Największe tegoroczne ćwiczenia wojskowe
24 września zaczną się największe tegoroczne ćwiczenia wojskowe - "Anakonda". 12,5 tys. żołnierzy, w tym 750 z zagranicy, będzie na lądzie, morzu i w powietrzu ćwiczyć prowadzenie operacji obronnej. Ćwiczenia zaplanowano na kilku poligonach i na Bałtyku.
Manewry odbędą się na poligonach w Drawsku Pomorskim, Orzyszu, Ustce, Nowej Dębie i poligonach morskich na Morzu Bałtyckim. Żołnierze wykorzystają ponad 120 transporterów opancerzonych, m.in. BWP-1 i Rosomak, ponad 50 zestawów przeciwlotniczych, a także 15 wyrzutni rakietowych WR-40 Langusta i zestawy przeciwpancerne z pociskami Spike i Malutka. W ćwiczeniach na morzu weźmie udział 17 okrętów, w tym fregata rakietowa ORP Generał Tadeusz Kościuszko, okręt podwodny ORP Sokół i korweta ORP Kaszub. Lotnictwo będzie reprezentować 25 samolotów, m.in. wielozadaniowe F-16, myśliwskie MiG-29, szturmowe Su-22 oraz transportowe C-130 Hercules i C-295M. Będzie też 17 śmigłowców W-3 i Mi-8/Mi-17.
Jak ocenił szef MON Tomasz Siemoniak, "Anakonda" będzie mocnym akcentem na zakończenie roku najintensywniejszego od kilkunastu lat szkolenia. Przyznał, że ćwiczenie początkowo planowano na mniejszą skalę i bez zadań na poligonach.
Wojsko ma przećwiczyć prowadzenie połączonej operacji obronnej podczas konfliktu zbrojnego. Sprawdzone ma być współdziałanie z sojusznikami w ramach art. 5 traktatu północnoatlantyckiego, który mówi o wspólnej obronie, oraz współpraca z instytucjami pozamilitarnymi.
"Jak zwykle przy wojskowych ćwiczeniach przyjęto założenie o istnieniu fikcyjnych państw - Wislandii, Sambii, Mondy itp., które wprawdzie +umieszczono+ na mapie, ale ich granice nie pokrywają się z rzeczywistymi krajami" - powiedział PAP płk Andrzej Tomanik, który jest szefem zarządu szkolenia w Dowództwie Operacyjnym Rodzajów Sił Zbrojnych. To dowództwo od ośmiu lat przygotowuje i prowadzi kolejne edycje "Anakondy".
"Zakładamy, że przećwiczymy obronę kolektywną, czyli przy udziale sojuszników. Nasze ćwiczenie zaczyna się praktycznie od początku konfliktu zbrojnego - od agresji przeciwnika na Wislandię. Wojsko Polskie będzie odgrywało rolę sił zbrojnych zaatakowanego państwa i będzie broniło kraju przed agresją" - powiedział Tomanik. Zadaniem żołnierzy będzie zatrzymanie przeciwnika własnymi siłami, stworzenie warunków do przyjęcia sojuszniczych sił wzmocnienia, a następnie wykonanie wspólnego przeciwuderzenia i odtworzenie granicy państwa.
W dowództwie manewrów będą oficerowie z Sojuszniczego Dowództwa Sił Połączonych NATO w Brunssum (JFC), z którymi Polacy przećwiczą procedury przejmowania odpowiedzialności przez siły Sojuszu.
Na poligonach ćwiczyć będą żołnierze sił lądowych, powietrznych i morskich, a działania sił specjalnych będą prowadzone jedynie wirtualnie. Najważniejszą ćwiczącą jednostką lądową będzie 12 Dywizja Zmechanizowana ze Szczecina z dwoma podległymi brygadami - 12 ze Szczecina i 2 z Złocieńca. Żołnierze z tych jednostek w ostatnich dniach zaczęli przemieszczać się na poligon w Orzyszu (Warmińsko-Mazurskie).
