Manipulacje będą trudniejsze...

(fot. DEON.pl/Agnieszka Masłowska)
Małgorzata Tadrzak-Mazurek, ks. Andrzej Godyń SDB

Rozmowa z Bronisławem Wildsteinem – pisarzem, publicystą, twórcą programów telewizyjnych, byłym prezesem TVP.

Problem polega na tym, że żyjemy w rzeczywistości, którą zwykły obywatel poznaje przez media. Zresztą, niby jak inaczej może poznawać? Medium to dosłownie pośrednik, więc powinny one służyć pokazywaniu świata. Niestety media w dużym stopniu deformują świat, pokazują go w sposób skrzywiony. Myślę, że w Polsce to działa w sposób szczególny, choć nie tylko u nas, ale w Polsce to już kliniczny przypadek skrzywienia medialnego. Chwilami odnoszę wrażenie, że cofnąłem się o 30 lat i że żyjemy w czasach gierkowskiej propagandy sukcesu, gdzie dziennikarze, którzy powinni wątpić, zadawać pytania, szukać również innych niż oficjalne interpretacji rzeczywistości, niemal zupełnie tego nie czynią. No chyba że chodzi o podważanie roli tradycji, kultury, ustalonych przez pokolenia zasad… Ta propaganda sukcesu odnosi się do rządów PO, bo za czasów PiS było na odwrót.

Tylko że 30 lat temu wypisywano na murach „telewizja kłamie” i wszyscy mieli tego świadomość, a dziś mało kto zdaje sobie z tego sprawę.

To prawda, ale być może wchodzimy w taki moment, kiedy te manipulacje będą trudniejsze.

Skąd bierze się to „skrzywienie” mediów?

Uderzające są wyniki bardzo wielu badań dotyczących światopoglądu ludzi mediów. Otóż na całym świecie: w Stanach Zjednoczonych, Europie, Polsce większość z nich ma poglądy dużo bardziej liberalno-lewicowe niż zwykli obywatele. Ten rozziew pomiędzy poglądami dominującymi w ich środowisku a przekonaniami zwykłych ludzi, powoduje, że mają oni do tych zwykłych obywateli stosunek paternalistyczny, a czasami nawet pogardliwy. Chcą ich więc jakoś pociągnąć, upodobnić do siebie, a w konsekwencji przekazują im taki świat i takie treści, które mają tym „pedagogicznym” celom służyć.

Czyli to nie tylko pogoń za zyskiem?

Media są w ogromnej mierze zdominowane przez wielkie korporacje, które nie zawsze posługują się kryterium bezpośredniego zysku. Bo gdyby posługiwały się tylko tym kryterium, to w Polsce powinny powstać konkurencyjne media, które szybko zdobyłyby publiczność. A nie powstają, przeciwnie, te nieliczne, które są inne, upodabniają się do tych już istniejących, na czym zresztą tracą. Właściciele, twórcy mediów także żyją w określonych środowiskach, które często nie tyle konkurują, co współpracują ze sobą.

To o co w tym wszystkim chodzi?

Musimy zdawać sobie sprawę z tego, że żyjemy w świecie wojny kulturowej. Gertrude Himmelfarb opisywała jej amerykańską odmianę w książce „Jeden naród, dwie kultury”. To wojna nowych liberalno-lewicowych elit wyrastających z kontrkultury lat 60. i 70. z tradycją, dziedziczonym porządkiem, moralnością, religią. I o ile w Stanach Zjednoczonych ta wojna wciąż nie jest rozstrzygnięta, to w Europie Zachodniej ta odsłona tej wojny została już przez rzeczników kontrkultury wygrana. Dam oczywisty przykład. Autorzy preambuły do Konstytucji Europejskiej odnosili dziedzictwo kulturowe naszego kontynentu do starożytności, a potem do oświecenia, bez wzmianki o tradycji chrześcijańskiej. Europa nie chce wspominać o chrześcijaństwie nawet w opisie własnej historii. Takie podejście jest absurdalne, bez względu na to czy ktoś jest chrześcijaninem, czy nie. Jak wyobrazić sobie Europę, na przykład, bez kościołów? Zwracał na to uwagę amerykański filozof prawa J.H.H.Weiller – praktykujący Żyd. Trzeba sobie zdawać sprawę, że ta kulturowa wojna powolutku przenosi się na grunt Polski. Jej cechą charakterystyczną jest rozdźwięk między elitami, a większością społeczeństwa. Niestety dobrze zorganizowane, dysponujące mediami mniejszości są w stanie kolonizować większość, narzucać jej swoje zasady, co pokazuje ograniczenia współczesnej demokracji. Nieprzypadkowo wciąż słyszymy o prawach mniejszości, a zapominamy o prawach większości.

