Syryjczycy w ślepym zaułku przemocy

Krajobraz regionu Baba Amr w prowincji Homs w Syrii (fot. EPA/SANA)
Radio Watykańskie

W Syrii mamy już prawdziwe piekło. Ludzie boją się nawet grzebać umarłych. Z konieczności wrzucają rozkładające się zwłoki do koszy na śmieci. Tak codzienne realia wojny domowej na Bliskim Wschodzie opisuje nuncjusz apostolski w Damaszku abp Mario Zenari. Muzułmanie bezradnie apelują do Allaha o zmiłowanie. Ja zaś odnoszę wrażenie, że na ulicach Syrii po raz kolejny kona Chrystus - zwierza się watykański dyplomata.

W jego przekonaniu do świata dociera tylko część informacji na temat tego, co dzieje się w Syrii. Opinia międzynarodowa była zbulwersowana na przykład widokiem masakry w Homs, gdzie odkryto ostatnio 47 ciał kobiet i dzieci. Tu na miejscu jednak nikt nie chce się przyznać do tej zbrodni - zaznacza abp Zenari.

- Muszę powiedzieć, że dwie strony konfliktu zrzucają na siebie nawzajem odpowiedzialność za tę okrutną masakrę - powiedział Radiu Watykańskiemu dyplomata z Damszku. - Mam nadzieję, że instytucje międzynarodowe kiedyś to wyjaśnią. Chciałbym, by była to ostatnia tego typu zbrodnia. Musimy się o to modlić. Ale tu w Syrii, takie zbrodnie nie są odosobnione. Z różnych stron dochodzą do nas wiadomości o kolejnych okrucieństwach. To spirala przemocy prowadzi do takich czynów. Czujemy się jak w piekle. A przy tym wierzę, że całe syryjskie społeczeństwo pragnie pokoju. Apeluję zatem, aby każda ze stron konfliktu zrobiła wszystko, co w jej mocy, by przerwać tę spiralę przemocy. Również wspólnota międzynarodowa musi podjąć konkretne kroki, by pomóc Syrii wyjść z tego ślepego zaułka i wejść na drogę pojednania i pokoju - mówił abp Zenari, nuncjusz apostolski w tym bliskowschodnim kraju.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Syryjczycy w ślepym zaułku przemocy
Komentarze (1)
15 marca 2012, 10:24
 Należy odciąć zagraniczną pomoc dla rebeliantów i będzie po problemie. Gdyby nie zagraniczne wsparcie, tej wojny w ogóle by nie było.