Ewa Kopacz marszałkiem Sejmu VII kadencji

Marszałek Sejmu Ewa Kopacz (fot. www.kopacz.pl)
PAP / wm

Była minister zdrowia Ewa Kopacz (PO) została we wtorek wybrana na marszałka Sejmu VII kadencji; pokonała Marka Kuchcińskiego (PiS). Przed głosowaniem posłowie PiS zadawali Kopacz liczne pytania w sprawie katastrofy smoleńskiej.

Kopacz poparło 300 posłów; za Kuchcińskim głosowało 150. Większość bezwzględna w tym głosowaniu wynosiła 227 głosów. Marszałek senior Józef Zych życzył Kopacz, by była marszałkiem wszystkich posłanek i posłów.

Tuż po wyborze Kopacz powiedziała, że posłowie powinni pamiętać, że muszą być wierni konstytucji, służyć nie sobie, ale tym dzięki którym tu są, czyli wszystkim Polkom i Polakom. Nowa marszałek Sejmu podziękowała też "z całego serca" posłom za wybór. - Dla mnie osobiście to jest wyjątkowy dzień - podkreśliła.

DEON.PL POLECA

- Przed chwilą składaliśmy ślubowanie. W tym ślubowaniu słowa szczególnej wagi pamiętajmy każdego dnia - wtedy, kiedy będziemy się różnić tu na tej sali, kiedy będziemy mieli odmienne poglądy polityczne, pamiętajmy o słowach, które wygłaszaliśmy podczas ślubowania, pamiętajmy również o tym, że musimy być wierni konstytucji i służyć nie sobie, ale tym, dzięki którym tu jesteśmy - czyli wszystkim Polkom i Polakom - powiedziała Kopacz.

Przed głosowaniem kilkunastu posłów PiS zadawało Kopacz pytania; zarzucali jej, że kłamała w swoich wypowiedziach m.in. na temat sekcji zwłok ofiar katastrofy smoleńskiej.

Małgorzata Gosiewska (PiS) w imieniu części ofiar katastrofy odczytała list, którego autorzy uważają m.in., że Kopacz jako minister zdrowia nie zapewniła równoprawnego udziału Polski w badaniach sądowo-lekarskich. - Państwo polskie za sprawą swoich przedstawicieli nie zdało egzaminu; najbardziej zadziwiający i oburzający jest fakt, że osoby odpowiedzialne za taki stan rzeczy, zamiast ponieść konsekwencje, pretendują do najwyższych stanowisk w Polsce - mówiła Gosiewska, cytując list.

Z kolei Andrzej Adamczyk (PiS) zarzucił Kopacz, że wprowadziła polską opinię publiczną w błąd "sugerując, że polscy lekarze uczestniczyli w Moskwie w sekcjach zwłok". Pytania zadawali też m.in. Elżbieta Kruk, Małgorzata Sadurska, Antoni Macierewicz.

- Proszę was, nie żerujcie więcej na tej tragedii, pozwólcie odejść zmarłym i pozwólcie żyć żywym - odpowiadał posłom PiS Sławomir Nowak (PO). Jak mówił, wierzył w to, że "ten nowy parlament ma szansę być miejscem, gdzie przestaniecie (posłowie PiS) rozgrzebywać bolące nas wszystkich rany, że zaniechacie tej funeralnej polityki, że pozwolicie też innym przeżywać tamten ból, który był udziałem nas wszystkich".

Dodał, że Kopacz po katastrofie smoleńskiej "starczało odwagi i siły", by być tam "gdzie wielu bało wejść".

Wcześniej przedstawiając kandydaturę Kopacz Nowak podkreślał, że jest to osoba o żelaznym charakterze, twarda, nieustępliwa, żywiołowa, niezmiernie odpowiedzialna. - Ewa Kopacz to marka sama w sobie - przekonywał. Podkreślał jej osiągnięcia w pracy lekarza w Radomiu, a także zasługi jako szefowej resortu zdrowia. - Ewa Kopacz przeprowadziła 12 projektów ustaw, przeprowadziła tak ważne sprawy dla nas, dla polskich pacjentów, jak np. Narodowy Program Transplantologii, zajęła się chorobami rzadkimi - wyliczał poseł PO.

Zdaniem Nowaka, Kopacz to "kryształowo uczciwa osoba" i najlepszy kandydat na marszałka Sejmu. - 22 lat wolnej Polski to naprawdę najwyższy czas, żeby tak wysoka funkcja w państwie została powierzona kobiecie - kompetentnej i odpowiedzialnej. To będzie pierwsza kobieta-marszałek Sejmu w wolnych dziejach Rzeczypospolitej - mówił.