Ale czy w ogóle media mogą być obiektywne?

Do pewnego stopnia na pewno mogą i powinny. Istnieje taka fundamentalna anglosaska zasada (która gdyby była przestrzegana, to już byłoby bardzo dużo) rozdzielenia informacji od komentarza, czyli wyraźnego rozróżnienia: to jest informacja, a to komentarz publicysty czy redakcji. Oczywiście informacje także są wybierane, hierarchizowane itd., wybiera się z rzeczywistości jakieś elementy, bo wszystkiego nie da się przekazać, ale przyzwoici dziennikarze powinni pokazywać w miarę bezstronnie rzeczywistość w wymiarze informacyjnym, np. nie deformując poglądów swojego przeciwnika czy antagonisty, a osobno przedstawiać swoje poglądy.

Jak rodzic czy wychowawca ma pomóc młodemu człowiekowi odróżnić w mediach prawdę od fałszu, dobro od zła?

Po pierwsze rozmawiać. Jeśli rodzice o tym nie rozmawiają, to dzieci są bez szans. Bo skąd mają wiedzieć, że są łudzeni? Ktoś im opowiada bajeczki, że sami sobie kształtujemy i budujemy własny świat. Wolne żarty – sfera indywidualnych wyborów jest bardzo ograniczona i naprawdę trzeba mieć solidne podstawy nie tylko moralne, ale i intelektualne, żeby na tej wąskiej ścieżce umieć się poruszać.

Może trzeba pozbyć się telewizora z domu?

Nie oszukujmy się, nie da się wyrzucić telewizora przez okno, choć są rodziny, które (w sensie metaforycznym) to robią. Ale zdajemy sobie sprawę, że dzieci z tym samym przekazem spotkają się gdzie indziej, a brak telewizora mogą potraktować jako dziwactwo rodziców. Na pewno wielu rodziców odpowiednio dozuje to, co wolno oglądać, ale nie da się stworzyć całkowicie zamkniętego świata. Na pewno trzeba wchodzić w dialog z dziećmi o mediach. Pokazywać inną rzeczywistość.

Tylko że często sami rodzice nie wiedzą, co jest w mediach prawdą, a co nie…

Zgoda, to bywa trudne.

I co wtedy?

Przede wszystkim używać zdrowego rozsądku i nie dać się zastraszyć. Skoro ludzie, którzy poznają świat przez media, mają poczucie, że są bombardowani propagandą, a ich własne spostrzeżenia i intuicje są inne, to nie powinni ulegać manipulacji, ale pamiętać, że takich, jak oni, jest więcej. Film „Solidarni 2010” wywołał taką furię wśród elit, bo pokazywał, co myśli wielu zwykłych Polaków i że nie są to żadne „mohery”, ale ludzie młodzi, inteligentni, wykształceni, którzy mają zupełnie inne podejście do rzeczywistości, niż to – jedyne słuszne, pokazywane w dominujących mediach. Mam wrażenie, że jesteśmy w takim momencie, kiedy następuje odradzanie się tej świadomości.

Zatem powinno być więcej wolności słowa w mediach?

