Jerzy Buzek ws. norm dotyczących emisji CO2

Były premier RP Jerzy Buzek przemawia podczas sesji inauguracyjnej V Europejskiego Kongresu Gospodarczego 13 bm., w Katowicach (fot. PAP/Andrzej Grygiel)
PAP / mh

W ocenie b. premiera Jerzego Buzka w żadnym wypadku nie należy zaostrzać unijnych norm dotyczących ograniczenia emisji CO2. Jego zdaniem należy pozostać przy regulacjach zapisanych w obecnym pakiecie klimatycznym, czyli redukcji emisji o 20 proc.

Już te obecne normy są wystarczająco ostre i trudne do spełnienia dla części krajów - mówił we wtorek Buzek podczas Europejskiego Kongresu Gospodarczego w Katowicach.
Były premier odwoływał się do raportu Central Europe Energy Partners (CEEP) - instytucji, w skład której wchodzą szefowie firm energetycznych z 11 krajów Europy Środkowo-Wschodniej. Organizacji tej przewodniczy prezes grupy Lotos Paweł Olechnowicz.
Jak mówił Buzek, po lekturze raportu nie można mówić o jednakowych szansach krajów leżących w centralnej i wschodniej części UE oraz członków "starej" Unii. "11 krajów od Chorwacji na południu aż po Estonię ma po pierwsze większy udział paliw kopalnych w produkcji energii, ma większy udział produktów i produkcji  przemysłowej w swoich PKB i wreszcie te ich branże nie zostały jeszcze dostosowane do systemu oszczędzania energii" - przekonywał.
"To powoduje, że przed tymi krajami stoją ogromne wyzwania, jeśli chodzi o okres przejściowy, w którym będziemy stopniowo ograniczali emisję CO2. W żadnym przypadku nie należałoby zaostrzać norm ograniczenia emisji CO2 w porównaniu z ustaleniami dotychczasowymi" - mówił Buzek.
Wyraził przekonanie, że należy przestrzegać reguł, które umożliwią indywidualne dostosowywanie się krajów członkowskich do polityki UE. W przeciwnym razie Wspólnota nie osiągnie jednego ze swych głównych celów, czyli wyrównania poziomu życia w różnych krajach.
"Jeśli nie uwzględnimy faktu, że nam tutaj trudniej przejść ten okres ograniczenia emisji CO2 niż w krajach zachodnich, to tej zbieżności nie osiągniemy nigdy" - podkreślił. Wskazywał też na konieczność zbudowania wspólnego rynku energii i znalezienia w UE równowagi pomiędzy polityką klimatyczną a energetyczną, bo dotąd przewagę miała ta pierwsza. Argumentował też, że aby pozostać konkurencyjnym w skali świata, trzeba mieć tanią energię.
Uczestniczący Europejskim Kongresie Gospodarczym unijny komisarz ds. środowiska Janez Potocznik podczas własnej konferencji prasowej powiedział, że o graniczenia emisji CO2 o 20 proc., zapisane w obecnym unijnym pakiecie klimatycznym, to tylko pierwszy etap do osiągnięcia unijnego celu, którym jest niskoemisyjna gospodarka.
Polityka klimatyczno-energetyczna była też we wtorek tematem jednego z paneli w ramach kongresu. Jak podkreślano, polityka Unii Europejskiej, mająca na celu ograniczenie emisji dwutlenku węgla i innych gazów cieplarnianych, jest w światowej awangardzie, stawiając krajom członkowskim wysokie wymagania w tym zakresie. Zdania uczestników panelu, co do jej oceny były jednak bardzo podzielone.
Wiceminister środowiska Beata Jaczewska oceniła, że polityka klimatyczna jest kwestią kontrowersyjną tylko w Polsce. "Z perspektywy globalnej nie kwestionuje się potrzeby polityki klimatycznej, adaptacji do zmian klimatu, naukowcy się spierają np., co do perspektywy czasowej, ale nikt dzisiaj nie twierdzi w dyskusji globalnej, że nie potrzeba polityki klimatycznej, która mieści się w polityce zrównoważonego rozwoju. Zmiany klimatu są dotkliwe i powodują pogorszenie warunków życia choroby głód, śmierć konkretnych ludzi" - powiedziała.
Prezes Instytutu Badań Strukturalnych Maciej Bukowski przekonywał, że polityka klimatyczna "prowadzi nas do lepszego świata". "Lepszego świata w rozumieniu lepszego zdrowia dla nas wszystkich. Mamy obawy przed polityką klimatyczną, nie rozumiemy jej, to ciało obce. Nie wiem, dlaczego akurat w Polsce, kiedy to kraj o największej szansie w tej dziedzinie" - mówił.
