Tomasz Terlikowski: polski Kościół robi wiele, by zmiotły go własne zaniedbania

(fot. Tomasz Terlikowski / Facebook)
KAI / jb

Jak określić rok 2019 w Kościele w Polsce? Gdybym miał szukać jakiegoś historycznego obrazu to powiedziałbym, że najlepszą analogią jest rok 1939 dla Polski. A dokładniej czas sprzed 1 września. Skąd takie porównanie? - pisze Tomasz Terlikowski.

Dodaje, że siły antyklerykalne w Polsce, wciąż jeszcze osłabione, mogą tylko zacierać ręce.

Podsumowując dla KAI rok 2020, publicysta ocenia, że "polityka komunikacyjna i każda inna leży i kwiczy, i to w stopniu o wiele większym, niż w latach 90. XX wieku".

Publikujemy komentarz Tomasza Terlikowskiego:

DEON.PL POLECA

Trzęsienie ziemi przed nami

Jak określić rok 2019 w Kościele w Polsce? Gdybym miał szukać jakiegoś historycznego obrazu to powiedziałbym, że najlepszą analogią jest rok 1939 dla Polski. A dokładniej czas sprzed 1 września. Skąd takie porównanie? Odpowiedź jest prosta, otóż był to ostatni rok „świętego spokoju”, pokrzykiwania o tym, że nie oddamy nawet guzika od munduru i płonnych nadziei, że poradzimy sobie bez potrzeby zmian. Wtedy Polskę zmiotły dwa złowrogie totalitaryzmy, teraz - polski Kościół - powtarzając wszystkie błędy sanacji robi wiele, by zmiotły go własne zaniedbania. A siły antyklerykalne w Polsce, wciąż jeszcze osłabione, mogą tylko zacierać ręce.

Najlepszym tego dowodem jest fakt, że Kościół, jako całość, nie jest w stanie poradzić sobie ze skandalami seksualnymi, a polityka komunikacyjna i każda inna leży i kwiczy, i to w stopniu o wiele większym, niż w latach 90. XX wieku. Owszem, są cenne inicjatywy, takie jak Fundacja św. Józefa, ale wszystkie one są niweczone - i to często po kilku dniach od ich rozpoczęcia - przez wypowiedzi czy decyzje poszczególnych biskupów (czasem tych samych, którzy firmowali owe inicjatywy). Tak było po świetnym oświadczeniu po filmie braci Sekielskich, którego znaczenie zostało przekreślone przez nieszczęsną konferencję prasową arcybiskupów Gądeckiego i Jędraszewskiego, którzy przesłonili swoimi wypowiedziami przekaz ostrożniej i roztropniej wypowiadającego się Prymasa Polski arcybiskupa Wojciecha Polaka.

Jeszcze gorzej załatwiono sprawę z pogrzebem arcybiskupa Juliusza Paetza. Najpierw tak sformułowano komunikat, żeby nie było wiadomo, o co chodzi, potem unikano konkretnej odpowiedzi na pytanie, gdzie arcybiskup będzie pochowany, potem pochowano go na cmentarzu, potem przeproszono za to, że nie wyjaśniono sprawy, a na koniec nałożono nakaz milczenia na trzech księży, którzy protestowali przeciwko pochówkowi i przy okazji - ustami rzecznika (nagrodzonego później kościelnym tytułem) - obrażono dziennikarzy. I tak, choć wydawało się, że sprawa może być załatwiona, to pokazano, że wszystkie poprzednie decyzje nie miały nic wspólnego ze skruchą, ani nawet z przemyślaną strategią komunikacyjną, a były tylko reakcją na skandal.

