Tak dla dostępu do in vitro dla małżeństw?!

KAI . drr

Możliwość korzystania z metody sztucznego zapłodnienia in vitro przez niepłodne małżeństwa popiera dziś 79 proc. dorosłych Polaków. Przeciw jest 16 proc. ogółu badanych - wynika z najnowszych badań CBOS.

Ostatnie badanie pokazuje wyższy niż w ubiegłych latach poziom akceptacji tej procedury: odsetek osób akceptujących korzystanie z metody in vitro przez bezpłodne małżeństwa i jednocześnie dopuszczających tworzenie dodatkowych zarodków zwiększył się od 2009 roku o 7 punktów procentowych.

Mniej powszechne jest poparcie dla korzystania z zapłodnienia pozaustrojowego przez pary heteroseksualne żyjące w związkach nieformalnych. Akceptuje je ponad połowa ankietowanych (60%), a co trzeci (33%) wyraża sprzeciw.

Dużo kontrowersji budzi kwestia dostępności zabiegów zapłodnienia in vitro dla samotnych kobiet. Zgodę na korzystanie przez nie z tej metody wyraża jednak coraz więcej osób - obecnie już 48 proc.

Polacy nie tylko opowiadają się za zapewnieniem możliwości korzystania z zapłodnienia in vitro, ale w większości deklarują również, że gdyby nie mogli mieć dzieci - skorzystaliby z tej metody. Gotowych na to byłoby niemal dwie trzecie ankietowanych (65 proc.), w tym ponad dwie piąte (42 proc.) wyraża tę gotowość w sposób zdecydowany.

Z kolei osoby praktykujące przeciętnie raz w tygodniu akceptują dostępność metody in vitro dla małżeństw (71%), natomiast zdecydowanie rzadziej dla konkubinatów (50%). Osoby mniej zaangażowane w praktyki religijne opowiadają się za możliwością korzystania z tej techniki nie tylko przez pary, ale także przez kobiety niemające męża ani stałego partnera.

CBOS badał też zależność między poparciem dla dostępności do in vitro a sympatiami politycznymi. Niechętnemu stosunkowi do zabiegów in vitro sprzyjają deklarowane prawicowe poglądy polityczne. Osoby identyfikujące się z prawicą popierają jednak w większości dostępność tej metody dla małżeństw dotkniętych problemem bezpłodności (71%), a także dla heteroseksualnych par żyjących w stałym związku (54%).

W elektoratach partyjnych zabiegi zapłodnienia pozaustrojowego budzą najwięcej zastrzeżeń wśród zwolenników PiS. Jednak także i oni akceptują na ogół korzystanie z tej metody przez małżeństwa nie mogące mieć dzieci (58%). Zwolennicy PSL - w zdecydowanej większości popierający dostępność tej techniki dla niepłodnych małżeństw (77%) - w kwestii możliwości korzystania z niej przez konkubinaty są podzieleni, zaś co do ewentualnego stosowania jej przez samotne kobiety wyrażają dość jednoznaczny sprzeciw.

Elektoraty pozostałych trzech ugrupowań mają liberalne podejście do kwestii dostępności zapłodnienia in vitro i popierają możliwość korzystania z tej techniki także przez kobiety niemające męża ani stałego partnera.

Zastrzeżenia wobec tej techniki mają przede wszystkim osoby starsze (powyżej 64 roku życia), mieszkańcy wsi (szczególnie rolnicy), badani z wykształceniem podstawowym oraz respondenci słabiej sytuowani. Niemniej także w grupach najczęściej nieaprobujących stosowania zapłodnienia pozaustrojowego przeważa przekonanie, że powinno być ono dostępne dla małżeństw.

Odsetek osób, dla których skuteczność techniki zapłodnienia pozaustrojowego jest ważniejsza niż los nadliczbowych zarodków, zwiększył się od 2009 roku o 6 punktów procentowych.

Stosunek do tworzenia nadliczbowych zarodków ściśle wiąże się z akceptacją stosowania techniki zapłodnienia in vitro. Zwolennicy korzystania z tej metody przez bezpłodne małżeństwa w większości (70%) dopuszczają tworzenie dodatkowych zarodków. Co piąta osoba akceptująca zapłodnienie in vitro (20%) jest jednak temu przeciwna.

Odsetek osób akceptujących korzystanie z tej metody przez bezpłodne małżeństwa i jednocześnie dopuszczających tworzenie dodatkowych zarodków zwiększył się od 2009 roku o 7 punktów procentowych.

Stosunek do problemu nadliczbowych zarodków różnicuje religijność badanych. Ponad połowa osób uczestniczących kilka razy w tygodniu w praktykach religijnych jest przeciwna ich tworzeniu. Wśród osób praktykujących raz w tygodniu przewagę mają już zwolennicy utylitarnego podejścia do tej kwestii.

Tworzenie dodatkowych zarodków w celu zwiększenia skuteczności metody zapłodnienia in vitro częściej dopuszczają też osoby deklarujące poglądy lewicowe lub centrowe niż badani identyfikujący się z prawicą. W elektoratach partyjnych sprzeciw wobec powstawania nadliczbowych zarodków stosunkowo najczęściej wyrażają zwolennicy PiS i PSL.