W manewry będą zaangażowane także centra operacji powietrznych i morskich, odpowiedzialne za dowodzenie swoimi komponentami, a także szereg innych jednostek i dowództw.
Dowództwo operacyjne podkreśla, że od pierwszej edycji ćwiczenie "Anakonda" przeszło ewolucję z przedsięwzięcia typowo wojskowego, poprzez krajowe, a następnie regionalne ćwiczenie z udziałem sektora pozamilitarnego, aż do ćwiczenia sojuszniczego z aktywnym udziałem krajów NATO. Poprzednia edycja manewrów, która odbyła się w 2012 r., była pierwszą szczególnie poświęconą wymiarowi wielonarodowemu. Jak powiedział Tomanik, Anakonda-12 została dobrze oceniona przez sojuszników, więc coraz więcej państw zaczęło wyrażą chęć wzięcia udziału w kolejnych edycjach.
"To, że ćwiczymy z sojusznikami, ma znaczenie polityczne i praktyczne. Po pierwsze Sojusz pokazuje swoją trwałość i gotowość do działania. Po drugie, wypracowujemy procedury współdziałania na wypadek ewentualnego konfliktu" - powiedział Tomanik.
W tegorocznej "Anakondzie" prócz Polaków wezmą udział żołnierze z co najmniej ośmiu państw: Czech, Estonii, Holandii, Kanady, Litwy, USA, Węgier i Wielkiej Brytanii.
Na poligonie w Orzyszu żołnierze z Czech rozwiną pełne stanowisko dowodzenia brygadą; dowództwa tego szczebla, choć w mniejszym stopniu, wystawią też Litwini i Amerykanie. Na poligonie w Drawsku Pomorskim razem z żołnierzami polskiej 6 Brygady Powietrznodesantowej będą ćwiczyć spadochroniarze z Kanady, USA i Wielkiej Brytanii (ci ostatni przylecą własnym Herculesem). Amerykanie przyślą na "Anakondę" samoloty bojowe F-16 (stacjonujące w bazie w Łasku koło Łodzi) i Holendrzy (od początku września pięć ich maszyn jest w Malborku). Oficerów do dowództwa ćwiczenia przyślą Estończycy i Węgrzy.
Od 2010 r. w ćwiczeniach "Anakonda" bierze udział nie tylko wojsko. W tegorocznej edycji będą to m.in. służby wojewodów podkarpackiego, podlaskiego, pomorskiego, warmińsko-mazurskiego i zachodniopomorskiego, które będą wypełniać zadania państwa-gospodarza przyjmującego sojusznicze wsparcie (Host Nation Support - HNS). Oprócz tego scenariusz przewiduje wystąpienie problemów uchodźców na masową skalę, więc ćwiczyć będą także funkcjonariusze Straży Granicznej i przedstawiciele Urzędu ds. Cudzoziemców. Na poligonie Nowe Dębie (Podkarpackie) wojsko przećwiczy wsparcie służb MSW w przyjmowaniu do obozu uchodźców z kraju i zagranicy.
Ćwiczenie "Anakonda-14" potrwa 10 dni, od 24 września do 3 października. Jego przygotowanie zajęło półtora roku. Koszty przedsięwzięcia oszacowano na 62 mln zł.
Kierownikiem ćwiczenia będzie dowódca operacyjny gen. broni Marek Tomaszycki. Oznacza to, że ćwiczenie zostało przygotowano według jego wytycznych i że do niego będzie należało sprawdzenie i ocena gotowości do działania ćwiczących jednostek i stanowisk dowodzenia.
Ćwiczenia "Anakonda" odbywają się co dwa lata. W 2012 r. wzięło udział blisko 11,5 tys. żołnierzy i 2,3 tys. jednostek sprzętu. Dwie wcześniejsze edycje zgromadziły po ok. 7 tys. żołnierzy. Natomiast w 2006 r. w "Anakondzie" wzięło udział ok. 10 tys. żołnierzy i funkcjonariuszy.
Skomentuj artykuł