Złoty Lew dla "Libanu"
Nagrodzony Złotym Lwem "Liban", o silnym antywojennym przesłaniu, jest filmem niezwykłym. Opowiada o wojnie w Libanie w 1982 roku, widzianej wyłącznie ze środka czołgu. Bohaterami są młodzi czołgiści, zamknięci w pojeździe i z niego obserwujący grozę wojny, którą poznał również sam reżyser.
Jako dwudziestolatek Maoz był jednym z pierwszych izraelskich żołnierzy, którzy przekroczyli wówczas granicę z Libanem. Brał udział w pierwszych starciach i został w nich ranny.
Samuel Maoz odbierając nagrodę w weneckim Palazzo del Cinema powiedział, że dedykuje swój film tysiącom ludzi na całym świecie, którzy wrócili z wojen. Jak mówił, "ludzie ci są cali i zdrowi, chodzą, żenią się, mają dzieci, ale drzemie w nich nieustannie bolesne wspomnienie tego, co przeżyli".
"Wiem, że to jest naiwne, ale chcę wierzyć w to, że mój film pozwoli zrozumieć, kim jesteśmy i kim nigdy nie będziemy, jeśli nie powstrzymamy zaraz wojen" - powiedział ze sceny izraelski reżyser.
Silne polityczne przesłanie wygłosiła ze sceny, odbierając nagrodę Srebrnego Lwa za najlepszą reżyserię, Iranka Shirin Neshat za film pod tytułem "Mężczyźni bez kobiet". Zaapelowała ona do rządu w Teheranie o przyznanie podstawowych praw człowieka, o wolność i demokrację. "Zawrzyjcie pokój z narodem" - mówiła reżyserka z Iranu.
Związany rodzinnie z Włochami Anglik Colin Firth otrzymał nagrodę dla najlepszego aktora. Zagrał on w filmie "Single man" znanego stylisty Toma Forda, który zadebiutował jako reżyser.
Pochodząca z Rosji Ksenia Rappoport otrzymała nagrodę dla najlepszej aktorki za rolę w filmie "La doppia ora" Włocha Giuseppe Capotondiego.
Skomentuj artykuł