Wolność to sprawa bardzo trudna. Kiedy się ją definiuje w sensie negatywnym, jako wolność od nacisku, to wydaje się to proste. Ale wtedy najbardziej wolnym człowiekiem okazałby się Robinson Crusoe na bezludnej wyspie. Nikt go nie ograniczał. Ale kto chciałby być aż tak wolny? A skoro nie chcemy, bo zdajemy sobie sprawę, że żyjemy dzięki innym ludziom i wspólnie z nimi, to nawet sformułowanie, że granicą mojej wolności jest wolność drugiego człowieka, nie jest takie oczywiste. Z wolnością jest o tyle problem, że zbiorowość ma prawo nakładać pewne ograniczenia, bo żyjemy we wspólnocie. Jeżeli zadecydujemy, że o wszystkim decyduje indywidualna wolność, to wspólnota się rozpada. Dlatego w normach prawnych wszystkich krajów istnieją zakazy dotyczące bezpośredniej agresji na drugą osobę. Wspólnota zakłada pewne więzi, które ją budują, ale te więzi ją też ograniczają. Lojalność ludzi wobec danej wspólnoty nakłada zobowiązanie, a zobowiązanie jest ograniczeniem wolności. Oczywiście pytanie, jak daleko prawo powinno to robić, to inna kwestia, która powinna być kwestią debaty.

Dlaczego głosy, takie jak np. w „Solidarnych 2010”, przebijają się z trudem, a obsceniczność i wulgarność biją nawet z bilboardów?

Bo wolności indywidualnej mamy coraz więcej, a wspólnotowej coraz mniej. W efekcie są nam narzucane pewne normy, które prowadzą do rozbicia wspólnoty i sięgają najgłębiej, atakując najbardziej elementarną wspólnotę, czyli rodzinę. Ciągle na przykład jesteśmy bombardowani opowieściami o patologicznych rodzinach i nieświadomy odbiorca mógłby pomyśleć, że najbardziej niebezpiecznym środowiskiem dla dziecka jest rodzina. Media koncentrują się na patologicznym marginesie, więc ja bym proponował, żeby zachować zdrowy rozsądek i zobaczyć, jak wyglądają dzieci wychowane bez rodziny albo w ułomnych rodzinach. To jest dokładnie zbadane i opisane.

Można się temu przeciwstawić?

Można i trzeba, ale trzeba też zdawać sobie sprawę, że to ani proste, ani łatwe. Tej sprawy nie załatwi się raz na zawsze. Na przykład trzeba protestować przeciw ustawie o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie, bo jest fatalna, a nawet skandaliczna. Ingeruje bardzo głęboko w sam rdzeń rodziny, w relacje pomiędzy dziećmi a rodzicami. Oczywiście człowiek o elementarnej wrażliwości, przy zdrowych zmysłach, zawsze będzie żądał, żeby bestie katujące swoje dzieci skazywać na surowe kary. Ale to należy robić w oparciu o istniejące prawa bez tworzenia dodatkowych, które zabierają uprawnienia rodzicom, a dają instytucjom państwa. Ja zasadniczo protestuję przeciwko zakazywaniu kar fizycznych. Oczywiste jest, że nie należy ich nadużywać i że zdarzają się wypadki straszne. Ale nie można dać się szantażować temu, że dzieją się rzeczy patologiczne. Patologia nie może dyktować normy. Państwo też robiło straszne rzeczy, a przecież go nie rozwiązujemy. Rodzina jest pierwotniejsza niż państwo, więc państwo nie ma prawa na niej eksperymentować. Trzeba protestować, a akcja przeciwko tej ustawie powinna być szersza, począwszy od przypominania, że dzieciom potrzebni są dwupłciowi rodzice: matka i ojciec.