Ponad dwie piąte ankietowanych (43%) uważa, że zabiegi in vitro powinny być w ogóle bezpłatne. Więcej niż co trzecia osoba (36%) opowiada się za częściową odpłatnością. Tylko co dziesiąty badany sądzi, że ich koszt w całości powinni pokrywać sami zainteresowani.

Jedynie wśród respondentów najbardziej religijnych, uczestniczących w praktykach religijnych kilka razy w tygodniu, dominują deklaracje, że w przypadku niepłodności nie skorzystaliby z zapłodnienia in vitro (67%). W pozostałych grupach przewagę mają osoby nie odrzucające takiej możliwości.

Zabiegi zapłodnienia pozaustrojowego są przeprowadzane w Polsce już od 25 lat.

Badanie przeprowadzono w dniach 14-22 sierpnia 2012 roku na liczącej 1011 osób reprezentatywnej próbie losowej dorosłych mieszkańców Polski.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Tak dla dostępu do in vitro dla małżeństw?!
Komentarze (24)
LS
le sz
13 września 2012, 20:50
To Ty a nie ja masz taką obsesyjną ideę fix, że zamiast mówić o Jezusie Chrystusie i Jego bezgranicznym darmowym miłosierdziu Ty musisz mówić o piekle i wiecznym potępieniu No ale miłosierdzie polega na tym, iż człowiek pomimo swoje wielkiej grzeszności o ile będzie tylko chciał, nie zostanie potępiony na wieki. Wiec nie można mówić o miłosierdziu pomijając temat piekła. Zupełnie czym innym jest mówienie człowiekowi o miłosierdziu Bożym, o tym że Bóg tak kocha każdego grzesznika, że jeśli tylko ten grzesznik będzie chciał to Bóg wybaczy mu wszystkie grzechy i umożliwi życie w wiecznej szczęśliwości. A zupełnie czym innym jest mówienie, że jak ktoś się nie nawróci to zostanie potępiony na wieki i wyląduje w piekle cierpiąc wieczne męki. I różnica ta jest tak zasadnicza, że trzeba mieć naprawdę patologiczną religijność aby tego nie rozróżniać. Ale zapewne trauma z dzieciństwa, albo wątpliwości w wierze powodują iż niektórzy są tak wyczuleni iż słowo piekło traktują wyłącznie jako straszenie. Traumy z dzieciństwa to najwyraźniej masz Ty sam. Najwyraźniej zakodowało Ci się, że ojciec to jest taki wszechwładny sadysta, któremu musi się okazywać dowody miłości aby nie być przez niego zakatowanym. I najwyraźniej musisz mieć wszystko grubo ciosane, aby nie mieć wątpliwości w wierze i zachować poczucie bezpieczeństwa. A tak przy okazji, to udało mi się trafić na bardzo ciekawy materiał związany z tematem. Myślę że warto się z nim zapoznać bo może być pomocny. To tutaj: <a href="http://mateusz.pl/wam/zd/50-skowronek.htm">http://mateusz.pl/wam/zd/50-skowronek.htm</a> Jest on też na deonie tutaj: <a href="http://www.www.deon.pl/religia/duchowosc-i-wiara/lyk-teologii/art,120,aniolowie-i-demony-odwieczna-walka.html">http://www.www.deon.pl/religia/duchowosc-i-wiara/lyk-teologii/art,120,aniolowie-i-demony-odwieczna-walka.html</a> Interesująca może być również katecheza JP2 o upadłych aniołach tutaj: <a href="http://adonai.pl/anioly/?id=4">http://adonai.pl/anioly/?id=4</a>
13 września 2012, 19:40
To Ty a nie ja masz taką obsesyjną ideę fix, że zamiast mówić o Jezusie Chrystusie i Jego bezgranicznym darmowym miłosierdziu Ty musisz mówić o piekle i wiecznym potępieniu No ale miłosierdzie polega na tym, iż człowiek pomimo swoje wielkiej grzeszności o ile będzie tylko chciał, nie zostanie potępiony na wieki. Wiec nie można mówić o miłosierdziu pomijając temat piekła. Ale zapewne trauma z dzieciństwa, albo wątpliwości w wierze powodują iż niektórzy są tak wyczuleni iż słowo piekło traktują wyłącznie jako straszenie.
M
maniek
13 września 2012, 18:56
kosciol to ciemnota, co ci pajace maja do in vitro ? jesli komus nie podoba sie in vito to nie musi stosowac, tak jak srodki antykoncepcyjne, niemniej widac ze polacy maja duzo zdrowego rozsadku i coraz mniej sluchaja panow w czarnych kieckach
LS
le sz
11 września 2012, 20:08
