Grecję czeka mocne zaciskanie pasa
Rząd Grecji zatwierdził trzeci na przestrzeni miesięcy program oszczędnościowy, który ma ograniczyć rozdęty deficyt budżetowy i przywrócić krajowi zaufanie kredytodawców.
Jak poinformował rzecznik rządu, dzięki redukcji funduszu wynagrodzeń dla pracowników sektora publicznego, zamrożeniu państwowych emerytur i podniesieniu podatków budżet uzyska dodatkowe 4,8 mld euro, co odpowiada 2 proc. produktu krajowego brutto.
- Z przekonaniem oczekujemy obecnie solidarności Unii Europejskiej - oświadczył premier Jeorjos Papandreu. Zaznaczył jednocześnie, że dla ustabilizowania sytuacji kraju potrzebne będą dalsze przedsięwzięcia.
Pod naciskiem Komisji Europejskiej i międzynarodowych partnerów finansowych Grecja zobowiązała się zredukować swój deficyt budżetowy z 12,7 proc. w roku ubiegłym do 8,7 proc. PKB w roku bieżącym. Jednak inspektorzy uważają, że zadeklarowane dotąd przez rząd przedsięwzięcia nie wystarczą, by ten cel osiągnąć, bowiem recesja okazała się głębsza niż wcześniej przypuszczano.
Jak poinformował jeden z ministrów, w trakcie środowego posiedzenia rządu premier Papandreu oświadczył, że jeśli UE nie zapewni teraz Grecji pomocy finansowej, może się ona zwrócić o wsparcie do Międzynarodowego Funduszu Walutowego.
Szef KE Jose Manuel Barroso z zadowoleniem przyjął zapowiedziane przez Ateny dodatkowe cięcia wydatków i podwyżki podatków. Zapewnił o gotowości UE do "solidarności" z Grecją.
- Zawsze okazywaliśmy solidarność ze wszystkimi krajami i w przyszłości też będziemy okazywać solidarność krajom strefy euro i spoza strefy euro i Grecja też może na to liczyć - dodał szef KE.
Barroso nie chciał podać żadnych szczegółów na temat mechanizmu ewentualnej pomocy dla Grecji, twierdząc, że "konkretne instrumenty zostaną zaprezentowane, gdy nadejdzie pora".
Komisja Europejska naciska na dodatkowe reformy w pogrążonej w długach Grecji w trosce o stabilność strefy euro, której Grecja jest członkiem. Dlatego na szczycie UE 11 lutego kraje członkowskie zobowiązały Grecję do redukcji deficytu z obecnych 12,7 do 8,7 proc. w bieżącym roku, czyli aż o 4 pkt proc. Kraje członkowskie UE zagwarantowały sobie prawo do narzucenia dodatkowych środków budżetowych, jeśli uznają, że rząd w Atenach nie robi wszystkiego, co powinien, by to osiągnąć.
Do 16 marca Grecja ma przedstawić pierwszy z regularnych raportów w ramach bezprecedensowego nadzoru, jakim została objęta na skutek swoich kłopotów finansowych. Komisja Europejska na bieżąco nadzoruje obniżanie greckiego deficytu wspólnie z Europejskim Bankiem Centralnym, korzystając z "doświadczenia technicznego" MFW. Do roku 2012 deficyt budżetowy Grecji ma spaść do 2,8 proc. PKB, czyli poniżej dopuszczonego w kryteriach z Maastricht pułapu 3 proc.
Tylko w lutym strajki generalne sparaliżowały Grecję dwa razy. Przeciw rządowym oszczędnościom - podyktowanym przez Brukselę - strajkowali między innymi nauczyciele, lekarze, urzędnicy, celnicy, pracownicy lotnisk i portów oraz taksówkarze. Związkowcy wzywają do kolejnego strajku generalnego 16 marca.
Długi Grecji przekroczyły w ubiegłym roku wartość całej gospodarki, a deficyt budżetowy sięgnął 12,7 procent PKB. To ponad 4 razy więcej niż wynosi unijny limit. Obecny rząd obwinia za ten stan rzeczy swoich poprzedników, którzy wydawali pieniądze ponad stan i ukrywali przed Brukselą faktyczną kondycję finansów państwa.
Skomentuj artykuł