Czy Sejm może unieważnić wybory?
Ustawowe skrócenie kadencji władz samorządowych może budzić wątpliwości konstytucyjne - uważają prawnicy, z którymi rozmawiała PAP. Podkreślają, że konstytucja powinna chronić samorządność, a o ważności wyborów powinien decydować sąd, a nie ustawodawca.
Inicjatywę zmierzającą do skrócenia kadencji samorządów w drodze ustawy zapowiedzieli w środę prezes PiS Jarosław Kaczyński i lider SLD Leszek Miller. Taka ustawa - ich zdaniem - umożliwiłaby przeprowadzenie nowych wyborów.
Zdaniem dra Ryszarda Balickiego z Wydziału Prawa, Administracji i Ekonomii Uniwersytetu Wrocławskiego taka ustawa mogłaby budzić wątpliwości co do zgodności z konstytucją. "Miałbym wątpliwości, ponieważ materia ustawowa wkroczyłaby na dosyć delikatny grunt samorządności, której konstytucja powinna strzec" - powiedział PAP Balicki.
Dodał, że przyjęcie ustawy o skróceniu kadencji samorządów oznaczałoby uznanie ważności listopadowych wyborów. "W tym momencie jesteśmy w sytuacji dosyć schizofrenicznej, ponieważ z jednej strony mówimy: +wybraliśmy, jesteście dobrze wybrani+, a z drugiej mówimy: +macie nie funkcjonować+. Sytuacja trochę niezrozumiała" - powiedział konstytucjonalista.
Balicki pytany, czy do takiej ustawy zastrzeżenia mógłby mieć Trybunał Konstytucyjny, odpowiedział twierdząco. "Myślę, że tak. Musimy mieć świadomość, że Kodeks wyborczy przewiduje procedury uruchamiane w sytuacji, kiedy naruszone zostało prawo wyborcze. Te procedury są, nie mamy konieczności wprowadzania jakiś nadzwyczajnych metod. Jeżeli są procedury, to z nich korzystajmy" - przekonywał Balicki.
Podkreślił, że obecna sytuacja wyborcza jest związana z techniczną procedurą ustalania wyników wyborów. "Wybory się odbyły i jak na razie nie mamy informacji, że zostało naruszone prawo. Ingerencja w samorządność i demokrację lokalną byłaby nieproporcjonalna i to mogłoby być podstawą do stwierdzenia niekonstytucyjności takiej ustawy" - powiedział Balicki.
Z kolei dr Ryszard Piotrowski z Katedry Prawa Konstytucyjnego Uniwersytetu Warszawskiego zwrócił uwagę, że o ważności wyborów decyduje sąd, a nie ustawodawca. Zaznaczył, że skrócenie kadencji władz samorządowych na drodze ustawowej stwarzałoby "alternatywną drogę rozstrzygania o wyborach, prowadzącą do przekreślenia ich rezultatu" oraz mogłoby budzić wątpliwości konstytucyjne.
"Wątpliwość konstytucyjna jest taka, że ustawodawca nie powinien obchodzić reguł, które są zawarte w Kodeksie wyborczym. Po drugie ustawodawca nie powinien odstępować od reguł ustalających długość kadencji organów samorządowych, a po trzecie racjonalny ustawodawca nie powinien przekreślać wyników wyborów niezależnie od trybu przewidzianego w kodeksie, tylko dlatego że ma wrażenia, które są związane z niesprawnością oprogramowania informatycznego" - powiedział Piotrowski.
PKW od niedzieli, kiedy zakończyło się głosowanie w wyborach samorządowych, boryka się z problemami z funkcjonowaniem systemu informatycznego. To powoduje opóźnienia w sumowaniu głosów i utrudnia ustalenie wyników wyborów.
W przypadku wyborów samorządowych unieważnienie i powtórzenie głosowania może dotyczyć konkretnego okręgu wyborczego, nie całego kraju. Protesty rozstrzygają sądy okręgowe. Protesty można składać do właściwego sądu okręgowego w terminie 14 dni licząc od dnia wyborów, czyli od niedzieli 16 listopada. Termin ten upływa więc 30 listopada, czyli w dniu, kiedy w wielu miastach odbędzie się druga tura wyborów (przy czym można składać protesty oddzielnie przeciwko pierwszej turze wyborów i oddzielnie przeciwko drugiej turze). Właściwy sąd okręgowy rozpoznaje protest wyborczy w ciągu 30 dni licząc od upływu terminu na składanie protestów i następnie rozstrzyga o ważności wyborów w danym okręgu wyborczym.
Skomentuj artykuł