Przemoc w Indiach: hinduizm a hinduskość

(fot. Malcolm Browne / (CC BY-ND 2.0) / flickr.com)

Hipisi mogą się dziwić: przecież hinduizm kojarzy się z pacyfizmem i non-violence. Ateiści będą się cieszyć: a nie mówiliśmy, wszystkie religie są niebezpieczne i prowadzą do rozlewu krwi. Chrześcijanie będą demaskować zachodnie kontrkulturowe narracje odwołujące się do hinduizmu i cieszyć z ich niepowodzenia (czytałem takie wypowiedzi). Rzeczywistość przemocy społecznej w Indiach jest jednak dosyć złożona. Spójrzmy na mały jej wycinek.

Polskę z Indiami dzieli prawie wszystko. Trudno wskazać aspekt, pod którym byłyby podobne. Niemniej nie oznacza to, że nie można zdobyć cennych wskazówek, które sugeruje ta odległa indyjska rzeczywistość. Procesy kulturowe oraz społeczno-polityczne na całym świecie mają pewne podobieństwa. Na przykład, zadaję sobie pytanie, co mogłaby nam powiedzieć przemoc społeczna w Indiach. Dużo słyszymy o zagrożeniach, presji, ograniczeniach, jakim są poddawani chrześcijanie indyjscy. W roku 2008 poruszyły świat akty przemocy przeciwko chrześcijanom w dystrykcie Kandhamal, w stanie Orissa. Zginęło wtedy ok. 100 osób, zmuszono do zmiany miejsca zamieszkania 56 tysięcy ludzi, zniszczono 295 kościołów i miejsc kultu. Prześladowania wciąż trwają. Incydenty zdarzają się w całym kraju. Słyszymy tylko o chrześcijanach, ale przecież głównym obiektem tej przemocy są muzułmanie. Kilkanaście lat wcześniej, w 1992 roku, głośne było zniszczenie szesnastowiecznego meczetu w Ajodhji, co wywołało krwawe zamieszki i spowodowało wiele ofiar nie tylko w Indiach. Echa tych wydarzeń wciąż są żywe.

Hipisi mogą się dziwić: przecież hinduizm kojarzy się z pacyfizmem i non-violence. Ateiści będą się cieszyć: a nie mówiliśmy, wszystkie religie są niebezpieczne i prowadzą do rozlewu krwi. Chrześcijanie będą demaskować zachodnie kontrkulturowe narracje odwołujące się do hinduizmu i cieszyć z ich niepowodzenia (czytałem takie wypowiedzi). Rzeczywistość przemocy społecznej w Indiach jest jednak dosyć złożona. Spójrzmy na mały jej wycinek.

DEON.PL POLECA

Na początek trochę kontekstu. Jeszcze w XVIII wieku tradycje hinduskie pozostawały w izolacji i bezwładzie zgniecione przez imperium Mongołów. Brytyjskie panowanie i kolonizacja Indii w XIX wieku zmieniły tę sytuację. Szczególnie po roku 1810, kiedy zintensyfikowano chrześcijańską działalność misyjną. Ewangelizacyjnej działalności towarzyszyła bardzo ostra krytyka hinduizmu. W reakcji na tę kulturową agresję niektórzy przedstawiciele wysokich kast (bramińskiej elity) podjęli zadanie reformy społeczeństwa i praktyk religijnych. Druga połowa XIX wieku to czas "hinduskiego renesansu". W dużej mierze był to wysiłek transformacji hinduizmu w kontekście nowożytności zachodniej, przy jednoczesnych staraniach, by zachować filary własnej tożsamości (tak jak ją rozumiały wysokie kasty). Ten "hinduski renesans" był ruchem religijnym złączonym z rodzącym się nacjonalizmem indyjskim, który miał na celu wywalczenie niezależnego wolnego państwa (to samo działo się w XIX wieku również w Polsce pod rozbiorami). W XX wieku m.in. dzięki Gandhiemu i jego wielkiej pracy, by ideały duchowe hinduizmu przenieść w przestrzeń społeczną, dokonało się pozbawione przemocy wyrwanie Indii spod kolonialnej zależności od Brytyjczyków. W roku 1947 ustanowiono Indie jako niezawisłe państwo.