Jak wyjaśnił, polska energetyka, oparta w ok. 90 proc. na energii z węgla kamiennego i brunatnego, ze zdekapitalizowaną strukturą, stoi właśnie przed szansą wymiany dużej części aktywów i może je wymienić właśnie na nowe technologie.
"Spróbujmy odromantycznić politykę energetyczną.  To nie droga do lepszego świata - to twarda gra interesów, a my w niej także musimy mieć swoje miejsce" - apelował z kolei podczas debaty prezes spółki Tauron Wytwarzanie Stanisław Tokarski.
W ubiegłym roku Polska zawetowała unijny plan obniżania redukcji emisji CO2 o 40 proc. do 2030 r., o 60 proc. do 2040 r. i o 80 proc. do 2050 r. w porównaniu z 1990 r. Obowiązujący obecnie pakt energetyczno-klimatyczny z 2008 r. nakazuje redukcję emisji CO2 w UE o 20 proc. do 2020 r. oraz zwiększenie udziału energii odnawialnej do 20 proc. Państwa członkowskie mają też dążyć do zwiększenia o 20 proc. efektywności energetycznej.
WWF: stężenie CO2 w atmosferze najwyższe w historii
Poziom koncentracji CO2 w atmosferze jest najwyższy w historii - poinformowali ekolodzy z WWF, powołując się na badania naukowców z USA. Ekolodzy twierdzą, że bez odejścia od paliw kopalnych katastrofalnych zmian klimatu nie da się uniknąć.
Naukowcy z hawajskiego obserwatorium Mauna Loa poinformowali na swojej stronie internetowej, że w maju, poziom koncentracji dwutlenku węgla w atmosferze sięgnął 400 ppm (cząstek na milion). "Nigdy wcześniej w historii człowieka, stężenie dwutlenku węgla nie było tak wysokie" - podkreślili we wtorkowym oświadczeniu ekolodzy.
Według aktywistów przekroczenie tego poziomu stężenia CO2 oznacza, że zahamowanie wzrostu średniej globalnej temperatury może być jeszcze trudniejsze, niż prognozowano do tej pory. "Bez odejścia od paliw kopalnych i głębokiej transformacji w kierunku czystej energii, katastrofalnych skutków zmian klimatu nie uda się powstrzymać" - dodali ekolodzy.
"Konieczność obniżenia emisji gazów cieplarnianych rysuje się teraz jeszcze wyraźniej, jako jedyna odpowiedź, na jaką możemy sobie pozwolić" - oceniła Monika Marks z WWF.
Ekolodzy zwracają uwagę, że poziom koncentracji dwutlenku węgla wzrasta od 200 lat. Na początku rewolucji przemysłowej osiągał on 280 ppm, a w 1958 316 ppm. Wizualizuje to tzw. krzywa Keelinga, stworzona przez amerykańskiego naukowca Charlesa Davida Keelinga, który rozpoczął badania przy wulkanie Mauna Loa w 1958 roku.
WWF zwraca uwagę, że pierwszy tak wysoki poziom stężenia CO2, wystąpił ok. 4,5 mln lat temu (365- 415 ppm), choć temperatura na świecie była wtedy o wiele wyższa. Średnie stężenie dwutlenku węgla w 2012 roku wyniosło 393,82 ppm.
Ekolodzy nie mają wątpliwości - to człowiek jest odpowiedzialny za wzrastający poziom koncentracji dwutlenku węgla w atmosferze. "Większość emisji pochodzi z sektora energetycznego, przede wszystkim ze spalania paliw kopalnych. Jeśli poziom stężenia dwutlenku węgla w atmosferze będzie wzrastał, możemy spodziewać się, że letnie temperatury, które dotychczas notowane były jako rekordowe, staną się przeciętne dla tej pory roku. Ekstremalne susze staną się normą. Nawałnice i powodzie będą coraz częstsze" - ocenili aktywiści.
Obserwatorium naukowe, w którym mierzone jest stężenie CO2 w atmosferze znajduje się na aktywnym wulkanie. Mimo tego naukowcy opracowali metodę, która eliminuje wpływ lokalnych zanieczyszczeń na otrzymywane wyniki badań.
Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Jerzy Buzek ws. norm dotyczących emisji CO2
Komentarze (3)
Z
Zbych
15 maja 2013, 10:00
Tak, ograniczajmy dalej emisję CO2. Chińczycy i Hindusi już się cieszą i zacierają ręce (produkując energię ze spalania czego się da i jak się da).
UE
Upadek Europy
14 maja 2013, 19:59
"Dziś już nie ulega wątpliwości, że obecny kryzys nie jest zjawiskiem cyklicznym, ale jest symptomem upadku naszej cywilizacji" [url]http://wpolityce.pl/artykuly/53557-upadek-europy-dzis-juz-nie-ulega-watpliwosci-ze-obecny-kryzys-nie-jest-zjawiskiem-cyklicznym-ale-jest-symptomem-upadku-naszej-cywilizacji[/url]
jazmig jazmig
14 maja 2013, 19:20
Ekolodzy kłamią zarówno o tym, że mamy najwyższe stężenia CO2 w historii świata, jak i o tym, że CO2 powoduje zjawiska cieplarniane.