Smokie zagrają z orkiestrą symfoniczną!

20 grudnia w Warszawie usłyszymy największe przeboje legendy brytyjskiego rocka – grupy Smokie. Muzycy do wspólnego występu zaprosili orkiestrę symfoniczną.

Smokie, to brytyjski zespół pop i country rock, który popularność zdobył w latach 70-tych, w tym samym czasie co znana na całym świecie Abba i zespół Boney M. Do grywających początkowo w podrzędnych klubach muzyków szczęście uśmiechnęło się w 1973 roku, kiedy promocją zespołu zajął się Bill Hurley. Jego pomysł zaproszenia do zespołu rockowego duetu Chinn-Chapman okazał się strzałem w dziesiątkę. Dopiero wtedy, już pod nazwą Smokie, grupa stała się stała się naprawdę popularna. I choć w zespole dochodziło do wielu zmian personalnych, a z ze składu pierwotnego pozostał jedynie Terry Uttley, to stworzone przez Smokie utwory długo nie schodziły z pierwszych miejsc na światowych listach przebojów.

W 1982 roku wokalista Chris Norman postanowił rozpocząć karierę solową. Po czteroletniej przerwie grupa zagrała koncert charytatywny, który ku zdziwieniu członków Smokie okazał się wielkim sukcesem. Zaczęli zastanawiać się nad powrotem na dużą scenę. Chris Norman nie był w stanie połączyć kariery solowej z tą w grupie, ale polecił na swoje miejsce Alana Bartona, który już wkrótce pełnił rolę wokalisty w odrodzonym Smokie. W roku 1989 roku Smokie nagrali „Boulevard of Broken Dreams” – album, który np. w Norwegii spędził ponad rok na liście dziesięciu Top Płyt, w tym trzy miesiące na pierwszym miejscu. Kolejne albumy i trasy koncertowe potwierdzały tylko ich popularność – to był wielce udany powrót.

Po tragicznym wypadku, w którym zginął Alan Barton, frontmanem grupy został Mike Craft - szybko zjednał sobie sympatię dotychczasowych fanów. Wspólnie z nim Smokie nagrał wiele rewelacyjnych albumów, jak „Wild Horses”, „Collection”, czy „Uncovered”.

Warszawski koncert to szansa usłyszenia starych kawałków w zupełnie nowej aranżacji, bowiem muzycy wystąpie w towarzystwie orkiestry symfonicznej.

20 grudnia 2010.

Sala Kongresowa, Warszawa.