Nacjonalizm w Indiach po odzyskaniu niepodległości zaczął ukazywać swoją rzeczywistą wielopostaciowość, która wcześniej była przysłonięta przez ogólne dążenie do niepodległości. Socjologowie i politolodzy mówią często o dwóch rodzajach nacjonalizmu: nacjonalizmie uniwersalistycznym i nacjonalizmie etnicznym. Widać to wyraźnie w Indiach. Trzeba to dostrzegać, by móc sprawiedliwie ocenić sytuację.

W Indiach nacjonalizm uniwersalistyczny to nacjonalizm indyjski Gandhiego i Nehru, który znalazł swój wyraz w konstytucji indyjskiej z roku 1950. Wariant etniczny nacjonalizmu to nacjonalizm hinduski, który rości sobie prawo do wcielania narodowej tożsamości Indii. Tendencja uniwersalistyczna dobrze wpisuje się w kulturę globalną współczesności. Najlepiej jest znana i ceniona na Zachodzie. Dzięki reformatorom, takim jak Mohan Roy, Wiwekanada, a później Gandhi, pod wpływem tego uniwersalizmu powstał "hinduizm" jako religia mająca własną tożsamość, jako religia tolerancyjna, otwarta, "naukowa", z której Hindusi są dumni. Hinduizm ten podkreśla i pielęgnuje etyczną duchowość Upaniszad i Bhagawad Gity (ale znacznie umniejsza rolę sanskryckich i tamilskich tradycji oraz rytuałów ludowych). Kładzie on nacisk na uniwersalne wartości duchowe: sprawiedliwość społeczną, pokój i duchową przemianę. Jest to więc religia w znacznym stopniu zmodernizowana. Jako taka stała się religią światową, która wywiera ogromny wpływy na Indie i Zachód, na wszystkich poziomach kulturowych. Hinduizm uniwersalistyczny, choć jest świadomy narodowego państwa, jakim są Indie, przekracza granice narodowe.

Jednak w Indiach już od końca XIX wieku istnieje druga potężna siła kulturowa, która rozwinęła się w opozycji do tendencji uniwersalistycznych. Jest to hinduski nacjonalizm polityczny, łączący hinduizm jako religię (hinduską dharmę) z koncepcją państwa narodowego. Ideologia nacjonalizmu hinduskiego zasadniczo została sformułowana przez V.D. Savarkara już w roku 1923. Wysunął on termin "Hindutwa", hinduskość. Wyrażał w nim przynależność do wspólnoty etnicznej, która posiada pewne terytorium i ma te same cechy rasowe. W nacjonalizmie hinduskim widać jasno klasyczne wyznaczniki nacjonalizmu etnicznego: jeden lud, jedno terytorium, jedna kultura, a wszystko to poddane reinterpretacji w perspektywie nowego odczytywania własnej historii, zwłaszcza mitu "złotego wieku wedyjskiego".

Oprócz idei "Hindutwy", która miałaby zjednoczyć wszystkich hindusów przeciwko obcym wpływom, Savarkar skonstruował też ideę Indii jako pewnego terytorium, "Hindustanu". Ma ona usprawiedliwiać dążenie do ustanawiania prawa i sprawowania władzy zgodnie z poglądami hinduskimi. Subtelnie reinterpretując znaczenia słów hindu i sindhu (znaczy: Indus, ale też morze - granice kraju) Savarkar ukuł termin "Sindhustan", kraj pomiędzy Indusem i morzem. Dalej zmienił sindhustan na Hindustan. Hindustan jako terytorium determinuje jedność biologiczną populacji. W ten sposób przezwycięża się wewnętrzne różnice w społeczeństwie hinduskim i jednocześnie odwołuje się do więzów krwi: w żyłach ludzi mieszkających w Hindustanie płynie krew, która pochodzi od wedyjskich ojców. Terytorium i jedność etniczna są filarami hindutwy. Sugeruje się także jedność kulturalną, religijną i językową - gdyż większość języków Indii ma związek z sanskrytem - świętym językiem Wed. Te idee Savarkara, rozwijane później przez Gowalkara oraz Upadhyaya (obaj związani z nacjonalistyczną organizacją RSS) są wciaż żywe i stanowią ideologiczne zaplecze w nacjonalistycznych partiach i ugrupowaniach, które dzisiaj często sięgają po władzę w Indiach.

