Dziennikarze z RFN w Polsce w 1989 r.

(fot. Małopolski Instytut Kultury / Foter / CC BY-NC-ND 2.0)
PAP / kn

Pod koniec lat 80. Polska po raz kolejny znalazła się w centrum zainteresowania mediów światowych, śledzących z uwagą reformy rozpoczęte przez nowego sekretarza generalnego KPZR Michaiła Gorbaczowa oraz ich wpływ na sytuację w krajach sowieckiej strefy wpływów.

Szczególna uwaga zagranicy skierowana była na Polskę - kraj o silnej niepodległościowej tradycji, w którym od powstania Solidarności w sierpniu 1980 roku istniała zorganizowana opozycja kierowana przez jej niekwestionowanego lidera - laureata Pokojowej Nagrody Nobla Lecha Wałęsę. Do najlepiej poinformowanych dziennikarzy relacjonujących wydarzenia w Polsce należeli korespondenci mediów z RFN.
Nestorką "niemieckiej kolonii dziennikarskiej" w Warszawie była - ze względu na najdłuższy staż w Polsce i znakomite kontakty - korespondentka Niemieckiej Agencji Prasowej dpa Renate Marsch. Niemiecka dziennikarka pracowała w Polsce od 1965 roku, z przerwą na pobyt w centrali w Hamburgu w latach 1970-73.
Jej willa na warszawskiej Saskiej Kępie pełniła funkcję ośrodka informacyjnego i dyspozycyjnego zachodnioniemieckich dziennikarzy, a także miejsca mniej lub bardziej formalnych spotkań z przedstawicielami opozycji i władzy.
Od roku 1986 w Warszawie pracował korespondent wiodącego konserwatywnego dziennika "Frankfurter Allgemeine Zeitung" Stefan Dietrich. Dwa lata później w stolicy Polski pojawili się Reinhold Vetter jako korespondent radia publicznego ARD oraz Thomas Urban piszący do liberalno-lewicowej gazety "Sueddeutsche Zeitung". Dierk Ludwig Schaaf relacjonował wydarzenia w Polsce dla pierwszego programu telewizji ARD, a Geri Nasarski dla telewizji ZDF. Helga Hirsch pisała o Polsce dla tygodnika "Die Zeit". Najbardziej renomowany magazyn polityczny "Der Spiegel" oddelegował do Warszawy Martina Pollacka, w latach późniejszych tłumacza na język niemiecki książek Ryszarda Kapuścińskiego.
"Spotykaliśmy się u Renaty i to ona przydzielała zadania. Mówiła: ty idziesz do Kuronia, ty do Michnika, a ty do Urbana. Potem znów spotykaliśmy się w biurze dpa i każdy zdawał relację" - wspomina Vetter.
"Czasami, gdy padaliśmy już ze zmęczenia, mówiliśmy Renacie: fajrant, zamykaj agencję, mamy dość - opowiada niemiecki radiowiec. - To agencja decyduje o tym, co jest wydarzeniem, a co nie. Czego nie ma w agencji, tego nie ma wcale".
Komentarze i analizy dotyczące sytuacji w Polsce zaczynają pojawiać się regularnie w prasie zachodnioniemieckiej od momentu pierwszych kontaktów Wałęsy z szefem MSW Czesławem Kiszczakiem w lecie 1988 roku.
Szanse na historyczny kompromis są minimalne - pisał Semler w "TAZ" 2 września 1988 roku. "Byłoby wspaniale, gdyby presja klasy robotniczej skłoniła władze do zaakceptowania postulatu legalizacji Solidarności" - spekulował niemiecki komentator.
O "Długim wychodzeniu Polski ze stalinizmu" - pisał 2 stycznia 1989 roku Dietrich w "FAZ". "Kiszczak szuka kontaktu z Wałęsą, Pomarańczowa Alternatywa naigrawa się publicznie z milicji i wojska, a Wajdzie pozwolono pokazać +Człowieka z żelaza+ w Moskwie - czytamy w jego analizie. - Jednak stalinowski diabeł nie został jeszcze z Polski całkowicie wypędzony". "Der Spiegel" opublikował z kolei 23 stycznia esej Adama Michnika, który przekonywał, że zapowiadane przez władze reformy nie powiodą się bez Solidarności i Wałęsy.
Kolejna fala artykułów pojawiła się w mediach RFN po rozpoczęciu obrad Okrągłego Stołu. "Sytuacja w Polsce nabrała takiego tempa, że w niczym nie ustępuje wydarzeniom lata 1980 roku" - pisał na początku lutego Dietrich. Stawką jest "kontrolowana zmiana władzy" - oceniał, dodając: "Kierownictwo partii ciągle jeszcze trzyma wiele sznurków w dłoni, ale kukiełki w tym teatrze marionetek nie reagują już tak jak dawniej na każde pociągnięcie, lecz grają własną grę".
"Ideologiczny balast ulega likwidacji. Węgry i Polska stały się awangardą reform" - ogłosił 20 lutego w "Spieglu".
Umowa społeczna z 5 kwietnia (podpisanie porozumień Okrągłego Stołu) "otwiera w Polsce nową epokę" - pisał Dietrich 7 czerwca. Mianem "trzęsienia ziemi o sile 10 stopni w skali Richtera" - określił 10 kwietnia "Der Spiegel" porozumienie między władzą a opozycją. "Po raz pierwszy w historii komunistyczne państwo uznało opozycję" - podkreślał wydawany w Hamburgu magazyn.
"Wydarzenia w Polsce toczą się w tempie zapierającym dech w piersiach. Zaskoczyło to nawet czołowych aktorów na scenie politycznej" - pisała Marsch 20 sierpnia 1989 roku w analizie "Polska balansuje na krawędzi z wieloma niewiadomymi", wyróżnionej rok później prestiżową nagrodą Wolffa.
