Ukraina: internauci oburzeni propagowaniem kultu cara Rosji wśród dzieci. Sprawę krytykuje patriarchat Kijowa

(fot. youtube.com)
KAI / kw

Powszechne oburzenie wśród internautów oraz ludzi nauki i kultury na Ukrainie wywołało propagowanie kultu cara Rosji wśród najmłodszych.

Doszło do tego podczas XII festiwalu prawosławnych szkół niedzielnych, który odbył się 7 sierpnia w klasztorze należącym do promoskiewskiego Ukraińskiego Kościoła Prawosławnego (UKP) we wsi Onyszkówka w obwodzie rówieńskim z udziałem prawie 600 dzieci.

W wydarzeniu, które było poświęcone "Setnej rocznicy pamięci rodziny carskiej", uczestniczyli m.in. metropolita rówieński i ostroski Bartłomiej, biskup dubieński Pimen, miejscowa przełożona, ihumenia Michaiła oraz goście honorowi z Kijowa, ziemi dniepropietrowskiej, lwowskiej i połtawskiej.

DEON.PL POLECA

Na wieść o festiwalu i podejmowanych na nim działaniach ostro zareagowali internauci. Ołeksandr Ałfiorow, pracownik naukowy Instytutu Historii Ukrainy Narodowej Akademii Nauk tego kraju, wyśmiał samą inicjatywę, dodając, że jemu osobiście "ogromnie szkoda dzieci Mikołaja II, ale jeszcze bardziej szkoda naszych 600 dzieci, których ściągnęli na ten festiwal".

Wezwał do "przejrzenia na oczy", wyjaśniając, że "kanonizacja rodziny carskiej to nic innego jak narzędzie propagandy «rosyjskiego świata»". I podobnie jak portrety Stalina czy czerwone sztandary, również "ikona rodziny Romanowów jest jedynym celem tego porządku wizualnego" - zaznaczył naukowiec. Zwrócił uwagę, że we wszystkich cerkwiach Patriarchatu Moskiewskiego "ikona ta jest obowiązkowa i wyznacza ona przestrzeń rosyjskiego prawosławia".

Zdaniem religioznawcy Jurija Czornomorca "ludzie z UKP zupełnie nie czują, w jakim kraju żyją i z jakim krajem [ich kraj] toczy wojnę od 4 lat". Przypomniał, że gdy 10 lat temu zapytano go, kim jest dla niego Mikołaj Romanow, odpowiedział bez zastanowienia, że był on "głową wrogiego nam państwa, który nie ma żadnego związku z nami". Nawiązując do zdjęć zamieszczonych w internecie, Czornomorec wezwał do jasnego postawienia sprawy: jeśli biskupi UKP, którzy tam pozują, chcą świętować setną rocznicę śmierci rodziny carskiej, to niech to robią na wielkich przestrzeniach Rosji, "a nie u nas, na Ukrainie, a tym bardziej nie na Rówieńszczyźnie, gdzie i tak UKP żyje z dnia na dzień".

Dziennikarz Rostysław Martyniuk zauważył, że w związku z tym wydarzeniem pojawiła się "słuszna propozycja ustąpienia władz obwodu rówieńskiego". "Sabat w Równem, do którego popi moskiewscy wciągnęli 600 (!) dzieci, stanowi jedynie wulgarną aluzję do tego, co się wyczynia w tej północnej, nadgranicznej części kraju" - stwierdził oburzony internauta. Przypomniał, że w Sarnach na Wołyniu "narodziła się «armia» Patriarchatu Moskiewskiego".

Z kolei rzecznik Patriarchatu Kijowskiego abp Eustracjusz (Zoria) zaznaczył, że Ukraińcy to nie Patriarchat Moskiewski ani nie "rosyjski świat".

Wskazał, że klasztor na Rówieńszczyźnie "z dumą rozpowszechnia taką wiadomość [o festiwalu dla uczczenia setnej rocznicy rozstrzelania ostatniego cara Rosji - KAI], i to jeszcze po rosyjsku, "choć z błędami". A potem oficjalni przedstawiciele UKP "znów powiedzą, że ujawnienie propagowania przez ich wyznanie idei «ruskiego świata» jest oszczerstwem" - dodał nie bez ironii biskup Patriarchatu Kijowskiego.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Ukraina: internauci oburzeni propagowaniem kultu cara Rosji wśród dzieci. Sprawę krytykuje patriarchat Kijowa
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.