Hinduski nacjonalizm rozrasta się w Indiach, które doświadczają obecnie "inwazji" zachodnich idei i dóbr materialnych. Istnieje pewna tęsknota za wspaniałą przeszłością Indii, pragnienie wyrazistych, tradycyjnych wartości związanych z antycznymi zasadami podziału na klasy społeczne i stada życia (tzw. warnaśramadharma). Rządząca obecnie BJP to hinduska partia nacjonalistyczna (premierem Indii jest członek tej partii, Narenda Modi). Jej celem jest zachowanie praw hindusów oraz wprowadzenie w Indiach hinduskiego systemu wartości i przeciwstawienie go pochodzącym z Zachodu świeckim wartościom.

Wszystkie te nacjonalistyczne idee kreują poczucie hinduskiej tożsamości, które jest zbudowane na opozycji w stosunku do obcego i dają usprawiedliwienie różnorakiej przemocy społecznej, z fizyczną włącznie. Obcymi są przede wszystkim muzułmanie, ale także misjonarze, chrześcijanie, modernizacja i sekularyzm Zachodni. Od lat 80. XX wieku organizacje takie jak RSS i VHP starają się zmobilizować szerokie masy społeczne wokół idei etniczno-religijnych, które jeszcze lepiej rezonują w sercach prostych ludzi. W ten sposób chcą też przezwyciężyć ograniczenie tego ruchu do tych jedynie obszarów, w których używa się języka hindi, czyli północnych Indii (z tą częscią Indii związana jest wielka tradycja sanskrycka, którą eksploatuje nacjonalizm).

Na koniec kilka nierozwiniętych wskazówek, jakie nasuwają się mi z powyższych analiz sytuacji dla naszych polskich sporów o patriotyzm, tożsamość narodową i kulturową, i miejsce w tym wszystkim chrześcijaństwa.

Po pierwsze, okazuje się, że konstruowanie tożsamości narodowej w sposób, który jest mieszanką elementu etnicznego, terytorialnego, kulturowego i religijnego, bardzo często prowadzi do budowania kategorii "obcego", "innego", który zagraża "nam" i "naszym" interesom. Zideologizowany nacjonalizm ma na celu ostatecznie nie jakąś tożsamość narodową, lecz władzę i jej niepodzielność, totalność władzy. To musi rodzić konflikty i prowadzić do przemocy i rozlewu krwi oraz nietolerancji. Jak my konstruujemy polską tożsamość narodową?

Po drugie, chrześcijanie indyjscy doświadczają przemocy dlatego, że nie są hinduistami w sensie etniczno-kulturowo-religijnym, są traktowani jako element obcy, kojarzony z kolonializmem zachodnim, obcymi wartościami, które miałyby niszczyć świetną i dawną kulturę Indii oraz rozbrajać narodową tożsamość. Kto jest dla nas obcym?

Po trzecie, w całej kwestii przemocy hinduizm jako religia jest raczej ofiarą niż katem, choć zapewne i w nim, jak w każdej religii, można wskazać motywy do przemocy (np. w Bhagawadgicie czy Ramajanie). Jest po prostu wykorzystywany przez nacjonalistyczne ideologie dla wzmocnienia swojego przekazu. W tym procesie hinduska religia naznaczana jest elementem ksenofobicznym oraz integrystycznym. Jakie jest miejsce religii katolickiej w naszym nacjonalizmie?

Po czwarte, reformowanie religii przez oświecone elity zawsze jest wystawione na nieprzewidywalne procesy społeczno-kulturowe. Zreformowany hinduizm, oświecona i uniwersalistyczna religia, jest żywa głównie na poziomie średniej klasy społecznej i w diasporze hinduskiej na całym świecie. Jednak ten skonstruowany hinduizm zlekceważył wiele tradycji ludowych, rytualnych i pobożnościowych, przez co stracił kontakt z niższymi warstwami społecznymi w Indiach. Natomiast warstwy najwyższe dystansują się wobec hinduizmu uniwersalistycznego, gdyż zagraża on ich uprzywilejowaniu wynikającemu z systemu kastowego. Obie więc grupy społeczne są podatne na wpływy nacjonalistycznych idei, jeśli tylko odpowiednio zadba się o ich potrzeby religijne. Czy czasem nie konstruujemy własnych katolicyzmów, które odpowiadałyby naszym ulubionym ideologiom?

Być może - przy całej różnorodności tak odmiennych "tekstów i kontekstów" w Indiach i Polsce - historia rozwoju hinduizmu i hinduskości może nas czegoś nauczyć, albo przed czymś przestrzec.

Korzystałem m.in.:

Ch. Jaffrelot, "Nationalisme hindou, territoire et société", w: Hérodote 71(1993), 93-111.

