Zamość: pierwsza w regionie jadłodzielnia o nazwie "Spichlerz Brata Alberta". "Ufamy, że to miejsce stanie się iskrą"
Przy zamojskiej parafii pw. św. Brata Alberta powstała "Jadłodzielnia - Spichlerz Brata Alberta", miejsce, w którym można nieodpłatnie wymienić się niewykorzystaną żywnością.
W rozmowie z KAI pomysłodawca akcji Łukasz Kamiński tłumaczył zasadę działania Jadłodzielni. Jest to miejsce wymiany pomiędzy tymi, którzy chcą zostawić niewykorzystane nadwyżki żywności, pozostawiając je na półkach lub w lodówce, a tymi, którzy w danej chwili potrzebują, chcą i mogą się nimi częstować. Chodzi o to, by ci, którzy mogą, dzielili się - codziennie - żywnością z tymi, którzy jej w danej chwili potrzebują - wyjaśniał organizator. Aktualne informacje na temat działalności zamojskiej Jadłodzielni można znaleźć na profilu facebookowym instytucji.
Jego zdaniem akcja nie mogłaby się odbyć gdyby nie czynny udział wielu osób. - Dzięki ogromnemu zaangażowaniu wszystkich kapłanów posługujących w Parafii pw. Św. Brata Alberta w Zamościu udało się dosłownie w kilka dni zorganizować pomieszczenie, które niegdyś służyło jako część dawnej kaplicy tymczasowej. Odbyło się już pierwsze spotkanie organizacyjne, podczas którego kilkadziesiąt osób zadeklarowało swoją pomoc w ramach funkcjonowania tzw. Grupy Wsparcia, wśród której zostaną wyznaczeni m. in. Ratownicy Żywności - wymieniał mieszkaniec Zamościa.
Jak zaznaczył, zamojska Jadłodzielnia nie przypadkowo powstała przy parafii, której patronuje krakowski opiekun ubogich. - Modląc się o to "(…) abyśmy za jego przykładem umieli być braćmi wszystkich potrzebujących", czujemy się zobowiązani do szczególnego zaangażowania się w ideę niesienia pomocy. Z pewnością cieszymy się wstawiennictwem Brata Alberta, bo jak inaczej wytłumaczyć fakt, że zaledwie w kilka dni udało się stworzyć miejsce z pełnym wyposażeniem i liczną grupą osób chętnych do działania? - pytał parafianin.
Twórcy zamojskiej placówki już odbierają pierwsze sygnały od firm i instytucji, deklarujących gotowość do dostarczania jedzenia, potraw i posiłków, czyli żywności niewykorzystanej podczas wydarzeń, imprez czy cateringów. - Ufamy, że to miejsce stanie się iskrą w naszym społeczeństwie, która rozpowszechni tak praktyczną formę zapobiegania marnowaniu jedzenia i dzielenia się nim ze wszystkimi - wyznał Łukasz Kamiński.
Idea Jadłodzielni (ang. Foodsharing), jako miejsca udostępnionego do dzielenia się żywnością nie jest, w skali globalnej, niczym nowym. W Europie takie miejsca działają już od wielu lat, w Polsce pierwsze tego typu miejsca zaczęły pojawiać się już ponad dwa lata temu w Warszawie, Toruniu, Krakowie, Wrocławiu. Tak powstały formalne podwaliny nieformalnego wolontariatu, którego celem jest przede wszystkim ograniczenie marnowania żywności.
Obejrzyj spot o nie marnowaniu żywności:
W Polsce rocznie marnuje się ok 9 mln ton żywności, z czego 2 mln ton to żywność z gospodarstw domowych. Według szacunków Federacji Polskich Banków Żywności najczęściej zdarza się nam wyrzucać pieczywo (58 proc.), ziemniaki i wędliny (po 37 proc.), warzywa (19 proc.) oraz owoce (18 proc.).
Skomentuj artykuł