Porażka "naszych" przyczyną zawału

Przegrana w Super Bowl w roku 1980 zwiększyła całkowitą liczbę zgonów z przyczyn sercowych (fot. flickr.com/vlastula)
wab

Przegrana ulubionej drużyny w rozgrywkach Super Bowl zwiększa ryzyko zawału zarówno u mężczyzn, jak i kobiet - informuje pismo "Clinical Cardiology".

Jak powszechnie wiadomo, kibic jest osobą zaangażowaną emocjonalnie, co często ma związek z drużyną, której kibicuje. Gdy "nasi" przegrywają, pojawia się stres.

Zespół naukowców z Heart Institute, Good Samaritan Hospital oraz Keck School of Medicine (University of Southern California, Los Angeles) zbadał, w jakim stopniu stres przekłada się na zwiększoną liczbę zgonów związanych z chorobami serca. Wykorzystano dane dotyczące odbywających się w Los Angeles meczów Super Bowl z lat 1980 oraz 1984. Super Bowl to finałowy mecz o mistrzostwo w futbolu amerykańskim zawodowej ligi National Football League (NFL).

DEON.PL POLECA

Jak się okazało, przegrana w Super Bowl w roku 1980 zwiększyła całkowitą liczbę zgonów z przyczyn sercowych zarówno wśród mężczyzn, jak i kobiet, przy czym dotyczyło to głownie osób starszych. Natomiast wygrana ulubionej drużyny obniżała częstość zgonów starszych osób i kobiet.

O ile liczba zgonów związanych z chorobami krążenia po porażcze drużyny rosła w przypadku kobiet o 27 proc, to u mężczyzn - tylko o 15 proc. Osoby starsze umierały o 22 proc. częściej.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Porażka "naszych" przyczyną zawału
Komentarze (1)
P
Piter
10 lutego 2011, 15:23
Jeśli porażka naszych równa się moja osobista porażka, to albo jestem trenerem/zawodnikiem tej drużyny, albo pora sobie powiedzieć stop. Jeśli będę natomiast traktował grę jako grę, sam będąc jej widzem, to nie grozi mi jakaś zapaść z tego powodu. Jednym słowem - zamiast leków i programów redukujących stres, więcej zdrowego rozsądku, dystansu a definitywnie mniej oglądania telewizji :) Sam osobiście znam człowieka, który po 40-stce powiedział sobie, że "oglądanie meczów" go wyniszcza - właśnie ze względów podwyższonego stresu itp. Rozwiązanie, choć drastyczne, okazało się bardzo skuteczne - nie ogląda meczów, nie stresuje się nimi i dochodzi powoli do 60-tki.