Wenezuela: Kościołowi kończy się mszalne wino
Kościół katolicki w Wenezueli ostrzega, że kończą mu się zapasy mszalnego wina. Podobno jedyny wenezuelski dostawca tego trunku ograniczył produkcję z powodu braków zaopatrzeniowych i musiał wstrzymać sprzedaż wina Kościołowi.
Krytycy podkreślają, że niedostateczne zaopatrzenie w wiele podstawowych artykułów jest wynikiem kontroli państwa nad gospodarką i niewystarczającej produkcji krajowej. Socjalistyczny rząd ma na ten temat zupełnie inne zdanie - istoty problemów zaopatrzeniowych upatruje w opozycyjnym spisku i spekulacjach cenowych.
Prezydent Wenezueli Nicolas Maduro, wybrany przez umierającego Hugo Chaveza (zmarłego 5 marca br.) na kontynuatora rewolucji, twierdzi, że to siły antyrządowe, w tym prywatny sektor gospodarki, powodują braki zaopatrzeniowe, chcąc w ten sposób zdestabilizować kraj.
Rzecznik Kościoła katolickiego w Wenezueli powiedział BBC, że dostawca mszalnego wina, firma Bodegas Pomar, zawiadomiła, iż nie jest w stanie kontynuować produkcji, ponieważ brakuje pewnych rzeczy pochodzących z importu. Tymczasem Kościołowi mszalne wino skończy się w ciągu dwóch miesięcy. Rzecznik nie potrafił powiedzieć, czy znajdą się pieniądze na import.
Na tym nie kończą się problemy Kościoła katolickiego w Wenezueli. - Producenci hostii zawiadomili nas, że będą musieli podnieść ceny, ponieważ zaczyna brakować mąki - powiedział rzecznik. - Pszenicy się tu nie uprawia - w całości sprowadza się ją z zagranicy - dodał.
Zasobna w ropę naftową Wenezuela jest uzależniona od importu wielu artykułów, ale wprowadzone przez władze rygory dewizowe ograniczają możliwość płacenia za towary zagraniczne. Raz po raz dochodzi do braków zaopatrzeniowych. Są problemy z cukrem, mlekiem, olejem roślinnym, mąką, artykułami sanitarnymi. W zeszłym tygodniu parlament Wenezueli zaaprobował plan interwencyjnego importu milionów rolek papieru toaletowego.
Wiele wenezuelskich fabryk pracuje połową mocy, ponieważ restrykcyjne przepisy dewizowe utrudniają im płacenie za importowane części i surowce. Koła biznesowe ostrzegają, że niektórym firmom grozi bankructwo.
Skomentuj artykuł