Twórcy "W ciemności" o szansach na Oscara
Twórcy filmu "W ciemności", w reżyserii Agnieszki Holland, nominowanego do tegorocznej nagrody amerykańskiej Akademii Filmowej w kategorii najlepszego filmu zagranicznego mają nadzieję na statuetkę Oscara, chociaż za faworyta uchodzi irańskie "Rozstanie".
"'Rozstanie' bardzo mi się podobało, to jest wielki konkurent. Więc trudno będzie, ale czasem jest tak, że niekoniecznie faworyt zwycięża. Do końca nie wiadomo" - powiedział Juliusz Machulski ze studia filmowego Zebra, producenta filmu "W ciemności".
"Dawno nie było polskiego filmu, który miałby tak dobre przyjęcie w USA. W zasadzie nie było recenzji niepochlebnych i to jest ewenement. Jesteśmy więc bardzo zadowoleni, chociaż nie wiem oczywiście jak to się przełoży na liczbę widzów. Podejrzewam, że jest za mało kopii filmu i jest on pokazywany w nie dość wielu kinach, by w Ameryce stał się również sukcesem kasowym" - dodał Machulski.
"W ciemności" jest koprodukcją polsko-niemiecko-kanadyjską, ale największy wkład artystyczny wnieśli do niego polscy filmowcy i dlatego reprezentuje na Oscarach polską kinematografię.
Machulski przypomniał, że w Polsce film obejrzało już ponad milion widzów.
"To nas najbardziej cieszy z Agnieszką (Holland), bo to zadaje kłam potocznej opinii, propagowanej szczególnie przez polskich dystrybutorów, że publiczność chodzi tylko na filmy lekkie i głupie. Nie jest to prawdą i ten film to udowadnia" - powiedział.
Członkowie ekipy realizatorskiej udzielali w sobotę rano (czasu lokalnego) wywiadów polskim dziennikarzom na tarasie widokowym hotelu "Le Petit Ermitage" w Hollywood, w którym się zatrzymali.
"Widziałam Rozstanie, to rzeczywiście wspaniały film, bardzo mi się podobał. Zawsze mówiłam o nim z ogromnym podziwem i ciepło, w Polsce również, co dziwiło niektórych. Nie widziałam jeszcze innych filmów w tej kategorii, słyszałam tylko, że poważnym konkurentem jest kanadyjski Monsieur Lazar. Ale w tej kategorii naprawdę wszystko może się zdarzyć. Ostatnie lata udowodniły, że faworyci przegrywają i jakieś kompletne, już nawet nie czarne konie, ale konie we mgle wygrywają, więc myślę, że żadne przewidywania nie są tu na miejscu" - powiedziała Holland.
Odtwórca głównej roli Leopolda Sochy, Robert Więckiewicz, też zwraca uwagę, że przyjęcie filmu w USA jest bardzo dobre, choć zgodził się z opinią, że może nie mieć tam dużej widowni.
"Ten film wymaga skupienia, nie da się go oglądać jedząc pop-corn i popijając coca-colą. Recenzje jednak w przeważającej części są fantastyczne, bo film posługuje się uniwersalnym przekazem. Działa na różnych płaszczyznach. Cała historia osadzona jest w historycznym kontekście, ale Holokaust jest trochę w tle, jakby coś innego jest ważne. To też zostało dostrzeżone" - powiedział PAP Więckiewicz.
"Oczywiście byłoby fajnie zagrać w filmie amerykańskim - ale w dobrym filmie, z dobrymi aktorami. To rodzaj wyzwania, choćby po to, aby sprawdzić jak to działa, czy my się jakoś różnimy od nich, czy nasze metody pracy są inne. Tu jesteśmy w centrum filmowego świata. Zaistnienie tutaj to tak jakby zaistnieć na całym świecie" - powiedział Więckiewicz.
Skomentuj artykuł