"Nie będę wypisywał swojej wiary na sztandarze politycznym"

(fot. PAP/Jacek Turczyk)
Marcin Przeciszewski, Tomasz Królak / KAI / mik

Nie zrezygnuję z zasady, żeby nie używać wiary jako sztandaru politycznego – mówi w wywiadzie dla KAI marszałek Sejmu Bronisław Komorowski. Dla kandydata na prezydenta RP wzorcem w dziedzinie regulacji bioetycznych, w tym in vitro, są rozwiązania niemieckie, wprowadzone przez tamtejszą chrześcijańską demokrację. Pytany o polską debatę w tej sprawie ubolewa, że wciąż obecne są w niej „opary szaleństwa”. Komorowski wskazuje też na priorytety swojej ewentualnej prezydentury zarówno w wymiarze krajowym jak i w polityce zagranicznej, stawiając m.in. na odnowienie Trójkąta Weimarskiego.

Bronisław Komorowski: Rolę prezydenta Rzeczypospolitej postrzegam jako zwornika całego narodu i państwa. Winien być czynnikiem sprzyjającym budowaniu wspólnoty obejmującej Polaków o różnych poglądach i sympatiach, czy nawet antypatiach natury politycznej. Jak do tej pory nie było to możliwe. Może poprzedni prezydenci nie chcieli podjąć się tego zadania, a może był to skutek zbyt świeżych, zbyt głębokich poranień wyniesionych z okresu komunizmu.

DEON.PL POLECA


Odnoszę wrażenie, że ostatni prezydent miał potencjał budowania takiej wspólnoty, ale chyba mu na to nie pozwolono. Lech Kaczyński nie był przecież człowiekiem charakteryzującym się jakąś polityczną zaciekłością. Ale uniemożliwiono mu odegranie roli budowniczego wspólnoty obejmującej wszystkich rodaków, a nie tylko określonej partii czy zwolenników własnego brata. Wielka szkoda, że tak się stało, gdyż w mojej opinii sytuacja w Polsce dojrzała do tego, aby prezydentura była zwornikiem wspólnoty narodu jako całości. Nie tylko wspólnoty wyniesionej z przeszłości, ale także wspólnoty otwartej ku przyszłości.

Prezydent winien występować ponadto jako czynnik wyznaczający dalekosiężne, ogólnonarodowe cele.

Dwa są najistotniejsze. Po pierwsze modernizacja Polski, ale w zgodzie z naszą rodzimą tradycją i tożsamością naszej kultury. Celem winno być osiągniecie takiego poziomu zamożności i rozwoju gospodarczego, który odpowiadałby średniej w krajach starej Unii Europejskiej.

Po drugie prezydentura winna wiązać się ze służbą na rzecz współpracy a nie ciągłego konfliktu. Prezydent winien występować w roli czynnika szukającego wspólnego „politycznego minimum” pomiędzy partiami oraz głównymi elementami władzy państwowej. Taka właśnie jest rola prezydenta, zaś nie jest nią występowanie w roli uczestnika sporu. Tu nie chodzi o spór o krzesło, samolot czy podobne rzeczy, tylko o to czy prezydent stara się proponować konsensus w sprawach najistotniejszych jak np. określone reformy po to, aby przyspieszyć rozwój Polski.

A więc chodzi mi o prezydenturę współpracy, budowania jedności a nie dzielenia Polaków.. W takim duchu – pełniąc obowiązki prezydenta – powołałem Radę Bezpieczeństwa Narodowego. Po raz pierwszy jest to rada obejmująca także szefów partii politycznych, w tym i opozycyjnych.

W polityce zagranicznej jest kilka kierunków bardzo istotnych. Pierwszym powinno być wzmocnienie polskiej pozycji w Unii Europejskiej. Unia dla nas jest wielką cywilizacyjną i polityczną szansą. Do tego przekonania dojrzał w końcu także Jarosław Kaczyński. Kluczem do mocnej pozycji Polski w Unii Europejskiej jest dobra współpraca z najsilniejszymi państwami w Unii. Polska ma do odegrania rolę lidera nie tylko wśród nowych krajów UE, ale i całego regionu Europy środkowej. Stawiałbym więc na odnowienie Trójkąta Weimarskiego. Powinna nastąpić tu intensyfikacja współpracy parlamentarnej jak i kontaktów głów państw, co niestety zostało zmarnowane, m.in. ze względu na nienajlepsze zachowania strony polskiej. Wzmocnienie współpracy w ramach tego trójkąta wzmocni naszą pozycję w Unii Europejskiej.

Po drugie, powinna być podtrzymana linia nakierowana na budowę jak najlepszych relacji z naszymi sąsiadami. W tym się mieści także stosunek do Rosji. Celem winno być wykorzystanie tej szansy, jaka ostatnio się pojawiła, na przyspieszenie procesów pojednania polsko-rosyjskiego. Oczywiście z uznaniem faktu, że nie będzie to ani proste ani szybkie. Jednak grzechem byłoby nie skorzystać z tej atmosfery jaka wytworzyła się po katastrofie smoleńskiej. Doskonale wyczuwa to także Kościół w Polsce jak i rosyjska Cerkiew, pracując wspólnie nad dokumentem o wzajemnym pojednaniu.

W stosunku do Białorusi ważne jest – na ile się da – wspomaganie procesów demokratyzacji. Niezbędne jest utrzymanie dotychczasowego kursu wobec Ukrainy – pomimo zmian jakie tam zaszły – i zachęcanie tego państwa do wiązania się z Zachodem.

Nie sprawdziły się czarne scenariusze, jakimi grożono nam w momencie przystępowania do Unii. Straszono, że zaraz po wejściu do Unii mężczyźni w Polsce będą ze sobą się żenić, że stracimy wiarę przodków oraz że zaprzepaścimy wartości naszej kultury. Tymczasem polska kultura ma się o wiele lepiej niż przed wejściem do Unii. Korzystamy ze środków unijnych dla celów związanych stricte z kulturą polską. Wiara przodków też na szczęście nie ucierpiała.

