Dlaczego wyklęci?

Rzeka Wieprz (fot. sfu.marcin / flickr.com / CC BY-SA 2.0)

Dlaczego powojenni partyzanci są nazywani "żołnierzami wyklętymi"? Skąd takie miano?

Przecież to, że byli opluwani przez propagandę komunistyczną oraz ruską w oczach Polaków jest raczej powodem do chluby. Nawet obecnie, gdy aparatczycy putinowscy odgrzebują zgrane już karty stalinowskiej propagandy skierowane przeciwko polskiemu podziemiu, w naszych uszach brzmi to jak potwierdzenie tego, że rzeczywiście dali się we znaki ruskiemu okupantowi. To jest lepsze niż wszystkie medale.

Nauczyliśmy się w Polsce, że jak Urban na kogoś napada, to musi to być bardzo przyzwoity człowiek. Podobnie podchodzimy do "rewelacji" Ławrowa. No, może za Jelcyna chcieliśmy trochę inaczej reagować na oficjalny język Kremla. Ale to nie trwało zbyt długo.

Nie, zdecydowanie w Polsce za "wyklętego" nie uważamy kogoś, kto oficjalnie jest "zaszczuwany". Nawet powiedziałbym, że mamy tendencje do patrzenia na hołubionych przez reżim jako na karierowiczów lub wręcz zdrajców.

A może chodzi o ich tragiczny los?

Ale przecież i powstańcy styczniowi też byli wieszani i zsyłani za Sybir, a jednak są czczeni przez Polaków. Gdy przegrywali, wielu rodaków ich przeklinało, zwłaszcza gdy lud dotykały masowe represje. Nie nazywamy jednak tych powstańców wyklętymi.

O jaki więc tragizm chodzi?

Mój "wuj", a w zasadzie brat mojej babci, ps. Uskok był jednym z dowódców WiN-u. Zginął w 1949 r. na Lubelszczyźnie już wtedy otoczony legendą. Prowadził pamiętnik wydany kilka lat temu przez IPN (Zdzisław Broński "Uskok", Pamiętnik, IPN Warszawa 2004). Gdy się w niego wczytałem, aż się przestraszyłem wagą dylematów moralnych przed jakimi stanął on i jego ludzie. To naprawdę była sytuacja tragiczna i mogła dawać poczucie "wyklęcia".

Zaczęło się od zwykłej samoobrony. Po wejściu sowietów, Uskok - jako oficer AK - rozwiązał swój oddział. Ale gdy zobaczył, że jego ludzi są zabijani lub więzieni i zsyłani, to niejako musiał ich na nowo powołać pod broń. Potem zaczął chronić ludność. Na tamtym terenie w pierwszych latach po wojnie wszyscy, którzy kolaborowali z tzw. "władzą ludową" w bardzo czynnym prześladowaniu mieszkańców, mogli spodziewać się skutecznej kary z rąk chłopców z lasu. To nie były żarty. I za tę rolę organu sprawiedliwości bardzo ucierpiała jego rodzina.

Potem jednak rozwiały się wszelkie złudzenia, co do zagranicznej pomocy  w walce z ruską okupacją. Stawało się jasnym, że ofiara życia nie przyniesie zwycięstwa. W zasadzie należało zaprzestać walki. I tu pojawił się tragiczny dylemat. Jaki?

Po dogłębnym rozważeniu okazało się, że jedynym wyjściem jest śmierć. I nie chodziło tu o honor pojmowany jakoś abstrakcyjnie. Raczej chodziło o honor kogoś, kto odpowiadał za ludzi, za przyjaciół, za tych którzy go wspierali. Aby ratować ludzi musiał zginąć.

Uskok wiedział, że kto dostanie się z ręce bezpieki prędzej czy później zacznie sypać. To było doświadczenie wielu jego towarzyszy broni. A "sypanie" oznaczało wyrok na przyjaciół i ich rodziny. Co robić?

