Chodzi o marsz, który pod hasłem "Białystok domem dla wszystkich" 20 lipca przeszedł ulicami tego miasta. Był legalny, ale towarzyszyło mu kilka kontrmanifestacji, a także "Piknik Rodziny" zorganizowany przez marszałka województwa jako alternatywa dla Marszu Równości.
Przejście jego uczestników kilkakrotnie próbowali zablokować kontrmanifestanci, w tym przedstawiciele środowisk kibicowskich; policja musiała użyć gazu. W stronę uczestników rzucano kamieniami, petardami, jajkami i butelkami, wykrzykiwano też obraźliwe słowa. Trwają śledztwa, policja ustaliła ponad 140 osób, które w trakcie marszu popełniły różne wykroczenia.
Kilka dni po marszu, marszałek województwa podlaskiego Artur Kosicki złożył zawiadomienie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa przez prezydenta Białegostoku Tadeusza Truskolaskiego. Prezydent miał nie dopełnić obowiązków w ten sposób, że Marszu Równości nie zakazał. W ocenie marszałka Kosickiego, w wyniku braku takiej decyzji doprowadził do konfrontacji osób z tego zgromadzenia z osobami o "skrajnie odmiennych poglądach", co mogło narażać ich na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub uszczerbku na zdrowiu.
Prokuratura Rejonowa Białystok-Północ odmówiła jednak wszczęcia takiego śledztwa, uznając, że prezydent działał w granicach swoich uprawnień. Postanowienie o odmowie wszczęcia śledztwa marszałek zaskarżył.
Sąd Rejonowy w Białymstoku uznał, że zażalenie marszałka województwa podlaskiego nie zasługuje na uwzględnienie i zaskarżone postanowienie utrzymał w czwartek w mocy - poinformowała PAP sędzia Beata Wołosik, rzecznik Sądu Rejonowego w Białymstoku.
Uzasadniając swoją decyzję sąd zwrócił uwagę, że Konstytucja zapewnia wolność organizowania wszelkich pokojowych zgromadzeń, a ograniczenie tej wolności może jedynie określać ustawa. Przypomniał też, że - zgodnie z ustawą o zgromadzeniach - pierwszeństwo przed innymi miał w tym przypadku Marsz Równości, jako zgłoszony najwcześniej, a prezydent nie miał podstaw, by go administracyjnie zakazać.
"Odmowy przeprowadzenia zgromadzenia nie można uzasadniać tym, że przeciwnicy osób biorących udział w manifestacji czy przeciwnicy poglądów przez te osoby głoszonych zapowiadają kontrmanifestację, która może spowodować zakłócenie porządku publicznego" - uzasadniał sąd. W jego ocenie zagrożenie, na które powoływał się marszałek "nie istniało" po stronie organizatorów i uczestników "Marsz Równości", a innych osób - jak to ujął sąd - "wywodzących się z poza tego kręgu".
"Od początku twierdziłem, że działałem zgodnie z prawem i w jego granicach" - skomentował tę decyzję w mediach społecznościowych Tadeusz Truskolaski.
Inna białostocka prokuratura zajmowała się zawiadomieniem, które prezydent Białegostoku złożył w związku z organizacją przez marszałka województwa "Pikniku Rodzinnego". Piknik był poprzedzony przemarszem jego uczestników. Zawiadomienie prezydenta dotyczyło m.in. podejrzenia niedopełnienia obowiązków przy organizacji tego przemarszu, jako organizowanego bez wymaganego zezwolenia.
W tym przypadku śledczy również odmówili wszczęcia postępowania; sąd jeszcze nie rozpatrzył zażalenia prezydenta Białegostoku.
Skomentuj artykuł