- Otwartość i przyzwoitość, tolerancja, zamiast nieufności i podejrzliwości, odwaga zamiast strachu, poszukiwanie kompromisu zamiast wrogości, uśmiech zamiast zaciśniętych zębów - taka jest Ewa Kopacz i taki powinien być Sejm VII kadencji - przekonywał Nowak.

Kandydaturę Marka Kuchcińskiego prezentował szef klubu PiS Mariusz Błaszczak. Jak mówił, Kuchciński to doświadczony polityk, który doskonale porusza się po parlamentarnych zwyczajach i procedurach. Przypomniał, że po katastrofie smoleńskiej Kuchciński zastąpił na stanowisku wicemarszałka Sejmu Krzysztofa Putrę.

- W opinii mojego środowiska politycznego oraz mieszkańców Podkarpacia wywiązał się z tych zadań bardzo dobrze. Było to możliwe dzięki jego cechom charakteru - dodał. Przypomniał, że Kuchciński działał m.in. w antykomunistycznej opozycji i podziemnych inicjatywach kulturalnych. Według szefa klubu PiS Kuchciński jest koncyliacyjny i dobrze będzie służył Sejmowi w konfliktowych sytuacjach.

Przed rozpoczęciem procedury wyboru marszałka Sejm nie przyjął wniosku Ludwika Dorna (niezrzeszony) o przerwę w inauguracyjnym posiedzeniu Sejmu do czasu rozstrzygnięcia przez Sąd Najwyższy odwołań posłów PiS Dariusza Barskiego i Bogdana Święczkowskiego od decyzji o wygaszeniu ich mandatów.

- Istotne jest, by głosowanie nad wyborem marszałka odbywało się po uzyskaniu całkowitej jasności, czy panowie posłowie elekci Barski i Święczkowski są posłami czy nie i jeśli ewentualnie są, to po złożeniu przez nich ślubowania - argumentował Dorn.

Jego zdaniem przyszła koalicja PO-PSL "funkcjonuje na zasadzie dość niewielkiej większości głosów". - Nie wiadomo, jak zachowają się poszczególne kluby opozycyjne, ale zakładając, że istnieje taka możliwość, że zagłosują przeciw lub wstrzymają się od głosu przy wyborze marszałka (...), więc chodzi o uniknięcie sytuacji, kiedy wybór marszałka będzie obciążony podejrzeniem, jeśli Sąd Najwyższy uzna racje panów Barskiego i Święczkowskiego, że mandaty wygaszono po to, by zapewnić sobie bezpieczną większość, bo w tej sytuacji dwa głosy mogą okazać się decydujące - powiedział Dorn.

Zych podkreślił natomiast, że "sprawa ma skomplikowany charakter prawny, ale nie ma gwarancji, że w dniu jutrzejszym zapadnie w tej sprawie orzeczenie".

W środę o godz. 12 Sąd Najwyższy ogłosi swoje decyzje w sprawie odwołań wybranych na posłów z list PiS Dariusza Barskiego i Bogdana Święczkowskiego, prokuratorów w stanie spoczynku - poinformował we wtorek zespół prasowy SN.

Kandydaturę Kopacz w całości poparł klub PO. Nie głosował jedynie minister finansów Jacek Rostowski, który jest na posiedzeniu Ecofin w Brukseli. Poparcia byłej minister zdrowia udzielił także klub Ruchu Palikota, PSL i SLD.

Kandydaturę Kuchcińskiego poparł w większości klub PiS. Przeciwko zagłosowało trzech przedstawicieli Prawa i Sprawiedliwości: Michał Jach, Elżbieta Kruk i Antoni Macierewicz. Nie głosowali Tomasz Górski (PiS) i Tomasz Kaczmarek (PiS). Za Kuchcińskim zagłosowali także posłowie nowego klubu Solidarna Polska.

Ewa Kopacz jako minister zdrowia

Przekształcenia szpitali, urzędowe ceny i marże leków refundowanych, likwidacja stażu lekarskiego - to główne zmiany, które wprowadziła Ewa Kopacz jako minister zdrowia w rządzie Donalda Tuska w ubiegłej kadencji. Nierozwiązana pozostała m.in. kwestia dodatkowych ubezpieczeń zdrowotnych i podziału NFZ.

