Ośrodki adopcyjne zaniepokojone likwidacjami

(fot. ariellie calderonie / flickr.com)
PAP / pz

Od nowego roku, wraz z wejściem w życie ustawy o wspieraniu rodziny i pieczy zastępczej, zlikwidowana zostanie część ośrodków adopcyjnych. Organizacje prowadzące ośrodki zagrożone likwidacją zwróciły się z prośbą o pomoc do małżonki prezydenta Anny Komorowskiej.

W myśl ustawy za przeprowadzanie adopcji odpowiedzialny będzie marszałek województwa, a nie, jak do tej pory, powiat. Obecnie jest to zadanie własne samorządu, po wejściu w życie nowych przepisów będzie to zadanie zlecone, a pieniądze na prowadzenie działalności adopcyjnej i infrastrukturę z tym związaną będą pochodzić z budżetu państwa.

DEON.PL POLECA

Jak tłumaczyła wicedyrektorka Departamentu Polityki Rodzinnej w MPiPS Janina Szumlicz, ponieważ będzie to inaczej rozwiązane, konieczne jest "zamknięcie pewnego etapu i rozpoczęcie nowej struktury". Ośrodki obecnie funkcjonujące zostaną zlikwidowane, a w ich miejsce powołane zostaną nowe.

Jak podkreśliła Szumlicz, ustawa gwarantuje zatrudnienie dla kadry tych ośrodków, które przeprowadziły określoną liczbę adopcji. - Marszałek, tworząc nową strukturę, może skorzystać z tego, co funkcjonowało dotychczas, ale ma swobodę wyboru, czy skorzysta z pełnej oferty, czy nie. Ustawa wskazała mu obligatoryjnie, jakich pracowników musi zatrudnić - zależy to od liczby adopcji przeprowadzonych w ciągu roku przez ośrodek: 10 dla ośrodków publicznych i 20 dla niepublicznych - wyjaśniła.

Przedstawiciele organizacji pozarządowych prowadzących niepubliczne ośrodki uważają ten wymóg za krzywdzący.

Jak zaznaczyła prezeska Fundacji Dziecko-Adopcja-Rodzina Beata Dołęgowska, w związku z wejściem w życie ustawy zlikwidowanych będzie 35 proc. ośrodków adopcyjno-opiekuńczych (z obecnych 106 funkcjonujących). "Pod likwidację poddano w głównej mierze ośrodki niepubliczne, które są tańsze w utrzymaniu oraz bardziej wydajne od ośrodków publicznych. Konsekwencje nowych regulacji prawnych uderzą głównie w dzieci oczekujące na adopcję oraz w rodziców adopcyjnych, którzy będą oczekiwać na dziecko kilka lat" - napisała.

W związku z tym ośrodek Fundacji Dziecko-Adopcja-Rodzina, inne ośrodki oraz rodzice adopcyjni przesłali kilka petycji do Anny Komorowskiej z prośbą o "ratowanie systemu adopcyjnego w Polsce". W swoich listach przekonują, że wprowadzone przez ustawę wymogi są szczególnie krzywdzące dla tych ośrodków, które działają od niedawna, podkreślają również, że oprócz adopcji ośrodki zajmują się szkoleniami dla rodzin adopcyjnych i zastępczych.

Zdaniem przewodniczącej Koalicji na Rzecz Rodzinnej Opieki Zastępczej Joanny Luberdzkiej-Grucy 10 adopcji rocznie dla publicznych ośrodków i 20 dla niepublicznych nie jest "szokująco dużą liczbą". - Trudno mi sobie wyobrazić, że jest utrzymywany ośrodek, który przeprowadza mniej niż 10 adopcji rocznie - powiedziała. Dodała jednak, że na pewno w pierwszym okresie, w ciągu pierwszego roku albo nawet dłużej, następstwem tej zmiany będzie mniejsza liczba adopcji. - Mogą zablokować się szkolenia dla rodzin adopcyjnych. Do tej pory organizowane były one w sposób ciągły, jedno się kończyło, kolejne zaczynało, teraz część ośrodków je wstrzymuje. Na pewno to jest bolesny, przejściowy okres i będzie miał odbicie na adopcjach - powiedziała.