Rzeczywistość jest naprawdę inna niż się obawiano. Np. polska wieś korzysta w poważnym stopniu z dobrodziejstw członkostwa w Unii Europejskiej. Nikt też specjalnie nie wykupuje polskiej ziemi. Czasami bywa wręcz odwrotnie. W Niemczech, niedaleko naszego Szczecina są dwie czy trzy gminy, gdzie większość mieszkańców stanowią Polacy. Kandydują tam w wyborach lokalnych i wystawiają własne listy. Sądzę, że nasza, polska tożsamość jest na tyle silna, że jej nie utracimy. Zresztą nikt tego od nas nie oczekuje. W Unii musimy być sobą i zabiegać o silną pozycję dla naszego kraju. To też będzie sprzyjać umacnianiu naszej narodowej tożsamości.

Jest to filozofia współpracy i otwartości. Jeśli chodzi o fundamenty, to są one mocne i wyraziste. Jednak się z tym nie afiszuję, gdyż nie lubię wywieszania sztandarów katolickich w celach marketingu politycznego. Chrześcijańska inspiracja w polityce, z tytułu posiadania określonego systemu wartości, jest rzeczą bardzo cenną. Prowadzi do pracy na rzecz dobra wspólnego, do otwartości na innych ludzi oraz ich akceptacji. Chrześcijaństwo pojmuję jako zobowiązanie.

W obecnej sytuacji historycznej trzeba zachować równowagę pomiędzy tradycyjnymi wartościami a potrzebami modernizacji. Chodzi tu o połączenie wierności tradycji z marzeniami o nowoczesności. To wcale nie musi być sprzeczne.

Polska jest w tej dziedzinie w pół drogi, gdyż problemów demograficznych nie mają na ogół społeczeństwa ubogie. Problem małej liczby urodzin pojawia się na pewnym etapie zamożności. Widać też z kolei, że kraje najbogatsze potrafią to rozwiązywać także poprzez świadomą politykę państwa. My jesteśmy, niestety, w pół drogi, bo nie mamy jeszcze wielkich pieniędzy do zainwestowania w odpowiednie rozwiązania na rzecz rodziny.

No, jednak nieco więcej. W każdym razie nie można traktować wielodzietności jako przypadku specjalnego i czysto socjalnego, kiedy pomaga się tym „nieszczęśnikom”. Trzeba wypracować różnorodne rozwiązania na rzecz rodzin jako świadomą inwestycję państwa w rodzinę wychowującą dzieci, a nie tylko rodzącą. Dlatego uważam, że nie było dobrym rozwiązaniem słynne „becikowe”, bo ono jedynie formalnie sprzyjało narodzeniu się dziecka, a nie wspomagało jego przyszłości.

Dziś trzeba to robić inaczej. Jak? Poprzez różne ułatwienia. Trzeba na przykład zapytać, dlaczego kobiety, młode małżeństwa nie chcą mieć dzieci, a jeśli już to bardzo niewielką liczbę. Odpowiedź jest prosta: m.in. ze względu na trudność w godzeniu ról rodzicielskich i zawodowych. Drogą do rozwiązania problemu są zachęty czy ułatwienia w życiu kobiety np. poprzez tworzenie żłobków czy mikro-żłobków, które mogłyby sobie organizować same rodziny przy niewielkim wkładzie państwa.

Obserwuję jak moja córka, która ma rocznego synka, pracuje przy komputerze i telefonie i tylko dwa razy w tygodniu wyjeżdża do pracy poza domem i potrafi to godzić. Uważam, że docelowo najskuteczniejszą metodą polityki wspierania dzietności w rodzinach, które dają szansę na wychowanie przyszłych obywateli jest odpowiedni system podatkowy.

W tej dziedzinie powinna zostać wprowadzona możliwość albo wspólnego opodatkowania się rodziców i dzieci albo progresywna ulga na kolejne dziecko. Chodzi o odciążenie tych, którzy dźwigają ciężar odpowiedzialności za rodzinę i dzieci. Byłoby to najbliższe ideałowi traktowania rodzin jako swoistej inwestycji na rzecz przyszłości społeczeństwa. W tym kierunku zamierzam pracować.

Jeśli jako chrześcijanie działamy w polityce, to winniśmy zachować autonomię sfery kościelnej i politycznej. Taka jest fundamentalna zasada wynikająca m. in. z konkordatu pomiędzy Polską a Stolicą Apostolską. Czym innym jest współdziałanie w sprawach ważnych dla ludzi i dla państwa, a czym innym próba wywierania na siebie nacisków. Jest to dla mnie ważna konstatacja.

Będąc wierny tej zasadzie wskazałbym na dwie sprawy. Chrześcijanin nie może oczekiwać, że państwo będzie działać respektując tylko jego wrażliwość. Z kolei państwo nie może nie liczyć się z wrażliwością obywateli chrześcijan czy katolików. Musi tę wrażliwość szanować.

Natomiast jeśli chodzi o granice kompromisu, to niestety nie istnieje polityka bez kompromisów. Kompromis jest metodą osiągania celów w płaszczyźnie politycznej. Polega to na mozolnych próbach budowania porozumienia także z innymi, tymi którzy myślą inaczej niż my. Natomiast najbardziej ogólne ramy tego kompromisu wyznacza z jednej strony konstytucja państwa, z drugiej nasze sumienia. Polityk nie może łamać żadnej z tych sfer.

Pełna zgoda. Zagrożeń totalitaryzmem jest bardzo wiele. Polityka uprawiana dla samej polityki, czy dla samej władzy, jest amoralna. Polityka jest piękną sztuką, jeśli zakłada osiąganie pozytywnych celów na rzecz innych, a nie dla siebie samego czy własnej formacji. Inaczej faktycznie zagrażać będzie taka czy inna forma totalitaryzmu.