G. Flood, Hinduizm. Wprowadzenie, Kraków 2008.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Przemoc w Indiach: hinduizm a hinduskość
Komentarze (10)
SM
s.Michaela ma wiedzę i ostrzega
18 września 2014, 12:21
Poza tym, Hindusi przyjęli niektóre elementy chrześcijańskiej filozofii, zwłaszcza etyki. Przykładem tego jest Indyjska Konstytucja opracow. w oparciu o Deklarację Praw Człowieka, dzięki czemu od 1947 r. zalegalizowane zostało równouprawnienie wszystkich kast i zakazana wszelka dyskryminacja. Także zakazane zostały niektóre hinduistyczne "święte", a z punktu widzenia chrześcijańskiego zbrodnicze rytuały, jak np. składanie krwawych ofiar z ludzi (zabijanie noworodków na cześć bogini Kali), "sati" czyli palenie żywych wdów wraz ze zwłokami ich mężów, nierząd świątynny z 7-8 letnimi dziewczynkami, okaleczanie dzieci, dyskryminacja kastowa, etc. Nie znaczy to, że wszyscy gorliwi wyznawcy hinduizmu z tym się zgadzają. Najtrudniej jest obalić dyskryminację kastową, ponieważ oparta jest na wierze w reinkarnację wyznawaną zarówno przez hinduizm, jak i przez buddyzm. Wg tradycji hinduistycznej jest setki kast, ale zasadniczo zgrupowane są one w cztery "warny" (warna = kolor): siudrowie (kolor czarny) do brudnej roboty, wajsjowie (kolor żółty) do rzemiosła, handlu i produkcji, ksziatriowie (kolor czerwony) do władzy i wojska oraz bramini (kolor jaśniejący bielą) do oświaty i kapłaństwa.
SP
s.Michaela P. od strony praktycz
18 września 2014, 12:17
s. Michaela Pawlik: To, co się mówi w Europie na temat duchowości Wschodu, b. odbiega od tego, jak rzeczywiście rozumieją swoją filozofię i wiarę hinduiści czy buddyści. Dla rozszerz.wschodn. światopogl. na Zachodzie, ich wierzenia zostały zmodyfik. dostos. do naszej europejskiej mentalności. W Polsce wielu ludzi, zwłaszcza młodych, fascynuje się hinduizmem, nie zastanawiając się nad tym, jakie korzenie mają i do czego prowadzą różne zaczerpnięte stamtąd ćwiczenia czy medytacje, w których tak ochoczo biorą udział. Dla oswojenia Europejczyków ze wschodnim światopoglądem, reklamowane są ćwiczenia jogi, zen czy różnego rodzaju medytacje, jako metody poprawy kondycji fizycznej, duchowej lub umysłowej, bez wyjaśnienia na czym polega ta "poprawa". Wschodnie techniki stosowane we wspomnianych wyżej ćwiczeniach, doprowadzają do zawieszenia działania rozumu i woli, na korzyść biernego odczucia spokoju oraz błogiego wrażenia "rozpływania się" w różnie rozumianym kosmosie, podczas którego nawet zanika świadomość indywidualnego istnienia. Propagatorzy w/w ćwiczeń nie informują, jak one są sprzeczne z chrześcijańską duchowością, która stawia za cel poznanie i ukochanie Boga, by osiągnąć świętość gwarantującą człowiekowi wieczne szczęście, a nie szukanie w modlitwie i medytacji relaksu, czy "odlotu" od rzeczywistości.
JP
Jacek Poznański SJ
16 września 2014, 19:04
Etyk myli mnie z o. Jackiem Prusakiem. ps. Rzeczywiście powinno być "Mogoł". Jest to termin, którym w historii Indii oznaczano zarówno Mongołów, jak i muzułmanów (zob. Kieniewicz).
E
etyk
18 września 2014, 15:37
Rzeczywiście doszło z mojej strony do pomyłki. Serdecznie za to przepraszam. Przepraszam również za emocjonalny ton mojej wypowiedzi - ostatecznie była to najprawdopodobniej zwykła literówka.
E
etyk
16 września 2014, 17:13
