30 lat temu zginął w zamachu John Lennon
8 grudnia 1980 roku o godz. 23.07 John Lennon umiera w szpitalu. Wcześniej przy 72. Ulicy zatrzymał go Mark Chapman. W rękach trzymał album „Double Fantasy” z autografem Lennona. Oddał w stronę muzyka pięć strzałów.
John Lennon miał właśnie wrócić na scenę. Od dziesięciu lat nie ma już The Beatles. John ma za sobą dramatyczną walkę z uzależnieniem od heroiny (podobnie jak Yoko). Wycofał się z życia publicznego, nie komponował. „Double Fantasy” to pierwsze utwory wydane po długim milczeniu. Wytwórnie zabijały się o wydanie tego albumu. Na okładce Lennon i Yoko czule się całują. Płyta jest o nich – ich małżeństwie, miłości, synku.
W listopadzie odbyła się premiera płyty.
8 grudnia był intensywnym dniem. Rano Lennon spotkał się z fotografką Annie Leibovitz – właśnie wtedy powstało słynne zdjęcie z leżącą na dywanie Yoko i przytulonym do niej nagim Johnem. Potem wywiad w stacji radiowej z San Francisco. Po południu wyjazd do studia nagrań – przed domem czekali na artystę fani. Wśród nich Mark Chapman. Podał Lennonowi do podpisu płytę "Double Fantasy". - To wszystko, czego chcesz? - zapytał uprzejmie Lennon. Chapman skinął głową. Fani rozeszli się, ale Chapman został. Przed północą oddał pięć strzałów w plecy wracającego do domu Lennona. Na pytanie, czy wiesz, co zrobiłeś, Chapman odpowiedział spokojnie: Właśnie zastrzeliłem Johna Lennona.
Nie było pogrzebu. Yoko Ono poprosiła wszystkich o modlitwę. W 1985 roku otworzyła w Central Parku "Strawberry Fields Memorial" – miejsce pamięci Johna, ozdobione mozaiką ze słowem „Imagine”. Dziś, jak co roku, zapełni się kwiatami i świeczkami, a tłumy fanów Lennona będą śpiewać jego piosenki. Bo muzyka Lennona żyje i zachwyca.
Skomentuj artykuł