Ewakuacja prawobrzeżnego Sandomierza

Sandomierz czeka na nadejście kolejnej fali (fot. PAP/Piotr Polak)
PAP / wab

Burmistrz Sandomierza (Świętokrzyskie) Jerzy Borowski zadecydował w czwartek wieczorem o ewakuacji mieszkańców prawobrzeżnej części miasta. Na ten teren wlewa się woda od strony ujścia do Wisły rzeki Trześniówka na Podkarpaciu.

Jak powiedział wiceburmistrz miasta, a zarazem szef Sztabu Powodziowego Marek Bronkowski, nie udało się w porę uszczelnić na całej długości wału na terenie woj. podkarpackiego. "Zabrakło zabezpieczenia wału na długości dziesięciu metrów. Woda przelewa się na stronę powiatu tarnobrzeskiego i stamtąd wpływa do Sandomierza" - mówił Bronkowski.

Najbardziej zagrożone zalaniem są ulice: Wałowa i Wielowiejska. Na zagrożone tereny wysłano trzy autobusy Zakładu Komunikacji Miejskiej. Mieszkańcy są informowani o konieczności ewakuacji przez megafony. Dla ewakuowanych przygotowano noclegi w Gimnazjum nr 1.

DEON.PL POLECA

Jak mówił wiceburmistrz, w miejsce, gdzie przelewa się woda, zostanie skierowana pompa o dużej wydajności, która być może zapobiegnie zalaniu kolejnych ulic, ale - jak podkreślał szef sztabu - nie da się całkiem uchronić przed wodą.

Sukcesywnie, w zależność od skali zagrożenia, będą ewakuowani mieszkańcy kolejnych ulic w Sandomierzu.

Od środowego wieczoru w mieście trwało umacnianie wałów wokół Huty Szkła i pobliskiego osiedla. Strażacy zakładali i umacniali też specjalną opaskę na wał w Koćmierzowie.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Ewakuacja prawobrzeżnego Sandomierza
Komentarze (2)
Stanisław Miłosz
3 czerwca 2010, 23:51
Choćby ta powódź pół roku trwała, to i tak znajdą się mądrzy Polacy, którzy będą budować nowe domy na terenach zalewowych. Są tacy - np. wydający dezyzje w sprawie "działek budowlanych" - którzy na tym zarabiają. Tak myśląc to niedługo państwo i jego urzędnicy będą "wydawać decyzje" o tym czy wolno puścić bąka we własnym domu. Dobrym wstępem do tego jest właśnie przyklepana ustawa o "klapsach". Każdy ma wolną wolę i to nie urzędnik powinien za niego myśleć - jeśli ktoś chce ryzkować to niech ryzykuje i buduje, choćby na środku rzeki, jeśli tam będzie miał działkę. Rolą państwa i jego urzędników jest natomiast poinformowanie takiego inwestora o potencjalnych zagrożeniach, o tym że teren jest "zalewowy". Rolą państwa i urzędników jest zapewnienie systemu alarmowania i ratownictwa. Z tej roli państwo się zupełnie nie wywiązało. A państwo to rząd.
Q
q
3 czerwca 2010, 23:26
Choćby ta powódź pół roku trwała, to i tak znajdą się mądrzy Polacy, którzy będą budować nowe domy na terenach zalewowych. Są tacy - np. wydający dezyzje w sprawie "działek budowlanych" - którzy na tym zarabiają.