Brud i kicz wizytówką królewskiego Krakowa

(fot. Kali187 / Foter / CC BY-NC)
PAP / psd

Agresywni naganiacze i nachalni sprzedawcy ciągnący przechodniów za rękaw. To nie obraz z azjatyckich dzielnic biedy, tylko codzienność na ulicach krakowskiego Starego Miasta - informuje "Dziennik Polski".

Według "Dziennika Polskiego", na krakowskim Starym Mieście zamiast imprez kulturalnych z wyższej półki królują "festiwale kiełbasy i piwa", w sklepach z pamiątkami dominują wytwory z Chin, a na wąskich ulicach ścisłego centrum ruch tamuje 200 wózków elektrycznych.

"Plagą są osoby nachalnie nagabujące przechodniów do skorzystania z różnych usług turystycznych" - ocenia radny Jerzy Woźniakiewicz (PO), przewodniczący Komisji Praworządności Rady Miasta. Jego zdaniem przez zbyt dużą liczbę tzw. naganiaczy turyści czują się w Krakowie coraz częściej jak na arabskim lub indyjskim targowisku.

Niski jest również poziom oferowanych usług i towarów. W centrum trudno znaleźć wartościowe pamiątki. "Na Starym Mieście coraz częściej gości tandeta i chińszczyzna" - uważa prof. Antoni Jackowski, szef Polskiego Towarzystwa Geograficznego. "Mam wrażenie, że władze Krakowa zapominają, iż Stare Miasto znajduje się na Liście Światowego Dziedzictwa UNESCO" - dodaje prof. Jackowski.

DEON.PL POLECA

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Brud i kicz wizytówką królewskiego Krakowa
Komentarze (2)
Jan P
28 sierpnia 2013, 18:32
Prawda. smutna.
K
kropka
28 sierpnia 2013, 12:11
Niestety prawda...zwłaszcza osoby proponujące dla turystów zwiedzanie Krakowa tymi 'elektyrcznymi wózkami', są czasami bardzo nachalni zaczepiają nawet mieszkańców miasta ;) ...  nie mam nic przeciwko, aby można było proponować turystą taką formę zwiedzana miasta, ale jest ich zdecydowanie za dużo ...