Przed finałem Lakers - Celtics: Będzie się działo!
Po raz dwunasty w finale rozgrywek NBA spotkają się drużyny Los Angeles Lakers i Boston Celtics. Rywalizacja pomiędzy najbardziej utytułowanymi klubami ligi rozpocznie się w nocy z czwartku na piątek czasu polskiego meczem w "mieście Aniołów".
Gdyby spojrzeć jedynie na statystykę finałowych konfrontacji to murowanym faworytem powinni być bostońscy "Celtowie". Spośród dotychczasowych 11 finałów, "Jeziorowcom" udało się triumfować zaledwie dwa razy: w drugiej połowie lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku, gdy w ekipie Lakers błyszczały gwiazdy Kareema Abdul-Jabbara, Magica Johnsona i Jamesa Worthy'ego. Aż osiem konfrontacji miało miejsce dużo wcześniej. Końcówka lat pięćdziesiątych i dekada lat sześćdziesiątych ubiegłego roku była okresem bezwzględnej dominacji w lidze drużyny z Bostonu. Podopieczni legendarnego trenera Arnolda "Reda" Auerbacha, a później grającego trenera - zarazem gwiazdy zespołu - Billa Russella, w ciągu 13 sezonów zdobyli 12. mistrzowskich tytułów, a w finale najczęściej ogrywali właśnie "Jeziorowców".
Obie ekipy stale nawiązują do lat świetności, choć przepisy ligi NBA skutecznie uniemożliwiają już tak wyraźną dominację jednej drużyny. Po "chudych" latach gracze z Bostonu i Los Angeles spotkali się ponownie w finale dwa lata temu. Lepsi znów okazali się "Celtowie", rozprawiając się z rywalami w sześciu meczach, a najlepszy w ekipie triumfatorów Paul Pierce przyćmił w finałowych bojach Kobego Bryanta.
W obu ekipach nie brak uczestników finału sprzed dwóch lat, a lider Lakers, wyśmienicie prezentujący się podczas tegorocznej fazy play off, będzie chciał za wszelką cenę zrewanżować się "Celtom".
Więcej szans w rozpoczynającej się konfrontacji daje się "Jeziorowcom". Drużyna Phila Jacksona w sezonie zasadniczym prezentowała się zdecydowanie lepiej, zajęła w Konferencji Zachodniej pierwsze miejsce, podczas gdy Celtics na "Wschodzie" byli dopiero na czwartym miejscu. Lakers mają przewagę jednego meczu więcej we własnej hali, ale niekoniecznie musi okazać się to atutem - w dwóch konfrontacjach tych ekip podczas sezonu zasadniczego zawsze wygrywali goście.
Głównym atutem Lakers jest bezsprzecznie Bryant - koszykarz, który będąc w formie potrafi wygrać mecz w pojedynkę. I choć pozostali zawodnicy z Los Angeles stanowią silną ekipę, bez największej gwiazdy nie byliby w stanie wiele osiągnąć. Przeciwko Bryantowi staje w szranki wyrównana drużyna z Bostonu. Siłą "Celtów" jest nieprzewidywalność - rywale przed meczem nie są w stanie odgadnąć, który z koszykarzy Celtics akurat tego dnia błyśnie.
Typowanie wyniku finałowej konfrontacji jest zadaniem karkołomnym. Trudno jednak oprzeć się pokusie wróżenia z fusów, toteż do grona "typerów" dołącza dział sportowy Deon.pl i po dłuższym zastanowieniu minimalnie większe szanse przyznaje "Celtom", którzy pokazali już w tegorocznym play-off, że potrafią skutecznie zaskoczyć silniejszych od siebie przeciwników. Po wyrównanym, pełnym nieoczekiwanych zwrotów sytuacji finale, 4-3 zwycięży Boston. A co sądzą o tym czytelnicy portalu? Na propozycje rozstrzygnięcia oczekujemy w komentarzach, a osobom, które trafnie wytypują wynik konfrontacji, już teraz przyznajemy tytuł "Deon-owych znawców koszykówki"
Dotychczasowe finały z udziałem Lakers i Celtics:
1959: Boston Celtics - Minneapolis Lakers 4-0
1962: Boston Celtics - Los Angeles Lakers 4-3
1963: Boston Celtics - Los Angeles Lakers 4-2
1965: Boston Celtics - Los Angeles Lakers 4-1
1966: Boston Celtics - Los Angeles Lakers 4-3
1968: Boston Celtics - Los Angeles Lakers 4-2
1969: Boston Celtics - Los Angeles Lakers 4-3
1984: Boston Celtics - Los Angeles Lakers 4-3
1985: Los Angeles Lakers - Boston Celtics 4-2
1987: Los Angeles Lakers - Boston Celtics 4-2
2008: Boston Celtics - Los Angeles Lakers 4-2
Program finału NBA (rywalizacja do czterech zwycięstw):
3 czerwca (czwartek) w Los Angeles
6 czerwca (niedziela) w Los Angeles
8 czerwca (wtorek) w Bostonie
10 czerwca (czwartek) w Bostonie
ew. 13 czerwca (niedziela) w Bostonie
ew. 15 czerwca (wtorek) w Los Angeles
ew. 17 czerwca (czwartek) w Los Angeles
Skomentuj artykuł