Być może się czepiam, ale swoją lekturę powyższego tekstu zakończyłem na zdaniu: "Na początek trochę kontekstu. Jeszcze w XVIII wieku tradycje hinduskie pozostawały w izolacji i bezwładzie zgniecione przez imperium Mongołów". Nazwanie Mogołów Mongołami tak samo mnie wkurzyło, jak niedawne utożsamienie przez drogiego Ojca Jacka "brudnej wojny" z peronizmem. Rozumiem, że jedną ze współczesnych "cnót" jest duże poczucie własnej wartości. Ja jednak proponowałbym skoncertować się Ojcu na pewnej starej i niezbyt modnej obecnie chrześcijańskiej cnocie ...pokory. Może inteligencja czytelników Ojca artykułów też zasługuje na odrobinę szacunku? Wszak to właśnie rozum czyni nas bytami stworzonymi na obraz i podobieństwo...
JP
Jacek Poznański SJ
16 września 2014, 16:32
Drogi EMD, Nie interesuje mnie podział na Kościół otwarty i zamknięty i jakikolwiek inny. Staram się myśleć po prostu w Kościele Pana Jezusa. Przykro mi, że EMD tak łatwo szufladkuje i w taki prosty sposób zaprzepaszcza szansę rozmowy. Wydaje mi się, że wyraźnie zaznaczyłem, że nie wyciągam wniosków, a jedynie szukam wskazówek i stawiam pytania. Pomieszanie tego daje prosty przykład jak szufladkowanie zaciemnia rozumienie tekstu. System kastowy jest w Indiach  nie tyle rzeczywistością religijną co społeczno-kulturową. Najlepiej widać to w fakcie, że kastowość daje się we znaki tak w indyjskim islamie i w chrześcijaństwie (dochodzi do tego, że są osobne kościoły dla Dalitów i np. dla Śudrów, zob. diecezja Pondicherry). Dlatego mówi się, że najlepszą metodą przezwyciężenia kastowości nie jest zmiana religii np. na chrześcijaństwo, lecz fakt społeczny: małżeństwa międzykastowe. W Kościele jednak niewiele się do tego zachęca. Hinduizm oczywiście wspiera system kastowy ideologicznie, lecz w samym hinduizmie są ruchy dążące do jego przezwyciężenia albo reinterpretacji. Pozdrawiam z słonecznej i wilgotnej Maharasztry (Indie).
E
Emd
17 września 2014, 11:38
Szanowny Ojcze, jak można coś proponować, jeśli nawet nie wyciągnęło się poprawnych wniosków? Tu pomieszane zostały porządki. Racjonalne podejście byłoby takie: zrozumieć problem, potem spróbować wyciągnąć poprawne wnioski i dopiero na ich podstawie dawać wskazówki. Jeśli chodzi o wysnuwanie wniosków, to ja je próbuję z powyższego tekst wyciągnąć. Znam tzw. katolików otwartych i wiem, że są wrogo nastawieni do polskiego katolicyzmu. Tą swoją wrogość wyrażają poprzez ciągłe zarzuty i próby rozmywania go. I tu używana jest często pałka otwartości, dokładniej jej rzekomego braku. Widzę to w np. zdaniu: "Po pierwsze, okazuje się, że konstruowanie tożsamości narodowej w sposób, który jest mieszanką elementu etnicznego, terytorialnego, kulturowego i religijnego ..." Chyba Ojciec przyzna, że dawanie wskazówek Polakom na podstawie lektury na temat Indii to jest co najmniej karkołomne przedsięwzięcie, szczególnie w aspekcie pluralizmu, wolności i otwartości. Widzę tu charakterystyczny lęk przed połączenia polskości i katolicyzmu. Przypomnijmy jednak, że takie połączenie jest jak najbardziej biblijne, bo w przypadku plemienia Izrraelitów było po prostu Wolą Bożą. Wiele wskazuje, że jest tak i w przypadku Polski i Polaków. Wiem, wiem, to straszne, to okropne --- straszne i okropne dla tzw KO. I to właśnie katolicyzm ukształtował cnoty Polaków, cnoty, których nie posiadają w takim stopniu inne narody w Europie i na świecie. Warto więc schować pałkę na Polaków, poznać historię, otworzyć się na prawdę i prowadzić rzeczywisty dialog.
E
Emd
16 września 2014, 12:37