Takie skojarzenie jest nieuprawnione. Przypominam, że to nie PiS, ale właśnie Platforma należy do Europejskiej Partii Ludowej, grupującej partie chadeckie, odwołujące się do wartości chrześcijańskich. To właśnie one, a wśród nich szczególnie wolność i godność osoby ludzkiej, stanowią fundament, na którym budujemy nowoczesne społeczeństwo demokratyczne i państwo prawa.

W Polsce mamy już bardzo dobre doświadczenia, jak rozwiązywać tak trudne sprawy. Jestem jednym z autorów ustawy o ochronie życia, zwanej też antyaborcyjną. W zakresie konieczności ochrony życia mam jasne, konsekwentne i zdecydowane poglądy. Zawsze opowiadałem się za życiem, uważam, że trzeba je chronić na każdym etapie, a takie podejście było mi bliskie także w życiu osobistym i rodzinnym – mamy pięcioro dzieci, które udało nam się wychować. Ale heroizmu można żądać od siebie, a nie od innych. Właśnie dlatego pisząc prawo regulujące kwestię aborcji zawarliśmy kompromis. Ustawodawca nie żąda heroizmu od matki, jeśli źródłem ciąży jest gwałt lub kazirodztwo, bądź jeśli ciąża zagraża życiu matki.

Na taki kompromis zgodziłem się, gdyż uważam, że służy on Polsce oraz służy życiu. Dzięki temu mamy jedną z najlepszych ustaw w Europie w tej dziedzinie. W ustawie tej, relatywnie konserwatywnej, zawarta jest daleko posunięta ochrona życia ludzkiego w okresie przed narodzeniem. Trzeba jednak pamiętać, że zanim doszliśmy do takiego kompromisu. dyskusja czy spór na ten temat trwała parę lat.

Sądzę, że ze sprawą in vitro winno być podobnie – choć jest tam i nowa okoliczność. Celem metody in vitro jest powołanie życia. To trzeba dostrzec. To jest istotna różnica w porównaniu z aborcją.

Bardzo cenię Marka Jurka za jego pryncypialność. Problem w tym, że na końcu trzeba, aby ktoś zagłosował za takimi poglądami. Są też jeszcze bardziej pryncypialne projekty zakładające karanie za przeprowadzenie zabiegu in vitro. Takie poglądy też są obecne w społeczeństwie. Trzeba to poważnie brać pod uwagę. Niekoniecznie trzeba się z nimi zgadzać.

Z drugiej strony trudno jest zaprzeczyć prawu do nadziei, jaką pokładają w metodzie in vitro przedstawiciele 20 procent małżeństw, które nie mogą mieć dzieci.

Zgadzam się, że likwidacja zarodków towarzysząca metodzie in vitro jest bardzo poważnym problemem. Trzeba to ograniczać. Z pewnością ograniczenia dotyczyć winny wieku kobiety, gdyż wiadomo, że im starsza kobieta, tych zarodków potrzeba więcej i istnieje zagrożenie ich zniszczenia. Trzeba wziąć pod uwagę katolicką wrażliwość jeśli chodzi o niszczenie zarodków czy inne aspekty zapłodnienia pozaustrojowego. Należy jednak pamiętać, że w naturze zarodki giną, a zwykle tylko jeden rozwija się w dojrzałą ciążę.

Polityka jest sztuką osiągania celów. Dziś odbywa się to drogą kompromisu i nie może być już innej. Żadna wojna niczego tu nie rozwiąże. Dlatego stoję na stanowisku, że także w tym delikatnym obszarze musimy dopracować się jakiegoś rozwiązania kompromisowego, które w możliwe szerokim zakresie będzie chroniło ludzkie życie.

Przede wszystkim proszę pamiętać, że byłem przeciwnikiem zgłaszania jakiegokolwiek projektu przez PO. Uważałem bowiem, że Polska nie jest przygotowana na rzeczową debatę na ten temat oraz, że będzie to temat głęboko zideologizowany i upolityczniony. Takie sprawy potrzebują dojrzałego namysłu i spokojnej debaty.

Dla mnie wzorcem w dziedzinie regulacji bioetycznych są rozwiązania niemieckie, wprowadzone przez tamtejszą chrześcijańską demokrację. To ustawa nowoczesna i dobra. Zawiera kompromis zbudowany tak, że stara się łączyć pewne przyzwolenie na in vitro z ostrym ograniczeniem dowolności co do liczby zarodków, wieku kobiet, itd. Warto przyjrzeć się temu rozwiązaniu i nie wszczynać wojny ideologicznej, bo problem jest niebagatelny: dotyczy 20 procent młodych małżeństw, które latami marzą o dziecku.

Nie. Wszystkie projekty spełniające wymogi formalne już dawno trafiły do komisji a niektóre zostały już przegłosowane w Sejmie.

Sądząc jednak, po tym co się dzieje wokół tej problematyki, to etap radykalizmu jeszcze się nie zakończył. Skoro pojawiają się projekty karania więzieniem za zastosowanie metody in vitro, to znaczy, że opary szaleństwa występują w sporym stężeniu. Równie negatywnie oceniam projekty, które optują za zniesieniem jakichkolwiek ograniczeń w tej materii.

Z pracy w seminarium wyniosłem masę bardzo miłych wspomnień. Miałem bezpośredni kontakt z chłopakami, którzy żyli nadzieją, że jako kapłani będą oddziaływać na innych. Myślę, że „dochowałem” się z setki zakonników i księży diecezjalnych. Ale nie tylko – na całym świecie spotykam swoich dawnych wychowanków, wśród których jest i oficer Straży Granicznej, wychowawca w więzieniu, kelner, bankier, konsul itd. Mam ogromną satysfakcję, kiedy spotykam ich w całej Polsce i cieszę się, że odnajduję u nich różne pasje, które starałem się im przekazać jako nauczyciel.