Prezydent podpisał w poniedziałek akt odwołania Kopacz ze stanowiska ministra zdrowia - poinformowała we wtorek PAP Kancelaria Prezydenta.

Kopacz próbowała doprowadzić do obligatoryjnego przekształcania szpitali w spółki, utworzyła urząd Rzecznika Praw Pacjenta, przygotowała koszyk świadczeń gwarantowanych ze środków publicznych, wprowadziła przepisy nakładające obowiązek ustalania urzędowych cen i marż leków finansowanych przez NFZ. Jako jedna z niewielu europejskich ministrów zdrowia nie zgodziła się na zakup szczepionek przeciwko grypie A/H1N1. Wydała rozporządzenie ws. zamknięcia sklepów oferujących dopalacze.

Minister zdrowia nie zrealizowała natomiast obietnic dotyczących podziału Narodowego Funduszu Zdrowia na kilka konkurujących funduszy i dopuszczenia do nich innych instytucji ubezpieczeniowych, utworzenia systemu dobrowolnych ubezpieczeń dodatkowych. Nie doprowadziła też do refundacji ze środków publicznych zapłodnienia in vitro, mimo iż zapewniała, że jest gotowa do refundacji tej metody, jeśli "będzie miała stosowny akt prawny".

Kopacz wielokrotnie zapowiadała, że w nowej kadencji Sejmu zamierza przedstawić sześć kolejnych ustaw zdrowotnych. Chodzi m.in. o ustawy: o dodatkowych dobrowolnych ubezpieczeniach zdrowotnych, badaniach klinicznych, zdrowiu publicznym oraz o jakości w ochronie zdrowia. Minister zdrowia podkreśla, że jej następca - dzięki tym projektom - będzie miał ułatwione zadanie. Część ustaw przeszła już konsultacje społeczne.

Ustawy mają wprowadzić m.in. system oceny jakości świadczeń medycznych i dodatkowe ubezpieczenia zdrowotne. Zakładają też, powstanie konkurencji dla NFZ. Zgodnie z propozycją, prywatne podmioty mogłyby starać się o to, by gospodarować publiczną składką na ubezpieczenie zdrowotne.

Jeden z projektów przewiduje utworzenie Agencji Taryfikacji - to na podstawie jej ustaleń wyceniane byłyby świadczenia medyczne. Z kolei system kontroli jakości ma premiować te lecznice, które będą wykonywały świadczenia na odpowiednim poziomie, określanym na podstawie wskaźnika efektywności.

Obecnie wyceną świadczeń zajmuje się NFZ. W przyszłości taryfę ma ustalać Agencja w oparciu o zestawienie gwarantowanych świadczeń zdrowotnych oraz wykaz przypisanych im stawek. Przy kontraktowaniu świadczeń NFZ będzie musiał uwzględniać wytyczne Agencji.

W MZ jest projekt ustawy o dodatkowych ubezpieczeniach zdrowotnych. Przepisy przygotowane przez resort określają ogólne warunki funkcjonowania dodatkowych ubezpieczeń oraz mechanizmy mające gwarantować dostępność do świadczeń finansowanych przez NFZ dla osób, które nie będą korzystały z dodatkowych ubezpieczeń. Projekt przewidywał ulgę podatkową dla wykupujących polisę. Zgodnie z zapowiedziami MZ, miałaby być ona odliczana od podstawy opodatkowania. Na takie rozwiązanie nie zgodził się minister finansów. Ustawa przeszła konsultacje społeczne, ale nie trafiła do Sejmu.

Kopacz występowała przeciw współpłaceniu pacjentów za świadczenia medyczne, nie popierała także pomysłów dot. podnoszenia składki na ubezpieczenie zdrowotne. Mówiła, że alternatywą jest "uszczelnienie" systemu ochrony zdrowia, czyli kontrola wydawania środków na leczenie.

Minister zdrowia podkreślała, że w żadnym kraju, w którym funkcjonują dopłaty do świadczeń, nie wpłynęły one na skrócenie kolejek do lekarzy. Jako przykład przytaczała m.in. Węgry, Czechy i Słowację, które współpłacenie wycofują. "Okazało się, że dopłaty do świadczeń uderzyły najbardziej w najuboższą część społeczeństwa. Takie osoby nie chodziły do lekarzy, a potem trafiały do szpitali jako ciężkie przypadki" - mówiła Kopacz podczas XXI Forum Ekonomicznego w Krynicy.