"W ministerstwach zaczęło się palenie akt. Monopol władzy komunistów został złamany" - czytamy w tekście przejętym przez wiele gazet. "Szeroki sojusz z udziałem komunistów jest jedynym możliwym rozwiązaniem" - oceniała Marsch, zastanawiając się, czy Polakom starczy cierpliwości i czy zgodzą się na dalsze wyrzeczenia. Rosjanie nie wejdą, ale czy nie zastosują sankcji wobec Polski i czy nie przerwą dostaw energii? - pytała korespondentka dpa.
"FAZ" apelował do władz RFN o pomoc dla rządu Tadeusza Mazowieckiego, wskazując na groźne dla stabilizacji skutki niepopularnych decyzji gospodarczych. "Niemcy powinni być świadomi tego, że to od nich w dużym stopniu zależy powodzenie koalicji" - pisał Dietrich. Jak zaznaczał, w przeszłości "wiele miliardów marek zniknęło w Polsce". Teraz kredyty byłyby jednak dobrą inwestycją w pokojowe przejście do demokracji w Europie Wschodniej. Fiasko polskiego eksperymentu mogłoby być znacznie bardziej kosztowne dla Zachodu - ostrzegał.
"Polska gospodarka i polityka socjalna znalazły się na dnie, a dalsze pogorszenie sytuacji może wywołać chaos i bunt. Polska nie ma ani czasu, ani pieniędzy na eksperymenty. (...) Być może Polska jeszcze nie zginęła, ale czas ucieka" - ostrzegał 25 września "Spiegel". "Jesteśmy skazani na sukces" - zapewniał w tym samym wydaniu tygodnika premier Tadeusz Mazowiecki.
"Polacy są znużeni ciągłymi brakami" - pisał Semler w "TAZ" 30 września, wyrażając pogląd, że wielkiej fali strajków rząd Mazowieckiego nie przetrwa, ale dla tego rządu nie ma alternatywy. "Polacy, którzy wbrew kursującym uproszczeniom o ich romantyzmie, w minionej dekadzie udowodnili, że uznają wymagania rzeczywistości, wiedzą o tym i będą odpowiednio postępować, mam nadzieję" - pisał Semler.
"W takiej sytuacji jak wówczas w Polsce, trudno było zachować dystans i neutralność" - przyznaje Dietrich. "Tak, byłem stroną w tym konflikcie, nie byłem neutralny, popierałem opozycję i Solidarność" - mówi niemiecki dziennikarz.
"Starałam się rozumieć także drugą stronę, szczególnie partyjnych reformatorów - Rakowskiego, Cioska" - zastrzega Marsch. "Oczywiście, że sympatyzowałem z opozycją" - przyznaje Vetter. Alle nie ze wszystkimi nurtami - zastrzega, dodając, że także we władzach byli ludzie rozsądni. "Kwaśniewski odgrywał w rozmowach w Magdalence konstruktywną rolę" - podkreśla niemiecki radiowiec.
"Odegrali bardzo pozytywną rolę, mieli ogromny wpływ na kształtowanie pozytywnego obrazu polskiej opozycji i mobilizowanie społeczeństwa RFN do pomocy Solidarności" - mówi Kazimierz Wóycicki, wówczas sekretarz Komitetu Obywatelskiego przy Lechu Wałęsie. "Traktowaliśmy ich jak sojuszników" - dodaje były opozycjonista. Polski historyk podkreśla rzetelną wiedzę, ciekawość Polski i wysoki poziom intelektualny korespondentów z RFN.
Podobne stanowisko reprezentuje ówczesny minister pełnomocny w ambasadzie RFN w Polsce Johannes Bauch. Dla części zachodnioniemieckiego społeczeństwa zainteresowanej Polską oraz kręgów opiniotwórczych informacje i oceny przekazywane przez korespondentów były bardzo cenne - mówi dyplomata.
Wskazując na bliskie kontakty dyplomatów z dziennikarzami, Bauch podkreśla, że korzystały na tym obie strony. "Uzupełnialiśmy się. Dziennikarze uczestniczyli w konferencjach prasowych rzecznika rządu Urbana, dyplomaci mieli za to kontakty w MSZ czy w Episkopacie Polski" - tłumaczy niemiecki dyplomata.
Bardzo różnie potoczyły się losy niemieckich dziennikarzy po zakończeniu ich misji w Polsce. Marsch osiedliła się na stałe na Mazurach i tylko czasami zagląda do Berlina. Ożeniony z Polką Vetter napisał szereg książek o polskiej polityce, w tym biografie Wałęsy i Geremka. Pollack stał się propagatorem literatury polskiej w krajach niemieckojęzycznych. Książki o Polsce, ostatnio o polsko-niemieckich stosunkach w piłce nożnej, pisze też Urban. Niektórzy, jak Helga Hirsch, nie kryli rozczarowania polityką polską w latach 90. Wielu z nich otrzymało Medale Wdzięczności za zasługi dla Solidarności.
DEON.PL POLECA

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Dziennikarze z RFN w Polsce w 1989 r.
Komentarze (1)
.
...
29 maja 2014, 12:17
Szczególna uwaga zagranicy skierowana była na Polskę - kraj o silnej niepodległościowej tradycji ... Niestety ta niemiecka "szczególna uwaga" utrzymała się do dzisiaj. Tyle że dzisiaj mając zainstalowanego niemieckiego premiera w Warszawie i przejętą lwią część mediów (90% naszej lokalnej prasy jest już w niemieckich rękach) nie muszą kombinować z jakimiś willami na Saskiej Kępie.