Jej zdaniem ośrodków będzie dużo mniej i prawdopodobnie będą bardziej scentralizowane, zapewne głownie w dużych miastach. Teraz niepublicznych ośrodków jest więcej niż publicznych - np. w Warszawie publiczny jest jeden, a niepubliczne są trzy w Warszawie i cztery lub pięć w jej okolicach. Centralizacja jednak nie musi byc problemem. - Podczas gdy kwalifikacja kandydatów na rodziców adopcyjnych musi odbywać się w ośrodku, bo potrzebna jest komisja, to nic nie stoi na przeszkodzie, żeby szkolenie dla rodzin adopcyjnych obywało się w terenie, np. warszawski ośrodek może zorganizować je w Radomiu. To się da zrobić - uznała Luberadzka-Gruca.

Wśród pracowników ośrodków są również osoby niezajmujące się bezpośrednio adopcją, ale np. szkoleniami rodzin zastępczych. Ich gwarancje zatrudnienia przewidziane w ustawie nie obejmują.

- Ja rozumiem ludzi, którzy pracowali w takich ośrodkach po kilka lat, podnosili swoje kwalifikacje, a teraz tracą swoje miejsce pracy i stabilizację. Ale jeśli są dobrymi specjalistami, może jest to czas - choć na pewno nie jest to łatwa decyzja - by skoczyć na głęboką wodę i zacząć świadczyć pomoc specjalistyczną w regionie, nawet prywatnie, na zasadzie własnej działalności - proponuje Luberadzka-Gruca.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Ośrodki adopcyjne zaniepokojone likwidacjami
Komentarze (5)
A
Anka
29 grudnia 2011, 17:32
To wszystko godzi nie tylko w dzieci, ale również w pary, któe nie mogą mieć dzieci. Już teraz oczekiwanie na dziecko trwa ok. 2-3 lat. Po wprowadzeniu reformy, likwidacji części ośrodków i co za tym idzie likwidacji plynności szkoleń, okres oczekiwania na dziecko wydłuży się jeszcze bardziej. A to nikomu na dobre nie wyjdzie. Dziękuję rządowi za kolejną świetną reformę.
S
Słaba
29 grudnia 2011, 17:14
Wydaje mi się, że chodzi o centralizację i o polikwidowanie ośrodków adopcyjnych niepublicznych (np. prowadzonych przez Kościół), aby uzyskać większą kontrolę państwa nad adopcjami i móc w przyszłości łatwo dostosować się np. do prawa o związkach partnerskich. Teraz tłumaczy się to reorganizacją, co budzi znacznie mniejsze oburzenie, niż gdyby polikwidowano w przyszłości ośrodki, nie godzące się na dostosowanie się z przyczn etycznych. O ile dobrze zrozumiałam tekst, to taki ruch jest przecież działaniem nie tylko anty-usprawnieniowym, ale też przerzucającym całe finansowanie na budżet, i to w sytuacji "oszczędności kryzysowych". Spowoduje też, że adpopcji w ciągu kilku najbliższych lat będzie mniej. To uderza przede wszystkim w dzieci i rodziców adopcyjnych. Ale nimi decydenci się nie przejmują, a pracownikom polikwidowanych ośrodków radzą, żeby zajęli się własnym biznesem...
F
franek
29 grudnia 2011, 10:50
Czy są jakieś uzasadnienia dla takiej niezrozumiałej rewolucji? Czemu to ośrodki społeczne traktowane są gorzej? Zmiany powinny mieć na celu pomoc i usprawnienie działań, a jak wynika z informacji wprowadzają zamieszanie i zmniejszenie efektywności, czyli mniej będzie adopcji! Po co to wszystko???
S
Słaba
29 grudnia 2011, 09:57
Dzieci są w tym przypadku potraktowane jak przedmioty polityki czyichś interesów. Nikt już nawet nie sili się na uzasadnianie czegokolwiek dobrem dziecka. Bardzo to smutne!!!
A
Arkadiusz
29 grudnia 2011, 08:44
Tak właśnie wygląda polityka prorodzinna w wykonaniu PO.