187 kolizji na Śląsku, 100 w Warszawie
Opady śniegu spowolniły znacznie w środę ruch na drogach woj. śląskiego. Do godz. 17 śląska drogówka odnotowała 187 kolizji i siedem wypadków - bez ofiar śmiertelnych.
Największe korki tworzyły się w ciągu dnia na drogach dojazdowych do Katowic. Rano w różnych miejscach miasta doszło niemal jednocześnie do kilku kolizji z udziałem dwóch-trzech samochodów.
Po południu policjanci usuwali m.in. skutki wypadku w Chełmie Śląskim, gdzie - po zderzeniu samochodu osobowego i ciężarowego całkowicie zablokowana była ul. Chełmska, którą prowadzi droga wojewódzka nr 934.
Najpoważniej ruch utrudniła w regionie ciężarówka, która rano w Katowicach na wysokości Wzgórza Wandy nie dała rady podjechać na wzniesienie drogi nr 86 i stanęła w poprzek pasa w stronę centrum. Od strony Tychów utworzył się wielokilometrowy korek. Do czasu dotarcia na miejsce piaskarek eskortowanych przez radiowozy, policjanci musieli m.in. zablokować w Tychach wjazd na drogę krajową 86, kierując stamtąd ruch na drogę S1 w stronę Mysłowic.
Według służb prasowych Komunikacyjnego Związku Komunalnego GOP w środę rano na liniach komunikacyjnych regionu nie odnotowano większych utrudnień - poza "wypadnięciem" pojedynczych kursów autobusów jeżdżących między Tarnowskimi Górami a Bytomiem i Katowicami oraz niewielkimi opóźnieniami.
Z informacji dyspozytorów Tramwajów Śląskich wynikało jednak, że część tramwajów - zwłaszcza w miastach Zagłębia Dąbrowskiego - jeździła po zasypanych torach z opóźnieniami sięgającymi kilkudziesięciu minut. Po południu w dzielnicy Świętochłowic - Lipinach na rozjeździe wypadł też z torów tramwaj linii 11.
Bez większych komplikacji odbywał się ruch samolotów na katowickim lotnisku w Pyrzowicach. Z powodu bieżących prac związanych z zapewnieniem odpowiedniej przyczepności drogi startowej niektóre loty były opóźnione - do kilkudziesięciu minut.
W środę po południu w Katowicach leżało kilkanaście centymetrów świeżego śniegu.
Jak poinformował w ostrzeżeniu krakowski oddział Centralnego Biura Prognoz Meteorologicznych Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej od środowego popołudnia do czwartkowego poranka w woj. śląskim przewidywano dalsze opady śniegu mogące powodować - szczególnie w obszarach górskich - przyrost pokrywy śnieżnej od 20 do 30 cm.
Nie lepiej jest w Warszawie, gdzie odnotowano ponad 100 kolizji. Z powodu bardzo złych warunków atmosferycznych tramwaje i autobusy kursują z opóźnieniami - poinformował ZTM. Pasażerowie narzekają na utrudnienia w komunikacji.
Jak powiedział Mariusz Mrozek z zespołu prasowego Komendy Stołecznej Policji, według stanu na godz. 19 liczba kolizji, które przez cały dzień miały miejsce na ulicach stolicy, osiągnęła sto. Dodał, że około 70 stłuczek odnotowano do godz. 14, później liczba takich zdarzeń znacząco spadła. Według informacji policji w Warszawie doszło też do trzech wypadków, żaden z nich nie był jednak poważny - nie było ofiar śmiertelnych.
Już wcześniej policjanci oceniali, że kierowcy dostosowali prędkość do panujących na drogach trudnych warunków. - Na ulice wyjechało też mniej samochodów niż zwykle. W wielu miejscach ruch jest utrudniony i tworzą się korki - mówiła Edyta Adamus z KSP.
Policja apeluje do kierowców o zachowanie szczególnej ostrożności i rozwagi.
Natomiast pod Warszawą, jak podała KSP, doszło do dwóch wypadków samochodowych w wyniku, których zginęła jedna osoba i jedna została ranna.
Zarząd Transportu Miejskiego poinformował, że z powodu bardzo złych warunków atmosferycznych większość autobusów i część tramwajów wciąż kursuje z opóźnieniami, które sięgają od kilku do kilkudziesięciu minut. - Priorytetem dla nas jest bezpieczeństwo pasażerów. Nie jest możliwe, by autobus przy obecnych warunkach atmosferycznych jechał z taką samą prędkością, jak przy dobrej pogodzie. Apelujemy do podróżnych o wyrozumiałość - powiedział Konrad Klimczak z zespołu prasowego ZTM.
Według rzeczniczki Zarządu Oczyszczania Miasta Iwony Fryczyńskiej ulice Warszawy oczyszczało ze śniegu i błota pośniegowego ok. 170 pługosolarek. Wieczorem zostały one wycofane do baz, na ulice mają wrócić w nocy - mają doczyszczać nawierzchnie ulic w związku z tym, że opady albo już zanikły w niektórych częściach, albo według prognoz mają niedługo zaniknąć.
Fryczyńska zaznaczyła, że meteorolodzy zapowiadają spadek temperatury. - Zamarznięte błoto pośniegowe jest szczególnie niebezpieczne, dlatego firmy mają zadanie oczyścić z niego jezdnie - powiedziała.
ZOM nadal apeluje do kierowców o przepuszczanie pługosolarek na drodze. - Warto też rozważyć możliwość skorzystania tego dnia z komunikacji miejskiej - powiedziała Fryczyńska. Zaznaczyła, że ZOM odpowiada za 40 proc. miejskich ulic - tych, po których jeździ komunikacja miejska, za pozostałe odpowiedzialność ponoszą administracje poszczególnych dzielnic lub w przypadku osiedli mieszkaniowych - ich zarządcy.
Na opóźnienia w komunikacji narzekali pasażerowie, z którymi rozmawiała PAP. - Dojazd z Tarchomina do metra Marymont zajął mi godzinę, a na autobus czekałem 30 minut. Na ul. Światowida dziś rano pługów nie było na pewno. Na ul. Modlińskiej jest gigantyczny korek. Co prawda sytuację ratuje buspas, który jednak przed wjazdem na most Grota-Roweckiego się kończy - powiedział jeden z pasażerów.
Inny podkreślił, że dojazd linią 401 z Ursusa Niedźwiadek na Mokotów zamiast 35 min, rano zajął dwie godziny.
- Rano na ulicach Warszawy było bardzo, bardzo ślisko. Jestem przekonana, że pod śniegiem na jezdni był lód, nie widać też pasów jezdni. Auta jeździły z prędkością ok. 30 km na godz. zachowując duże odstępy od siebie - powiedziała pani Patrycja, kierowca samochodu. Podkreśliła, że na trasach zalega błoto pośniegowe i śnieg, a jazdę dodatkowo utrudniał padający śnieg.
Skomentuj artykuł