Eugeniusz Kwiatkowski: "pierwsze pokolenie niepodległej Polski pracowało z najwyższym wytężeniem"
„Gdybyśmy dziś mogli stworzyć na chwilę syntetyczny obraz sytuacji Polski w listopadzie 1918 r., to prawdopodobnie najwięksi optymiści załamaliby bezradnie ręce” – pisał w 1928 r. Eugeniusz Kwiatkowski. „(…) Droga przebyta w ciągu tego pierwszego, najtrudniejszego dziesięciolecia, (…) nie może nie napawać wiarą w niespożyte siły twórcze państwa polskiego” – podkreślał.
Pisał te słowa 10 lat po odzyskaniu niepodległości Eugeniusz Kwiatkowski, ówczesny minister przemysłu i handlu, współbudowniczy portu w Gdyni, późniejszy wicepremier i twórca Centralnego Okręgu Przemysłowego. Jeden z najwybitniejszych w historii polskiej polityki państwowców, miał doskonałe rozeznanie, w jak tragicznych warunkach Polska odradzała się w 1918 r.
Ziemie polskie, okupowane w 1914 roku przez trzech zaborców, zostały w czasie I wojny światowej – nazywanej w tamtym czasie Wielką Wojną – potężnie zdewastowane. Przyczyniły się do tego działania wojenne, które Niemcy i Austro-Węgry toczyły z Imperium Rosyjskim w 1914 i 1915 r., jak też wojna z bolszewikami w 1920 r.
Państwo oszacowało, że majątek i dorobek życia w wyniku Wielkiej Wojny i jej następstw, utraciło 800 tys. rodzin, czyli ok. 5 mln ludzi.
W podsumowaniu sporządzonym w pierwszych latach II Rzeczpospolitej stwierdzono, że zniszczeniu uległo 12 proc. wszystkich budynków.
Jak wyliczono, w ruinie znalazło się 1,8 mln budynków. Wartość strat sięgała (według stanu z 1919 r.) 14 mld franków szwajcarskich – kwoty na owe czasy olbrzymiej, której nowemu państwu nikt nie zrekompensował, bo Polska – nieistniejąca na mapie świata w 1914 r. – nie brała udziału w kontrybucjach wypłacanych przez Niemcy po kongresie wersalskim
Rządowe raporty dokładnie wyliczają polskie straty dokładnie: zniszczeniu uległo ponad 6,5 tys. szkół, prawie 2 tys. kościołów i świątyń innych wyznań, 1,8 tys. budynków publicznych, 27 tys. murowanych i 500 tys. drewnianych budynków prywatnych oraz prawie 1,25 mln zabudowań gospodarczych.
Olbrzymie straty spowodowali również okupanci – i Rosjanie, wywożąc podczas swojej ucieczki z terenów Królestwa Polskiego wszelkie instalacje przemysłowe i zabierając na tułaczkę setki tysięcy Polaków, i – szczególnie uciążliwa – okupacja niemiecka i austriacka, grabiąca ziemie polskie ze wszystkiego, co się dało, oraz nakładająca na ludność drakońskie, przymusowe kontyngenty dostaw.
Polska utraciła niemal 1/3 swojego majątku narodowego, zniszczeniu uległo m.in. 60 proc. stacji kolejowych i 40 proc. mostów.
Zniszczona i zdewastowana Polska rodziła się bez armii i z pozaborczą administracją, tocząc walki o swoje granice orężem i dyplomatycznie, zmuszona do porządkowania systemu pieniężnego (w obiegu były cztery waluty, w tym państw już nieistniejących) oraz prawnego (zastąpienie jednym system pięciu będących w obiegu na terytorium II Rzeczpospolitej), a także scalania systemu transportowego, istniejącego dotąd oddzielnie (pociągi z Warszawy do Krakowa zaczęły jeździć przez Radom i Kielce dopiero w 1935 r.).
Warto dziś spojrzeć oczyma ludzi, którzy Polskę odbudowywali, jak widzieli państwo, które tworzyli i wyzwania, które na nich czekały.