Franciszkanom będę wdzięczny do końca życia za to, że w trudnym dla mnie okresie, kiedy działałem w antykomunistycznej opozycji, od czasu skończenia studiów w 1977 r. aż do 1989 r., miałem u nich swoisty azyl połączony ze świadomością, że robię coś potrzebnego.

Cóż, jak znacząca część inteligencji warszawskiej chadzamy do dominikanów.

Oprócz siły tradycji i powiązań towarzysko-środowiskowych, przyciąga mnie obecna u dominikanów formuła katolicyzmu otwartego na innych ludzi i wyzwania przyszłości. Nie dominują tam emocje, ale pogłębiona refleksja o życiu i świecie. Przychodzi też taki moment, że rodzice zaczynają chodzić do tego kościoła, do którego uczęszczają dzieci. Najczęściej spotykamy się z dziećmi na Mszach u dominikanów. Ponadto my i dzieci jesteśmy związani z Przymierzem Rodzin i KIK-iem.

To prawda.

Cóż, nie jest to rzecz przyjemna. Ale traktuję swoje zaangażowanie religijne jako moją osobistą sprawę. Nie zrezygnuję z zasady, żeby nie używać wiary jako sztandaru politycznego. Mam pełne zrozumienie i akceptację dla tych katolików, którzy rozumiejąc rolę Kościoła w społeczeństwie demokratycznym, zachowują dystans do sfery politycznej i nie wprowadzają podziałów w Kościele wedle sympatii politycznych. W pełni to podzielam, rozumiem i uważam, że tak właśnie powinno być, zatem nie mam prawa na to narzekać. A że inni nie mają skrupułów, to trudno.

Jestem wychowany w tym właśnie duchu i zależy mi, by nauczanie soborowe było w Polsce jeszcze bardziej widoczne.

Należę do tego szczęśliwego pokolenia, które miało Jana Pawła II dla siebie bardzo długo. Słuchało się jego nauk, pochwał, przestróg. Był źródłem mojej nadziei: religijnej ale i narodowej i politycznej. Prezentowane przezeń podejście do polskich problemów było mi niesłychanie bliskie, to znaczy połączenie przywiązania do wiary, tradycji i symboliki narodowej z otwartością na innych, na Europę, z duchem ekumenie, itd. – to jest wielkie. W sensie politycznym powinniśmy być wdzięczni Janowi Pawłowi II także za bardzo wyraźne wsparcie i „pchnięcie” Kościoła w Polsce w stronę budowania akceptacji dla członkostwa w Unii Europejskiej. To się stało m. in. tu, w polskim Sejmie podczas słynnego przemówienia w 1999 r. i powinno być zawsze pamiętane.

