie, by przechodząc przez nie, przedostać się tam, gdzie nie ma prawa wejść. «Wdzierać się» — można w tym obrazie dopatrzeć się również karierowiczostwa, starania o to, by zajść «wysoko», wyrobić sobie pozycję dzięki Kościołowi: posłużyć się, a nie służyć.

To obraz człowieka, który przez kapłaństwo chce przysporzyć sobie ważności, stać się kimś, obraz tego, kto ma na celu wywyższenie swojej osoby, a nie pokorną służbę Jezusa Chrystusa. Jednakże jedynym słusznym «wyniesieniem» do posługi pasterza jest krzyż. Oto prawdziwe wyniesienie i prawdziwa brama. Nie pragnąć samemu stać się kimś, ale być dla drugiego człowieka, dla Chrystusa, i w ten sposób przez Niego i z Nim być dla ludzi, których On szuka i których chce prowadzić drogą życia. Kapłaństwa dostępuje się przez sakrament — a to właśnie znaczy: przez złożenie z siebie daru dla Chrystusa, by On mógł się mną posługiwać, i bym ja mógł Mu służyć i odpowiedzieć na Jego powołanie, nawet gdyby ono nie zgadzało się z moimi pragnieniami samorealizacji i bycia poważanym. Wejść przez bramę, którą jest Chrystus, znaczy poznawać Go i miłować coraz bardziej, aby nasza wola jednoczyła się z Jego wolą, a nasze działanie i Jego działanie zespalały się w jedno. Drodzy przyjaciele, w tej intencji wciąż na nowo pragniemy się modlić, chcemy zabiegać właśnie o to, by Chrystus w nas wzrastał, by nasze zjednoczenie z Nim stawało się coraz głębsze, tak by sam Chrystus, za naszym pośrednictwem, był Tym, który pasie owce.

Eucharystia w życiu pasterza

Przypatrzmy się teraz lepiej trzem podstawowym stwierdzeniom Jezusa, odnoszącym się do dobrego pasterza. Pierwsze z nich, wyraźnie dominujące w całej mowie o pasterzach, to: pasterz daje życie za owce. Tajemnica Krzyża znajduje się w centrum posługi Jezusa jako pasterza: jest to wielka posługa, jaką On oddaje nam wszystkim. Daje samego siebie, i to nie tylko w odległej przeszłości. Urzeczywistnia to codziennie w świętej Eucharystii, daje samego siebie poprzez nasze ręce, daje nam siebie. Dlatego też słusze jest, by ośrodkiem życia kapłańskiego była święta Eucharystia, w której ofiara Jezusa na krzyżu rzeczywiście i nieustannie pozostaje obecna pośród nas. Wychodząc z tego założenia, uczymy się również, co znaczy sprawować Eucharystię w należyty sposób: jest to spotkanie z Panem, który dla nas rezygnuje ze swej Boskiej chwały, pozwala się poniżyć aż do śmierci na krzyżu i w ten sposób daje się każdemu z nas. Bardzo ważna jest dla kapłana codzienna Eucharystia, w której za każdym razem na nowo obcuje z tą tajemnicą; za każdym razem na nowo oddaje się w ręce Boże, zaznając jednocześnie radości, jaka płynie ze świadomości, że On jest obecny, przyjmuje mnie, za każdym razem na nowo mnie podtrzymuje i prowadzi, podaje mi rękę, daje samego siebie. Eucharystia powinna stać się dla nas życiową szkołą, w której uczymy się składać w darze nasze życie. Życie oddaje się nie tylko w chwili śmierci i nie tylko w formie męczeństwa. Powinniśmy je oddawać dzień po dniu. Dzień po dniu trzeba się uczyć, że nie mam życia dla siebie samego. Dzień po dniu muszę się uczyć zapominać o sobie, być gotowy poświęcić się tej sprawie, dla której On, Pan, w tym momencie mnie potrzebuje, nawet jeżeli inne rzeczy wydają mi się piękniejsze i ważniejsze. Dawać życie, a nie brać go. W ten sposób doświadczamy wolności. Wolności od nas samych, szerokich przestrzeni istnienia. W ten sposób, gdy jesteśmy użyteczni, gdy jesteśmy osobami potrzebnymi w świecie, nasze życie staje się ważne i piękne. Jedynie ten, kto daje swoje życie, znajduje je.