Eugeniusz Kwiatkowski: „Budujemy nową, od podstaw nową Polskę…”
Są dwie metody mierzenia postępu i ewolucji w wyścigu pracy państw i narodów: metoda negatywna i pozytywna. Metoda negatywna pozwala na zestawienie wszelkich zaniedbań i błędów, na zszeregowanie wszystkich faktów i postulatów, które nie zostały zrealizowane, wszystkich zawodów, rozczarowań i braków. Jest to jak gdyby metoda bezwzględna, gdyż stawianie postulatów i programów nie jest niczem ograniczone. Na tej drodze można zawsze narysować tak czarny obraz, jaki tylko się pragnie stworzyć.
Metoda pozytywna, metoda krytyki problemów rozwiązanych, osiągniętych zwycięstw, przełamanych trudności, osiągniętych rezultatów jest z natury rzeczy metoda względną, metodą, której punktem wyjścia musi być ocena warunków, w których ta walka życiowa się dokonała.
Gdybyśmy dziś mogli stworzyć na chwilę syntetyczny obraz sytuacji Polski w listopadzie 1918 r., to prawdopodobnie najwięksi optymiści załamaliby bezradnie ręce, nazywając realny obraz sytuacji Polski, w jakiej ona się znajduje w 1928 r., nieosiągalnym ideałem.
Skłębione chmury i opary wojenne naokoło nieustalonych granic państwa, dezorganizacja wewnętrzna, setki tysięcy siedzib ludzkich spalonych, ziemia wyjałowiona, inwentarz zniszczony, fabryki zrujnowane, maszyny wywiezione, złoto zrabowane, szereg nierealnych walut, tabor kolejowy urągający współczesnym potrzebom, masowy głód fizyczny, brak armji i administracji, brak uzbrojenia, brak doświadczeń państwowych i niepewność form ustrojowych, to tylko oderwane słowa niezdolne do odtworzenia ówczesnej tragicznej sytuacji.
Oczywiście, że dziś posługując się metodą negatywną możemy łatwo i barwnie zestawić, czego Polska w tem pierwszem dziesięcioleciu swego samodzielnego bytu nie dokonała. Rejestr braków, spis trudności, rachunek nierozwiązanych postulatów, byłby niewątpliwie i długi i prawdziwy. We wielu trudnościach łamać się będzie wysiłek polski z przeciwnościami losu.
Ale droga przebyta w ciągu tego pierwszego, najtrudniejszego dziesięciolecia, dziesięciolecia przymusowej improwizacji na każdem polu, nie może nie napawać wiarą w niespożyte siły twórcze państwa polskiego.
Budujemy nową, od podstaw nową Polskę. Tworzymy skarb i armję, koleje i administrację, budujemy fabryki, podnosimy produkcję i konsumpcję, dźwigamy wytwórczość rolną, organizujemy państwo i jego stosunek do innych państw, wybijamy nowe drogi u wrót morskich, badamy zawartość wnętrza naszej ziemi, stwarzamy podstawy i kierunki nowego prawa! Ale ponad tem wszystkiem stoi zadanie wytworzenia nowego człowieka w Polsce. Człowieka zorganizowanego i zdyscyplinowanego w ideałów społecznych i patriotycznych, człowieka wierzącego w swoje siły, a więc stanowczego i odważnego, człowieka o głębokim poczuciu praw innego człowieka i innych państw, człowieka znajdującego szczęście w swojej pracy i w swym trudzie.
Proces ten niełatwy jest – bez historycznej perspektywy – do szczegółowej analizy.
Ale już dziś możemy na wielu polach pracy zbiorowej stwierdzić, iż pierwsze pokolenie niepodległej Polski pracowało z najwyższym wytężeniem, w pełni samozaparcia się dla utrwalenia granitowych fundamentów potęgi państwa i dobrobytu przyszłych w Polsce pokoleń.
Eugeniusz Kwiatkowski
(Źródło: „Dziesięciolecie Polski odrodzonej. Księga pamiątkowa 1918-1928”, Wydawnictwo „Ilustrowanego Kuryera Codziennego”, „Światowida”, „Na szerokim świecie”, Warszawa – Kraków 1928)
Skomentuj artykuł