I tu wracamy do roli mediów, które często twierdzą, że w dzisiejszych czasach to niewiadomo…, że to dyskryminacja…

A ja jako człowiek konserwatywny i „moher” (śmiech) uważam, że dokładnie wiadomo i należy zdecydowanie protestować przeciwko wszystkim nowinkom i pomysłom na rodzinę inną niż odwieczna. Jeśli damy komukolwiek prawo do takiej inżynierii społecznej, to eksperymentujemy na dzieciach i niszczymy rodzinę.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Manipulacje będą trudniejsze...
Komentarze (20)
L
leszek
22 czerwca 2010, 22:28
Media są w ogromnej mierze zdominowane przez wielkie korporacje, które nie zawsze posługują się kryterium bezpośredniego zysku. Bo gdyby posługiwały się tylko tym kryterium, to w Polsce powinny powstać konkurencyjne media, które szybko zdobyłyby publiczność. A nie powstają, przeciwnie, te nieliczne, które są inne, upodabniają się do tych już istniejących, na czym zresztą tracą. Właściciele, twórcy mediów także żyją w określonych środowiskach, które często nie tyle konkurują, co współpracują ze sobą. [...] Musimy zdawać sobie sprawę z tego, że żyjemy w świecie wojny kulturowej. Gertrude Himmelfarb opisywała jej amerykańską odmianę w książce „Jeden naród, dwie kultury”. To wojna nowych liberalno-lewicowych elit wyrastających z kontrkultury lat 60. i 70. z tradycją, dziedziczonym porządkiem, moralnością, religią. Hm... Ciekawe... Czy to złe jak korporacje nie posługują się kryterium bezpośredniego zysku? Czy może tylko w przypadku korporacji toruńskiej nie jest to złe? Wojna kulturowa to jest tylko wtedy jak np. imigranci z krajów islamskich odrzucają wzorce chrześcijańskie? Czy może również jak usiłuje się tych imigrantów przerabiać na chrześcijańską modłę? I o ile w Stanach Zjednoczonych ta wojna wciąż nie jest rozstrzygnięta, to w Europie Zachodniej ta odsłona tej wojny została już przez rzeczników kontrkultury wygrana. Dam oczywisty przykład. Autorzy preambuły do Konstytucji Europejskiej odnosili dziedzictwo kulturowe naszego kontynentu do starożytności, a potem do oświecenia, bez wzmianki o tradycji chrześcijańskiej. Europa nie chce wspominać o chrześcijaństwie nawet w opisie własnej historii. Takie podejście jest absurdalne, bez względu na to czy ktoś jest chrześcijaninem, czy nie. Jak wyobrazić sobie Europę, na przykład, bez kościołów? No i gdzie ten oczywisty przykład?!? Bo ten przykład to chyba tylko oczywisty przykład fanatycznego zaślepienia. To że Europa nie identyfikuje się z chrześcijaństwem i wręcz odcina się od swoich chrześcijańskich korzeni jest oczywiście przykre... tyle że świadczy również o tym chrześcijaństwie...
K
kemot
22 czerwca 2010, 17:40
 @Dawid Czytam pisowską Rzeczpospolitą, słucham pisowsko-sldowskiego radia publicznego i oglądam pisowsko sld-owska telewizję publiczną ale staram się odróżniać informację od dezinformacji czego i Tobie życzę.
B
brat_gijon
22 czerwca 2010, 15:01
Dzis przyjęło się określac media obiektywnymi tylko te, które chwalą w niebiosa Kaczyńskiego i oczerniają przeciwników politycznych PIS, przypisując im jak najczarniejsze intencje. Panie Wildstain, może przestań pan robic tzw kontrewolucję manipulacji mediami. Nikt w Polsce nie ma monopolu na prawde na czele z panem i wychwalanym przez pana Kaczyńskim.
