IPN: sprawa wysiedleń Polaków z Oświęcimia

IPN: sprawa wysiedleń Polaków z Oświęcimia (logo ipn.gov.pl/Instytut Pamięci Narodowej)
PAP / ad

Śledztwo w sprawie zbrodni przeciw ludzkości, jaką były przeprowadzone przez Niemców w latach 1940-1941 wysiedlenia Polaków z Oświęcimia i okolicznych wsi, umorzył krakowski oddział Instytutu Pamięci Narodowej - poinformował w poniedziałek IPN.

IPN uzasadnił umorzenie śmiercią osób, którzy doprowadziły swymi decyzjami do akcji wysiedlenia oraz kierowali nią: Adolfa Hitlera, reichsfuehrera SS Heinricha Himmlera, a także obergruppenfuehrera Erich von dem Bacha-Zelewskiego.

Wysiedlenia miały związek z tworzeniem obozu Auschwitz.

DEON.PL POLECA

Historyk z Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau Jacek Lachendro poinformował, że już pięć dni po przybyciu do obozu 14 czerwca 1940 roku pierwszego transportu polskich więźniów, Niemcy zaczęli usuwać miejscową ludność z najbliższej okolicy. Chodziło o pozbycie się świadków, a także uniemożliwienie miejscowym kontaktów z więźniami i utrudnienie ucieczek. Jako pierwsi zostali wysiedleni mieszkańcy tak zwanej Osady Barakowej w bezpośrednim sąsiedztwie obozu.

"W lipcu i listopadzie 1940 roku oraz kwietniu 1941 Niemcy usunęli ludność z lewobrzeżnej dzielnicy Oświęcimia - Zasola. Zdecydowana większość budynków została tam rozebrana, a pozyskany materiał wykorzystany do rozbudowy obozu. Część niezburzonych budynków została przeznaczona dla rodzin SS-manów z załogi obozowej i Niemców zatrudnionych przy budowie fabryki chemicznej należącej do koncernu IG Farben" - poinformował Lachendro.

Drugi etap wysiedleń został przeprowadzony w marcu i kwietniu 1941 roku i miał związek z rozbudową Auschwitz, budową w Brzezince obozu dla 100 tysięcy jeńców wojennych, budową fabryki kauczuku syntetycznego, a także utworzeniem wokół istniejącego obozu obszaru dworskiego SS, w którym miała zostać rozwinięta gospodarka rolno-hodowlana i rybna.

8 marca 1941 roku naziści wysiedlili bez uprzedzenia, w ciągu kilkudziesięciu minut, mieszkańców wsi Pławy. Następnego dnia większość z nich wywieźli do Gorlic. Pracowników pobliskiej kopalni "Brzeszcze" przesiedlono do Brzeszcz i Jawiszowic.

Akcja wysiedleńcza, która wówczas została rozpoczęta, trwała z przerwami do końca kwietnia i objęła mieszkańców: Boru i Bud (przysiółki Brzeszcz), Harmęż, Rajska, Brzezinki, Babic i Broszkowic. Zostali wywiezieni do Generalnego Gubernatorstwa oraz do pobliskich miejscowości na Górnym Śląsku (Bojszowy, Jedliny, Wola) i w powiecie bielskim (Dankowice, Osiek, Grojec, Monowice, Dwory). Część z nich, zwłaszcza młodych ludzi, skierowano na roboty przymusowe do Niemiec. W 1942 roku pozwolono wrócić wysiedlonym górnikom z Bud i częściowo z Boru.

Na zajętym obszarze władze obozowe przejęły cały inwentarz żywy i ruchomy oraz wszystkie nieruchomości. Domy i zabudowania były systematycznie burzone, a materiał z nich wykorzystany do budowy obozu w Brzezince (KL Auschwitz II) oraz podobozów: Babitz, Harmense, Budy, Rajsko. W rezultacie w Brzezince, Pławach i Harmężach zniszczono ponad 90 procent gospodarstw. W Brzezince z przeszło 500 budynków zostało sześć oraz szkoła, remiza strażacka i dom gromadzki. W Babicach, Broszkowicach, Borze i Rajsku rozebrano ponad 40 procent domów.

W marcu i z początkiem kwietnia 1941 r. władze niemieckie deportowały do Chrzanowa, Będzina i Sosnowca całą żydowską ludność Oświęcimia w celu uzyskania mieszkań dla niemieckich pracowników IG Farben. Większość z deportowanych Żydów zginęła później w KL Auschwitz.

Łącznie w związku z założeniem i rozbudową obozu koncentracyjnego Auschwitz Niemcy wysiedlili z Oświęcimia i pobliskich wsi łącznie co najmniej 5 tysięcy Polaków. Do gett deportowali całą żydowską ludność Oświęcimia - łącznie około 7 tysięcy osób. Zniszczono w sumie osiem wsi i rozebrano ponad sto budynków znajdujących się na terenie miasta Oświęcim, w bezpośrednim sąsiedztwie obozu Auschwitz I.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

IPN: sprawa wysiedleń Polaków z Oświęcimia
Komentarze (1)
K
Krzysztof
6 września 2010, 16:31
To się nazywa NIEMIECKA SOLIDNOŚĆ - NIC się nie zmarnuje.