Niektórzy próbowali uciekać na zachód. Ale szybko okazało się, że najczęściej takie próby kończyły się aresztowaniem lub zastrzeleniem. Ujawnienie się, mimo zapewnień oficjalnej propagandy, oznaczało wtedy to samo: aresztowanie, tortury i sypanie swoich, a potem okrutną śmierć.

Najlepiej było zginąć w akcji. Lecz "niestety" nie każda kula zabija, nieraz tylko rani. I co wtedy?

"Wuj" Uskok nakazywał swoim żołnierzom samobójstwo, aby nie dopuścić do schwytania, torturowania i wydania przyjaciół. Sam je najprawdopodobniej popełnił, otoczony w bunkrze, bez szans na ucieczkę. Jak się potem okazało, wydał go partyzant, który takiego samobójstwa nie popełnił.

Jestem księdzem i uczono mnie, że samobójstwo to grzech. (Co innego poświęcenie życia, a co innego odebranie go sobie.) Tym mocniej chyba czuję, przed jakimi dylematami stawali owi żołnierze. Naprawdę mogli czuć się "wyklęci". (Nie tylko dlatego, że opuszczeni przez zachodnich aliantów, a nawet odtrąceni jako niewygodni.) Wyklęci - bo samobójstwo - to grzech śmiertelny, a jednocześnie jedyna droga ocalenia dla tych, którzy im pomagali. Sytuacja bez wyjścia?

Nigdy nie pochwalałem, z całym szacunkiem, postawy oficerów, którzy popełniali samobójstwo wobec konieczności poddania jakiejś pozycji obronnej. Honor i jego obrona jakoś mnie nie przekonywały jako argument usprawiedliwiający samobójstwo. Dużo czasu zajęło mi zrozumienie motywów Pana Wołodyjowskiego (miał obudzić sumienia).