D
Dawid
22 czerwca 2010, 12:30
Jak nic nie słuchasz i nie czytasz to skąd wiesz że tam jest manipulacja? Każdy oszust manipuluje na swój sposób. Ty - dosyć prymitywny. A może wskażesz skąd czerpiesz swą wiedzę że masz takie światłe POglądy?
K
kemot
22 czerwca 2010, 11:37
Lech Kaczyński był beznadziejnym prezydentem, to jest opinia, a nie żadne obrzucanie błotem. Wy możecie mój osąd uważać za kłamliwy, a ja za kłamliwy uważam Wasz osąd. Możęcie mi współczuć, że jakoby jestem zakompleksiona, a ja współczuję Wam, że jesteście ślepi. Z jakiej racji katastrofa ma łagodzić ocenę ? To wydarzenie raczej obciąża zmarłego prezydenta. Kingo mam taką sama opinię o prezydenturze ś.p. Lecha Kaczyńskiego. Dodam tylko, ze nie czytam GW i nie oglądam TVN... Nie czytam też ND i nie słucham RM bo tam manipulacja przekazywana pod płaszczykiem prawdy w pomieszaniu z treściami religijnymi jest dla mnie szczególnie odrażająca.
D
Dawid
20 czerwca 2010, 13:48
Media a inżynieria społeczna. Cybernetyka kultury. Warto obejrzeć. <a href="http://www.youtube.com/watch?v=y0tQSlUfIUc&feature=pla<x>yer_em<x>bedded">www.youtube.com/watch</a> Jak się manipuluje całymi społeczeństwami. Tylko czy to jest jeszcze społeczeństwo? Ludzie cieszą się że się policzyli w czasie żałoby, że inni myślą podobnie jak oni. Ale to było tylko raz, kilka dni, tymczasem wielkie telewizje codziennie wpływają na miliony. I miliony bezwiednie zaczynają myśleć jak chce TVN czy POSAT.
D
Dawid
20 czerwca 2010, 12:54
Dobre. Najlepszy fragment jak tłum widzów przekształca się w stado baranów i słowa z "Towarzysza Szmaciaka": " musimy doić, strzyc to bydło, a kiedy zdechnie - zrobić mydło" ;)
KP
Kuba Powiatowy
20 czerwca 2010, 12:38
Wszystko zależy od tego kto lepiej opanował lanserkę. Na przykład taki Donek, ten to ma talent ;) <a href="http://www.youtube.com/watch?v=ZO8iMwXGI9U&feature=related">www.youtube.com/watch</a>
D
Dawid
20 czerwca 2010, 11:19
Porównanie co zrobili jako prezydenci L. Kaczyński i A. Kwaśniewski. Kaczyńskiemu przyklejono "gębę" że nic nie robił, tylko wetował ustawy. Kwaśniewski rządził 2 kadencje i takiej złej opinii nie ma. Inicjatywy ustawodawcze: A. Kwaśnieski - 44 projekty ustaw, L. Kaczyński - 45 projekty ustaw. Weta prezydenckie: A. Kwaśniewski - 35 (cisza), L. Kaczyński - 18 (uniemożliwia pracę rządu!). Ratyfikacja umów międzynarodowych: A. Kwaśniewski - 1, L. Kaczyński - 3. <a href="http://docs.google.com/document/pub?id=1i-1RnpXAVp9faQsVBHW3ONR3asyPlqWdVPRe7bsmB78">docs.google.com/document/pub</a>
DK
Do Kingi
20 czerwca 2010, 10:46