@TomaszL, widzę że oczywiście zamiast odpowiadać merytorycznie, to usiłujesz być refleksyjny i przedstawiasz to co Ci przychodzi do głowy. Ale już się przyzwyczaiłem. @XLeszek - jak mój pomysł wszedł by w życie to byś miał szansę się wykazać. @TomaszL, tyle już zgłaszałeś koncepcji że naprawdę nie mam pojęcia o jakim konkretnie pomyśle piszesz. Ale biorąc pod uwagę Twój typ religijności, wybacz, ale szczerze wątpię abym miał jakąkolwiek ochotę angażować się w Twoje pomysły. A już napewno nie w takie jak te przedstawiane tutaj przez Ciebie. Szczególnie w temacie: co oznacza w ekonomii zabawienia pojęcie piekła i wiecznego potepienia. To Ty a nie ja masz taką obsesyjną ideę fix, że zamiast mówić o Jezusie Chrystusie i Jego bezgranicznym darmowym miłosierdziu Ty musisz mówić o piekle i wiecznym potępieniu. Nawet z Dzienniczka św. Faustyny będącej tzw. Sekretarką Bożego Miłosierdzia uznałeś za najwłaściwsze zacytować słowa o piekle zamiast o tym o czym ciągle św. Faustyna pisze, czyli o Bożym Miłosierdziu. Tak jakby nie była Sekretarką Bożego Miłosierdza lecz jakimś Sprawozdawcą Piekielnym.
11 września 2012, 19:32
@XLeszek - jak mój pomysł wszedł by w życie to byś miał szansę się wykazać. Szczególnie w temacie: co oznacza w ekonomii zabawienia pojęcie piekła i wiecznego potepienia. I aby nie nudzić parafian, a także aby Cię nie stresować publicznym wystąpieniem, mogę dla testu zaoferować pomoc przy zrobieniu takiego seminarium online.
LS
le sz
11 września 2012, 18:58
To że w każdej parafii znajdują się różnego rodzaju nawiedzeni czy wręcz pomyleńcy gotowi głosić swoje idee fix wcale nie oznacza że są to ludzie mogący uczyć podstaw wiary. @XLeszek - masz specyficzne pojecia wspólnoty Koscioła, kto nie po Twoje mysli prawi ten dla Ciebie pomyleńcem albo nawiedzonym jest. @TomaszL, a niby gdzie tak stwierdziłem? To co napisałeś jest najzwyczajniejszym oszczerstwem. Stwierdziłem jedynie że w każdej parafii są nawiedzeni czy wręcz pomyleńcy gotowi głosić swoje idee fix. Nie widzisz różnicy bo nie jesteś w stanie rozróżniać czy dlatego że nie chcesz? I to jest kolejny przykład Twojego chorego podejścia do kwestii wiary. Jak nie po Twojej myśli to musi byc chore. Nieprawda. Wyraźnie napisałem co jest chore. Chore jest Twoje wyobrażenie że można ewangelizować opracowując jakieś tematy i ględząc przez kwadrans po mszy - i to jeszcze z musu, bo każdy katolik ma taki obowiązek (aby opracowywać tematy i ględzić po mszy). Czego się boisz ? Ja się boję?!? I to może niby ja uważam za konieczne "zachęcanie" ludzi do pokochania Jezusa poprzez "informowanie" ich o piekle i wiecznym potępieniu jeśli ośmieliliby się nie pokochać Jezusa?!? Ewangelizowanie nie polega na opracowywaniu tematów i ględzeniu przez kwadrans po mszy, i to jeszcze z musu, bo to taki obowiązek. Masz jakieś chore podejscie do wspólnoty parafailnej. Spotkania bez obowiazku, ale dla poglębienia wiary, nie gledzenie, ale nauczanie. I nie przez ksiedza, ale przez współparafian. Bo liczy się wspólnota. Ty uważasz że każdy członek wspólnoty parafialnej ma obowiązek opracowywać jakiś temat religijny i ględzić przez kwadrans po mszy? Aleto ja a nie Ty mam chore podejście do wspólnoty parafialnej? Ględzić! Tak właśnie! Ględzić, a nie nauczać, bo nie każdy ma dar opracowywania tematów. A w dodatku, aby świecki mógł nauczać wiary to nie wystarczy aby miał taką ambicję czy obsesję, ale trzeba mieć do tego upoważnienie, tzw misję kanoniczną. I wracając do samego początku. Ponieważ zdecydowana większość opisywanych w artykule opowiedziała się jako zwolennicy in vitro, to wymyśliłeś sobie konieczność pilnej ewangelizacji. A teraz, po kilku wymianach korespondencji, widząc że dajesz ciała zaczynasz uciekać w jakieś spotkania bez obowiązku? I może jeszcze będziesz dowodził, że na te spotkania bez obowiązku to będą przychodzić zwolennicy in vitro a nie te 20 % będące przeciwko?
LS
le sz
11 września 2012, 18:37
