Sorry, taki klimat

fot. PAP/Radek Pietruszka

Indagowana przez telewizyjnego prezentera o to, co powie pasażerom pociągu, który zaliczył wielogodzinne opóźnienie, wicepremier Elżbieta Bieńkowska bez zastanowienia odrzekła "Sorry, mamy taki klimat". Po czym zrobiła krótki wykład o tym, że na cztery tysiące pociągów, które wyruszyły tego dnia w trasę, z powodu zimy utknęły dwa.

Upłynął czas krótszy niż spóźnienie wspomnianych pociągów, a wicepremier stała się główną antybohaterką internetowych memów i zhejtowano ją na mnóstwo sposobów.

Liczba idiotyzmów, jakie w związku z wypowiedzią wicepremier w krótkim czasie wygłosili politycy, publicyści i samozwańczy kreatorzy opinii publicznej być może pretenduje do stroniczki w "Księdze rekordów Guinessa". Niezależnie jednak od bezsensowności i bzdurności mnożonych w błyskawicznym tempie komentarzy i opinii, wizerunek wicepremier doznał poważnych rys i uszczerbków, a jego naprawianie szkód potrwa zapewne długie tygodnie, jeśli nie miesiące. O ile w ogóle uda się go zreperować. Zauważmy, że były premier Włodzimierz Cimoszewicz do dziś nie zdołał przezwyciężyć fatalnych skutków swoich słów o ubezpieczeniach z czasów powodzi 1997 roku.

DEON.PL POLECA

Co ciekawe, wicepremier odrzuciła pomocną dłoń, którą w jej stronę wyciągnął osobiście premier. Szef rządu wskazując, że sformułowanie o klimacie zostało wyrwane z kontekstu, łagodził nastroje: "To niezbyt fortunne sformułowanie, które szczególnie nieprzyjemnie brzmi dla ludzi, którzy doświadczyli zimna w pociągach. Jeżeli ten komentarz kogoś dotknął, to jest mi przykro i przepraszam, bo wiem, że kiedy ktoś cierpi zimno albo głód, bo takie przypadki zdarzyły się w tych kilku pociągach, to oczywiście trzeba bardzo uważać na słowa" - mówił skruszonym tonem. Odpowiedzialna od niedawna za krajowy transport wicepremier dziennikarzom przywołującym słowa premiera odrzekła, że nie ma się czego wstydzić i wyjaśniła: "Jeżeli państwo ode mnie oczekują, że będę mówiła gładkie słowa wygładzone przez PR-owców i medialnie bardzo ładne, to się państwo tego ode mnie nie doczekają. Ja nigdy nie kłamię, zawsze mówię prawdę". Zapewniła przedstawicieli mediów, a za ich pośrednictwem społeczeństwo, że nie jest od tego, żeby się ładnie, piarowsko prezentować tylko od tego, żeby pracować. Trudno się z tym nie zgodzić. A jednak - wrażenie katastrofy pozostaje.

Dlaczego tak obszernie omawiam medialną wpadkę pani wicepremier? Przecież zazwyczaj zajmuję się tematami wewnątrzkościelnymi.

Pochylam się nad to sprawą, ponieważ może i powinna ona być dla ludzi Kościoła sposobnością do nauki. Przedstawicielka rządu prosto do kamery wyrąbała - jej zdaniem - prawdę. Jednak zrobiła to w taki sposób, że jej zachowanie i słowa jeden z moich znajomych opisowo ujął następująco: "Strzeliła jak dzik w drzewo". Nie tylko nie dotarła ze swoim przekazem do odbiorców, nie tylko nikogo nie przekonała, ale narobiła niemało szkód zarówno sobie, jak i ekipie, którą reprezentuje. Wcale nie dlatego, że - jak twierdzi - postanowiła mówić prawdę i nie uciekać się do piarowskich sztuczek. Dlatego, że podała przekaz w taki sposób, który praktycznie uniemożliwił adresatom jego przyjęcie.

