Ma dzieci i jest katolickim księdzem. Poznajcie tego wyjątkowego kapłana
"Tatusiu, jak ty pięknie wyglądasz!" - zawołała jego córka, gdy pierwszy raz zobaczyła ojca w sutannie.
Ks. Marian Klubiński to kapłan, który zanim został księdzem, przez ponad 30 lat był mężem i ojcem. Chociaż o kapłaństwie myślał już dużo wcześniej i nawet po maturze wstąpił do seminarium, jego życie potoczyło się inaczej. Wywiad z ks. Marianem został przeprowadzony przez Karolinę Pawłowską i ukazał się na łamach "Gościa Koszalińsko-Kołobrzeskiego".
"Nasze małżeństwo trwało ponad 30 lat. Żona była dla mnie wielkim darem. Mądra, skromna, bardzo dyskretna. Zawsze obracaliśmy się w środowisku księżowskim, kiedyś nawet zażartowałem, że nadawałaby się na żonę księdza. Śmialiśmy się oboje" - wspomina po latach ks. Marian.
Duchowny mówi, że jego żona chorowała krótko i odeszła nagle. Po jej śmierci wróciło bardzo silne pragnienie, aby pójść za głosem Jezusa i zostać księdzem. Ks. Marian w seminarium znalazł się po rocznej żałobie.
"Miałem 65 lat i usłyszałem w sercu: «Nie rozpaczaj, nie buntuj się. Może to ostatni moment…»" - wyznaje ks. Marian.
Dodaje, że bał się złośliwych komentarzy pod jego adresem. "Taki neoprezbiter to do domu emeryta"- miał pewnego razu usłyszeć w zakrystii. "Wiek daje mi się we znaki, ale skoro Pan Bóg zażądał ode mnie służby tak późno, teraz musi być wyrozumiały dla moich fizycznych ograniczeń" - wyznaje.
Ks. Marian cieszy się, że jego decyzja została zaakceptowana przez jego dzieci. Gdy jego dorosła córka pierwszy raz zobaczyła go w sutannie, powiedziała: "Tatusiu, jak ty pięknie wyglądasz!".
Do ks. Mariana ustawiają się długie kolejki penitentów. "To kwestia dojrzałości i patrzenia z dystansu przeżytych lat. Z pewnością doświadczenie bycia mężem i ojcem pozwala mi lepiej zrozumieć, jak może się pogmatwać życie - mówi ks. Marian. - Kiedyś przy kratkach klęknął mężczyzna, narkoman. U spowiedzi nie był od lat. Zaczął od: «Niech tylko ksiądz na mnie nie krzyczy». A ja mówię: «Dziecko, jak ja mógłbym na ciebie krzyczeć? Najchętniej bym cię wyściskał z radości, że tu jesteś». W takich sytuacjach porusza się dojrzałe ojcowskie serce".
Ks. Marian, mimo niecodziennej drogi powołania przyznaje, że celibat jest "wielkim darem potrzebnym Kościołowi". "W pewien sposób zwalnia z odpowiedzialności za codzienne problemy. Chociaż dobrze by było, gdyby kandydat do kapłaństwa jakiś czas spędził w świecie, ponieważ pomogłoby mu to lepiej go zrozumieć, ale i później się w świecie nie pogubić" - dodaje duchowny.
Skomentuj artykuł