Wszystko to razem pozwala postawić tezę, że Kościół w Polsce nie ma pomysłu na przyszły rok, potrafi reagować (a i to dorywczo i bez pomysłu) na skandale, a jedynym długofalowym pomysłem na ratowanie dobrego imienia i autorytetu jest oskarżanie o wszystko liberalnych mediów i antyklerykałów. W sytuacji, gdy młode pokolenie odpływa z Kościoła błyskawicznie, a starsze dzieli się na jego ślepych zwolenników i równie ślepych przeciwników, strategia ta nie wróży niczego dobrego. Nie jest także wyjściem utwardzanie - przy pomocy ostrych słów - przekonanych, które proponuje arcybiskup Marek Jędraszewski, bo w ten sposób traci się ostrożniejszych, których przesadny język (nawet jeśli sam przekaz jest słuszny) zwyczajnie zniechęca.

Nic nie wskazuje na to, by w przyszłym roku coś miało zmienić się na lepsze. A oczekiwany raport na temat Theodore’a McCarricka, a także prawdopodobne śledztwa medialne w sprawie arcybiskupa Juliusza Paetza, o nowym filmie braci Sekielskich nie wspominając, postawią kolejne bardzo trudne pytania przed polskim Kościołem i jego kluczowymi (nawet jeśli na emeryturze) hierarchami. Niewiele wskazuje na to, by ktoś miał pomysł, jak sobie z tym poradzić. To zaś oznacza, że Kościół znajduje się na stoku i nic nie wskazuje na to, by wiedział, co zrobić, by zatrzymać kulę śnieżną laicyzacji, która jest coraz bardziej rozpędzona.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Tomasz Terlikowski: polski Kościół robi wiele, by zmiotły go własne zaniedbania
Komentarze (7)
MP
~Mikuś Pikuś
2 stycznia 2020, 21:44
Panie Terlikowski - życzę Panu, aby ktoś na górze te wątpliwości wziął pod uwagę, przeanalizował i wyciągnął wnioski. Ale czy tak będzie ?
PT
~Paweł Tomczyk
1 stycznia 2020, 18:20
Już podsumowuje 2020 raptus jeden!
MI
~Marcin I
1 stycznia 2020, 03:19
Kilka dni temu rzecznik KEP podsumowywał ostatni rok i nie padło od niego żadne słowo na temat obecnego kryzysu, przeciwnie - był to rok ,,ważnych decyzji". To po prostu jakąś kpina z ludzi. Większość polskich biskupów to chyba jacyś kosmici bo wydaje się, że żyją na innej planecie. Dobrze że są takie osoby jak Ryś czy Polak ale to chyba niestety nie wystarczy.
AW
~ania waliszko
31 grudnia 2019, 21:44
a pan jaki ma pomysł? jest pan bez pomysłu? lepiej zamilknij!!!
TL
Teresa L.
31 grudnia 2019, 16:04
Smutne. Mimo tego mam nadzieje, ze to nie Biskupi maja mieć pomysł na Kościół, ale Duch Święty ma ten pomysł mieć. Tylko te nasze zatwardziałe serca...
AM
~Ar Mat
31 grudnia 2019, 13:17
Rzecznik KEP inaczej patrzy na ten rok, był to rok jubileuszy i ważnych decyzji.
SM
Sylwester Mrozik
31 grudnia 2019, 12:52
Panie Tomaszu, pełna zgoda. Choćby problem pedofilii: wszyscy wiemy na czym polegał - księża - pedofile byli przemieszczani z parafii na parafię dla ,,dobra" Kościoła. Otóż żaden z biskupów jak dotąd nie przyznał się do tego. Jedno z trzech: albo księża sami się przemieszczali, albo wszyscy ci biskupi którzy ich przenosili - pomarli, albo ci biskupi z jakiegoś powodu siedzą cicho (może sprawa przycichnie za następnego papieża....). No i hierarchowie, którzy za pedofilie winią seksualizację a nie klerykalizm. Bzdura, po trzykroć bzdura. Jestem katolikiem i kinomanem, oglądałem setki filmów, w wielu były sceny ,,rozbierane". W reklamach i klipach muzycznych - też sporo nagości. I jakoś nie zostałem pedofilem. Raczej należałoby zadać pytanie dlaczego ci księża woleli dzieci zamiast ,,znaleźć" sobie kobietę ?