Ale to że akcentujesz akurat to iż ludzie nie wierzą w piekło świadczy o Twoim dość specyficznym i wręcz patologicznym typie religijności. Dziś byłam w przepaściach piekła, wprowadzona przez anioła. Jest to miejsce wielkiej kaźni, jakiż jest obszar jego strasznie wielki.  (…) Jedno zauważyłam: że tam jest najwięcej dusz, które nie dowierzały, że jest piekło. (…) s. Faustyna Dzienniczek 741 No i co z tego? Co to ma do rzeczy? Najwyraźniej muszę po raz trzeci bo nadal nic nie zrozumiałeś :-( Ja nie neguję istnienia piekła i mozliwości wiecznego potępienia. Jedynie uważam za chore uczepianie się akurat tego że są tacy którzy nie wierzą w piekło. Jak już Ci pisałem że ludzie nie wierzą w  różne rzeczy, a to że akcentujesz akurat to, że ludzie nie wierzą w piekło, świadczy o dość specyficznym i wręcz patologicznym typie religijności. Ale oczywiście musiałeś to olać aby folgować swoim natręctwom.
11 września 2012, 17:51
To że w każdej parafii znajdują się różnego rodzaju nawiedzeni czy wręcz pomyleńcy gotowi głosić swoje idee fix wcale nie oznacza że są to ludzie mogący uczyć podstaw wiary. @XLeszek - masz specyficzne pojecia wspólnoty Koscioła, kto nie po Twoje mysli prawi ten dla Ciebie pomyleńcem albo nawiedzonym jest. I to jest kolejny przykład Twojego chorego podejścia do kwestii wiary. Jak nie po Twojej myśli to musi byc chore. Czego się boisz ?  Ewangelizowanie nie polega na opracowywaniu tematów i ględzeniu przez kwadrans po mszy, i to jeszcze z musu, bo to taki obowiązek. Masz jakieś chore podejscie do wspólnoty parafailnej. Spotkania bez obowiazku, ale dla poglębienia wiary, nie gledzenie, ale nauczanie. I nie przez ksiedza, ale przez współparafian. Bo liczy się wspólnota.
11 września 2012, 17:39
Ale to że akcentujesz akurat to iż ludzie nie wierzą w piekło świadczy o Twoim dość specyficznym i wręcz patologicznym typie religijności. Dziś byłam w przepaściach piekła, wprowadzona przez anioła. Jest to miejsce wielkiej kaźni, jakiż jest obszar jego strasznie wielki.  (…) Jedno zauważyłam: że tam jest najwięcej dusz, które nie dowierzały, że jest piekło. (…) s. Faustyna Dzienniczek 741
11 września 2012, 14:37
@XLeszek Jeśli nie wierzysz, że isteniej potępienie to co obchodzi Cię informacja, że zostałeś zbawiony? Czyli masz możliwość unknąć potępienia?
LS
le sz
11 września 2012, 14:28
Więc akcentowanie akurat tego, że ludzie nie wierzą w piekło świadczy o dość specyficznym i wręcz patologicznym typie religijności obsesyjnie myślącym o piekle i wiecznym potępieniu zamiast o Jezusie Chrystusie. Co gorsza, ogarnięci tą obsesją, uznają siebie za strażników ortodoksji, a mówienie o piekle i wiecznym potępieniu uważają wręcz za swoją misję, więc każego kto tylko śmie się z nimi nie zgodzić od razu etykietują znienawidzoną przez siebie tzw. polityczną poprawnością. Bez wiary w istnienie piekła i wiecznego potępienia cala reszta wiary chrześcijańskiej nie ma żadnego sensu. Bo jedynym ratunkiem przed wiecznym potępieniem jest Jezus Chrystus. @TomaszL, powtórzę specjalnie dla Ciebie bo najwyraźniej nie zrozumiałeś. Ludzie nie wierzą w wiele różnych rzeczy, i prawie że o każdej z nich, lub wręcz o każdej możnaby powiedzieć, że bez wiary w daną rzecz reszta wiary chrześcijańskiej nie ma żadnego sensu. Ale to że akcentujesz akurat to iż ludzie nie wierzą w piekło świadczy o Twoim dość specyficznym i wręcz patologicznym typie religijności. Bo chrześcijanin to nie ktoś kto oznajmia że wierzy w piekło i wieczne potępienie, ale ktoś kto wierzy w Chrystusa!!! Wierzy w to, że choć niczym sobie na to nie zasługiwaliśmy to Jezus Chrystus umarł na krzyżu dla naszego zbawienia i choć wskutek swojej grzeszności ciągle nie jesteśmy w stanie zasłużyć na zbawienie to jest ono darem darmo danym dla nas!!! A wg Ciebie Dobrą Nowiną ma być dla mnie to, że jestem grzesznikiem i jak się nie poprawię to pójdę dopiekła... Naprawdę uważasz, że możliwość pójścia do piekła na wieczne potępienie to jest dobra nowina dla grzesznika?!? Tradycyjnie cos mi wmawiasz.  