Dokładnie ten sam błąd można raz po raz dostrzec w działaniach przedstawicieli i reprezentantów Kościoła. Najwyraźniej nie zdają sobie oni sprawy, że nie wystarczy znać prawdę i głosić ją jak popadnie, bez zwracania uwagi na sposób i formę przekazu. Prawdę trzeba podawać w taki sposób, aby inni mogli ją przyjąć. Ks. Jan Zieja ponad sześćdziesiąt lat temu powiedział: "Sama prawda, samo podawanie prawdy - to coś niepełnego, czegoś tu brakuje. Dopiero podawanie prawdy w miłości - dopiero to jest całością". Można powiedzieć, że miłość jest formą, w której prawda możliwa jest do przyjęcia. W przeciwnym razie głoszenie prawdy (bo nie ona sama przecież), może przynosić (i często przynosi) poważną szkodę zarówno tym, którzy ją głoszą, jak i tym, do których ma ona dotrzeć. A my przecież w Kościele głosimy Prawdę przez duże "P".

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Sorry, taki klimat
Komentarze (24)
E
eskimos
26 stycznia 2014, 10:06
no mroźno dzisiaj :D
Marek Czuma
26 stycznia 2014, 01:29
Szczera prawda, wszyscy powinniśmy się tego uczyć codziennie ;)
LZ
Leszek Zegzda
25 stycznia 2014, 21:04
Bardzo mądre co ksiądz napisal. Kiedy my tego się nauczymy?
P
pyta
25 stycznia 2014, 14:17
Jakoś nikt nie przypomniał Bieńkowskiej że latem zakupiono dla PKP za ciężkie pieniądze urządzenia do usuwania lodu z trakcji. Odtrąbiono to jako sukces - podobnie jak zakup Pendolino, który jeździ po PL z predkością 60km/h bo infrastruktura nie przygotowania - do momentu zamortyzowania tego zakupu i jego zezłomowania nie będzie szybkich tras. Ale to nieważne - wazny jest PR, jak się powie, kiedy się uśmiechnąć  a kiedy "wkurzyć" (pamiętacie? "Donald się wkurzył"). Wielebny - bardzo dobrze że powiedziała co myśli (naprawdę to napisałem???) - ukazuje dokładnie swoje podejście do tematu.
G
grzegorznieGrzegorz
25 stycznia 2014, 12:23
"Sama prawda, samo podawanie prawdy - to coś niepełnego, czegoś tu brakuje. Dopiero podawanie prawdy w miłości - dopiero to jest całością".Panie Boże! Daj nam wszystkim troszkę takiej umiejętności!
S
smoothoperator
24 stycznia 2014, 17:07
W całości podzielam zdanie księdza :-)
TP
taka prawda
24 stycznia 2014, 09:30
Bóg stworzył świat 6022 lat temu, jak objawił dlatego koniec świata może być w każdej chwili, co potwierdzają liczne znaki na niebie i na ziemi, postrzegane przez niewierzących ludzi, jako anomalie pogodowe. Powodem tego jest to, że nie ma już wiary, bo posoborowy „Kościół” ostro niszczy wiarę. Co Pan Bóg ma jeszcze zrobić, by zaślepieni ludzie zrozumieli, że celem życia jest zbawienie duszy nieśmiertelnej? A to nie jest łatwe zadanie, bo św. Piotr napisał: „A jeśli sprawiedliwy z trudnością dostąpi zbawienia, to bezbożny i grzesznik gdzież się znajdą? 