Oto lista rzeczy, na które narzekają piłkarze
Według angielskiej gazety "The Guardian" oprócz swych rywali na boisku piłkarze na Euro 2012 najczęściej skarżą się na: nieprzewidywalne piłki, wolną nawierzchnię, kibiców z gwizdkami, upał i małe, gryzące muszki.
Na Euro 2012 UEFA wprowadziła piłkę pod nazwą Tango 12, o której mówi się, że zaprojektowano ją po to, by była bardziej szybka niż dokładna. Niektórzy mówią o niej, że jest nieprzewidywalna. Według przytoczonych przez dziennikarzy statystyk tylko 36 proc. strzałów w czasie dotychczasowych meczów Euro było celnych, wobec średniej 42 proc. na międzynarodowych turniejach rozgrywanych od 1968 r.
Tango 12 to nieco zmodyfikowana wersja piłki, którą grała Bundesliga w zakończonym niedawno sezonie, stąd wniosek, że bardziej oswojeni z nią są piłkarze Niemiec.
Gazeta podkreśla, że na nawierzchnię najbardziej narzekali Hiszpanie grający w Gdańsku z Włochami. Według skrzydłowego Cesca Fabergasa "godne pożałowania" jest to, że piłkarze musieli grać na powierzchni spowalniającej ich ruchy. Z kolei cytowany Andres Iniesta twierdzi, że powierzchnia była "niewiarygodnie sucha".
Podczas, gdy Hiszpanie chcieli zroszenia boiska, Włosi byli temu przeciwni. Po ich stronie stanął prezes PZPN Grzegorz Lato. Jego zdaniem murawa boiska była bez zarzutu.
"W czasie niedzielnego meczu Irlandii z Chorwacją w Poznaniu na trybunach był ktoś, kto miał sędziowski gwizdek. Było go słychać wyraźnie zwłaszcza przed wyrównującą bramką Irlandii. Brzmiał tak, jakby sędzia sygnalizował faul, lub spalonego. Piłkarze nie zareagowali, ale może to być dużym problemem, jeśli się powtórzy na innych meczach" - obawia się "Guardian".
Dwie inne bolączki to według gazety duchota i czarne, gryzące muszki. W Charkowie Duńczycy grali z Holendrami przy temperaturze sięgającej 30 stopni C. Duńczycy lepiej sobie poradzili z upałem i pod koniec meczu byli w lepszej formie niż Holendrzy.
Muszki dokuczały najbardziej Anglikom, grającym w poniedziałek z Francuzami w Doniecku (1:1). Anglicy mieli wprawdzie środki przeciw owadom, ale zdaniem "Guardiana" Francuzi byli lepiej zaaklimatyzowani, ponieważ na miejscu byli od pięciu dni, podczas gdy zespół Roya Hodgsona dzień przed meczem przyleciał z Krakowa.
Skomentuj artykuł