Ale dla spokoju innych czytajacych: to właśnie dzięki Jezusowi nawet największy grzesznik ma szansę być zbawiony. I to jest Dobra Nowina. @TomaszL, nic Ci nie wmawiam. Zwracam Ci jedynie uwagę na absurdy wynikające z tego, że najwyraźniej sam nie rozumiesz co mówisz. I jak łatwo sprawdzić, napierw ogłaszasz konieczność ewangelizacji, konieczność głoszenia ewangelii, a potem oznajmiasz że trzeba ludziom mówić o piekle i możliwym wiecznym potępieniu. Czyli ni mniej ni więcej uznajesz za dobrą nowinę możliwość wiecznego potępienia w piekle. A co do tak wielkich Twoich wątpliwości, kto ma uczyć katolików podstaw wiary w parafiach, to na pewno znajdzie się sporo chętnych parafian, którzy opracują jakiś temat i po Mszy Sw w niedziele w 15 minut go zreferują. To że w każdej parafii znajdują się różnego rodzaju nawiedzeni czy wręcz pomyleńcy gotowi głosić swoje idee fix wcale nie oznacza że są to ludzie mogący uczyć podstaw wiary. Jasno i wyraźnie napisałem, że pytając jak to sobie wyobrażasz pytałem o konkrety, a nie o jakieś irracjonalne widzi-mi-sie. Ale jak widać nie jesteś w stanie podać żadnych konkretów poza tradycyjną koncepcją, że szlachta na koń wsiędzie, Ty z synowcem na czele, i jakoś to będzie! W końcu Kościół to jest wspólnota, a każdy katolik ma obowiązek ewangelizować. Tylko trzeba chcieć, a nie wymyślać sterty przeszkód. I to jest kolejny przykład Twojego chorego podejścia do kwestii wiary. Ewangelizowanie nie polega na opracowywaniu tematów i ględzeniu przez kwadrans po mszy, i to jeszcze z musu, bo to taki obowiązek. To że zaczynasz mówić iż każdy ma obowiązek ewangelizować świadczy jedynie o tym, że najzwyczajniej wszystko tradycyjnie spływa po Tobie jak woda po gęsi i ciągle nie rozumiesz co to znaczy ewangelizować.
11 września 2012, 13:03
Jak sobie wyobrażam ewangelizacje – 15-20 minutowe sesje ewangelizacyjne po mszach w niedzielę. Wykłady uczące podstawa, począwszy od kerygmatu. @TomaszL, nie wyobrażam sobie jak można na poważnie prezentować tak wręcz infantylne propozycje... Pytając jak to sobie wyobrażasz pytałem pomimo wszystko o konkrety, a nie o jakieś irracjonalne widzi-mi-sie... A jak Ty to sobie praktycznie wyobrażasz?!? Pierwsza sprawa, to kto miałby prowadzić takie wykłady? Kto miałby wybierać tych głoszących i spośród jakiego gremium? .... 1. Lepsza jest chyba konferencja przed Mszą Św. 2. Takie działania bywają realizowane 3. Decyduje i wybiera czywiście proboszcz 4. Konferencje powinny mieć formę wykładów z wiedzy z zakresu kerygmatu , a nie głoszenia kerygmatu - na to jest miejsce kiedy indziej
11 września 2012, 12:15
@Xleszek Więc akcentowanie akurat tego, że ludzie nie wierzą w piekło świadczy o dość specyficznym i wręcz patologicznym typie religijności obsesyjnie myślącym o piekle i wiecznym potępieniu zamiast o Jezusie Chrystusie. Co gorsza, ogarnięci tą obsesją, uznają siebie za strażników ortodoksji, a mówienie o piekle i wiecznym potępieniu uważają wręcz za swoją misję, więc każego kto tylko śmie się z nimi nie zgodzić od razu etykietują znienawidzoną przez siebie tzw. polityczną poprawnością. Bez wiary w istnienie piekła i wiecznego potępienia cala reszta wiary chrześcijańskiej nie ma żadnego sensu. Bo jedynym ratunkiem przed wiecznym potępieniem jest Jezus Chrystus. A wg Ciebie Dobrą Nowiną ma być dla mnie to, że jestem grzesznikiem i jak się nie poprawię to pójdę dopiekła... Naprawdę uważasz, że możliwość pójścia do piekła na wieczne potępienie to jest dobra nowina dla grzesznika?!? Tradycyjnie cos mi wmawiasz.  Ale dla spokoju innych czytajacych: to właśnie dzięki Jezusowi nawet największy grzesznik ma szansę być zbawiony. I to jest Dobra Nowina. A co do tak wielkich Twoich wątpliwości, kto ma uczyć katolików podstaw wiary w parafiach, to na pewno znajdzie się sporo chętnych parafian, którzy opracują jakiś temat i po Mszy Sw w niedziele w 15 minut go zreferują. W końcu Kościół to jest wspólnota, a każdy katolik ma obowiązek ewangelizować. Tylko trzeba chcieć, a nie wymyślać sterty przeszkód.
LS
le sz
11 września 2012, 11:16