1P 4:18 ” Słowa Pana Jezusa też nie pozostawiają żadnych wątpliwości. „Wchodźcie przez ciasną bramę; albowiem szeroka jest brama i przestronna droga, która wiedzie na zatracenie, a wielu jest takich, którzy przez nią wchodzą.” Mt 7:13 W Dzienniczku św. Faustyny czytamy: W pewnym dniu ujrzałam dwie drogi: jedna droga szeroka, wysypana piaskiem i kwiatami, pełna radości i muzyki, i różnych przyjemności. Ludzie szli tą drogą, tańcząc i bawiąc się – dochodzili do końca, nie spostrzegając, że już koniec. Ale na końcu tej drogi była straszna przepaść, czyli otchłań piekielna. Dusze te na oślep wpadały w tę przepaść; jak szły, tak i wpadały. A była ich tak wielka liczba, że nie można było ich zliczyć. (Dz. 153). Dlatego ludzie wpadają do piekła jak rzęsisty deszcz. Czy znaków danych przez Boga jest za mało? Na co czekamy? Na ogień z nieba? Napisz to: nim przyjdę jako Sędzia sprawiedliwy, przychodzę wpierw jako Król miłosierdzia. Nim nadejdzie dzień sprawiedliwy, będzie dany ludziom znak na niebie taki: Zgaśnie wszelkie światło na niebie i będzie wielka ciemność po całej ziemi. Wtenczas ukaże się znak Krzyża na niebie, a z otworów gdzie były ręce i nogi przebite Zbawiciela, będą wychodziły wielkie światła, które jakiś czas będą oświecać ziemię. Będzie to na krótki czas przed dniem ostatecznym. (Dz 83)
M
marek
23 stycznia 2014, 15:36
Czy ks Stopka czegos sie nauczyl od papieza Franciszka -wiecej wymagac od siebie ,zyc skromnie ugotowac zupe -osobiscie potrzebujacemu,nie jechac na wakacje,usmiechnac sie ...no i przyjac kerygmat... a nie zajmowac sie polityka!!!
.
.
23 stycznia 2014, 15:00
w sąsiednich krajach mają inny klimat?
LS
Lucyna Szomburg
23 stycznia 2014, 14:38
Zimą, pod koniec lat siedemdziesiątych, wracałam z mężem do Gdańska z wczasów pracowniczych w Rabce. Oczywiście pociągiem, bo samochody były wówczas luksusem. Wsiedliśmy po południu do pociągu, a w nocy rozszalała się śnieżyca. Zasypało tory, pługi nie nadążały z odśnieżaniem. Jeden z nich wykoleił się i uszkodził torowisko. Ugrzęźliśmy w szczerym polu na dobre. W pociągu było ok. dwóch tysięcy osób. Ludzie tłoczyli się w przedziałach i na korytarzach. Nie było wtedy jednorazowych pieluch ani zupek w słoiczkach dla maluchów. Sytuacja naprawdę trudna. Konduktor chodził od wagonu do wagonu i tłumaczył zaistniałą sytuację. Ludzie byli wówczas wyrozumiali. Natychmiast zorganizowaliśmy samopomoc. Każdy kto miał jakieś kanapki, herbatę w termosie, dzielił się z innymi. Mieszkańcy pobliskiej wioski przywieźli żywność, chleb, ziemniaki, co kto miał. Okazało się, że niedaleko jest stacyjka kolejowa, taka dla lokalnych pociągów. Tam gotowano dla nas herbatę. W południe następnego dnia przyleciał helikopter z chlebem i konserwami. Zaczęto ewakuować matki z dziećmi i ludzi starszych. Ale helikopter zabierał tylko 16 osób na pokład. O zmroku przerwano ewakuację do następnego dnia. Ludzie okazywali sobie wtedy wiele życzliwości i pomocy. W końcu pociąg ruszył i objazdami dotarliśmy do Gdańska. Wprawdzie podróż trwała dwie doby, mam miłe wspomnienia, bo doświadczaliśmy wiele dobroci i życzliwości od innych, przypadkowo spotkanych ludzi, tych z pociągu i okolicznych wiosek. Jakoś rozumieliśmy, że taki mamy w Polsce klimat i czasami zdarzają się sytuacje nie do przewidzenia. Szkoda, że teraz jest tak mało serdeczności, bezinteresowności i miłości bliźniego w praktyce, a nie tylko w teorii.
M
Marcus
22 stycznia 2014, 23:42
