We wtorek w Senacie USA przesłuchanie szefów Facebooka i Twittera
Szef Facebooka Mark Zuckerberg i zarządzający Twitterem Jack Dorsey będą we wtorek zeznawać przez senacką komisją sprawiedliwości USA odnośnie decyzji o moderacji treści. Republikanie zarzucają platformom cenzurowanie konserwatywnych treści.
Szefowie Facebooka i Twittera we wtorek późnym popołudniem czasu polskiego wezmą udział w wirtualnym wysłuchaniu przed amerykańską senacką komisją sprawiedliwości. Zuckerberg i Dorsey mają wytłumaczyć swoje decyzje dotyczące moderacji treści na platformach, szczególnie w okresie listopadowych wyborów prezydenckich. Republikanie oskarżają serwisy o cenzurowanie konserwatywnych wypowiedzi.
Jeszcze w październiku republikańscy członkowie senackiej komisji jednogłośnie zagłosowali za wystosowaniem do Zuckerberga i Dorseya formalnego wezwania na przesłuchanie. Demokraci nie poparli tego wniosku. Ostatecznie decyzja o wezwaniu szefów platform została wydana krótko po tym, jak serwisy zadecydowały o zablokowaniu materiału gazety "New York Post" poświęconego synowi Joego Bidena - wtedy jeszcze kontrkandydata Donalda Trumpa w wyborach prezydenckich, a obecnie prezydenta elekta USA.
Komentatorzy spodziewają się, że wtorkowe przesłuchanie będzie miało wydźwięk skrajnie polityczny. Tym bardziej, że to kolejny raz w ostatnich miesiącach, kiedy Zuckerberg i Dorsey na wezwanie Republikanów tłumaczą się przez Kongresem. Jeszcze w październiku razem z szefem Google'a Sundarem Pichaiem menedżerowie byli przesłuchiwani przed senacką komisją handlu, także odnośnie moderacji treści.
Donald Trump oraz republikańscy politycy niezadowoleni z tego, że platformy społecznościowe blokują lub oznaczają niektóre publikowane przez nich wpisy, już wcześniej zapowiadali, że nałożą na platformy pełną odpowiedzialność za publikowane na ich stronach treści. Obecnie tzw. Sekcja 230. amerykańskiej ustawy telekomunikacyjnej (ang. Communications Decency Act) chroni serwisy internetowe przed procesami sądowymi za treści zamieszczane przez użytkowników. Trump wielokrotnie zapowiadał reformę tych przepisów; ich zmianę popiera zresztą także przyszły prezydent USA, Joe Biden, ale w bardziej umiarkowanym zakresie.
Skomentuj artykuł