Rozmawiali: Marcin Przeciszewski i Tomasz Królak

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

"Nie będę wypisywał swojej wiary na sztandarze politycznym"
Komentarze (49)
2
21M49
13 czerwca 2010, 19:26
  Bardzo dobrze .  Jedne z wielu wyborów to nie jakaś Krucjata, żeby  szargać Swięte Słowa, za które ludzie od pokoleń oddawali życie.  Nie pwinno się Pana Boga mieszać do tych żałosnych, ludzkich igrzysk.      " Nie będziesz używał imienia  Pana, Boga twego, nadaremnie, bo nie ujdzie karania, kto by dla próżnej rzeczy użył imienia Jego. "
A
AMDS4
13 czerwca 2010, 16:06
ciekawe ze KAI nie opublikowal co maja do powiedzenia inni katoliccy kandydaci, czyzby abp Zyciński - przewodniczący Rady programowej KAI - mimo ze oglasza ze biskupi nie moga mowic na kogo glosowac - lansowal komorowskiego? ale jaki zycinski jest wiemy, na szczescie jak pisaliscie wczesniej dobrych ksiezy jest wiecej niz zlych :)
MP
Matka Polka
13 czerwca 2010, 14:34
"Panie spraw, aby wierność mojej partii nie była dla mnie wartościa absolutną, daj mi więc siłę, bym mówił "nie" gdy moje sumienie nie zgadza się powiedzieć "tak". Pan Komorowski jest coraz mniej wiarygodny. Idzie w procesji w święto Bożego Ciała, w czasie procesji udziela wywiadu, żeby wszyscy widzieli i słyszeli /to jest moje Boze Ciało/, więc deklaruje się wierzącym i katolikiem. Potem mówi, ze nie będzie wypisywał swojej wiary na sztandarze politycznym, więc do polityki boi się iść w Imię Boga, bo trzeba by było walczyć o prawdziwe wartości a nie o interesy partii, Unii, Rosji,a przede wszystkim  liberałów. Kiedyś polscy patrioci i rycerze dumnie nieśli proporce, które mówiły o deklaracji wiary, proszące Boga i Matkę Bożą o opiekę, nie wstydzili się. Kto da przykład wiary jak nie osoba publiczna, a tym bardziej taka która sięga po najwyższy urzad w państwie? Katolik, który popiera in vitro, który nie docieka prawdy, nie pomaga biednym, który idzie do władzy z nieustannym oczernianiem przeciwników politycznych, którzy też się biją o Polskę, kto to jest i kim ten pan Komorowski??? To po co mienić się katolikiem, dla szyderstwa?
KI
K I N G A
13 czerwca 2010, 13:51
wszyscy, którzy popierają głupotę od głupoty giną marnie, a Kingę wystarczy omijać współczująco bo to ofiara ciężkiej obsesji, niestety, no ostatecznie obsesyjnie poszukująca prawdy ale nie da się jej czytać, straszny bełkot.
Z
zibi
13 czerwca 2010, 13:47
dajcie spokoj  Kindze "ona" jest z Katowic, a tam ciężkie powietrze jest, "ona" musi taki pisać, niech pisze biedaczka a co do komorowskiego polecam tekst Wildsteina z RP "O prawie i przyzwoitości" "Bronisław Komorowski nie łamie prawa wykorzystując swoje prerogatywy jako p.o. prezydenta. A przyzwoitość? III RP przyzwyczaiła nas do deklaracji jej autorytetów oburzonych tym, że można mieć zastrzeżenia do kogoś “nie skazanego prawomocnym wyrokiem”. Nie przypuszczam, aby głoszący to zastanawiali się nad konsekwencjami tego typu zastąpienia moralności przez prawo. W efekcie oznacza to nie tylko śmierć moralności, ale i wydrążenie prawa z jakiekolwiek treści i sprowadzenie go do paragrafu. Oczywiście, w życiu prywatnym do zasad moralnych odwoływał się będzie każdy z tych, który zapomina o nich w życiu publicznym. Potem narzekał będzie nad upadkiem współczesnej polityki."
Jadwiga Krywult
13 czerwca 2010, 13:06
Może czas by administracja Deon pozwoliła trochę odpoczać Kingowi od zaśmiecania portalu? Bo jak inaczej nazwać taka "argumentację"? Stasiu, nie chce mi sie powtarzać argumentacji po raz 1001. Polecam linka poniżej (angelus.pl...) A z wzywaniem administracji radziłabym uważać, bo wiesz chyba, że "wszyscy, którzy za miecz chwytają, od miecza giną" :P
Stanisław Miłosz
13 czerwca 2010, 11:49
IN VITRO NIE JEST ZA ZYCIEM ktos powinien w wywiadzie to sprostowacOczywiście, że jest za życiem i nie ma co prostować.Może czas by administracja Deon pozwoliła trochę odpoczać Kingowi od zaśmiecania portalu? Bo jak inaczej nazwać taka "argumentację"? To gwałt na logice, rozumie i prawdzie. To już nie odmienny poglad, to kłamstwo w żywe oczy.
T
Tomasz
13 czerwca 2010, 11:48
no tak,bo to wiąże się ze świadectwem życia.jak widać co w sercu to i na ustach
KI
K I N G A
13 czerwca 2010, 11:29
nie użyję wiary jako sztandaru politycznego - no bo sztandar by zobowiazywał a tu chodzi też o "poprawność europejczyka liberalnego"/ "...prawda idzie w ciemność, aby rozlać światło, kłamstwo i zła wola - w jasność - by zagasło, cynizm to i ironia i fałsze okrutne, gdy ludzie prawdę widząc, czczą kłamstwa wierutne..."
Jadwiga Krywult
13 czerwca 2010, 11:01
IN VITRO NIE JEST ZA ZYCIEM ktos powinien w wywiadzie to sprostowac Oczywiście, że jest za życiem i nie ma co prostować.
Jadwiga Krywult
13 czerwca 2010, 11:00
http://angelus.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=6927&Itemid=838 Dobrze byłoby, gdyby artykuł przeczytali, który poczęcie poza organizmem matki uważają za niegodne oraz ci, którzy twierdzą, że jest to produkcja ludzi. Polecam go również Leszkowi upierającemu się, że Kościół nigdy nie był przeciw chirurgii oraz przeszczepom. "Zmieniało się też stanowisko etyczne w kwestiach medycznych, takich jak sekcja zwłok, przeszczepianie organów czy regulacja urodzin." Profesor też się myli ?
