Debata przedwyborcza; kto za, kto przeciw?
Politycy PO, SLD, PSL i PJN, z którymi rozmawiała PAP, uważają, że powinny się odbyć przedwyborcze debaty między liderami największych partii. PiS uważa, że na razie za wcześnie na takie ustalenia.
- Jak zawsze jesteśmy absolutnie za takimi debatami. Debaty są kwintesencją demokracji, więc jak najbardziej jesteśmy "za". Zdajemy sobie jednak sprawę, że Jarosław Kaczyński i jego sztab będą notorycznie i uporczywie unikać debaty, bowiem Jarosław Kaczyński jest zdecydowanie słabszy - powiedział PAP poseł PO Paweł Olszewski, pytany, czy jego zdaniem możliwa będzie telewizyjna debata liderem PO premierem Donaldem Tuskiem i PiS - Jarosławem Kaczyńskim.
- Może to wynikać ze słabości PiS, braku jego wizji państwa i braku możliwości operowania argumentami merytorycznymi, którymi po prostu jego działacze nie dysponują - stwierdził Olszewski.
Rzecznik PiS Adam Hofman uważa, że jest jeszcze za wcześnie na konkretne ustalenia. - O ewentualną debatę proszę pytać mnie za dwa miesiące. Nie ma jeszcze terminu wyborów i naprawdę jeszcze nie czas na rozmowę o debatach. Póki co lepiej rozmawiać o programach - stwierdził.
Tymczasem przewodniczący komitetu wykonawczego PiS Joachim Brudziński mówi, że odradzałby Jarosławowi Kaczyńskiemu debatę z Donaldem Tuskiem. - Jaki jest sens debatować z kimś, kto od czterech lat używa w dyskursie politycznym języka postpolityki, języka teflonu i plastiku? - powiedział.
- Premier Donald Tusk zachowywał się wobec Jarosława Kaczyńskiego wyjątkowo nieprzyzwoicie i nie widzę najmniejszej korzyści z dyskusji z politykiem, na ramionach którego spoczywa odpowiedzialność za to wszystko, co w polskiej polityce złego się wydarzyło w ostatnich latach - mówił Brudziński. Zaznaczył, iż jest to jego osobiste zdanie, a nie stanowisko całej partii.
Poseł podkreślił jednocześnie, iż PiS w żadnym wypadku nie boi się ewentualnej debaty między liderem swojej partii a Donaldem Tuskiem.
- Jest czymś kabaretowym twierdzić, że obawialibyśmy się dyskusji, bo ja bardzo chętnie usłyszałbym, co Tusk ma do powiedzenia w sprawie cen jabłek, cen drobiu, benzyny czy w sprawie bezrobocia, bo on właśnie o te rzeczy pytał pana premiera Kaczyńskiego w debacie w 2007 r. Chętnie usłyszałbym również Donalda Tuska w sprawie takich osiągnięć jak afera hazardowa - wyliczał Brudziński.
- Chodzi o to czy Jarosław Kaczyński powinien dyskutować z politykiem pokroju Tuska. Otóż ja uważam, że nie - oświadczył poseł.
W podobnym tonie wypowiedział się również inny poseł PiS Marek Suski. -- To raczej Platforma boi się prawdy o skutkach swojego rządzenia i o ludziach, którzy za nią stoją. To raczej oni będą robić wszystko, żeby do takiej debaty nie doszło, będą stawiać warunki nie do przyjęcia, a potem będą mówić, że to PiS nie chce. Platforma kłamała już nieraz i spodziewam się, że teraz będzie festiwal kłamstw - powiedział poseł PiS.
Wicemarszałek Sejmu Stefan Niesiołowski (PO) zapewnia: - Platforma się nie boi, a na pewno nie boi się PiS i pana Kaczyńskiego. Pytany o warunki, na jakich przedwyborcza debata mogłaby się odbyć, stwierdził, że "na miejscu premiera po tylu ordynarnych, agresywnych, podłych wypowiedziach, które pan Kaczyński skierował pod jego adresem, zażądałby przeprosin, a dopiero potem z nim debatował".
