Ratingi w dół, a i tak są lepsi od Polski

(fot. Public Domain Photos / flickr.com)
Money.pl / pz

W ostatnich dniach po raz kolejny największe agencje ratingowe obniżyły notowania wiarygodności kredytowej Włoch i Hiszpanii. Na dodatek perspektywy dla obu krajów zostały uznane za negatywne. A to - jak piszą Bartosz Wawryszuki i Artur Nawrocki z portalu Money.pl - zwiastuje kolejne cięcia ratingów. Kolejne zawirowania na rynkach wydają się nieuniknione, tym bardziej, że ekonomiści prognozują zbliżającą się do Europy wielkimi krokami recesję, która dodatkowo pogłębi jeszcze obecne problemy i dotknie Polski.

Tuż przed weekendem agencja Standard&Poor's obniżyła wiarygodność kredytową Hiszpanii do poziomu AA-. Zaledwie tydzień wcześniej podobnie postąpiła agencja Fitch, która obniżyła rating tego kraju o dwa poziomy. S&P uzasadnił swoją decyzję tym, że bezrobocie w Hiszpanii jest nadal wysokie, a kraj ma duże zadłużenie. Agencja wskazała też na coraz większe problemy hiszpańskich banków. W ubiegłym tygodniu S&P i Fitch obniżyły rating dziesięciu z nich, w tym dwóch potężnych: Santandera i BBVA.

W tym samym czasie Fitch obniżył rating Włoch z AA- do A+. Powód - wysoki dług publiczny i powolny wzrost gospodarczy. Agencja zaznaczyła, że uzdrowienie sytuacji finansowej i odzyskanie zaufania inwestorów wymaga technicznie i politycznie skomplikowanego rozwiązania i oceniła pierwsza reakcję włoskiego rządu na kryzys za mało zdecydowaną. Kilka dni wcześniej ocenę Włochom obniżył również Moody's.

DEON.PL POLECA

Włochy, to zdaniem części ekonomistów kolejny kraj strefy euro, który może wpaść w równie poważne tarapaty co Grecja. - To najbardziej prawdopodobny scenariusz jaki widzę. Włochy zostaną zarażone grecką zarazą. Rentowność włoskich obligacji będzie rosła, a ponieważ wzrost gospodarczy tego kraju jest spodziewany na poziomie 0,3 proc. prawdopodobnie pojawi się tam recesja - uważa prof. Krzysztof Rybiński. Jego zdaniem z czasem Włochy będą musiały ogłosić częściową niewypłacalność.

- Stanie się to w przyszłym roku. Z kolei Hiszpania jest w trochę lepszej sytuacji, bo ma niższy poziom długu, ale sektor prywatny jest tam bardzo zadłużony, co też rzutuje na jej ocenę - mówi portalowi Money.pl prof. Rybiński.

- Obniżenie ratingu Hiszpanii pokazuje negatywne zjawisko, a jego przyczyną jest też bardzo niski wzrost gospodarczy - dodaje ekonomista prof. Dariusz Filar.

Z kolei analityk BRE Banku Marcin Mazurek jest większym optymistą. - Spadek ratingu to tylko potwierdzenie tego, co rynki już dawno zweryfikowały. - To czy Włochy lub Hiszpania zbankrutują jest kwestią podliczenia strat, a wydaje się, że strefa euro wpompowała już zbyt wiele pieniędzy w ratowanie tych gospodarek, żeby do tego dopuścić - mówi w rozmowie z Money.pl.

Do grona krajów, które mogą mieć obniżony rating wkrótce może dołączyć Belgia. - Kraj ten musiał ostatnio z funduszy rządowych dokapitalizować bank Dexia. To pogarsza jego równowagę fiskalną, która i tak nie była imponująca. Możemy więc wkrótce zobaczyć obniżenie ratingu Belgii, zwłaszcza, że agencje oceniają jej perspektywę jako negatywną - tłumaczy prof. Filar.

Jeżeli do problemów z długiem publicznym krajów grupy PIIGS (Portugalia, Irlandia, Włochy, Grecja, Hiszpania) dołączymy elementy wchodzenia recesję to, projekt powiększenia Europejskiego Funduszu Stabilizacji Finansowej (który ma zapewnić stabilizację w strefie euro) poparty w ubiegłym tygodniu przez ostatni kraj - Słowację - jest już w ocenie ekspertów działaniem spóźnionym.

O ile fakt, że Grecja i Irlandia są krajami o wątpliwej wiarygodności kredytowej, jest oczywisty ze względu na relację długu publicznego do PKB, o tyle przykład Hiszpanii już taki nie jest. Jak pisze Money.pl, państwo to ma niewiele większy dług publiczny od Polski, a mimo tego agencje ratingowe obniżają mu rating. Gdzie leży przyczyna?

Dane pokazują, że Hiszpania ma niskie rezerwy w złocie i walutach obcych, co automatycznie przekłada się na zabezpieczenie kredytu. Państwa dysponujące większymi rezerwami, w niektórych przypadkach są wyżej oceniane przez agencje ratingowe. Tak jest w przypadku Włoch, które byłyby w stanie spłacić większy procent zobowiązań wykorzystując zapasy w kruszcu i walutach.

Prof. Krzysztof Rybiński jest zdania, że będące na skraju zapaści kraje Eurolandu są już stracone i będą musiały zbankrutować. Jego zdaniem kryzys może rozlać się także poza strefę euro, ponieważ np. banki brytyjskie są mocno zaangażowane w transakcje z bankami hiszpańskimi i włoskimi. - Brytyjczycy mają jednak tę przewagę, że prowadzą własną politykę pieniężną i podejmują szybko decyzje, w odróżnieniu do strefy euro, która jest nieporadna i żyje w oparach kłamstwa i fikcji - zaznacza w rozmowie z Money.pl i dodaje, że fałszywe zadowolenie decydentów Eurolandu uwidoczniło się np. wtedy, gdy jako sukces odtrąbiono utworzenie EFSF, a miesiąc później giełdy spadły o 20 proc. w dół.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Ratingi w dół, a i tak są lepsi od Polski
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.