NO
nie obrazam lecz upominam
13 czerwca 2010, 10:33
IN VITRO NIE JEST ZA ZYCIEM ktos powinien w wywiadzie to sprostowac gdzie sa dobrzy dziennikarze..? prawdziwi? majcy wiedze..podstawowa? dobry wywiad to taki, w ktorym zadaje sie rozwniez pytania do poprzedniej odpowiedzi IN VITRO jak kazdy moze sie dowiedziec powoduje aborcje wielu niewinnych dzieci
K
katolik
12 czerwca 2010, 23:04
to pod jakim sztandarem rwiesz się do władzy  człowieku, "kiedy Polska sprawa olbrzymia i smutna, sprawa ludzi wyrąbanych jak las, sprawa dusz bitych wciąż pięścią pogardy, groźna sprawa splugawionych ciał  i ciągle nowe blizny w narodzie i nowa żałoba i płacz, nie patrzysz żałobnikom w oczy, nie dociekasz, gdzie granice zła" a ty nie idziesz pod Bożym sztandarem - bo nie potrafisz z nami odmówić  Ojcze nasz... i bądź wola Twoja a nie moja...
Stanisław Miłosz
12 czerwca 2010, 22:55
Jak się wiary w Boga nie ma, to i nie ma co na sztandar wpisać. Zatem nie ma i czym powiewać, panie Kandydacie Komorowski. Jaką pan ma wiarę udowodnił pan jak Rejtan broniąc obywatelskich inicjatyw zakazu in vitro. O obywatelskim projekcie święta Objawienia i pańskim czynnym udziale w jego utopieniu już nie wspomnę. Mniejszej wagi świadectw pańskiej wiary, też by się trochę zebrało. Z wiarą w Polskę też u pana cienko, panie Bronisławie. Niektórzy twierdzą, że nawet gorzej niż cienko. W co pan wierzy, to tylko pan i diabeł wie. Może w Wielką Rosję, może w KGB czy GRU (skoro był pan jedynym głosującym przeciw rozwiązaniu WSI, tego narzędzia władzy okupanta), a może we Włodka Putina "pojednatiela"? Ładnie, mundrze i światowo pan gadasz. Ale ile jest warte to pańskie (zakładam, że pańskie, a nie speców od propagandy) gadanie, też pan już pan zdążył wielekroć wykazać - działaniem. Jasne, wielu się jeszcze da nabrać, tych co pasjami lubią być ogłupiani, ale wygląda na to że tym też już się przejada. Ten spokojny dobrobyt, któryś pan z kumplami z Platformy im sprawili.
LI
Leonid Ilicz
12 czerwca 2010, 22:35
On wierzy w przyjaźń polsko - radziecką. Ale za wcześnie żeby to wypisywać na sztandarach, dlatego sza!
O
Obserwator
12 czerwca 2010, 22:33
Pokrętny i porąbany czlowieczek. Wiara to dla niego chadzanie di Dominikanów... Język twój DNA iście do głębi chrześcijański. Zanim jednak zaczniesz z taką łatwością rzucać w blixniego kamieniami proponuję do rozważenia świeży artykuł prof. teologii moralnej w Gościu niedzielnym o in vitro: <a href="http://Wszystkim,%20a%20zw%C5%82aszcza%20tym,%20kt%C3%B3rym%20z%20taka%20%C5%82atwo%C5%9Bci%C4%85%20przychodzi%20rzuca%C4%87%20w%20bli%C5%BAniego%20kamieniem%20polecam%20%C5%9Bwie%C5%BCy%20artyku%C5%82%20prof.%20teologii%20moralnej%20w%20Go%C5%9Bciu%20niedzielnym%20http://goscniedzielny.wiara.pl/?grupa=6&art=1275898231&dzi=1104785534%20Tym%20za%C5%9B,%20dla%20kt%C3%B3rych%20rzeczywisto%C5%9Bc%20jest%20tak%20prosta,%20%C5%BCe%20prostsza%20ju%C5%BC%20by%C4%87%20nie%20mo%C5%BCe%20polecam%20do%20przemy%C5%9Blenia%20z%20portalu%20Angelus:%20http://angelus.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=6927&Itemid=838">http://goscniedzielny.wiara.pl/?grupa=6&art=1275898231&dzi=1104785534</a> A skoro rzeczywistośc jest dla ciebie tak tak prosta, że prostsza już być nie może, polecam dodatkowo z portalu Angelus: <a href="http://Wszystkim,%20a%20zw%C5%82aszcza%20tym,%20kt%C3%B3rym%20z%20taka%20%C5%82atwo%C5%9Bci%C4%85%20przychodzi%20rzuca%C4%87%20w%20bli%C5%BAniego%20kamieniem%20polecam%20%C5%9Bwie%C5%BCy%20artyku%C5%82%20prof.%20teologii%20moralnej%20w%20Go%C5%9Bciu%20niedzielnym%20http://goscniedzielny.wiara.pl/?grupa=6&art=1275898231&dzi=1104785534%20Tym%20za%C5%9B,%20dla%20kt%C3%B3rych%20rzeczywisto%C5%9Bc%20jest%20tak%20prosta,%20%C5%BCe%20prostsza%20ju%C5%BC%20by%C4%87%20nie%20mo%C5%BCe%20polecam%20do%20przemy%C5%9Blenia%20z%20portalu%20Angelus:%20http://angelus.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=6927&Itemid=838">http://angelus.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=6927&Itemid=838</a> I na zakończenie - może jednak zacząć zmieniać świat od siebie. Co sądzisz?
W
wiara
12 czerwca 2010, 22:14
A jaka jest pana wiara, w co i w kogo pan wierzy, kiedy brak pokory a pycha triumfuje?!
W
WesolyArek
12 czerwca 2010, 20:21
"Panie prezesie, melduję wykonanie zadania". To teraz przeczytaj proszę, w jakim momencie zostały wypowiedziane te słowa i podaj inny przykład :) No chyba, że jednak Lech nie był sterowany :-)
W
WesolyArek
12 czerwca 2010, 20:18
"Mój post odnosił się do tego forum, tutaj tylko język zwolenników Kaczyńskiego jest pełen epitetów. Zwolennicy Kaczyńskiego pozostali tacy, jacy byli, a pretendent i jego sztab udają, że zaszła zmiana." Generalizujesz. Wskaż palcem konkretne osoby, nie rozciągaj swojego zarzutu na wszystkich sympatyków J. Kaczyńskiego. Chyba poczułabyś się obrażona, gdybym powiedział, że zachowujesz się i jesteś taką samą osobą jak ta pani, prawda? http://www.youtube.com/watch?v=Yq8M3n79J4U
