Jakie są najczęściej popełniane błędy językowe?
"Przeznaczony", a nie "dedykowany", "na wyłączność", a nie "ekskluzywny", "rozważania", a nie "dywagacje", "z Janem Ziobrą", a nie "z Janem Ziobro" - na takie błędy dziennikarzy zwrócili uwagę językoznawcy biorący udział w piątkowej konferencji języku mediów.
Sesję "Językowy przekaz medialny" zorganizowało Polskie Radio wspólnie z Krajową Radą Radiofonii i Telewizji oraz Radą Języka Polskiego przy Prezydium PAN.
"Przechodziliśmy w ciągu ostatnich 25 lat różne okresy zmian obyczajowych, bardzo gwałtownych, bardzo szybkich. Zmiany w języku, które nie są przecież do opanowania, bo są sumą spontanicznych działań środowiskowych i pokoleniowych, nie zawsze były korzystne dla klasycznego języka polskiego" - mówił szef Krajowej Rady Jan Dworak.
Przewodniczący Rady Języka Polskiego prof. Andrzej Markowski zauważył, że w odczuciu pewnej części społeczeństwa istnieje silna potrzeba wzorca dobrej polszczyzny. "Niechby to było i 20 proc. Dlaczego właśnie tyle? Kilkakrotnie występowałem na forum Senatu właśnie ze sprawami językowymi. Na 100 senatorów nigdy nie było na sali więcej niż 20" - mówił językoznawca.
Według niego zaspokojenie tej potrzeby jest zadaniem mediów publicznych. "Spełniłoby to oczekiwania tych Polaków, dla których język jest wartością, a te grupy, którym jest wszystko jedno, jakim językiem się do nich mówi, którym wystarcza +jakoś+, a nie ważna jest +jakość+, nie będą się czuły pokrzywdzone, bo nawet nie zauważą, że coś się zmieniło, a coś zmienić trzeba" - podkreślił prof. Markowski.
Według niego dziennikarze powinni zmienić m.in. "półtora procenta" na "półtora procent", "rok dwutysięczny czternasty" na "rok dwa tysiące czternasty", "dedykowany" na "przeznaczony". Dziennikarzom sportowym w telewizji publicznej profesor poradził, aby unikali sformułowania "hokej liga", bo po polsku jest "liga hokejowa".
Prof. Markowski uznał, że kwalifikacje językowe dziennikarzy można weryfikować np. za sprawą obowiązującej w Polskim Radiu karty mikrofonowej.
"Zdaję sobie sprawę, że wymaganie tego od mediów prywatnych nie leży w kompetencjach żadnego organu. Można sobie jednak wyobrazić cykliczne audycje satyryczne w mediach publicznych, w których cytowano by i komentowano najgorsze językowe wystąpienia radiowe bądź telewizyjne dziennikarzy bądź dziennikarek mediów komercyjnych" - proponował prof. Markowski.
Uznał, że w mediach, a szczególnie w telewizji, za mało jest programów poświęconych poprawnej polszczyźnie. "Podobno to nuda nie do słuchania, ale nie pamiętam, by w którejkolwiek z takich audycji zabrakło telefonów od słuchaczy" - powiedział prof. Markowski. Podjął się poprowadzenia sześciogodzinnej audycji z udziałem słuchaczy i zaproszonych gości na żywo w radiowej Jedynce.
"Język się zmienia, jednak uważam, że w radiu i telewizji, które dla wielu odbiorców stanowią ciągle pewien wzorzec do naśladowania, staranność i świadomy wybór form językowych są szczególnie wskazane" - podkreśliła redaktor Polskiego Radia Małgorzata Tułowiecka.
Na podstawie obserwacji radia i telewizji doszła do wniosku, że niekorzystnie zmienia się wymowa dziennikarzy, słyszymy często "utrudnić kierowcą" i "ktoś dziękował dyplomatą" zamiast "utrudnić kierowcom" i "ktoś dziękował dyplomatom".
Dziennikarze zapominają o odmianie nazwisk zakończonych na "o": "z Janem Ziobrą", a nie "z Janem Ziobro". Boją się też celownika, mówią: "szybowcu odchylają się skrzydła" i "Warszawie i Białemustoku przybywa mieszkańców" zamiast "szybowcowi" i "Białemustokowi". Jak zaznaczyła redaktor, "już prawie nikt nie mówi" "wybrać na prezydenta", lecz "wybrać prezydentem" oraz "uznać za najlepszego aktora", lecz "uznać najlepszym aktorem".
Dość częstym błędem frazeologicznym jest modyfikowanie "zawieszenia broni" na "zawieszenie ognia" albo "konfliktu" lub "pracy".
Oddzielnym problemem według redaktor są imiesłowy. "Jadąc samochodem wyskoczyła sarna" - "jakby to sarna jechała samochodem".
Tułowiecka zwróciła też uwagę na popularne ostatnio "dywagacje". Przypomniała, że słowo to oznacza mówienie rozwlekłe, nie na temat. "Wszyscy dywagują, myśląc, że rozważają, rozumują. A mówią czasami nie na temat, więc bardzo mnie to bawi" - zaznaczyła.
Skomentuj artykuł