Będą kary pieniężne za nieparlamentarny język?
Marszałek Ewa Kopacz chce zwiększyć kompetencje Komisji Etyki Poselskiej; nie wyklucza m.in. wprowadzenia w Regulaminie Sejmu kar pieniężnych dla posłów, którzy "posługują się nieparlamentarnym językiem".
Zmiany w regulaminie marszałek Sejmu zapowiedziała po awanturze, do której doszło przed piątkowym głosowaniem nad obywatelskim projektem ustawy o zachowaniu przez państwo większościowego pakietu akcji Grupy Lotos.
Kopacz powiedziała PAP, że przygotowywana jest kompleksowa zmiana regulaminu. Zostanie ona zaprezentowana klubom na najbliższym posiedzeniu Sejmu. - Będzie to propozycja marszałka Sejmu i szefa Kancelarii Sejmu Lecha Czapli - wyjaśniła.
Marszałek oceniła, że aktualny katalog kar dla posłów jest "dość ubogi" i mogą one być stosowane "tylko wtedy, kiedy ktoś utrudnia prowadzenie obrad". Według niej "nie jest w pełni wykorzystana Komisja Etyki Poselskiej, która może upomnieć, zwrócić uwagę lub udzielić posłowi nagany". Marszałek mówiła, że "nie ma możliwości nakładania na posłów kar pieniężnych" i dlatego "w projekcie zmian regulaminu znajdą się rozszerzone kompetencje komisji etyki".
Kopacz przypomniała ponadto, że własne projekty nowelizacji Regulaminu Sejmu przygotowały także kluby PiS i Ruchu Palikota.
Zaproponowane przez PiS zmiany w regulaminie zakładają m.in., że pierwsze czytanie projektu ustawy odbywa się nie później niż sześć miesięcy od terminu złożenia go w formie pisemnej do marszałka. Ponadto PiS chciałoby także, by pierwsze czytanie wszystkich projektów obywatelskich obywało się na posiedzeniu plenarnym i by w trakcie pierwszego czytania nie było możliwości zgłoszenia wniosku o odrzucenie takiego projektu.
Klub PiS proponuje również, by klubom przysługiwało prawo wprowadzania po jednym punkcie do porządku obrad Sejmu. Zgodnie z aktualnym regulaminem porządek obrad ustala marszałek po wysłuchaniu opinii Konwentu Seniorów.
Proponowane są też zmiany dotyczące wysłuchania publicznego. Wysłuchanie publiczne dotyczące projektu mogłoby być przeprowadzone na wniosek 1/3 składu komisji, do której projekt został skierowany. Obecnie wysłuchanie jest przeprowadzane na podstawie uchwały komisji.
Projekt klubu Ruchu Palikota zakłada z kolei m.in. likwidację tzw. zamrażarki ustaw, co ma udrożnić proces legislacyjny i sprawić, że projekty nie będą przetrzymywane. Zgodnie z propozycją Ruchu Palikota, pierwsze czytanie projektu nie mogłoby się odbyć później niż w terminie czterech miesięcy od dnia złożenia projektu na ręce marszałka Sejmu.
Klub Ruchu Palikota chce też sprecyzowania terminu, w którym posłowie i członkowie Prezydium Sejmu otrzymują materiały sejmowe - w wersji drukowanej i elektronicznej. W pierwszym przypadku chodzi o siedem dni roboczych przed posiedzeniem Sejmu, w drugim - trzy dni przed posiedzeniem Prezydium. Ponadto zgodnie z projektem posiedzenia Sejmu i posiedzenia komisji sejmowych nie odbywałyby się w tych samych terminach.
Ugrupowanie chce też, aby większość dokumentów sejmowych była przesyłana posłom w formie elektronicznej.
Kluby PiS i Ruchu Palikota chcą także powołania nowych komisji sejmowych. Prawo i Sprawiedliwość proponuje ko Polsce związanych z rozpoznaniem i eksploatacją niekonwencjonalnych złóż gazu, z procesem uruchamiania nowych źródeł i technologii produkcji energii, a także z koniecznością obrony polskiej gospomisję energii, surowców energetycznych i bezpieczeństwa energetycznego. Problematyka ta - jak podkreślają wnioskodawcy - będzie zyskiwała na znaczeniu, "szczególnie w kontekście spodziewanych przemian wdarki przed skutkami narzucanego w UE pakietu klimatyczno-energetycznego".
Ruch Palikota chce natomiast powołania komisji "Przyjazne Państwo" do spraw związanych z ograniczaniem biurokracji (taka komisja pracowała w poprzedniej kadencji jako komisja nadzwyczajna - PAP), a także komisji ds. równego statusu kobiet i mężczyzn. - Sytuacja społeczna pokazuje, że wciąż istnieją obszary nierówności, w których nierówność płci ma swoje widoczne odbicie - argumentują wnioskodawcy.
W piątek Sejm zdecydował, że obywatelski projekt ustawy o zachowaniu przez państwo większościowego pakietu akcji Grupy Lotos trafi do komisji skarbu państwa, gdzie będą prowadzone nad nim dalsze prace. Przed głosowaniem w tej sprawie doszło do awantury. Poseł PiS Dawid Jackiewicz pytał, czy członkowie PO należą do jakiejś partii rosyjskiej, ponieważ - według niego - sprzedaż rafinerii doprowadziłaby do rosyjskiej dominacji na polskim rynku paliwowym.
W odpowiedzi minister skarbu państwa Mikołaj Budzanowski stwierdził, że PiS jest "partią oportunistów" i wytknął ugrupowaniu, że za swoich rządów zgodziło się na podniesienie cen rosyjskiego gazu dla Polski o 10 proc. Odnosząc się do tego Jackiewicz nazwał Budzanowskiego "urzędasem".
Skomentuj artykuł