Jadwiga Krywult
12 czerwca 2010, 18:05
A jaki jest język Palikota i jemu podobnych? Powtarzam po raz n-ty, że język zwykłych zwolenników PiS (np. na tym forum) jest skandaliczny. Komorowski ręczy za niego a ten co wyprawia? Robi cyrki w Lublinie, Co takiego zrobił ? Nie używał obraźliwych słów, a wiec każdemu wolno zorganizować. pomawia Panią Martę Kaczyńską o wyłudzenie pieniędzy od państwa polskiego z racji śmierci rodziców... Może i ma rację. 'Równiejsi' byli ubezpieczeni na miliony, a inni na tysiące. A Ty ciągle tylko krytykujesz PiS... A Ty pewnie ciągle tylko krytykujesz PO. Nie mam Ci tego za złe, trudno byłoby krytykować raz to, a raz tamto. może zacznij zmiany od siebie i wpłyń na swojego guru Palikota, aby przestał zachowywac się jak złośliwy błazen, obrażający ludzi z PiS. Dla błaznów - tak, dla chamów - nie. On działa ze względu na kasę... a Ty? A Ty działasz ze względu na kasę ?
@
@Kinga
12 czerwca 2010, 17:06
"A czy ja tu piszę o wyborze między życiem i śmiercią ? Do zwolenników Kaczyńskiego kieruj swe apele. Nie zauważasz ich języka pełnego epitetów ?" Od 10 kwietnia zauważam tylko "nekrofili", "hodowców zwierząt futerkowych" i "kandydata specjalej troski". A Ty? Mój post odnosił się do tego forum, tutaj tylko język zwolenników Kaczyńskiego jest pełen epitetów. Zwolennicy Kaczyńskiego pozostali tacy, jacy byli, a pretendent i jego sztab udają, że zaszła zmiana. A jaki jest język Palikota i jemu podobnych? Komorowski ręczy za niego a ten co wyprawia? Robi cyrki w Lublinie, pomawia Panią Martę Kaczyńską o wyłudzenie pieniędzy od państwa polskiego z racji śmierci  rodziców... Żenada! A Ty ciągle tylko krytykujesz PiS... może zacznij zmiany od siebie i wpłyń na swojego guru Palikota, aby przestał zachowywac się jak złośliwy błazen, obrażający ludzi z PiS. On działa ze względu na kasę... a Ty?
Ryszard Dezor
12 czerwca 2010, 17:03
@brat_robot "Gratuluję" poczucia humoru!
S
szary
12 czerwca 2010, 15:52
  Ja jednak wolę umiar w szafowaniu wielkimi słowami. Celnie ujął to  Wieniawa-Długoszowski, jak powiedział, że żołnierz mówi o chlebie , a myśli o Ojczyżnie , a polityk mówi o Ojczyżnie, a myśli o chlebie.  Czy gdyby Komorowski występował pod sztandarem  z napisem "Bóg, Honor,Ojczyzna" to by coś zmieniło? W koncu to tylko wyborcza hucpa,powtarzana co parę lat,  więc czy warto ?...  Słowa też trzeba szanować.
T
Tadeusz
12 czerwca 2010, 15:11
Pójdziemy za tobą marszałku. Trzeba usunąć ze sztandarów słowo Bóg a potem.... Honor też usunąć i ......   Ojczyzna ?..... to też przestarzałe
NC
no, cóż
12 czerwca 2010, 13:43
uj, aj, brat-robot też pragnie se ulżyć, upuść, upuść, ulżyj sobie, bo masz upał, napij się czystej wody ze źródła, bo skoro idziesz pod prąd to moze kiedyś trafisz, znajdziesz źródło czystej wody...
12 czerwca 2010, 12:41
"Prawdę mówi. Jarosław sterował Lechem. "Dowód? Cytaty? Konkretne sytuacje? "Panie prezesie, melduję wykonanie zadania".
Jadwiga Krywult
12 czerwca 2010, 12:39
"A czy ja tu piszę o wyborze między życiem i śmiercią ? Do zwolenników Kaczyńskiego kieruj swe apele. Nie zauważasz ich języka pełnego epitetów ?" Od 10 kwietnia zauważam tylko "nekrofili", "hodowców zwierząt futerkowych" i "kandydata specjalej troski". A Ty? Mój post odnosił się do tego forum, tutaj tylko język zwolenników Kaczyńskiego jest pełen epitetów. Zwolennicy Kaczyńskiego pozostali tacy, jacy byli, a pretendent i jego sztab udają, że zaszła zmiana.
?
???
12 czerwca 2010, 11:25
kto was tak zaprogramował, jeżeli musicie wurzucić z siebie te brudy, złości, proszę bardzo, nie p r z e s z k a d z a j c i e   s o b i e... może wam ulży...
?
???
12 czerwca 2010, 11:22
politowania godni, prosto spod budki z piwem, poglądy-klasa, nie ma co...a żargon światowy, kosmopolici...litości...wiedzą tylko, że żyją... robią wszystko, zeby psuć i śmiecić na DEONIE, żeby tylko zaistnieć...
K
KINGA
12 czerwca 2010, 11:18
brakuje ci miłosci, jęczysz z jej braku, ratuj się! litości dla ciebie, taka wściekłośc doprowadzi cię do do nikąd...ty nie odpoczywasz...kto cie tak gna...kto cie tak zaprogramował...
W
WesolyArek
12 czerwca 2010, 11:07
"A czy ja tu piszę o wyborze między życiem i śmiercią ? Do zwolenników Kaczyńskiego kieruj swe apele. Nie zauważasz ich języka pełnego epitetów ?" Od 10 kwietnia zauważam tylko "nekrofili", "hodowców zwierząt futerkowych" i "kandydata specjalej troski". A Ty?
W
WesolyArek
12 czerwca 2010, 11:05
"Prawdę mówi. Jarosław sterował Lechem. " Dowód? Cytaty? Konkretne sytuacje?
W
WesolyArek
12 czerwca 2010, 11:04
"Przecież Jarek założył okularki i wygłosił mowę o pojednaniu wcale nie żądając prawdy o najcięższych zbrodniach. " To obejrzyj sobie jeszcze raz jego apel i zastanów się, do kogo był skierowany.
Jadwiga Krywult
12 czerwca 2010, 11:01
Ludzie, wyluzujcie. Ty Kingo też. Chodzi o wybory między kandydatami na urząd prezydenta a nie o wybór między życiem a śmiercią. A czy ja tu piszę o wyborze między życiem i śmiercią ? Do zwolenników Kaczyńskiego kieruj swe apele. Nie zauważasz ich języka pełnego epitetów ?