Lech Kaczyński był beznadziejnym prezydentem, to jest opinia, a nie żadne obrzucanie błotem. Wy możecie mój osąd uważać za kłamliwy, a ja za kłamliwy uważam Wasz osąd. Możęcie mi współczuć, że jakoby jestem zakompleksiona, a ja współczuję Wam, że jesteście ślepi. Z jakiej racji katastrofa ma łagodzić ocenę ? To wydarzenie raczej obciąża zmarłego prezydenta. Mówienie, że ktoś jest "ślepy", "beznadziejny" to już nie jest osąd , czy opinia a obrażanie! Wyhamuj trollu internetowy, bo zgłaszam do administratora o zbanowanie Ciebie. To nie jest portal dla osób obrażających kogoś. Tutaj liczą się wartości chrześcijańskie. "Nie czyń drugiemu co Tobie nie miłe". Wymieniaj zdania, podawaj fakty, ale nie obrażaj. Proszę, aby osoby obrażane zgłaszały do administratora nadużycie ze strony Kingi. Każdy ma prawo do wolności, ale granicę tej wolności stanowi wolność drugiej osoby. A tutaj Kinga tą granicę ciągle narusza.
Jadwiga Krywult
20 czerwca 2010, 10:21
Lech Kaczyński był beznadziejnym prezydentem, to jest opinia, a nie żadne obrzucanie błotem. Wy możecie mój osąd uważać za kłamliwy, a ja za kłamliwy uważam Wasz osąd. Możęcie mi współczuć, że jakoby jestem zakompleksiona, a ja współczuję Wam, że jesteście ślepi. Z jakiej racji katastrofa ma łagodzić ocenę ? To wydarzenie raczej obciąża zmarłego prezydenta.
G
gość
20 czerwca 2010, 09:07
Wolno rozmawiać ale nie wolno kłamać i obrzucać zmarłego błotem tylko dlatego że jego brat startuje w wyborach. Lech Kaczyński nie miał żadnych kompleksów niższości, przeciwnie - to jego wrogowie mieli kompleksy dlatego woleli politykę POdlizywania się obcym, zamiast uczciwej obrony interesów Polski jak to robił zmarły Prezydent. W istocie powtarzanie kłamliwych osądów i obrzucanie błotem śpiącego Prezydenta RP, którego życie zostało nagle przerwane 10-go kwietnia br, jest nieśmacznie naganne i fakt faktem świadczy o miernocie i kompleksach  tych, którzy to czynią. Skoro nadal to czynią, znaczy,  że są chorobliwie zakomplesieni. Współczuję im. ...
D
Dawid
19 czerwca 2010, 19:38
Wolno rozmawiać ale nie wolno kłamać i obrzucać zmarłego błotem tylko dlatego że jego brat startuje w wyborach. Lech Kaczyński nie miał żadnych kompleksów niższości, przeciwnie - to jego wrogowie mieli kompleksy dlatego woleli politykę POdlizywania się obcym, zamiast uczciwej obrony interesów Polski jak to robił zmarły Prezydent.
Jadwiga Krywult
19 czerwca 2010, 19:21
Obowiązuje zakaz agitacji Coś Ci się pomyliło, Dawidzie. O Lechu Kaczyńskim wolno dzisiaj rozmiawiać.
D
Dawid
19 czerwca 2010, 19:06
Jazmig, "ryć się", o ile dobrze rozumiem to slangowe określenie z okolic Kononowicza, to Ty tutaj próbujesz. Obowiązuje zakaz agitacji, więc nie rób z Deonu gadzinwki PO i nie wyjeżdżaj tu ze swoimi partyjnymi bredniami i manipulacjami których najwyraźniej nie odróżniasz już od rzeczywistości. Prezydent usiłował skoordynować swoją wizytę z premierem, niestety został wpuszczony w kanał przez Putina i Tuska. Rada Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa Rozpoczęła przygotowania do kwietniowych uroczystości w Katyniu w okolicach grudnia 2009 roku. Jako pierwsza odpowiedziała Kancelaria Prezydenta pismem z dnia 27 stycznia 2010 roku skierowanym do Andrzeja Przewoźnika. Pierwsza wypowiedź Donalda Tuska w sprawie jego uczestnictwa w uroczystościach datuje się natomiast na 3 lutego. Nikt jeszcze wtedy nie mówił o dwóch różnych datach uroczystościach. Dopiero kiedy Prezydent jednoznacznie zadeklarował swoją podróż do Katynia na 10 kwietnia, Kancelaria premiera Tuska podała