Zna swoje owce

Oto druga wypowiedź Pana: «znam [owce] moje, a moje Mnie znają, podobnie jak Mnie zna Ojciec, a Ja znam Ojca» (J 10, 14-15). W tym zdaniu dwie relacje, pozornie całkowicie odmienne, splatają się ze sobą: relacja Jezusa z Ojcem oraz relacja Jezusa z powierzonymi Mu ludźmi. Jednak obie te relacje występują razem, ponieważ w ostatecznym rozrachunku ludzie należą do Ojca i poszukują Stwórcy, Boga. Kiedy spostrzegają, że ktoś mówi do nich tylko we własnym imieniu, jedynie od siebie, wówczas intuicja podpowiada im, że to za mało i że nie może on być tym, którego szukają. Jednakże tam, gdzie w słowach osoby rozbrzmiewa inny głos, głos Stwórcy, Ojca, otwiera się brama wiodąca do relacji, której człowiek oczekuje. Tak powinno być i w naszym przypadku. Powinniśmy przede wszystkim w naszym wnętrzu przeżywać relację z Chrystusem, a za Jego pośrednictwem z Ojcem. Tylko w ten sposób możemy rzeczywiście zrozumieć ludzi. Tylko w Bożym świetle staje się zrozumiała głębia człowieka; a wówczas ci, którzy nas słuchają, zdają sobie sprawę, że nie mówimy o sobie, o czymś, ale o prawdziwym Pasterzu. Oczywiście, w słowach Jezusa zawarte jest również całe praktyczne zadanie duszpasterskie, polegające na towarzyszeniu ludziom, szukaniu ich, otwieraniu się na ich potrzeby oraz odpowiadaniu na ich pytania. Oczywiście, rzeczą podstawową jest praktyczna, konkretna znajomość powierzonych osób i oczywiście ważne jest, by pojmować owo «poznanie» innych w sensie biblijnym: nie ma prawdziwego poznania bez miłości, bez wewnętrznej relacji, bez głębokiej akceptacji drugiego człowieka. Pasterz nie może się zadowolić znajomością imion i dat. Poznawanie przez niego owiec powinno zawsze być również poznawaniem sercem. Jednakże można to w pełni urzeczywistnić tylko wtedy, jeżeli Pan otworzył nasze serce; jeżeli nasze poznanie nie wiąże osób z naszym prywatnym «ja», z naszym własnym małym sercem, ale pozwala im poczuć Serce Jezusa, Serce Pana. Winno to być poznanie Sercem Jezusa i na Niego ukierunkowane; poznanie, które nie wiąże człowieka ze mną, ale prowadzi go do Jezusa i w ten sposób sprawia, że staje się wolny i otwarty. Dzięki temu również i my ludzie stajemy się sobie bliscy. Prośmy wciąż na nowo Pana, aby został nam dany ten sposób poznawania Sercem Jezusa, by nie wiązać innych z sobą, lecz przywiązywać ich do Serca Jezusa i budować tym samym prawdziwą wspólnotę.

W trosce o wszystkie owce

I wreszcie Pan mówi nam o powierzonej pasterzowi posłudze jedności: «Mam także inne owce, które nie są z tej zagrody. I te muszę przyprowadzić, i będą słuchać głosu mego, i nastanie jedna owczarnia, jeden pasterz» (J 10, 16). To samo powtarza Jan, po tym jak sanhedryn wydał decyzję, że Jezus zostanie zabity, i Kajfasz powiedział, że byłoby lepiej, żeby jeden umarł za lud, niż żeby zginął cały naród. Jan uznaje te słowa Kajfasza za prorocze i dodaje: «Jezus ma umrzeć za naród, i nie tylko za naród, ale także po to, by rozproszone dzieci Boże zgromadzić w jedno» (J 11, 51-52). Staje się tu widoczny związek miedzy krzyżem i jednością. Za jedność płaci się krzyżem. Uwidacznia się jednak zwłaszcza uniwersalna perspektywa działalności Jezusa. Jeśli proroctwo Ezechiela o pasterzu odnosiło się do przywrócenia jedności między rozproszonymi plemionami Izraela (por. Ez 34, 22-24), obecnie chodzi nie tylko o zjednoczenie rozproszonego Izraela, ale o zjednoczenie wszystkich dzieci Bożych, ludzkości — Kościoła Żydów i pogan.

Posłannictwo Jezusa dotyczy całej ludzkości, i dlatego Kościołowi została powierzona odpowiedzialność za całą ludzkość, aby uznała ona Boga, tego Boga, który dla nas wszystkich stał się w Jezusie Chrystusie człowiekiem, cierpiał, umarł i zmartwychwstał. Kościół nie powinien nigdy zadowalać się liczbą tych, do których w pewnym momencie dotarł, i mówić, że pozostali mają się dobrze: muzułmanie, hinduiści i tak dalej.

Kościół nie może zamykać się we własnym wygodnym środowisku. Została mu powierzona misja uniwersalna, powinien troszczyć się za wszystkich i o wszystkich. To wielkie zadanie ogólne powinniśmy «przekładać» na nasze poszczególne misje. Oczywiście, kapłan, duszpasterz powinien przede wszystkim troszczyć się o tych, którzy wierzą i żyją w Kościele, którzy szukają w nim drogi życia i ze swej strony — niczym żywe kamienie — budują Kościół, a tym samym budują i zarazem wspierają również kapłana. Jednakże powinniśmy zawsze na nowo — jak mówi Pan — wychodzić «na drogi i między opłotki» (Łk 14, 23), by nieść Boże zaproszenie na ucztę również i tym ludziom, którzy dotychczas nic jeszcze o Nim nie słyszeli albo których serca On jeszcze nie dotknął. Ta uniwersalna posługa, posługa na rzecz jedności, ma wiele form. Zawsze należy do niej również zabieganie o wewnętrzną jedność Kościoła, aby ponad wszelką różnorodnością i ograniczeniami był on znakiem obecności w świecie Boga, bo tylko On może stworzyć taką jedność.

Pośród rzeźb z czasów starożytnego Kościoła występuje postać pasterza niosącego na ramionach owcę. Być może obrazy te należą do sielankowej wizji życia wiejskiego, które fascynowało ówczesne społeczeństwo. Lecz dla chrześcijan ta figura stała się w sposób całkowicie naturalny obrazem Tego, który wyruszył na poszukiwanie zagubionej owcy — ludzkości; obrazem Tego, który towarzyszy nam nawet na naszych pustyniach i na manowcach życia; obrazem Tego, który wziął na swoje ramiona zagubioną owcę, którą jest ludzkość, i niesie ją do domu. Stała się obrazem prawdziwego Pasterza, Jezusa Chrystusa. Jemu się powierzamy. Jemu powierzamy was, drodzy bracia, zwłaszcza w tym momencie, aby On wam przewodził i prowadził was każdego dnia; abyście za Jego pośrednictwem i z Nim mogli stawać się dobrymi pasterzami Jego owczarni. Amen!

Benedykt XVI

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Zbliżajcie ludzi do Serca Dobrego Pasterza
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.