"Gazeta Wyborcza": Niemcy wierzą Kościołowi
Nie jesteśmy Ameryką. Nie będzie wielkich odszkodowań dla ofiar pedofilii. Od pieniędzy ważniejsze jest pełne wyjaśnienie sprawy i przyznanie się przez Kościół do winy – uważa niemiecki ekspert Fundacji Bertelsmanna Dominik Hierlemann. Rozmawia z nim na łamach Gazety Wyborczej Bartosz Wieliński.
Jesteśmy skonfundowani, bo skandal wokół molestowania seksualnego w Niemczech się rozkręca. Społeczeństwo oczekuje od duchownych wyjaśnień. Te oczekiwania są tak duże, że cokolwiek by papież w sprawie pedofilii powiedział, to Niemcy będą czuli niedosyt - mówi Hierlemann zapytany o reakcje niemieckiego społeczeństwa na list Benedykta XVI do irlandzkich wiernych i doniesienia o pedofilii w Kościele niemieckim. - Trzeba ustalić liczbę ofiar i winnych oraz wyjaśnić, dlaczego pedofilski proceder był tolerowany - twierdzi. Uważa, że chociaż niemiecki Kościół jest stosunkowo otwarty i nowoczesny, to nie umie się znaleźć w medialnym świecie. Jak zauważa, skandal sprawił, że media zwracają uwagę na oddolne ruchy reformatorskie domagające się zniesienia celibatu czy dopuszczenia do kapłaństwa kobiet. Mówi też, że wielu świeckich w Niemczech chce takich zmian.
Rozmowa z Hierlemannem staje się też okazją do wypowiedzi na temat stosunku niemieckich polityków z różnych ugrupowań do Kościoła i papieża. – CDU nie ma jednolitej polityki wobec Kościoła. Liberalne skrzydło z Merkel na czele nie boi się go krytykować, co bardzo drażni skrzydło konserwatywne - czytamy.
Skomentuj artykuł