swoją datę na 7 kwietnia. Jest to szczeółowo opisane w artykule na tej stronie: <a href="http://niepoprawni.pl/blog/164/gruppenfuehrer-kat">niepoprawni.pl/blog/164/gruppenfuehrer-kat</a> Jest tam ciekawe pismo z dn. 2 marca 2010 r. w którym Marszałek Sejmu B. Komorowski prosi pana Prezydenta Kaczyńskiego, o umożliwienie posłom z klubów parlamentarnych skorzystania z wolnych miejsc w samolocie prezydenckim. Tak więc można powiedzieć, używając języka propagandy PO, że to sam Komorowski wysłał posłów PO i innych, na śmierć w Smoleńsku. Więc nie pisz tu więcej swoich bredni że wszystkiemu winien Kaczyński, bo już rzygać się chce ot tych ciągłych manipulacji.
jazmig jazmig
19 czerwca 2010, 17:28
Chętnie się dowiem, na czym manipulacja o Lechu Kaczyńskim miała polegać? Gdzie i kiedy manipulowano? PiS rządzi w TVP od 5 lat, rządził tam m. in. Wildstein i bardzo proszę o przytoczenie jakichkolwiek negatywnych dla Lecha Kaczyńskiego wystąpień, komentarzy lub informacji na kanałach TVP oraz 5 programach Polskiego Radia. Po katastrofie pewna grupa massmediów postanowiła być wobec tragicznie zmarłego prezydenta elegancka zgodnie z zasadą, że o umarłym mówi się dobrze, albo wcale. Teraz życie pokazuje, że był to błąd. Należało uczciwie powiedzieć od razu, że to, iż w smoleńskiej katastrofie zginął prezydent Lech Kaczyński to dla Polski bardzo dobre wydarzenie. Facet z kompleksem niższości, wstrętną manierą wpychania się wszędzie tam, gdzie go nie proszą i gdzie nie ma nic do szukania, kompromitował Polskę i Polaków. Jak można było ryć się na rosyjskie uroczystości katyńskiie organizowane przez premiera Rosji? Skoro gospodrzem jest tam premier, który zaprosił polskiego premiera, to polski prezydent nie miał tam nic do szukania. Głośne żądania, aby jesgo też zaprosić budziły w wielu ludziach zażenowanie. Podobnie pchał się na obrady różnych ciał UE, gdzie spotykali się premierzy, a nie głowy państw. Jego areligijność, poparcie dla aborcji, in vitro i związków partnerskich nie były tajemnicą dla ludzi interesujących się polityką, więc nie są nią dla Wildsteina oraz autora wywiadu. Dlatego dajcie sobie panowie spokój z tą propagandą Lecha Kaczyńskiego. Pora na ciszę nad tą trumną.
GD
gardze dziennikarzami
19 czerwca 2010, 17:05
jak wykształcony człowiek może oszukiwac społeczenstwo? to nieetyczne. nie można robić głupków z ludzi tylko dlatego że nie znaja technik medialnych, nie mieszkaja w warszawie i nie widza na codzien dziennikarzy, posłów i waznych osobistości. robienie ludziom wody z mózgu to bardzo brzydkie zajęcie. jak taki człowiek może wieczorem sie domyć - cały jest w błocie.
P
patio
19 czerwca 2010, 16:08