- Dlaczego debatować mają tylko Tusk i Kaczyński? Czy jesteśmy wszyscy w Polsce skazani tylko na PO i PiS? Są jeszcze inni. Są to największe, przeciwstawne sobie formacje, ale przyszła koalicja wcale nie zależy od PO ani od PiS, tylko właśnie od PSL - powiedział PAP poseł PSL Eugeniusz Kłopotek. Według niego aby taka debata miała sens, powinny w niej uczestniczyć wszystkie siły parlamentarne.
Podobnego zdania jest również lider SLD Grzegorz Napieralski. - Jestem za debatami, powinno być ich jak najwięcej i powinny w nich uczestniczyć te partie polityczne, które na dzień dzisiejszy zasiadają w parlamencie - stwierdził.
Przewodniczący SLD wyraził pełne poparcie dla tej formy walki wyborczej. - Zachęcamy do debat. Kampania oparta o debaty jest jednym z najuczciwszych rodzajów kampanii. W debatach na żywo i w relacjach między liderami partii wyborca może zobaczyć, kto jakich rzeczy dokonał, co ma do zaproponowania i kto mówi szczerze, a kto tylko uprawia politykę" - zauważył Napieralski.
Gotowość uczestnictwa w ewentualnym przedwyborczym starciu zapowiedziała w imieniu PJN posłanka z tego ugrupowania Elżbieta Jakubiak. - Z całą pewnością PJN będzie chciała uczestniczyć w takich debatach, jesteśmy gotowi do debaty o ważnych sprawach państwa - oświadczyła.
- Uważamy, że takie debaty są niezwykle potrzebne dla prezentacji własnego programu, przedstawienia propozycji rządzenia, stylu, języka. Wydaje się, że to ma sens - dodała Jakubiak.
Posłanka PJN jest jednak sceptyczna, jeśli chodzi o możliwość debaty między liderami największych partii. "Nie spodziewam się, by do takich debat doszło. Liderzy największych partii chcą bić się maczugami i pałkami. Efekt sporu wojennego jest dla nich korzystny i będą raczej szli w tę stronę" - stwierdziła Jakubiak.
- Takie debaty nie są korzystne dla polityków. Trzeba w nich mówić, jak rozwiązać problem, a politycy dwóch wielkich obozów nie są w stanie na takie pytania Polakom odpowiedzieć, bo im się nie opłaca - dodała posłanka.
Socjolog z Uniwersytetu Jagiellońskiego dr Jarosław Flis, pytany możliwość debaty między liderami największych partii, przyznał, że będzie nie do uniknięcia.
- Na pewno nie do uniknięcia będzie debata między Kaczyńskim i Tuskiem, gdyż będzie tutaj ogromna presja ze strony mediów - uważa Flis.
- Doświadczenie pokazało, że presja taka jest nie do zlekceważenia. Kaczyński nie jest na pozycji Kwaśniewskiego w 2007 roku, który zaznaczył, że jest ponad polityką i przystąpił do debaty dopiero w drugiej turze. Kaczyński nie ma tak miażdżącej przewagi, żeby sobie mógł pozwolić na coś takiego - tłumaczył ekspert.
Jego zdaniem, "im dłużej PiS się będzie opierał po doświadczeniach ostatniego razu - gdyż ma on tutaj więcej obaw - tym gorzej dla niego".
Flis odnosząc się do przedwyborczych debat z udziałem także innych polityków uznał, że Grzegorz Napieralski na pewno będzie dążył do takiej debaty, zarówno z Kaczyńskim jak i Tuskiem. - Natomiast czy lider PSL Waldemar Pawlak będzie do tego dążył? Mam już tutaj poważne wątpliwości - stwierdził. - Wydaje mi się, iż Pawlak będzie dążył raczej do wspólnej debaty liderów wszystkich czterech, pięciu głównych partii w Polsce i to też może się okazać nie do uniknięcia - zauważył.
- Na pewno debat będzie raczej więcej niż mniej - uważa.
Przedwyborcze debaty szczególną popularnością cieszą się w Stanach Zjednoczonych, gdzie przyciągają przed telewizory miliony widzów. Dla przykładu debaty między Obamą a McCainem przed ostatnimi wyborami prezydenckimi w USA oglądało średnio 60 mln Amerykanów.
Skomentuj artykuł