Ojciec Poznański czytał prace, ale chyba nie do końca zrozumiał ich treść. Zresztą, nawet zakładając, że przytoczone fakty i analizy  są poprawne, wnioski mają się do nich po prostu nijak. Myślę, że są raczej projekcją pewnych podejrzeń, niechęci i wrogości. Ale tutaj musiałbym lepiej poznać autora.  Znam jednak pisma tworzone przez środowisko katolicyzmu otwartego, stąd moje domniemanie. Hinduizm ma się nijak do chrześcijaństwa, szczególnie do katolicyzmu. Tak jak i hinduska mentalność jest daleka od polskiej. Wyprowadzanie więc wniosków na temat Polski na podstawie Indii jest zupełnym nieporozumieniem. Wystarczy tu też nawet minimalna znajomość polskiej historii. Polska przez stulecia była państwem wielowyznaniowym, otwartym na inne kultury i tradycje (Rusini, Tatarzy, Żmudzini, ...). Ta wielowyznaniowość i wielokulturowość stanowiła istotny fundament wolności szlacheckiej, której w reszcie Europy raczej nie było, szczególnie w czasie wojen religijnych. To wszystko nie przeszkadzało jednak katolicyzmowi być wyznaniem szczególnym, wyznaniem wiodącym i kształtującym mentalność Polaków. Jeśli chodzi o wykluczenie społeczne, ksenofobię i rasizm, to nie jest polski fenomen, ani też katolicki. Oczywiście takie postawy mają także swoje podstawy religijne, ale jak pokazuje historia, to nie polskość i katolickość jest ich podstawą. Niesprawiedliwość społeczna i segregacja są umotywowana hinduizmem przez system kastowy. Przeciwnie jest z chrześcijaństwem. Chrystus od początku walczy z ksenofobią i rasizmem. Np. scena w synagodze, gdzie mówi o uleczeniu wdowie z Sarepty Sydońskiej i uleczeniu Syryjczyka Naamana. Słuchacze chcieli go za to zabić. Trzeba pamiętać o słowach na temat bliźniego i przypowieści o Samarytaninie. A także o tym, co powiedział do Żyydów dumnych ze swojego pochodzenia: Bóg może z kamieni stworzyć potomków Abrahama.
E
Emd
16 września 2014, 12:28
Ten artykuł to pomieszanie z poplątaniem, a wszystko ma właściwie jedną motywację i cel: wtłoczyć skomplikowaną rzeczywistość w ideologiczne ramy "katolicyzmu otwartego" i posłużyć jako argument przeciwko polskiemu katolicyzmowi, którego KO tak nielubi. Ja to widzę po prostu tak: Skrywana niechęć i lęk od lat manifestuje w wielu artykułach z czasopism KO typu TP, W...ź, Z.. Ta niechęć i lęk są zrozumiałe, gdyż środowiska te często rekrutują się z ludzi wrogo nastawionych da Kościoła. Środowiska te wiedzą doskonale, że zwalczanie katolicyzmu bez zwalczania polskości i zwalczane polskości bez zwalczania katolicyzmu, będzie nieskuteczne. Dlatego też środowiska te były przez lata wykorzystywane przez komunistów do penetracji Kościoła oraz do walki nim i z polskością. Jak wiemy, koniec komunizmu nie oznaczał końca środowisk, które stanowiły jego fundament lub go w pewnych sprawach wspierały. Tak np. 4ty departament MSW do walki z Kościołem, choć formalnie przestał istnieć, jednak ma swoją osobową kontynuację z pismach typu Nie i FiM. Z drgijej strony, czasopisma takie jak ... powiązane są teraz z TVN i GW. Ale ciągłość ideowa i osobowa pozostaje.
H
Hastatus
16 września 2014, 11:49
Jeśli chodzi o hinduizm praktykowany, nie w wydaniu książkowym dla zachodniego odbiorcy, to najlepiej posłuchac siostry Pawlik, który w Indiach spędziła większość swego życia. Bardzo warto: http://www.youtube.com/watch?v=YJevRnvIfb8 http://www.youtube.com/watch?v=pxHF2d25iZw Mówienie o sprawiedliwości społecznej w odniesieniu do hinduizmu to niedorzeczność. Religia hinduistyczna jako taka jest wykorzystywana do petryfikacji systemu kastowego. Czyli religijnego usprawiedliwienia drastycznych nierówności społecznych. W tym,  zupełnego pozbawienia praw i godności ludzkiej osób z kasty nietykalnych. Jest to naprawdę perfidne tłumaczenie typu: w poprzednim wcieleniu żył źle, więc teraz jest cierpiącym głód i choroby pariasem. Nie trzeba mu pomagać, bo jak dobrze wycierpi, to potem może przenieść się do wyższej kasty. Za to mój syn żył dobrze w poprzednim wcieleniu, więc należą mu się wszelkie przywilej.