Użytkownicy Facebooka powinni uważać
Wprawdzie Facebook jest administratorem danych osobowych, ale użytkownicy tego portalu muszą pamiętać, że korzystając z niego, mogą nieświadomie naruszać prawo do ochrony danych innych osób - powiedział PAP generalny inspektor ochrony danych osobowych.
Przyjmuje się, że administratorami danych przetwarzanych na serwisach społecznościowych i podmiotami zobowiązanymi do przestrzegania zarówno ustawy o ochronie danych osobowych, jak i unijnej dyrektywy 95/46, są twórcy tych serwisów.
"Tak jest też w przypadku Facebooka, mimo że niektóre rozwiązania dotyczące przetwarzania danych osobowych znajdują się do tego stopnia w rękach użytkowników, iż Facebook próbuje zrzucić z siebie odpowiedzialność administratora danych osobowych, twierdząc, że takim administratorem jest osoba, która swoim profilem zarządza" - powiedział PAP generalny inspektor ochrony danych osobowych (GIODO) Wojciech Rafał Wiewiórowski.
Nawet jednak, jeśli Facebook jest administratorem danych osobowych, poszczególni jego użytkownicy powinni - zdaniem GIODO - ostrożnie posługiwać się różnymi narzędziami stworzonymi na potrzeby tego portalu.
Ujawnianiem danych osobowych jest m.in. wpisywanie jakichkolwiek informacji o osobie do jej profilu, np. poprzez umieszczenie posta na tzw. tablicy - wyjaśnił Wiewiórowski. Jako przykład podał udostępnianie na tablicy danej osoby informacji dotyczących jej nałogów lub stanu zdrowia. Nawet jeśli obydwie strony mają profil zamknięty, czyli nieupubliczniony, to według GIODO ujawnia się w ten sposób dane osobowe - w tym wypadku tzw. dane wrażliwe. Takie działanie może też prowadzić do naruszenia dóbr osobistych.
Jeżeli osoba, której dane zostały ujawnione, nie życzy sobie tego, powinna poprosić o ich usunięcie osobę, która dokonała wpisu. To pierwszy krok, który należy uczynić - podkreślił GIODO. Tym bardziej że - jak dodał - często umieszczenie czyichś danych osobowych lub informacji o kimś ma charakter przypadkowy i nie jest rozmyślnym działaniem osoby, która te informacje w sieci zamieściła.
Dopiero gdy użytkownik odmówi usunięcia takich danych, można skierować skargę do instytucji oferujących wsparcie w tym zakresie, w tym do generalnego inspektora ochrony danych osobowych - wyjaśnił Wiewiórowski.
Ostrzegł również przed nieprzemyślanym kreowaniem tzw. wydarzeń w serwisach społecznościowych. Jego zdaniem, próbując dołączać znajomych do jakichkolwiek grup lub wysyłać im zaproszenia, należy zdawać sobie sprawę, że już w tym momencie dysponuje się cudzymi danymi osobowymi. To może doprowadzić do naruszenia dóbr osobistych, a być może również naruszenia ustawy o ochronie danych osobowych. Dlatego, wysyłając zaproszenie na wydarzenie do konkretnej osoby, należy dobrze przemyśleć, czy zgadza się ona na jego otrzymanie - podkreślił GIODO.
Zdaniem Wiewiórowskiego bardzo często naruszenia prywatności związane są z tzw. tagowaniem zdjęć, czyli ujawnianiem, kto znajduje się na danej fotografii. Dotyczy to nie tylko Facebooka, ale również wielu innych serwisów, w tym np. nk.pl. Niejednokrotnie zdarza się, że użytkownik publikuje zdjęcie swojej klasy i oznacza wszystkich uczniów, którzy się na nim znajdują. Często zaznacza na zdjęciu osobę X, nie zwracając uwagi, że w rzeczywistości nie jest to ten X, którego "otagował", tworząc link do jego profilu w serwisie. "W tym momencie zostają naruszone prawa dwóch osób: tej, która została nieprawidłowo +otagowana+, bo to nie ona jest na fotografii, i tej, która faktycznie występuje na zdjęciu, a której przypisano niewłaściwy profil" - ostrzegł Wiewiórowski.
Użytkownicy Facebooka narażeni są na naruszenie danych osobowych nie tylko przez swoich znajomych, ale też przedsiębiorców, którzy założyli na portalu firmowe konta. Często firmy organizują konkursy, by zwiększyć popularność swojego towaru lub nowej usługi. Warunkiem wzięcia udziału w konkursie jest wyrażenie zgody na dostęp firmy do danych osobowych konkretnego użytkownika, nierzadko również jego zdjęć i wielu innych informacji. Wyrażoną w ten sposób, nawet nieświadomie, zgodę zawsze jednak można wycofać - przypomniał Wiewiórowski. Wówczas firma nie ma prawa używać pozyskanych wcześniej danych do dalszych działań - dodał. Problemem dla użytkownika może być tylko to, jak skutecznie wyegzekwować swoje prawa. Jest to szczególnie trudne, gdy administrator serwisu jest spoza Europy.
Podobne zagrożenie dotyczy korzystania z gier i innych aplikacji działających na platformach oferowanych przez serwisy społecznościowe. Wiewiórowski ostrzegł, że w momencie przejścia do tego typu aplikacji działających na Facebooku zmienia się administrator danych osobowych - przestaje nim być Facebook, a zaczyna być nim firma, która działa na tym portalu. Jako przykład GIODO podał grę FarmVille.
"Uczestnicząc w niej, powinniśmy zdawać sobie sprawę z tego, że administratorem naszych danych zaczyna być Zynga, czyli firma, która tę grę tworzy" - powiedział Wiewórowski.
Skomentuj artykuł