W
wojtek
12 czerwca 2010, 10:59
Ludzie, wyluzujcie. Ty Kingo też. Chodzi o wybory między kandydatami na urząd prezydenta a nie o wybór między życiem a śmiercią. Spokojnie. Popieranie danego kandydata nie może nam przesłaniać rzeczywistości i widzieć wszystkiego przez pryzmat wyborów. Widzę, że niektórzy gotowi są niemal zabijać za swego kandydata :) Chill down...
Jadwiga Krywult
12 czerwca 2010, 10:54
Nie może drwić z śp. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego , to robi aluzje do kandydata Jarosława. Prawdę mówi. Jarosław sterował Lechem.
Jadwiga Krywult
12 czerwca 2010, 10:52
  Przez takich z PO tracimy wiarę i godność przodków naszych, Tracisz wiarę ? Przecież ojciec dyrektor ją podtrzymuje i kilku biskupów.
.
.
12 czerwca 2010, 10:52
..."nie bede wypisywał swojej wiary na sztandarze" - bo nie utożsamiasz się z wiarą ojców naszych - bo nie godny jesteś sztandaru z napisem BÓG-HONOR-OJCZYZNA bo dla Ciebie hasłem to "PANU BOGU ŚWIECZKA A DIABŁU OGAREK" - smutne, bardzo smutne...
Jadwiga Krywult
12 czerwca 2010, 10:51
o jakim pojednaniu polsko-rosyjskim tu mowa, bez żądania prawdy o najcięższych zbrodniach Przecież Jarek założył okularki i wygłosił mowę o pojednaniu  wcale nie żądając prawdy o najcięższych zbrodniach.
?
?!
12 czerwca 2010, 10:43
a jaki z ciebie? i czy ty to katolik?
HW
Henryk W.
12 czerwca 2010, 10:33
  Taki sam z niego katolik, jak i z Kaczyńskiego, niestety. A może nawet i  ciut lepszy
?
???
12 czerwca 2010, 10:23
bo naraził by się UNII EUROPEJSKIEJ... Unia jakoś nie popiera katolików, nie broni Krzyża i wiary...
D
DNA
12 czerwca 2010, 10:20
Słowem: krypto katolik i to niedouczony, niestety!
A
ada
12 czerwca 2010, 09:17
..."nie bede wypisywał swojej wiary na sztandarze" - bo nie utożsamiasz się z wiarą ojców naszych - bo nie godny jesteś sztandaru z napisem BÓG-HONOR-OJCZYZNA bo dla Ciebie hasłem to "PANU BOGU ŚWIECZKA A DIABŁU OGAREK" - smutne, bardzo smutne...
P
patriota
12 czerwca 2010, 09:10
 o jakim pojednaniu polsko-rosyjskim tu mowa, bez żądania prawdy o najcięższych zbrodniach - grabieżach Polski i ludobójstwie, to poddaństwo Rosji a nie pojednanie, znów powrót do mrocznej historii? Mamy być pachołkami Rosji? Pan Komorowski nie czekając na wyjasnienie prawdy o katastrofie w Smoleński gorliwie udekorował rosyjskich mundurowych, za co??? i po co??? - to służalczość. Lech Kaczyński mniemał inaczej, dla tego Go nie ma i dlatego tak się Go opluwa. A Unia Europejska, to czy jesteśmy aż tak silni i nie zadłużeni makabrycznie przez PO, żebyśmy podtrzymywali kolos na glinianych nogach? Za wszelką cenę, dla tych co tak pchają się do władzy ale nie do służby narodowi??? Mamy służyć Rosji i Unii??? Znowu sie nas sprzedaje?  Przez takich z PO tracimy wiarę i godność przodków naszych, usuwają nam krzyże kiedy chcą i jak chcą, walczą wściekle z Radio Maryja bo się boją prawdy, co następna niewola? Nawet walczyć nie potrafią godnie bez opluwania, to jest ich najczęstsza broń - bo brak argumentów.
D
DNA
12 czerwca 2010, 08:31
Pokrętny i porąbany czlowieczek. Wiara to dla niego chadzanie di Dominikanów... Bóg tak, ale pod warunkiem, że będzie tak jak ja chcę? JPII jest dobry, ale wybiórczo. Kiedy trzeba pochwalic UE, ale w sprawie in vitro, to juz encykliki papieskiej nie warto wspominać, widocznie Ewangelium vitae sie nie czytało! Wywiad na polityczne zamówienie. Podobac się wszystkim i Panu Bogu świeczkę i diabłu ogarek.
W
wiocha
12 czerwca 2010, 08:31
Odnoszę wrażenie, że ostatni prezydent miał potencjał budowania takiej wspólnoty, ale chyba mu na to nie pozwolono. Lech Kaczyński nie był przecież człowiekiem charakteryzującym się jakąś polityczną zaciekłością. Ale uniemożliwiono mu odegranie roli budowniczego wspólnoty obejmującej wszystkich rodaków, a nie tylko określonej partii czy zwolenników własnego brata. Wielka szkoda, że tak się stało, gdyż w mojej opinii sytuacja w Polsce dojrzała do tego, aby prezydentura była zwornikiem wspólnoty narodu jako całości. Nie tylko wspólnoty wyniesionej z przeszłości, ale także wspólnoty otwartej ku przyszłości. Nie może drwić z śp. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego , to robi aluzje do kandydata Jarosława.
A
anna
12 czerwca 2010, 08:24
 tak zgadzam się z tym, chyba wszyscy odnosimy take wrażenie...
S
sun
12 czerwca 2010, 08:15
"Nie podoba mi się Komorowski, którego poznajemy... Poczynając od gaf, których można naliczyć całe mnóstwo, poprzez w ogóle, patriarchalny styl uprawiania polityki. Mam wrażenie, że Bronisław Komorowski uważa, że stanowisko prezydenta i wygrana w tych wyborach po prostu mu się należą. Nie podejmuje próby debaty publicznej, nie zajmuje stanowiska w najważniejszych sprawach czy kwestiach dotyczących polskiej polityki i gospodarki. Tak naprawdę nie mogę oprzeć się wrażeniu, że ukrywa przed nami swoje poglądy" - mówi Arłukowicz. Jego zdaniem, Komorowskiemu zdecydowanie lepiej wychodzi prowadzenie obrad Sejmu wtedy, kiedy wszystko ma napisane w punktach na kartkach. Problemy zaczynają się, kiedy musi zacząć mówić to, co naprawdę myśli."