@Beniamin napisał... Oczywiście jak przyjdzie nowy (wiadomo jaki)rząd to nawet naturze będzie rozkazywał i nigdy nic go ni zaskoczy już nigdy nie będzie opóźnionych pociągów ,śliskich dróg i zniszczeń przez żywioły. ... Jesteś prorokiem czy kim? Skąd wiesz czy jakby był inny rząd to być może zamiast wydawać kasę na invitro, znalazłby kasę na benzynę do lokomotywy spalinowej. A to, że Kościół głosi Prawdę, to jest jak najbardziej oczywiste, bo został założony przez Tego który jest Drogą, Prawdą i Życiem.... Szkoda, że to co jest naprawdę ważne i bezcenne mało kto chce praktykować i popierać.
22 stycznia 2014, 21:47
Wystarczy minus kilka stopni i kolej leży i kwiczy - takiego dna i rozkładu jak za Tuska nie było nawet za komuny. I pomyśleć, że Polska cały czas "rośnie w siłę", aż strach pomyśleć co będzie dalej. A pani minister to na pewno zna się bardzo dobrze na tatuażach i botoksie, na reszcie już niekoniecznie, ale widać w tym "rządzie" to zupełnie wystarczy. ... Oczywiście jak przyjdzie nowy (wiadomo jaki)rząd to nawet naturze będzie rozkazywał i nigdy nic go ni zaskoczy już nigdy nie będzie opóźnionych pociągów ,śliskich dróg i zniszczeń przez żywioły.
M
misio
22 stycznia 2014, 21:17
Pani minister zarządza tym kryminałem dopiero kilka tygodni, powiedziała to niezręcznie, to fakt, ale jest jedyną kumatą oobą w tym kabarecie jakim jest władza w Polsce. ... tylko że wypowiedź pani "minister" świadczy akurat o tym, że nie ma ona nawet bladego pojęcia o przyczynach problemów PKP
U
uważny
22 stycznia 2014, 20:53
Nudy Stopki!
MR
Maciej Roszkowski
22 stycznia 2014, 20:00
Kolej rozpada sie od lat. Jest  żyłą złota dla kolejnych partyjnych frędzli i  związkowych kacyków. Ilu szef zmienilo się w PKP przez ostatnie np. 10 lat, ile związków zawodowych tam "działa", ile zarabiają ich szefowie? Pociągi się spóźniaja, nie dlatego, że mamy taki klimat, tylko dlatego, że PKP i wszystkie inne koleje są beznadziejnie zarządzane. Pani minister zarządza tym kryminałem dopiero kilka tygodni, powiedziała to niezręcznie, to fakt, ale jest jedyną kumatą oobą w tym kabarecie jakim jest władza w Polsce. A "publiczność" pragnie krwi i nienawiśći.
jazmig jazmig
22 stycznia 2014, 19:19
@aka całkiem sensowne te komentarze ponizej, tylko, sorry... tekst jest nie o tym. ... Tekst powołuje się na zły przykład. Komentarze prostują błąd autora.
A
aka
22 stycznia 2014, 19:08
całkiem sensowne te komentarze ponizej, tylko, sorry... tekst jest nie o tym. Tekst jest, pozwole sobie podkreslic, o tym, zeby ta wpadka była "dla ludzi Kościoła sposobnością do nauki". Popieram!
A
AP
22 stycznia 2014, 18:17
Ja bym nie dawał polityków jako wzoru do naśladowania. Bez względu na to z jakiej są opcji. Pan premier z panią wicepremier (ponoć szczerą) ogłosili kilka dni temu, że za rządów PO Polska tak szybko się rozwija, że już w 2020 roku będziemy w gronie 20 najbogatszych krajów świata. "Problem" w tym, że bodaj w 2008 roku byliśmy na 18 miejscu. Sorry, ale to nie są wzorce do naśladowania.
jazmig jazmig
22 stycznia 2014, 16:34