cd A po drugie i tak przecież w XXI w. mało kto już wierzy w piekło, a ewentualne mówienie o możliwości wiecznego potępienie uznane jest jako politycznie niepoprawne. Ludzie nie tylko w piekło nie wierzą. Nie wierzą również w Boga Abrahama, Izaaka i Jakuba, a co gorsza są i tacy co wierzą, że Trójca Święta to Jezus, Maryja i Józef (autentyczne!) Więc akcentowanie akurat tego, że ludzie nie wierzą w piekło świadczy o dość specyficznym i wręcz patologicznym typie religijności obsesyjnie myślącym o piekle i wiecznym potępieniu zamiast o Jezusie Chrystusie. Co gorsza, ogarnięci tą obsesją, uznają siebie za strażników ortodoksji, a mówienie o piekle i wiecznym potępieniu uważają wręcz za swoją misję, więc każego kto tylko śmie się z nimi nie zgodzić od razu etykietują znienawidzoną przez siebie tzw. polityczną poprawnością. Obecnie w dobie tak wielkiego nastawienia na „własne ja” człowieka i wielkiego przeczulenia człowieka na własnym punkcie, mówienie prawdy, zresztą oczywistej, zostaje zastąpione tworzeniem iluzji szczęśliwego życia na tym świecie. Kto by się przejmował życiem i szczęściem wiecznym. Garstka szaleńców ? Ale rakcją na to powinno być właśnie mówienie prawdy, a nie zamykanie się w ślepym i głuchym na prawdę fundamentalistycznym fanatyzmie, wietrzącym wroga i zdradę u wszystkich którzy śmią nie zgadzać się z ze ślepymi i głuchymi na prawdę fanatykami. TO jest ostatnia szansa ewangelizacji? TO - to znaczy CO jest tą szansą? I niby dlaczego ostatnią? Bo powoli przynajmniej w Europie zaczyna brakować już katolików. Jest wielu, co uważają się za wierzących, ale czy są katolikami ? To już nie raz ustaliliśmy. Wielu jest celników i nierządnic, ale na szczęście Ty jesteś prawdziwym katolikiem, jako że nie jesteś jak inni ludzie, zdziercy, oszuści, cudzołożnicy, albo jak i ten celnik czy XLeszek (Łk 18,11)
LS
le sz
11 września 2012, 11:14
@TomaszL, ciekawe jak sobie wyobrażasz te podjęcie ewangelizacji katolików? Wydaje Ci się że stanowisko Kościoła jest nieznane? Czy może sądzisz, że należy ewangelizować poprzez zagrożenie karami kościelnymi lub wręcz piekielnymi? Jak sobie wyobrażam ewangelizacje – 15-20 minutowe sesje ewangelizacyjne po mszach w niedzielę. Wykłady uczące podstawa, począwszy od kerygmatu. @TomaszL, nie wyobrażam sobie jak można na poważnie prezentować tak wręcz infantylne propozycje... Pytając jak to sobie wyobrażasz pytałem pomimo wszystko o konkrety, a nie o jakieś irracjonalne widzi-mi-sie... A jak Ty to sobie praktycznie wyobrażasz?!? Pierwsza sprawa, to kto miałby prowadzić takie wykłady? Kto miałby wybierać tych głoszących i spośród jakiego gremium? Przykładowo... biorąc pod uwagę nasze spory należy uznać, że nasze wzajemne poglądy są nie do pogodzenia, a w takim razie czy wyborów mają dokonywać tacy jak Ty spośród myślących tak jak Ty, czy tacy jak ja spośród myślących tak jak ja, czy może jeszcze zupełnie inni? Jeśli hierarchowie Kościoła to którzy? Abp.S.L.Głódź czy bp.Pieronek? X. Rydzyk czy x.Natanek? A czemu nie x.Isakowicz-Zaleski czy x.Boniecki? Druga sprawa, to co miałoby być treścią tych wykładów i kto miałby o tych treściach decydować? Kto miałby decydować co jest podstawą, a co nie jest? Znowuż, tacy jak Ty czy tacy jak ja, czy zupełnie inni? Dla mnie chore jest już samo Twoje domaganie się jakichś wykładów uczących! I jeszcze w dodatku domaganie się robienia wykładów począwszy od... kerygmatu... Człowieku! wychodzi na to, że jak zwykle nie rozumiesz pojęć, których używasz i nie masz pojęcia o czym mówisz! Nie da się robić żadnych wykładów uczących kerygmatu! Kerygmat można jedynie głosić, przepowiadać! Czyżbyś zamierzał twierdzić, że apostołowie przemawiający po zesłaniu Ducha Świętego robili wykłady w różnych językach (dz 2,1-13)? I przemawiający św.Piotr również zrobił wówczas wykład (Dz 2,14-36)? No i trzecia sprawa, to jak sobie wyobrażasz udział w tych 15-20 minutowych sesjach po mszach w niedzielę? Po każdej mszy inne osoby prowadzące czy te same? A po tygodniu, w następną niedzielę jeszcze raz to samo czy ciąg dalszy? Jak zapewnisz zgodność poszczególnych sesji? A co z nieobecnymi poprzednio? I ostatnia kwestia, jak sobie wyobrażasz zaapewnienie frekwencji na tych sesjach? Przy wyjściu będzie stał ktoś z pałą i nie wypuszczał czy może kościół będzie zamykany po rozpoczęciu mszy i otwierany dopiero po zakończeniu tych 15-20 min. sesji? Ale w ten sposób i tak mas szansę na wyłapanie zaledwie tych co bywają ma niedzielnej mszy, więc tak ze 20% parafian. A co z resztą? Robić