Jednak obrona ludzkiego życia, to argument coraz droższy wspólnocie Kościoła.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Dlaczego wyklęci?
Komentarze (16)
TW
tradycja wyklinania AD2015
4 marca 2015, 11:05
Naloty policji na mieszkania uczestników Marszu Żołnierzy Wyklętych w Gorzowie Policja z Gorzowa Wielkopolskiego nachodzi mieszkania uczestników Marszu Żołnierzy Wyklętych. Na komisariacie pokazywane są im nagrania z marszu i wręczane mandaty 500 zł za odpalenie rac. – Młodzież zachowywała się wzorowo, a działania policji to represje – mówi portalowi niezalezna.pl Władysław Czyżewski, w latach stalinowskich więzień UB, który przemawiał w czasie marszu. Jak podkreśla, uczestniczący w marszu kibice Stilonu Gorzów pilnowali, by było bezpiecznie. – Podczas hymnu odpalono race, co tworzyło podniosłą atmosferę, która bardzo podobała się starszym uczestnikom marszu – mówi. Jak relacjonuje, wbrew zarzutom policji race były odpalone w sposób bezpieczny, na obrzeżach zgromadzenia. Około 70 proc. uczestników marszu stanowili młodzi ludzie. [url]http://niezalezna.pl/64758-pilne-naloty-policji-na-mieszkania-uczestnikow-marszu-zolnierzy-wykletych-w-gorzowie[/url]
2 marca 2015, 14:11
Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich. Zginął, by inni nie gineli.
DW
dlaczego wyklęci ?
1 marca 2015, 18:30
dr Leszek Żebrowski "Żołnierze Wyklęci - Wymiana Polskich Elit" [url]http://www.youtube.com/watch?v=BZsmXFeZUWI[/url] [url]http://www.youtube.com/watch?v=ap0-k4a2FOY[/url]
D
demokracja.net
1 marca 2015, 14:18
nie mam doświadczenia ani wiedzy w tym temacie , ale w polskim społeczeństwie nie jest trudno być opuszczonym lub wyklętym : … , żołnierze 1939, Żydzi w polskich gettach, Żołnierze Wyklęci , Polacy na wschodzie, zdeptani działacze Solidarności, bezdomni, rodzice dzieci niepełnosprawnych … Wielcy są Ci, Którzy pomimo tego wyklęcia prawdziwie kochają Polskę, chciałbym umieć ich naśladować.
E
esse
1 marca 2015, 12:59
~non 18:18:58 | 2015-02-28 A czy nie podobnie jest z deonowymi "rewelacjami" ks. Siepsiaka? Jak coś napisze to od razu zapala się czerwona lampka - już tyle na deonie napisał niechlubnych artykulików. Zawsze może być drugie dno u niego - chyba tym razem nie chodzi o brak doktoraciku? ~rplac  ~non 18:46:52 | 2015-02-28 Te komentarze z motywem "brak doktoraciku" pisze chyba zazdrosny konfrater. Kogo to obchodzi poza środowiskiem Księży Jezuitów. Kiedy to pisze miłość bliźniego aż kapie mu na sutannę. A TO NIE ZNASZ DEONOWEGO HANIEBNEGO ARTYKUŁU KS. SIEPSIAKA O SWOIM PRZEŁOŻONYM O. ZIÓŁKU I KOMENTARZY DO TEGO CZYNU?
S
sigma
1 marca 2015, 13:05
Zamiast czytać niewiarygodnego Siepsiaka to lepiej sięgnć po tygodnik Niedziela - ileż tam wiarygodnych i dobrych artykułów na temat Żołnierzy Wyklętych
1
156
3 marca 2015, 22:50
To są wasze śmierdzące sprawki, interesuje to tylko obsesjonatów.
Z
z
1 marca 2015, 09:17
http://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/dziewczyny-wyklete-walczyly-kochaly-niektore-umieraly-zbyt-mlodo/jb649
Z
z
1 marca 2015, 09:09
Dziś święto Wyklętych - pamiętajmy o flagach. Na południu Polski, w Beskidzie Makowskim Jan Sałapatek walczył do 1955 roku! Pamiętamy! "Znienacka został uderzony tępym narzędziem w głowę. Ubowcy rzucili się na niego. Rana była ciężka, mimo to Sałapatek jednego z ubowców odepchnął silnym kopnięciem. Dopiero jak wybiegli z sąsiedniego pomieszczenia kolejni ubowcy, udało im się obezwładnić „Orła” „Tylko jedno Ci piszę: służ Bogu i bądź Polakiem" – pisał w liście do swojego przyjaciela Jan Sałapatek „Orzeł" 5 października 1954 roku. Był jednym z tych ludzi niepodległościowego podziemia, na których najdłużej polowała komunistyczna bezpieka".
W
Wojciech
1 marca 2015, 08:05
To oczywiście fałszywy trop rozumienia tego pojęcia. Nie można podpisać się pod ruską propagandą - to można ich obrzucić ich błotem wyklętego samobójstwa.  I do tego użyć krewnego ? To pewnie "zaplute karły reakcji" - ze względu na wzrost ?
T
Tomek
1 marca 2015, 00:30
Dobry tekst. Daje dużo do myślenia...
A
Aga
28 lutego 2015, 23:22
końcówka tego artykułu jest jakaś dziwna. nikt nie pochwala popełniania samobójstwa, ale chyba można sobie wyobrazić powody, dla których to robili...nie każdy ma odwagę poddać się ze świadomością, że przez wiele miesięcy będzie bestialsko torturowany i prawdopodobnie tego nie wytrzyma, co doprowadzi do śmierci wielu ludzi...
A
Alf
2 marca 2015, 14:43
Świetna puenta.
N
non
28 lutego 2015, 18:18
A czy nie podobnie jest z deonowymi "rewelacjami" ks. Siepsiaka? Jak coś napisze to od razu zapala się czerwona lampka - już tyle na deonie napisał niechlubnych artykulików. Zawsze może być drugie dno u niego - chyba tym razem nie chodzi o brak doktoraciku?
R
rplac
28 lutego 2015, 18:46
Te komentarze z motywem "brak doktoraciku" pisze chyba zazdrosny konfrater. Kogo to obchodzi poza środowiskiem Księży Jezuitów. Kiedy to pisze miłość bliźniego aż kapie mu na sutannę.
W
wierny
28 lutego 2015, 18:15
A co z komentarzami? Nie pasują?