Szanowny autorze, ksiądz również strzelił jak dzik w drzewo. Wicepremierka walnęła po prostu głupotę, ponieważ taki klimat jak my, mają inne kraje i tam nie ma tego rodzaju problemu, że pociąg utyka na wiele godzin w szczerym polu. To możnaby uznać za zrozumiałe, gdyby nawalne opady śniegu zasypały tory, ale tak nie było. Tory były przejezdne, uszkodzona była jedynie trakcja elektryczna. Wystarczyło zatem wysłać lokomotywę spalinową, aby zholowała pociąg do najbliższej stacji i nie byłoby problemu ludzi marznących godzinami w szczerym polu. Co do wypowiedzi naszych hierarchów, to oni akurat mówią z sensem i do rzeczy, natomiast dziennikarze-hejterzy świadomie wyolbrzymiają jedno-dwa zdania z wypowiedzi, przemilczając całą resztę. Caluje w tym Gazeta Wyborcza. Tak np. z wypowiedzi BXVI nt. zagrożeń AIDS w Afryce, wyciągnięto jedynie informację, że zdaniem papieża prezerwatywy nie zabezpieczają przed tą chorobą (co akurat jest prawdą, nieznaną GW) i rozdęto na niespotykaną skalę. Bywa, iż któryś z hierarchów nazbyt skrótowo wypowie się w jakiejś sprawie, ale ci, do których on to kieruje rozumieją jego myśl i intencję. Dziennikarze z lewicy nie chcą lub nie mogą zrozumieć, więc histeryzują i hejtują.
M
misio
22 stycznia 2014, 16:26
Wystarczy minus kilka stopni i kolej leży i kwiczy - takiego dna i rozkładu jak za Tuska nie było nawet za komuny. I pomyśleć, że Polska cały czas "rośnie w siłę", aż strach pomyśleć co będzie dalej. A pani minister to na pewno zna się bardzo dobrze na tatuażach i botoksie, na reszcie już niekoniecznie, ale widać w tym "rządzie" to zupełnie wystarczy.
M
ministerka
22 stycznia 2014, 16:15
Sorry taka jestem głupia...
J
Javer
22 stycznia 2014, 14:43
Niestety, nie powiedziała prawdy. Prawda brzmi tak: "Sorry, ale taki mamy rząd." Problemy kolei nawarstwiają się od wielu lat i jest to spółka/-ki, które wielokrornie były okradane przez zarządy z państwowych nominacji. Czy naprawdę nikt tego nie rozumie?
L
leszek
22 stycznia 2014, 14:17
Problem nie lezy w tym, czy pani minister powiedziała "prawdę" czy "nieprawdę", ale że minister powinien być merytoryczny, a nie dzielić się ze światem jakimiś banalnymi uwagami. Minister nie musi odpowiadać za każdy pociąg który się spóźni, ale powinien dysponować i przekazać konkretną informację, co się dzieje i co rząd zamierza zrobić (lub nie zrobić).  Nauka jaka z tego płynie, to nie jest jak przekazać "prawdę", bo trudno zrozumieć jaka to "prawda" ma płynąć z tej wypowiedzi, ale że każdy powinien zdawać sobie sprawę z roli w jakiej występuje. Kościół wypowiadający się na tematy wiary i moralności robi dokładnie to, co powinien, Ale biskup wdający się jakieś dociekania na temat klimatu i pogody oraz analizy na temat infrastruktury kolejowej raczej by się wystawiał na drwiny, tak jak pani minister. Inna sprawa, że wystąpienia publlczne to trochę jak pole minowe, gdzie jeden fałszywy ruch może duzo kosztować. Nie ma znaczenia, że inne wypowiedzi pani minister w tej sprawie były rzeczowe, wyleciała w powietrze na jednym, nieszczęśliwym zdanku. To też nauka dla Kościoła. Ale jest też taka znana mądrość warta do rozważenia, że jeśli nie potrafisz, nie pchaj się na afisz. 
22 stycznia 2014, 13:38
Stwierdzenie ks. Zieji oczywiście słuszne. Analigia natomiast naciągana. Pani Minister odpowiada za infrastukturę czyli za to żeby infrastruktura odpowiadała klimatowi jaki mamy. Nie dostało jej się za to że w zimie jest zimno tylko, że w normalnych warnukach dla naszego klimatu  infrastruktura wysiadła a na dodatek rozwiązania zastępczego (np. autobus) nie uruchomiono mimo, że ludzie czekali godzinami...