w niedzielę łapanki i spędy? ;-] Wydaje Ci się że po takiej "ewangelizacji" wyniki badań byłyby inne? Czyżbyś sądził, że te 15-20% chodzących co niedzielę do kościoła to nie wypowiadali się jako przeciwnicy in vitro lecz jej zwolennicy? ;-)  I dzięki tej "ewangelizacji" będzie 15-20% mniej zwolenników in vitro a 15-20% więcej przeciwników? ;-) Straszenie karami kościelnymi, czy wiecznym potępieniem ? Po pierwsze jeżeli już to nie straszenia, a mówienie prawdy i co do kar i co do możliwości potępienia. Najpierw pisałeś o konieczności ewangelizacji i o sesjach ewangelizacyjnych, a teraz piszesz o mówieniu prawdy co do kar i możliwości potępienia. I po raz n-ty już wychodzi na to, że uzywasz pojęć których nie rozumiesz i samnie rozumiesz co piszesz... Pojęcie Ewangelia oznacza Dobrą Nowinę. Głoszenie Ewangelii oznacza więc głoszenie Dobrej Nowiny. I tą dobrą Nowiną jest to, że Bóg mnie grzesznika tak bardzo kocha, że umarł za krzyżu dla mnie, abym mógł osiągnąć życie wieczne. I że choć wskutek swojej grzeszności nigdy nie będę w stanie wypełnić Prawa aby zasłużyć sobie na zbawienie, to kochający mnie Bóg jest gotów mnie zbawić pomimo moich grzechów jeśli tylko zechcę. A wg Ciebie Dobrą Nowiną ma być dla mnie to, że jestem grzesznikiem i jak się nie poprawię to pójdę dopiekła... Naprawdę uważasz, że możliwość pójścia do piekła na wieczne potępienie to jest dobra nowina dla grzesznika?!? cdn
11 września 2012, 07:19
nie rozumiem tych żali panowie. To że Polacy chcą prawa do in vitro nie znaczy od razu że będą masowo je wykorzystywać. Co innego popieranie ustawy, co jest kwestią wyboru, a co innego osobiste czyny. Popieranie ustawy dotyczącej in-vitro to jest wyraźny sprawdzian na ile katolickie wyznanie wiary jest autentyczne i dotyczy każdego zakresu życia, a na ile wiara jest tylko deklaratywna. Nie da rady pogodzić nauki Kościoła z głoszeniem poglądu, iż in-vitro jest czymś dobrym, czy dopuszczalnym.
11 września 2012, 06:23
@TomaszL, ciekawe jak sobie wyobrażasz te podjęcie ewangelizacji katolików? Wydaje Ci się że stanowisko Kościoła jest nieznane? Czy może sądzisz, że należy ewangelizować poprzez zagrożenie karami kościelnymi lub wręcz piekielnymi? Jak sobie wyobrażam ewangelizacje – 15-20 minutowe sesje ewangelizacyjne po mszach w niedzielę. Wykłady uczące podstawa, począwszy od kerygmatu. Straszenie karami kościelnymi, czy wiecznym potępieniem ? Po pierwsze jeżeli już to nie straszenia, a mówienie prawdy i co do kar i co do możliwości potępienia.   A po drugie i tak przecież w XXI w. mało kto już wierzy w piekło, a ewentualne mówienie o możliwości wiecznego potępienie uznane jest jako politycznie niepoprawne. Obecnie w dobie tak wielkiego nastawienia na „własne ja” człowieka i wielkiego przeczulenia człowieka na własnym punkcie, mówienie prawdy, zresztą oczywistej, zostaje zastąpione tworzeniem iluzji szczęśliwego życia na tym świecie. Kto by się przejmował życiem i szczęściem wiecznym. Garstka szaleńców ? TO jest ostatnia szansa ewangelizacji? TO - to znaczy CO jest tą szansą? I niby dlaczego ostatnią? Bo powoli przynajmniej w Europie zaczyna brakować już katolików. Jest wielu, co uważają się za wierzących, ale czy są katolikami ?
LS
le sz
10 września 2012, 22:47
@TomaszL, ciekawe jak sobie wyobrażasz te podjęcie ewangelizacji katolików? Wydaje Ci się że stanowisko Kościoła jest nieznane? Czy może sądzisz, że należy ewangelizować poprzez zagrożenie karami kościelnymi lub wręcz piekielnymi? TO jest ostatnia szansa ewangelizacji? TO - to znaczy CO jest tą szansą? I niby dlaczego ostatnią? x Leszek - jeśli ksiądz misję Kościoła spłyca do wypracowania stanowiska Kościoła, to sorry ale to jest żałosne. A praca duszpasterska formująca ludzi do dobrych wyborów? Tym Kościół już się nie zajmuje? @Wiko, takna początek, to jak widać w moim podpisie, nie jestem księdzem. A poza tym to jak żeś to sobie wymyśliła, że misję Kościoła spłycam do wypracowywania stanowiska Kościoła i nie uwzględniam potrzeby pracy duszpasterskiej formującej ludzi do dobrych wyborów? I Tobie również zadam to samo pytanie co @TomaszowiL: jak sobie wyobrażasz to ewangelizowanie? Przez zagrożenie karami kościelnymi czy wręcz piekielnymi? Jak sobie wyobrażasz tę pracę duszpasterską formującą ludzi do dobrych wyborów? Stać z pałą przed klinikami in vitro i grozić piekłem ich klientom?