Na początku 2008 r. minister zaprezentowała pierwszy pakiet ustaw, które miały zreformować system ochrony zdrowia, najdalej idące zmiany dotyczyły obligatoryjnych przekształceń szpitali w spółki oraz wprowadzenia dobrowolnych dodatkowych ubezpieczeń zdrowotnych. Nad tymi propozycjami przez kilka miesięcy debatował "biały szczyt", z udziałem przedstawicieli rządu, personelu medycznego, pracodawców, samorządowców i organizacji pacjentów.

Kluczowe założenia reformy Kopacz nie weszły w życie, gdyż ustawy przyjęte przez parlament zawetował ówczesny prezydent Lech Kaczyński. Udało się natomiast utworzyć urząd Rzecznika Praw Pacjenta i przygotować koszyk świadczeń gwarantowanych.

Opozycja zarzucała Kopacz, że dąży do prywatyzacji szpitali i ograniczenia dostępu do świadczeń zdrowotnych dla osób mniej zamożnych. PiS domagało się jej dymisji. Minister odpowiadała, że chodzi jej o to, by osoby zarządzające szpitalami brały odpowiedzialność za ich kondycję finansową. Zapewniała, że nie będzie ograniczeń w dostępie do leczenia.

Jako odpowiedź na weto prezydenta Kopacz przygotowała tzw. plan B, czyli rządowy program zakładający, że samorządy, które przekształcą szpitale w spółki będą mogły skorzystać ze wsparcia finansowego.

Jesienią 2010 r. przedstawiła kolejny pakiet ustaw zdrowotnych, tym razem przepisy nie zakładały obligatoryjnego przekształcenia szpitali w spółki, ale nakładały na samorządy, które tego nie zrobią, obowiązek pokrywania ujemnego wyniku finansowego lecznic. Ustawy weszły w życie. Wprowadziły także m.in. urzędowe ceny i marże leków refundowanych, możliwość dochodzenia odszkodowań za błędy medyczne bez wstępowania na drogę sądową, a także rozpoczęły proces informatyzacji służby zdrowia. Przepisy z pakietu zlikwidowały również obowiązek odbywania stażu lekarskiego i uprościły zasady zdobywania specjalizacji medycznej.

"Właścicielem szpitala samorząd jest nie tylko wtedy, kiedy wybiera dyrektora, ale także wtedy, gdy nie dopilnował i szpital się zadłużył - mówiła wówczas Kopacz. - Jeżeli przedsiębiorca dopuszcza do tego, że dyrektor, który go reprezentuje, doprowadza do strat firmy, to następnego dnia traci pracę. Podobnie powinno być w przypadku zarządzania szpitalami" - podkreślała.

Największe kontrowersje wzbudzała ustawa refundacyjna, swoje zastrzeżenia zgłaszał do niej m.in. prezydent Bronisław Komorowski. Jednak podczas prac w Senacie zmienione zostały przepisy, które mogły okazać się niekonstytucyjne. Przeciwni niektórym zapisom ustawy są nadal lekarze, chodzi o przepisy nakładające na nich odpowiedzialność za błędnie wypisane recepty. Grozili, że od nowego roku nie będą wypisywali recept na leki refundowane, co oznaczałoby, że pacjenci ponosiliby pełną odpłatność. W październiku MZ osiągnęło porozumienie z NRL, ustalono m.in., że Rada wraz z NFZ przygotuje wzór umowy dot. wypisywania recept na leki refundowane.

Naczelna Rada Lekarska zapowiedziała we wrześniu, że zaskarży do Trybunału Konstytucyjnego ustawę o działalności leczniczej. Chodzi o przepisy dotyczące zakazu pobierania opłat za świadczenia przez publiczne szpitale i przychodnie, przy jednoczesnym umożliwieniu tego prywatnym lecznicom.

NRL chce zaskarżyć także rozporządzenia ministra zdrowia dotyczące koszyka świadczeń gwarantowanych. "Koszyk jest niedoprecyzowany. Nie wiadomo jakie świadczenia należą się pacjentom, a jakie nie. W konsekwencji pacjenci płacą podwójnie: publiczną składkę zdrowotną, a następnie za świadczenia wykonywane w prywatnych lecznicach" - mówił PAP prezes NRL Maciej Hamankiewicz.

