"Planty kojarzą się zazwyczaj z tym, co jest zielone, piękne, co związane z historią Krakowa, co jest szczególnym traktem dla wielu zwiedzających, pielgrzymów, ale także zwykłych odwiedzających naszych miasto turystów. Ale wiemy też, że niemałą częścią historii i prawdy o Plantach są ludzie, którym trzeba okazywać pomoc, zwłaszcza w sytuacjach wymagających natychmiastowego działania. I ta karetka (...) jest właśnie takim obrazem, symbolem tej innej rzeczywistości krakowskich Plant" - powiedział metropolita krakowski abp Marek Jędraszewski.
Karetkę kupiono za pieniądze zebrane w archidiecezji krakowskiej podczas 2. Światowego Dnia Ubogich. Skorzystają z niej pacjenci fundacji "Przystań Medyczna", pomagającej bezdomnym, ubogim i społecznie wykluczonym. Jej celem jest utworzenie placówki ambulatoryjnej. Skupia ona lekarzy, pielęgniarki, farmaceutów i studentów medycyny.
Co tydzień jedzą na Plantach zupę z osobami bezdomnymi. Teraz uratowali ich dziecko >>
Jej wiceprezes Mateusz Gajda powiedział dziennikarzom, że pomoc otrzyma każdy, kto się o nią zwróci. "Na wyposażeniu mamy podstawowe środki. Pozwalają nam one wykonać wysokiej jakości opatrunki. Na tym nie oszczędzamy, bo rany są dużym problemem u bezdomnych i często leczymy je kilka miesięcy. Mamy także EKG, zewnętrzny defibrylator, którego może użyć każdy, gdyby coś działo się w karetce" - wyjaśnił.
Z kolei koordynatorka wolontariatu Magdalena Molenda tłumaczyła, że dolegliwości, z jakimi borykają się osoby potrzebujące, to przede wszystkim rany, owrzodzenia nóg i kończyn górnych. "I podstawowe choroby, które dolegają nam wszystkim. W okresie zimowym przeziębienia, ale także choroby przewlekłe typu cukrzyca, nadciśnienie. Tutaj służymy też poradą medyczną" - powiedziała.
W jej ocenie możliwość udzielenia pomocy medycznej wewnątrz karetki znacząco zwiększy poczucie komfortu korzystających z niej osób. "Daje nam to głównie możliwość opatrywania pacjentów w atmosferze prywatności i intymności. W okresie zimowym ważne jest dla nas to, że jest ciepło i mogą oni rozebrać się do opatrunków, które nie muszą być robione powierzchownie" - mówiła.
Pytana o to, jak wiele jest osób potrzebujących tego rodzaju pomocy, wyjaśniła, że ta grupa jest dość liczna. "Co dyżur spotykamy się z nowymi twarzami, a z tego, co udało nam się zliczyć, to na jeden dyżur przychodzi do nas około 30 pacjentów. Jest ich dość dużo w ciągu dwóch - trzech godzin, podczas których jesteśmy na Plantach" - podkreśliła.
Skomentuj artykuł