LS
le sz
10 września 2012, 22:41
nie rozumiem tych żali panowie. To że Polacy chcą prawa do in vitro nie znaczy od razu że będą masowo je wykorzystywać. Co innego popieranie ustawy, co jest kwestią wyboru, a co innego osobiste czyny. A rola Kościoła właśnie na tym polega teraz, by formował sumienia a nie angażował się w pisanie ustawy. Jak uformuje sumienia ludzi tak, że nie będą stosowali in vitro, to nawet ustawa ich do tego nie zachęci. Ale oczywiście łatwiej jest głośno krzyczeć o fatalnej ustawie niż ciężko pracować nad ludzkimi sumieniami.... Masz rację @Rita, że rolą Kościoła nie jest pisanie ustaw lecz formowanie sumień... Ale sumienia mają być formowane nie dla jakiejś schizofrenii, która pozwalałaby uchwalać ustawy zezwalające na zabijanienie tyle że nie pozwalałyby korzystać z takich praw. Ale jeśli uważasz, że ktokolwiek może zabiegać o uchwalanie praw z których nie zamierza korzystać to masz dość dziwne przekonanie.
W
Wiko
10 września 2012, 22:04
Jeżeli faktycznie grupa badanych jest reprezentatywna, to takie badanie opinii publicznej powinno dać dużo do myślenia. Te wyniki pokazują tak naprawdę jak wygląda przełożenie nauki Kościoła na dużą cześć katolickiego przecież społeczeństwa. To już nie jest bicie na alarm. To jest ostatnia szansa podjęcia ewangelizacji katolików. Bo jak widać Kościół i jego nauka są Polakom powoli zbędne. @TomaszL, ciekawe jak sobie wyobrażasz te podjęcie ewangelizacji katolików? Wydaje Ci się że stanowisko Kościoła jest nieznane? Czy może sądzisz, że należy ewangelizować poprzez zagrożenie karami kościelnymi lub wręcz piekielnymi? TO jest ostatnia szansa ewangelizacji? TO - to znaczy CO jest tą szansą? I niby dlaczego ostatnią? x Leszek - jeśli ksiądz misję Kościoła spłyca do wypracowania stanowiska Kościoła, to sorry ale to jest żałosne. A praca duszpasterska formująca ludzi do dobrych wyborów? Tym Kościół już się nie zajmuje?
R
Rita
10 września 2012, 22:00
nie rozumiem tych żali panowie. To że Polacy chcą prawa do in vitro nie znaczy od razu że będą masowo je wykorzystywać. Co innego popieranie ustawy, co jest kwestią wyboru, a co innego osobiste czyny. A rola Kościoła właśnie na tym polega teraz, by formował sumienia a nie angażował się w pisanie ustawy. Jak uformuje sumienia ludzi tak, że nie będą stosowali in vitro, to nawet ustawa ich do tego nie zachęci. Ale oczywiście łatwiej jest głośno krzyczeć o fatalnej ustawie niż ciężko pracować nad ludzkimi sumieniami....
LS
le sz
10 września 2012, 21:04
Jeżeli faktycznie grupa badanych jest reprezentatywna, to takie badanie opinii publicznej powinno dać dużo do myślenia. Te wyniki pokazują tak naprawdę jak wygląda przełożenie nauki Kościoła na dużą cześć katolickiego przecież społeczeństwa. To już nie jest bicie na alarm. To jest ostatnia szansa podjęcia ewangelizacji katolików. Bo jak widać Kościół i jego nauka są Polakom powoli zbędne. @TomaszL, ciekawe jak sobie wyobrażasz te podjęcie ewangelizacji katolików? Wydaje Ci się że stanowisko Kościoła jest nieznane? Czy może sądzisz, że należy ewangelizować poprzez zagrożenie karami kościelnymi lub wręcz piekielnymi? TO jest ostatnia szansa ewangelizacji? TO - to znaczy CO jest tą szansą? I niby dlaczego ostatnią?
LS
le sz
10 września 2012, 20:58
W sumie to spodziewałem się tego typu wyników. Jedynie łudziłem się że nie będą aż tak tragiczne :-(
10 września 2012, 20:08
Jeżeli faktycznie grupa badanych jest reprezentatywna, to takie badanie opinii publicznej powinno dać dużo do myślenia. Te wyniki pokazują tak naprawdę jak wygląda przełożenie nauki Kościoła na dużą cześć katolickiego przecież społeczeństwa. To już nie jest bicie na alarm. To jest ostatnia szansa podjęcia ewangelizacji katolików. Bo jak widać Kościół i jego nauka są Polakom powoli zbędne.