Niewiele robimy, by zaoszczędzić na starość

PAP / drr

Trzech na czterech Polaków nic nie robi, by zabezpieczyć się na starość - wynika z sondażu Instytutu Homo Homini na zlecenie Deutsche Banku PBC. 72 proc. twierdzi, że debata o zmianach w systemie emerytalnym nie wpłynęła na ich decyzje o zabezpieczeniu na emeryturę.

72 proc. Polaków deklaruje, że płaci jedynie obowiązkowe składki emerytalne. Co czwarty nie oszczędza i nie planuje oszczędzać w ogóle. Zaledwie nieco ponad 5 proc., pod wpływem debaty o emeryturach, założyło lokatę w banku - wynika z badania.

DEON.PL POLECA

Najbardziej zapobiegliwi wydają sie młodzi respondenci. Badanie wykazało, że produktów emerytalnych najaktywniej szukają osoby w wieku 25-29 lat. 28,6 proc. osób z tej grupy planuje w najbliższym czasie założenie produktu oszczędnościowego.

Według sondażu więcej kobiet (ponad 83 proc.) niż mężczyzn (57,4 proc.) opłaca jedynie obowiązkowe składki. 33 proc. kobiet i 14 proc. mężczyzn deklaruje, że wcale nie oszczędza i nie planuje oszczędzać.

Jeśli badani rozważają dodatkowe zabezpieczenie finansowe na czas emerytury, to najczęściej (38 proc. ankietowanych) będą to produkty nieograniczające dostępu do gotówki - np. konto oszczędnościowe. 26 proc. wybrałoby produkt inwestycyjny ze stałą składką, zmuszającą do systematycznego oszczędzania - podaje wyniki sondażu Deutsche Bank PBC.

Sondaż telefoniczny na zlecenie Deutsche Bank PBC przeprowadził Instytut Homo Homini w lutym 2011 r. na losowej, reprezentatywnej dla ogółu mieszkańców Polski próbie respondentów.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Niewiele robimy, by zaoszczędzić na starość
Komentarze (6)
P
PL
2 sierpnia 2011, 13:13
Ani to cyniczne, ani małostkowe. Proza życia polega na tym, że trzeba mieć co do gara włożyć i nie tylko, a z tym gruba większość się gimnastykuje na poziomie olimpijskim każdego miesiąca. Cyniczne i małostkowe są banki, które żerują na takich sytuacjach i postępowania spadkowe, które ciągną się jak flaki z olejem. Zgadzam sie z Toba.Gdy ktos nie ma na co dzien na jedzenie to nie bedzie myslal o jakies tam przyszlosci.Zapomnieli podac jaka czesc polakow zyje na granicy ubustwa, jaka ma problemy finansowe z platnosciami rachunkow.... Sama metoda (telefoniczna) juz eliminuje pewna czesc "reprezentatywnej dla ogółu mieszkańców Polski" Dla osoby, ktora wlasnie stracila kogos bliskiego jedna z ostatnich spraw jakie by myslala w takich okolicznosciach to bank i konto, ale by uniknac pozniejszych problemow ktos musi jej podpowiedziec co robic....
2 sierpnia 2011, 12:43
Bardzo to cyniczne i malostkowe-ale jak tylko ktos z rodziny umrze- to pierwsze co - osoba uprawniona powinna isc i wyplacic, bo po 2-3 dniach moze byc juz za pozno. Ani to cyniczne, ani małostkowe. Proza życia polega na tym, że trzeba mieć co do gara włożyć i nie tylko, a z tym gruba większość się gimnastykuje na poziomie olimpijskim każdego miesiąca. Cyniczne i małostkowe są banki, które żerują na takich sytuacjach i postępowania spadkowe, które ciągną się jak flaki z olejem.
P
PL
2 sierpnia 2011, 11:18
większośc umiera tuż po przejsciu na emeryture lub pare lat później. moj ojciec zostawił oszczedności w banku - a bank nie chce ich oddac. to po co szczedzac? dla banku? Niestety- takie jest prawo, ze do czasu przeprowadzenia procesu spadkowego - nikt ich nie dotknie. Bardzo to cyniczne i malostkowe-ale jak tylko ktos z rodziny umrze- to pierwsze co  - osoba uprawniona powinna isc i wyplacic, bo po 2-3 dniach moze byc juz za pozno.
O
Oszczędny
2 sierpnia 2011, 10:28
Bzdury.Oszczędzałem w TFI.Kiedy czas na emeryturę to zaoszczędzone pieniądze pożarł kryzys gospodarczy.Nawet nie mam włożonego kapitału.Gdybym przehulał kasę-byłyby chociaż wspomnienia.
wiesława dampz
27 marca 2011, 20:44
Proszę mi tylko powiedzieć z czego ludzie mają odkładać. Rozumiem, że ci na dobrych stanowiskach z godziwą płacą oszczędzają, a pewnie lokują pieniądze w lepsze i pewniejsze miejsca niż ZUS czy OFE. Są też sutuacje "wyjątkowe", ale wcale nie nieliczne. Mam na myśli rencistów obecnych. Tak fatalnie złożyło się,że swoją "karierę" księgowej skończyłam po prawie 30 latach pracy, ale w okresie zmiany ustroju. Potem byłam w takiej sytuacji życiowej i zdrowotnej,że wysłano mnie na rentę. Żeby się nie rozpisywać napiszę tylko, że obecnie mam rentę w wysokości 503 zł /po ostatniej, marcowej podwyżce w wysokości 7żł netto/. Zawsze była głodowa, ale w obecnej sytuacji, kiedy opłaty i żywność tak niewyobrażalnie zdrożały to po prostu obraza - dać biednemu 7 zł, to tak,jak żebrakowi w pysk. Czuję się poniżona i oburzona na ZUS i całą tą gospodarkę. Lepiej w ogóle nic by nie dali, bo tylko spowodowali pogorszenie mojego samopoczucia. Chcę dodać, że nie mam możliwości podjęcia jakiejkolwiek pracy.Szukałam przez lata jakiejś domowej,chałupniczej pracy, ale tylko wyciągano ode mnie pieniądze łudząc nadzieją. Na marginesie: opłaty moje miesięczne kształtują się w granicach 600-700 zł /dostaję 102 zł dodatku mieszkaniowego/. Od lat zmagam się z "spiralą długów'.Nie mam nikogo bliskiego na kogo mogłabym liczyć. Mam już niemało lat, ale do emerytury i prawdziwej starości jeszcze trochę mi brakuje. Często zupełnie poważnie myślę, że powinna wejść ustawa o eutanazji na życzenie. Po prostu: mam życzenie odejść i odchodzę legalnie, w świetle prawa. Bo co mnie czeka dalej? Nie próbuję nawet sobie tego wyobrazić. Wiem, że nie ja jedna jestem w takiej sytuacji.Są nas tysiące. Tylko, że nikogo nie obchodzimy. Proszę mi powiedzieć ile i gdzie mam odkładać na godną starość.
AP
a po co?
22 lutego 2011, 10:38
 większośc umiera tuż po przejsciu na emeryture lub pare lat później. moj ojciec zostawił oszczedności w banku - a bank nie chce ich oddac. to po co szczedzac? dla banku?