Weekendowy przegląd filmowy

Kadr z filmu "Czas wojny"
drr

Przed nami weekend mocnego kina i dwie długo oczekiwane premiery: "Dziewczyna z tatuażem" Davida Finchera i "Czas wojny" Stevena Spielberga. Jest także jedna propozycja dla dzieci, przed którą ostrzegamy.

Mniej udanie Fincherowi udała się próba pokazania skomplikowanej relacji, jaka łączyła Bloomkvista z Lisbeth Salander. Być może brakło mu na to czasu. Film trwa ponad dwie i pół godziny. Wiadomo, że z polecenia wytwórni prawie godzina materiału została wycięta. Nie ma jednak co narzekać. Czytelników "Millenium" nie trzeba przekonywać, by film obejrzeli. Ci, którzy książek nie czytali, tych niuansów pewnie nie zauważą. Najwięksi fani serii będą musieli poczekać na wydanie DVD z nadzieją, że dopiero tam, będą mogli "zanurzyć się" w materiałach dodatkowych.

Ma jeszcze jeden walor nowy film Spielberga. Wielki mistrz kina i wpływowy producent nakręcił "Czas wojny" tak, jak się drzewiej kręciło. Nie twierdzę, że przy produkcji filmu nie grzały się komputerowe procesy, ale w filmie i zwierzęta mamy z krwi i kości (czujemy trud treserów), i wybuchy prawdziwe (podziwiamy sprawność filmowych pirotechników) i prawdziwą scenerię. Wszystko to i Janusz Kamiński sprawiają, że film ogląda się z nieukrywaną przyjemnością.

DEON.PL POLECA


Ilekroć słyszymy o bezsensowej strzelanie w szkole, na ulicy, w centrum handlowym, o śmierci niewinnych osób, o szaleństwie morderców, którzy z zimną krwią zabijają - wydaje się - bez przyczyny, zadajemy sobie pytanie, jak mogło do tego dojść.
To pytanie dręczy też bohaterkę filmu, matkę młodego psychopaty, kobietę, która od narodzin syna (nawet wówczas nie był słodkim maluszkiem) toczy z nim psychologiczną walkę.

Film, choć trudny i wymagający w odbiorze, zachwyca warstwą wizualną. Niesamowita jest także Tilda Swinton - z pewnością jedna z kandydatek do Oscara.

No cóż… Płacz i zgrzytanie zębów.

Film jest świetnie zrealizowany i zagrany. Pustka w życiu Andersa skontrastowana jest z pięknie filmowanym Oslo. Ale nie ma złudzeń. Od razu wiadomo, jak to się skończy.

"Code Blue" był tematem najgorętszej dyskusji podczas festiwalu Era Nowe Horyzonty we Wrocławiu. Dlaczego? Bo mimo ascetycznej, niemal chirurgicznej formy, wszystko, co było z tym filmem związane (od pomysłu przez realizację aż po reakcję widzów) kipiało od emocji.

Film Antoniak jest kinem festiwalowym. Cześć krytyków się nim zachwyca, inni wychodzą z kina w czasie projekcji. Dla jednych "Code Blue" jest przekraczaniem nie tylko filmowych granic, ale również granic biologii, osobowości, norm społecznych - czyli tego wszystkiego, co psychologia i filozofia próbują opisać jako transgresję. Dla innych nowy film Antkowiak jest nieznośną próbą zbadania cierpliwości i wytrzymałości widzów, którzy jak podglądacze zmuszeni są obserwować mikrokosmos bohaterki - okaleczony, wstrząsający, nieprzystępny i skranie dwubiegunowy.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Weekendowy przegląd filmowy
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.