2. Tarcza antyrakietowa - ten temat wróci szybciej niż sie wydaje. To Kaczyńscy wspierali i wspierają te inicjatywy. 3. Rozwiązanie WSI - dawnego WSW potporzdkowanego bezposredni GRU - nigdy niezweryfikowanego. Które nigdy do momentu ich likwidacji nie zatrzymała agenta rosyjskich służb. Rosja sądze mieli ich bardzo dobrze rozpracowanych. 4. Raport z likwidacji WSI - to jest ta wiedza którą posiadają zarówno śp. Lech JAK Jarosław Kaczyński. Wiedza na temat rynku mediów elektronicznych - kto za tym stał - dziennikarzy, właścicieli, mocodawców. Wiedza na temat pseudoautorytetów. 5. Rosja w Polsce jest od blisko 300 lat, akta dotyczące rodzin obecnie rządzących są w archiwach Rosji - one nigdy nie zostały zniszczone. 6. Wejście do NATO Gruzji, Ukrainy rurociąg naftowy z pominięciem Rosji - to jest wbrew interesom strategicznym Rosji. Kaczyńscy wspierali działania właśnie godzące w interesy Rosji, które są w intersie Polski. Co robiły media - TVN, WYBIURCZA, POLSAT - wysmiewały tą inicjatywę. 7. W momencie jak gaz łupkowy popłynie, to Warszawa stanie się kluczową stolicą Europy, nie Berlin, Paryż, Londyn, Madryt, Moskwa, Bruksela. Tak to WARSZAWA będzie rozdawała karty. Czy Berlin, Moskwa, Paryż może do tego dopuscić. Zrobi i wykorzysta wszelką agenturę w Polsce i innych państwach, w prasie, mediach, biznesie aby do tego nie dopuścić. Nawet jeśli będzie musiała zabić co najmiej 100 polityków. To dla niech żadna cena. Tusk, Komorowski i PO grają niestety do innej bramki, walą poprostu samobuje. Tu potrzeba większego intelektu - intelektu Kaczyńskiego. Film solidarni i to co stało się po śmierci Prezydenta Kaczyńskiego było dla tej agentury szokiem. Okazało się że mimo tych ataków ludzie myśleli co innego, że ta praca niszczenia Kaczyńskich i PiS poszła na darmo. Film był niezgodny z poprawnością polityczną, ale pokazał twarz normalnych ludzi, ich odczucia. Tak po krótce. Więc za co agentura ma kochać Kaczyńskich, za co ?
P
patio
19 czerwca 2010, 15:46
Zgodzę się, że manipulacja będzie trudniejsza. Proszę się nie dziwić - Ja postawię twardą tezę w katastrofie mieli zginąć obaj bracia Kaczyńscy. Są zwolennikami proamerykańskiej polityki Polski, która jest w intersie Polskiej Racji Stanu, a jest zupelnie sprzeczna z racją stanu Moskwy, Berlina, Paryża. Dlaczego ? 1. Najważniejsze - Gaz łupkowy - zmienia kompletnie położenie geopolityczne Polski. Gaz łupkowy spowodował spadek cen o 50% w USA mimo że jest Go na rynku jak narazie 10%. Gazu łupkowego nie ma ani w Niemczech, Francji, ani Ukrainie, Rosji, Białorusi - jest tylko w Polsce. Najprawdopodobniej starczy Go na co najmiej 300 lat dla całej Europy. Tak mówią znawcy tematu zajmujacy sie tym od 30 lat. Rosja o tym wie doskonale i blokuje przez tyle lat. Teraz za to wzieli się amerykanie i to jest problem Rosji. Amerykanie jak biorą się za coś to wiedzą za po co. Robią to szybko. Najprawdopodobniej gaz może już popłynąć za 5 lat, tak mówią amerykanie. Bracia Kaczyńscy bardzo mocno wspierają tą inicjatywę. Berlin - Paryż - Moskwa budują rurociąg po dnie morza co najmiej 6 krotnie droższy od naziemnego. Jaka bedzie cena gazy ? Skoro 10% gazu łupkowego obnizyło ceny w USA o 50%, jaki gaz będzie bardziej opłacalny dla Berlina, Paryża, Mińska, Kijowa, Pragi, Bratysławy - Amerykanie wiedzą co robią. Rosja może stać się bankrutem, zostanie wybity jej oręż polityki zagranicznej w stosunku do Europy. Dlatego to się dzieje co się dziej. Moskwa, Paryż, Berlin znalazła w Polsce swoich popleczników z jej liderem Bronisławem Komorowskim.
X
Xsin
19 czerwca 2010, 14:55
warto przeczytać