Po prawyborczej debacie - spór o in vitro

Radosław Sikorski i Bronisław Komorowski przed prawyborczą debatą PO (fot. PAP/Paweł Supernak)
PAP / drr

Spór o finansowanie zapłodnienia in vitro zdominował komentarze na temat prawyborczej debaty Bronisława Komorowskiego i Radosława Sikorskiego, ubiegających się o rekomendację PO w wyborach prezydenckich.

Podczas niedzielnej debaty prawyborczej Komorowski powiedział, że in vitro powinno być współfinansowane przez państwo, ale nie we wszystkich przypadkach, "tylko w stosunku do tych, gdzie jest szansa, że się urodzą dzieci zdrowe i będą dobrze wychowane".

Za tę wypowiedź skrytykowała marszałka w poniedziałek wiceszefowa SLD Jolanta Szymanek-Deresz, według której tylko kryteria medyczne mogą być podstawą oceny komu przysługiwałoby refinansowanie metody in vitro. Podczas konferencji prasowej mówiła, że jakakolwiek weryfikacja osób, które by mogły skorzystać z in vitro jest nie do przyjęcia. - Bezpłodność to jest nieszczęście, które dotyka wiele rodzin i w takiej sytuacji nie powinny być stosowane żadne kryteria, poza medycznymi - argumentowała.

Również kontrkandydat Komorowskiego Sikorski, który w niedzielnej debacie opowiedział się za tym, by zabieg in vitro małżeństwa finansowały z własnej kieszeni, krytykował marszałka. Szef MSZ mówił dziennikarzom w poniedziałek, że jest przeciwny "eugenice i zadaje sobie pytanie, kto miałby oceniać, która rodzina jest z prawego łoża i warta powielania, a która nie jest". - Wydaje mi się, że byłby to ryzykowny model społeczny, więc myślę, że jest to coś, co Bronisław Komorowski będzie chciał doprecyzować - dodał Sikorski.

Komorowski dodał, że "trzeba pilnować, by ciąża miała szansę przebiegać w warunkach takich, aby było zapewnione zdrowie dziecka i w czasie ciąży i potem". Jak zaznaczył, ustawę dotyczącą in vitro "trzeba tak zbudować, aby lekarze mogli stosować takie kryteria jak w każdym innym kraju europejskim, gdzie te metody są współfinansowane albo finansowane z budżetu państwa". Dodał, że w innych krajach brane są pod uwagę kryteria zdrowotne oraz innej natury, które "zwiększają szansę na urodzenie zdrowego dziecka".

- Minister Sikorski jest przeciwnikiem pomocy państwa w finansowaniu drogiej metody in vitro, która dzisiaj jest dostępna tylko dla ludzi zamożnych. Natomiast ja jestem zwolennikiem udziału państwa w finansowaniu stosowania metody in vitro, między innymi dlatego, że to wyrównuje szanse na realizację marzeń o własnym dziecku wielu ludziom niezamożnym - podkreślał marszałek Sejmu.

Po południu w Olsztynie Komorowski ponownie wyjaśniał, że jeśli chodzi o refinansowanie in vitro, to środki finansowe "należy bardzo ostrożnie adresować", kierując się dwoma względami: zdrowiem dziecka i kobiety oraz jego bezpieczeństwem. Jak mówił, chodzi o wyeliminowanie takich przypadków, jak np. ponad 60-letniej Rumunki, która dzięki metodzie in vitro i "drakońskiej kuracji hormonalnej", urodziła dziecko, ale nie była w stanie go wychować, bo trzy lata później umarła.

Różnicę zdań między Komorowskim a Sikorskim komentowali w poniedziałek posłowie PO pracujący nad osobnymi projektami ustaw w sprawie in vitro: Jarosław Gowin i Małgorzata Kidawa-Błońska.

Kidawa-Błońska powiedziała, że metoda in vitro, tak jak każda inna metoda leczenia, powinna być - jeśli są na to pieniądze - finansowana z budżetu państwa. Jak podkreśliła, na pewno nie może być tak, że osoby, które są w naprawdę ciężkiej sytuacji finansowej - a są "dobrymi, świetnymi parami" - nie będą mogły mieć możliwości stosowania metody in vitro.

Przypomniała, że projekt, który powstał w zespole pod jej kierunkiem, mówi o tym, że o in vitro mogą ubiegać się pary, które przeszły całą drogę leczenia, co - jak zauważyła - jest procesem wieloletnim. - Jeśli jakaś para przeszła całą, ciężką, stresującą drogę leczenia, to ta para powinna mieć możliwość - jeśli będą na to środki - finansowania in vitro z budżetu państwa - argumentowała posłanka PO.

Gowin pytany o niedzielną wypowiedź Komorowskiego ws. in vitro, odpowiedział, że sądzi, iż marszałek Sejmu "nie miał do tej pory czasu, żeby jakoś głęboko zapoznać się, wniknąć w te - szalenie zresztą skomplikowane - meandry problematyki bioetycznej, zwłaszcza zapłodnienia in vitro". - Tym sobie tłumaczę fakt, że aż trzy bardzo poważne projekty ustaw bioetycznych od wielu miesięcy czekają w szufladzie pana marszałka - dodał poseł PO.

Samą debatę prawyborczą oceniał w poniedziałek szef Komitetu Wykonawczego PiS Joachim Brudziński, który podczas konferencji prasowej w Szczecinie mówił, że była to "wizerunkowa szopka" "emocjonująca, jak wyścig ślimaków".

Z kolei niezależny kandydat na prezydenta Andrzej Olechowski nazwał debatę "prezentacją kandydatów". Według niego debata była pobieżna i zabrakło w niej odniesienia do zagadnień związanych z gospodarką czy służbą zdrowia.

Zdaniem byłego prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego, debatę między Komorowskim a Sikorskim wygrała PO, która dzięki transmisji debaty, uzyskała 50 minut bezpłatnej reklamy. Również całe prawybory w PO, w ocenie b. prezydenta, były "bardziej spektaklem".

Prawybory w PO są na finiszu: do 25 marca potrwa głosowanie internetowe; do komisji prawyborczej ciągle spływają głosy oddane pocztą. Wyniki głosowania zostaną ogłoszone na posiedzeniu Rady Krajowej Platformy 27 marca.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Po prawyborczej debacie - spór o in vitro
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.