Minister weszła też w konflikt z Ogólnopolskim Związkiem Zawodowym Pielęgniarek i Położnych. Wiosną 2011 r. pielęgniarki z tego związku okupowały sejmową galerię i prowadziły protest głodowy. Związek domagał się wprowadzenia zakazu zatrudniania pielęgniarek na podstawie kontraktów w szpitalach. Kopacz nie spełniła postulatu OZZPiP, w jej ocenie zakaz kontraktów byłby niezgodny z konstytucją.

O minister zdrowia było także głośno jesienią ubiegłego roku, kiedy zleciła Głównemu Inspektorowi Sanitarnemu wydanie decyzji dotyczącej tzw. dopalaczy. Na tej podstawie której sanepid w asyście policji zamknął 1378 sklepów oferujących dopalacze. W ocenie służb sanitarnych, te produkty stanowiły zagrożenie dla zdrowia i życia.

Kopacz często przypomina, że przez ostatnie lata znacząco wzrosły nakłady na leczenie. Według opozycji, wynika to ze wzrostu PKB i jest niezależne od działań resortu.

Minister zdrowia doprowadziła do refundacji wielu programów terapeutycznych dot. m.in. chemioterapii niestandardowej i chorób rzadkich. W ostatnich latach nastąpił także znaczący wzrost liczby przeszczepów. Według ekspertów, podniósł się również poziom świadczeń specjalistycznych m.in. z zakresu kardiologii i kardiochirurgii.

Nadal problemem są długi szpitali, które sięgają blisko 10 mld zł. Nie udało się także zlikwidować kolejek do specjalistów. Z danych NFZ wynika, że m.in. na endoprotezoplastykę stawu kolanowego trzeba czekać 217 dni, a w przypadkach stabilnych nawet 433 dni. W przypadku stawu biodrowego czas oczekiwania wynosi 187 dni i 365 dni. Jeżeli chodzi o usunięcie zaćmy trzeba oczekiwać 126 i 351 dni.

Następca Kopacz będzie prawdopodobnie kontynuował proces przekształcania szpitali w spółki - jest to jedno z głównych założeń programu PO dot. ochrony zdrowia. Platforma chce także wprowadzenia dodatkowych dobrowolnych ubezpieczeń zdrowotnych - należy spodziewać się, że projekt ustawy w tej sprawie trafi w najbliższych miesiącach do Sejmu.

Nierozstrzygnięta pozostaje kwestia refundacji in vitro, głównym problemem jest brak środków. Zdaniem komentatorów, w przypadku znacznego pogłębiania się kryzysu gospodarczego możliwe jest także podniesienie składki na ubezpieczenie zdrowotne. Na rozwiązanie oczekują kwestie likwidacji KRUS i podziału NFZ.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Ewa Kopacz marszałkiem Sejmu VII kadencji
Komentarze (5)
J
Jakub
8 listopada 2011, 18:31
No cóż - PO raz kolejny POdziekujemy POlactwu, wrogowi tej ziemi ! Czy wyobrażacie sobie Państwo, żeby takie coś miało miejsce w normalnym, niepodległym państwie? Gdziekolwiek indziej taki ktoś podałby się niezwłocznie do dymisji gdyby miał choć krztę honoru.
8 listopada 2011, 15:52
Jak w komuniźmie im gorzej tym lepiej. Im gorszy minister, tym wieksza nagroda. Ta pani nie była jeszcze marszałkiem. Serwilizm nagrodzony. Wadza się cieszy, że wadza ma wadzę! Naprawdę nie życzę Ci żebyś jeszcze kiedyś przeżywał czasy komunizmu.Zwyczajna uczciwość nakazuje ważyć słowa , no chyba że dokopanie daje więcej satysfakcji.Ktoś kto rządy PO czy PiS porównuje do komunizmu to albo szaleniec albo zawistnik któremu zawiść odebrała rozum.Przykre bo za walkę z komunizmem i min. o to żebyś mógł bez obaw wypisywać takie brednie wielu płaciło wysoką a czasami najwyższą cenę.Trochę wody na rozgrzaną głowę dobrze by zrobiło
D
DNA
8 listopada 2011, 15:45
Jak w komuniźmie im gorzej tym lepiej. Im gorszy minister, tym wieksza nagroda. Ta pani nie była jeszcze marszałkiem. Serwilizm  nagrodzony. Wadza się cieszy, że wadza ma wadzę!
DL
doceniona lojalność
8 listopada 2011, 15:06
ciężko się napracowała i proszę, sowita nagroda, promocja i najwyższe uznanie ....
G
Groszek
8 listopada 2011, 14:53
Zwyciężyły "wyśrubowane" PO-wskie standardy.