Ukraińcy zapowiadają protesty podczas turnieju
Podczas rozpoczynających się w piątek piłkarskich mistrzostw Europy Ukrainę czekają protesty zwolenników uwięzionej byłej premier Julii Tymoszenko, akcje feministek i obrońców praw zwierząt oraz robotników, którzy modernizowali Stadion Olimpijski w Kijowie.
Pracownicy budowlani już w czwartek wyszli na główną ulicę Kijowa Chreszczatyk i zagrozili, że jeśli nie otrzymają zaległych wypłat za pracę przy modernizacji stadionu, 1 lipca zablokują mecz finałowy turnieju.
Do protestów podczas Euro 2012 przygotowuje się ukraińska opozycja, która zamierza nawoływać do uwolnienia skazanej na siedem lat więzienia Julii Tymoszenko.
"Przygotowujemy różne akcje, ale ze zrozumiałych względów nie możemy dziś o tym mówić" - powiedział PAP rozmówca w partii Batkiwszyna (Ojczyzna), na czele której stoi była premier.
Jak wynika z wypowiedzi władz w Kijowie, nie wykluczają one, iż do protestów opozycji mogą przyłączyć się zagraniczni goście ME 2012 na Ukrainie.
Media cytowały w środę Wołodymyra Rydwana, przedstawiciela MSW w ambasadzie Ukrainy przy Unii Europejskiej, który sugerował, iż cudzoziemcy nie powinni uczestniczyć w akcjach o charakterze politycznym.
"Milicja reaguje na wydarzenia zgodnie z prawem i w ramach swych kompetencji. Nie ma łamania prawa - nie ma reakcji. Działania milicji będą zależeć od oceny tych działań (cudzoziemców - PAP)" - oświadczył Rydwan.
Oznacza to, iż w przypadku udziału cudzoziemców w akcji, na którą nie ma pozwolenia, mogą oni być np. zatrzymani, po czym ukarani grzywną.
Ukraińskie władze nie wydają zresztą pozwoleń na protesty podczas Euro 2012. Poinformowała o tym PAP obrończyni praw zwierząt, Tamara Tarnawska. Jej organizacja "SOS" walczy z bestialskimi metodami zabijania psów na Ukrainie.
"Bez pozwolenia na demonstrację możemy być aresztowani. Władze nie wydają pozwoleń, wszystkich trzymają za mordę. Próbujemy zaangażować w nasz protest sportowców europejskich, ale nie wszystko dopięte jest jeszcze na ostatni guzik, więc na razie nie chcę ujawniać żadnych szczegółów" - powiedziała Tarnawska.
Do Euro 2012 szykują się także feministki ze znanego z głośnych akcji ruchu Femen. W maju jego działaczki trzykrotnie atakowały wędrujący po ukraińskich miastach Puchar Henri Delaunaya, który jest głównym trofeum ME. W Kijowie i Dniepropietrowsku udało im się nawet zrzucić go na ziemię. We Lwowie nie dopuściła do tego ochrona.
Ołeksandra Szewczenko, jedna z przywódczyń ruchu, wyjaśniała wówczas PAP, że ataki na Puchar to część protestu przeciwko turniejowi Euro 2012 w Polsce i na Ukrainie oraz przeciwko UEFA.
"Główną ideą tych mistrzostw w rozumieniu UEFA jest zarabianie pieniędzy, wykorzystywanie seksualne ukraińskich i polskich kobiet, oraz rozpijanie mężczyzn. Jesteśmy przeciwne Euro 2012. Atakujemy wszystkie symbole związane z mistrzostwami, w tym również ten stojący na piedestale garnek" - powiedziała Szewczenko o pucharze.
"Walczymy z nimi gołą piersią i będziemy to robić także podczas samych mistrzostw" - uprzedziła aktywistka Femenu.
Obywatele Ukrainy nie zamierzają ograniczać się podczas Euro 2012 wyłącznie do protestów na terytorium swego kraju. Już w piątek w Warszawie od Zamku Królewskiego do Stadionu Narodowego przejdzie marsz, którego uczestnicy - Ukraińcy mieszkający w stolicy Polski - będą apelowali, by świat "nie pozostawiał Ukrainy osamotnionej w jej walce z dyktaturą i złem".
Skomentuj artykuł